Dzień dziesiąty - Valley Paradise

Opublikowane przez flag-pl Ola RR — 6 lat temu

Blog: Dziennik z wyprawy do Maroko
Oznaczenia: Erasmusowe porady

Dzień dziesiąty - wycieczka do Valley Paradise

Wstałam bardzo podekscytowana, bo wiedziałam, że to będzie kolejny, dobry dzień i zobaczę miejsce, które było na mojej liście. Jak pewnie wiesz miałam obiekcje, czy w ogóle uda nam się dotrzeć do Agadiru. W związku z czym miejsce, do którego dzisiaj jedziemy było na liście rezerwowej.

Nie mniej jednak zrobiłam wszystko aby taka możliwość zaistniała i tak o to dzisiaj jedziemy do Valley Paradise!

Umówiliśmy się z dziewczynami, że wyjedziemy między 09:00 a 10:00 rano. Dnia poprzedniego przy śniadaniu obserwowaliśmy jak jeżdżą autobusy. Chodzi o to, że jak wspomniałam w kilku miejscach według mnie w Maroko ciężko o jakikolwiek rozkład autobusów. Człowiek zatem się uczy, szuka sposobu, byliśmy niczym mali odkrywcy.

Widzieliśmy, że autobus podjechał o godzinie 08:00, 08:30 i później o 09:00, spacerując dzień wcześniej widzieliśmy również, że jest to autobus, który jedzie w stronę Agadiru, czyli w interesującym nas kierunku.

Jak wspomniałam kiedy nie wszystko jest wiadome, człowiek zwraca większą uwagę na detale, które normalnie pewnie byśmy pominęli, ale te informacje były dla Nas cenne. W ogóle uważam, że przez pobyt w Maroku jestem jeszcze bardziej wyczulona na drobiazgi, które mi gdzieś umykały.

Wieczorem upewniliśmy się czy nasza spostrzegawczość była trafna i czy tymi autobusami dostaniemy się do Banana bay. Nasz gospodarz upewnił nas, że tak jest.

Śniadanie

My byliśmy już o 08:00 na tarasie, przede wszystkim dlatego aby mieć czas na zjedzenie i się nie spieszyć, po drugie zerknąć kątem oka czy w oddali widzimy autobusy. Tego dnia jednak coś śniadanie się obsunęło w związku z czym otrzymaliśmy je około godziny 08:30. Pewnie gdybyśmy tylko my jechali to byśmy zdążyli, ale dziewczyny dostały jeszcze później, mimo iż były równo z nami na śniadaniu.

To nic, śniadanie to taka pora, którą trzeba się delektować, a nie jeść w pośpiechu. Poza tym nie było też takiej konieczności aby jechać na złamanie karku, w końcu do dyspozycji mieliśmy cały dzień.

Wyszliśmy około godziny 09:40, do przystanku było około 3 minut.

Podróż z Taghazout do Valley Paradise

Okazało się, że godzina 09:00, 10:00 czy inna pełna godzina jest tylko umowna, jak kierowca ma ochotę ruszyć 10 minut wcześniej, to rusza i nikomu nic do tego. To jest dopiero przykład funkcjonowania komunikacji. Nie mniej jednak udało nam się wskoczyć do autobusu, chociaż biegliśmy do niego – jak wspomniałam mimo zapasu czasu.

Uprzedzono nas, że bilet będzie kosztować 5 dirham, oczywiście, że tyle kosztuje ale dla mieszkańców. My zapłaciliśmy po 7 dirham za przejazd. To nie jest tak, że to jest różnica, która rzuca na kolana, ale tutaj ciężko w ogóle oszacować jakie poniesie się koszty. Gospodarz też nie chciał wprowadzić nas w błąd, podał kwotę, którą on płaci i tyle.

Usiedliśmy niedaleko kierowcy, żeby obserwować drogę. Od naszego gospodarza wiedzieliśmy, że mamy dojechać do Banana Bay – można też spotkać nazwę Banana Beach. Coś w rodzaju małej miejscowości na trasie między Taghazout a Agadirem. To miejsce może też zainteresować surferów.

Wiedzieliśmy, że trasa powinna zająć około 20 minut więc siedzieliśmy i co chwilę zerkaliśmy na zegarek, bo przecież kto tam myśli o tym, żeby przystanki miały nazwy. Poza tym tutaj często bywa tak, że mieszkańcy stoją przy krawędzi ulicy i czekają a autobus zatrzymuje się i tyle.

Na przykład w Taghazout był słup, że to jest przystanek i na tym właściwie koniec, bo ani rozkładu, ani trasy, ani nic. Nie mniej jednak coś wskazywało, że jesteśmy w odpowiednim miejscu. Na trasie wszystko jest umowne, jeśli po przejechaniu 300 metrów znów ktoś stoi, z dużym prawdopodobieństwem autobus ponownie się zatrzyma.

Nie umiem jednak powiedzieć czy to samo się tyczy turystów, gdybyśmy stali i czekali, mniemam, że prędzej zatrzymałby się jakiś samochód i zaoferował podwiezienie.

Tutaj przy okazji moja uwaga, bo nasze towarzyszki podróży nam mówiły, one jak jechały autobusem z Agadiru do Taghazout, to kierowca je wysadził na samym początku tej miejscowości, aby dostać się do miejsca docelowego miały bagatela 5 kilometrów. W związku z czym jeśli wybierzesz się do Taghazout autobusem to musisz jechać do samego końca, bo ostatnia stacja jest stacją prawidłową.

Wracając do mojej opowieści, wszystko ładnie, pięknie, ale jak mamy rozpoznać, że jesteśmy na miejscu? Jak napisałam bardziej sugerowaliśmy się czasem przejazdu. W końcu mój chłopak podszedł do kierowcy i zapytał czy to już tu intuicyjnie wydawało nam się, że powinniśmy być już na miejscu – tak też było.

Pamiętaj tutaj trzeba pytać i nieważne, że nie mówią po angielsku nazwy miejscowości znają, jak nie będziesz uparty i zacięty to w autobusie możesz jechać i jechać. Podobnie było na trasie do Merzougi. Chodzi o to, że to nie jest w interesie kierowcy a Twoim aby wiedzieć gdzie należy wysiąść.

Banana Bay

Jak rozpoznać Banana Bay, pewnie nie będzie to żadnym zaskoczeniem, ale wiele straganów oferuje banany, w znacznie większej ilości niż w pozostałych miastach, w których byliśmy.

Poza tym one są zawieszone na słupach, przy poręczach straganów, w ten sposób ma się wrażenie, że jedzie się czymś jakby ulicą bananową.

Dobrze pierwszą część trasy mieliśmy za sobą. Według instrukcji jaką dostaliśmy w naszym hostelu mieliśmy dojść do ronda, które widzieliśmy z miejsca gdzie zatrzymał się autobus, a tam starać się znaleźć mini bus, którym będziemy mogli dojechać do Valley Paradise.

Jak się dostać z Banana Bay do Valley Paradise

Tak jak rondo widzieliśmy to żadnych busików nie było, zatrzymało się jakieś auto i mój chłopak zapytał o jakąś wskazówkę. Chłopak powiedział, że mamy przejść na drugą stronę i za chwilę on tam podjedzie i postara się nam pomóc.

Nie mieliśmy nic do stracenia, dziewczyny wybrały pieniądze z bankomatu i skierowaliśmy się w umówione miejsce. Okazało się, że będzie ciężko znaleźć bus, że musimy mieć świadomość, że on nie ruszy do momentu kiedy nie będzie pełnej liczby pasażerów. Podobnie jak w przypadku taksówki grande, nas było czworo, czyli do taksówki brakowało nam 2 osób, lub musielibyśmy płacić za niewykorzystane miejsce.

Niby byliśmy gotowi na to, że będziemy czekać, bo wszyscy już dzień wcześniej przystanęliśmy na taką opcje. Z resztą to było też powodem, dla którego jechaliśmy tak wcześnie. Usłyszeliśmy, że może ktoś nas podwieźć, cena będzie 250 dirham w obie strony.

Szybka kalkulacja, tutaj nigdy nie masz czasu, żeby wolno myśleć, trzeba działać i kombinować. Wiedzieliśmy, że za busa będziemy płacić 30 dirham od osoby w jedną stronę (chyba, że się uda to może 25 dirham), nie wiedzieliśmy ile będziemy czekać. Licząc kwotę 25 dirham, wyszło 200 dirham lub 240 dirham.

Powiedziałam do mojego chłopaka, że zgodzimy się pod jednym warunkiem, że zawiezie nas w drodze powrotnej do Taghazout. Tak jak mówię tu trzeba działać szybko jeśli chodzi o kwestie związane z transportem. W przypadku zakupów raczej zalecałabym wolne negocjacje.

Doszłam do wniosku, a dziewczyny przytaknęły, że cena jest zbliżona, ale jeśli przy okazji nie będziemy musieli płacić za bilet powrotny to wyjdzie nam to na dobre. Poza tym będziemy bardziej niezależni. W końcu kto tam wie, o której byłby autobus do Taghazout. To jest moja wskazówka, jeśli cena jest odrobinę za wysoka i się zastanawiasz, staraj się ugrać coś więcej. Może to być podwiezienie do konkretnego hostelu, może to być krótki postój na trasie, bo jest jakiś punkt widokowy. Staraj się być wygranym.

Całą transakcje prowadził mój chłopak z chłopakiem z drugiego auta, bo nasz kierowca ani słowa po angielsku.

Trasa

Wspomniałam, że według mnie trudno jest określić coś na mapie, bo w rzeczywistości okazuje się coś zupełnie innego. Mieliśmy przy śniadaniu czas, w związku z czym udało mi się na mapie zlokalizować Banana Bay oraz Valley Paradise.

Na mapie pokazane jest, że między tymi punktami jest raptem 10 minut drogi autem, a dystans do pokonania to około 3 kilometrów. Szczerze powiedziawszy przeszło mi przez myśl, że jeśli to nie jest tak daleko to można nawet się przespacerować.

Nic bardziej mylnego, Ja nie wiem z czego to wynika, że jest tak duży problem z określeniem odległości, to nie był pierwszy raz kiedy nasze ustalenia względem mapy google się nie sprawdziły.

To jest adres: paradise valley agadir, aourir، 80752, Maroko.

Uważaj jednak, bo jak wpisuje się w google to wyswietla Ci się coś podobnego w samym Agadirze.

Wsiedliśmy do auta i w drogę, po 10 minutach, które rzekomo określały cel podróży jechaliśmy dalej. Swoją drogą Kubica Nam się trafił, jechał bardzo szybko. Znaczy ja nie mam problemu z szybkością, ale przy tych zakrętach tutaj nie wiem czy to jest najrozsądniejsze.

Jak minęło 20 minut to pomyślałam sobie, może gdzie chce nas wywieść i każe dodatkowo płacić, różne miałam scenariusze. Na szczęście po kilku minutach pojawił się jakiś drewniany drogowskaz. Co za ulga!

Od rzeczonego miejsca jeszcze jechaliśmy dobre 10 minut, ale krajobraz powoli się zmieniał i faktycznie miałam wrażenie, że jedziemy w dobrym kierunku.

Jak dostać się do Valley Paradise

Podsumowując naszą drogę, powiem tak. Po pierwsze możesz to zrobić z Agadiru albo z Taghazout, chociaż z Taghazout jest bliżej.

Rozważając możliwości dojazdu możesz wziąć pod uwagę:

  • Dojazd autobusem miejskim z Agadiru lub Taghazout za 7 dirham do Banana Bay;

  • Wzięcie taksówki grande;

  • Wypożyczenie auta;

Przyznam szczerze, że każda z tych opcji ma swoje plusy i minusy. Wiele zależy od tego w ile osób się jedzie. Jeśli jest nas tylko dwoje to każda opcja będzie znacznie droższa. Przy czym wydaje mi się, że może okazać się taniej wypożyczyć auto niż brać taksówkę.

Możesz jednak z kimś się dogadać, mężczyzna, który nas zawiózł nie był taksówkarzem, ale dla nich to też zarobek. Jak już dojedziesz to są praktycznie dwa miejsca, w których możesz się zatrzymać. Jeśli zatrzymasz się na dole, to tam jest sporo taksówek, jak wracaliśmy to stała jedna na drugiej, czyli nie ma obawy, że jak wrócisz to nie będziesz miał możliwości powrotu.

Przyznam szczerze, że ja nie widziałam żadnych większych aut niż taksówki grande.

Możesz też wjechać na parking na górę, tam nie było żadnej taksówki, wydaje mi się, że większość ludzi schodzi drogą u podnóża więc istnieje zapotrzebowanie tam na t taksówki. Ogólnie to jest tam parking, za który płaci się 10 dirham.

Wypożyczenie auta daje większą swobodę i możliwość decydowania, o której chce się wrócić.

My dojechaliśmy przed 12:00, z pomocą przyszedł nam starszy Pan, który mówił bardzo dobrze po angielsku. On w naszym imieniu porozumiał się z kierowcą. Ustaliliśmy, że wracamy o godzinie 17:00. Wydawało nam się, że to będzie idealna pora. Nic nie płaciliśmy, dopiero na koniec mieliśmy to zrobić,

Starszy Pan powiedział nam jak mamy iść, od niego dowiedzieliśmy się, że istnieją jakby trzy zbiorniki wodne. Dał nam kilka wskazówek i ruszyliśmy przed siebie.

Valley Paradise

Rozpisałam się już tyle i ciągle popełniam ten sam błąd, nie tłumaczę co to jest. Valley Paradise to urokliwe miejsce położone w dolinie między górami Atlas, stąd również nazwa Rajska Dolina. Miejsce to znajduje się prawdopodobnie w samym środku berberyjskich okolic.

Daje możliwość spacerowania górskimi ścieżkami, między oazami ale też w dole są naturalne jeziora może bardziej baseny, które powstały tu przez wodę górską. Z racji tego, że położone one są między skałami, niektóre z nich są bardzo głębokie a te skały i otaczające wzgórza tworzą bajkowy krajobraz. Dodatkowo otoczenie gajów palmowych, drzewek arganowych sprawia, że to urokliwe miejsce.

dzien-dziesia-valley-paradise-c34fe87899

O tym miejscu dowiedziałam się przypadkiem, szykując się do swojej wyprawy, nie znalazłam informacji, że warto odwiedzić to miejsce. Tydzień przed wyjazdem moja koleżanka dodała zdjęcie na fb z tego miejsca, myślałam, że oczy to mi z orbit wyjdą a szczękę zbierałam z podłogi. Nie mniej jednak w większości miałam gotową już podróż stąd moje obawy czy w ogóle uda się tutaj dotrzeć.

W taki sposób się tutaj znaleźliśmy. Jak wspomniałam my zaczęliśmy naszą wędrówkę od wzgórza, zaraz obok znajdował się sklepik, gdzie można było kupić wodę, sok pomarańczowy. Następnie kierowaliśmy się w dół.

Po prawej stronie minęliśmy jedną restaurację, w końcu doszliśmy do rzeki, którą należało przekroczyć. Na szczęście masz tutaj coś w rodzaju kładek, czasami to tylko deski, czasami to worki z kamieniami.

dzien-dziesia-valley-paradise-18852ae8c4

Teraz co dalej, w lewo czy w prawo, bo żadnych informacji nie ma, szliśmy za ludźmi, którzy też się zgubili.

Ogólnie należy się kierować w górę wody, tam też znajdziemy źródła, o których mówię. Postanowiliśmy się rozdzielić, nikt nie potrzebował niańczenia, mieliśmy ustaloną godzinę kiedy wyjeżdżamy i tyle.

Jak spacerowaliśmy korytem wodnym doszliśmy do wniosku, że prawdopodobnie od czasu do czasu bywa tutaj woda. Tyle, że Marokańczycy są bardzo inteligentni, stworzyli tamy, które blokowały wodę. W ten sposób w wybranych przez nich odcinkach tej wody było więcej.

Restauracje

To było pierwsze miejsce, w którym widziałam, że stoły i krzesła były w wodzie i tam mogłam delektować się kawą czy tażinem. Ogólnie na trasie jest kilka punktów gdzie z powodzeniem można zamówić jedzenie, w szczególności tażin ale również kuskus. Można też napić się soku, wody, kawy czy herbaty. Wiele z tych miejsc jak napisałam było w wodzie. Bar był na lądzie ale jako klient można było sobie wybrać miejsce albo pod parasolem z trawy na lądzie albo właśnie przy jednym ze stołów, które znajdowały się w wodzie.

dzien-dziesia-valley-paradise-fee27917da

To jest ciekawe rozwiązanie, bo musze przyznać, że było tam bardzo gorąco w związku z czym można było z powodzeniem się ochłodzić, szczególnie po długim spacerze. Ceny są względne, za dużą wodę do picia zapłaciliśmy 10 dirham, soki były za 8 dirham.

Co robić w Valley Paradise

To będzie najtrudniejsza część mojej opowieści. Przede wszystkim powiem na samym początku, konieczne są buty takie jak tenisówki, albo nawet treki. Tutaj idzie się najpierw normalnie dróżką, albo jak wspomniałam korytem wodnym. Później droga się kończy a jakoś trzeba dostać się do basenów więc idzie się skałami.

Z racji tego, że jest to bardzo popularne miejsce, to te skały są wyrobione, one są niczym lód na lodowisku, człowiek ślizga się. Ja w kilku miejscach usiadłam i jechałam, mój chłopak z aparatem w ręku jak poleciał do tyłu to miałam tylko nadzieję, że głowy nie rozbije. Nie polecam japonek ani sandałów, ja w kilku miejscach szłam na boso, ale to też nie było najlepsze rozwiązanie bo skały były rozgrzane i miało się wrażenie, że idzie się po rozżarzonych węglach.

dzien-dziesia-valley-paradise-d0454d916c

Jak wspomniałam w tym miejscu są trzy naturalne baseny, jak my przyjechaliśmy to bardzo dużo osób było przy pierwszym. Ludzie skakali z każdej możliwej skały, bo jak wspomniałam zbiorniki wodne są głębokie.

dzien-dziesia-valley-paradise-03cb1f733f

My doszliśmy do wniosku, że mamy czas więc możemy zobaczyć pozostałe baseny i zdecydować gdzie chcemy pozostać. Możesz wybrać dwie trasy.

  1. Pierwsza trasa prowadzi ścieżkami górskimi i będziesz bardziej zachwycał się pejzażem górskim.
  2. Druga trasa zakłada drogę skałami, między basenami, tutaj podziwiasz piętrzące się góry wokół Ciebie ale i wytworzone baseny.

Drugi basen był węższy, ale znacznie głębszy, doszliśmy do wniosku, że musimy zobaczyć ostatni.

Nam ostatni basen przypadł do gustu i przy nim zdecydowaliśmy się pozostać. Mieliśmy w planie iść dalej ale było to mało bezpieczne. Chodzi o to, że w tym miejscu możesz tylko iść bardzo wąską drogą, która wznosi się półtora metra nad wodą. W niektórych miejscach należałoby iść bokiem. Później trzeba było jeszcze za pomocą liny wejść na górę.

Może gdybyśmy nie mieli ze sobą aparatu to byśmy się zdecydowali, a tak obawialiśmy się, że gdyby jednak któreś z nas spadło to co wtedy.

Kąpiel w basenie

Siedzieliśmy nad brzegiem i obserwowaliśmy Marokańczyków, którzy co i rusz albo wchodzili albo wskakiwali do wody. Mój chłopak kategorycznie stwierdził, że nie wejdzie do wody. Mimo, że był taki upał, że człowiek wręcz marzył o takim orzeźwieniu. Ja się zdecydowałam może po 30 minutach.

Powiem tak, woda czysta nie jest to po pierwsze, tam gdzie sięga się dna jest ono bardzo mętne, należy też być ostrożnym bo na dnie są skały. Ja nawet nie wiem czy podziwiać czy powiedzieć, że to brawurowe zachowanie gdy ludzie skakali.

A skakali z wysokości sięgających do 4 metrów, co chwilę ktoś podejmował ryzyko. Dla mnie chyba gra nie warta świeczki, ale jeśli dobrze znają to miejsce, może warto. Największą atrakcją był tarzan, oczywiście nie taki prawdziwy, ale chłopak z dredami skakał z takich wysokości, że chyba nie było osoby, która ze zdumienia nie otwierała buzi lub nie robiła zdjęcia.

dzien-dziesia-valley-paradise-0945144642

W wodzie ogromna ilość ryb, na początku to było przyczyną, dla której nie chciałam pływać a później stwierdziłam, że przecież jak wejdę to ode nie będą blisko mnie. Ja weszłam dwukrotnie do wody i spędziłam w niej trochę czasu. Prawda jest jednak taka, że te baseny nie są bardzo długie, w miejscu gdzie ludzie skaczą, nie było co płynąć bo o tragedie nie jest trudno.

Z godziny na godzinę przybywało osób, to był weekend więc ludzie mieli wolne. Rozbito też trzy namioty w pobliżu wody. To było chyba jedyne miejsce, w którym dało się to zrobić, bo znajdował się tu i ówdzie jakiś kawałek ziemi.

Spacer

Siedzieliśmy tak może do godziny 15:00. Spacer do tego ostatniego basenu zajął nam około pół godziny, teraz doszliśmy do wniosku, że pójdziemy z prądem rzeki, minęliśmy pozostałe dwa baseny, gdzie ludzi znacznie przybyło od momentu, w którym tutaj przyszliśmy. Minęliśmy miejsce, w którym należało przekroczyć rzekę i poszliśmy mało uczęszczaną ścieżką. Tam w kilku miejscach przystanęliśmy rozglądając się dookoła. Poza tym w wodzie pływały żółwie! Ponownie znaleźliśmy ustronne miejsce i przez chwilę cieszyliśmy się sobą i swoim towarzystwem, bez pośpiechu, bez hałasu.

dzien-dziesia-valley-paradise-0a59297ad0

Mówiąc szczerze nie bardzo mieliśmy co robić, opalać się niekoniecznie chcieliśmy, bo dzień wcześniej zjaraliśmy się więc oparzenia nie były nam potrzebne, ja pływałam, ale ile można. Stąd jak napisałam ruszyliśmy bardzo wcześniej przy czym wiedzieliśmy, że droga zajmie około 30 minut.

My w umówionym miejscu byliśmy 16:40, gdzie jeszcze czekaliśmy na dziewczyny przy sklepiku, bo wydawało nam się, że raczej je zobaczymy jak będą wchodzić. Okazało się, że one czekały na nas. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że mieliśmy za dużo czasu.

Podsumowując, co można robić w Valley Paradise

  • spacerować;
  • wspinać się;
  • pływać;
  • nurkować;
  • skakać do wody;
  • biwakować;
  • jeść w restauracji;
  • opalać się.

Powrót do Taghazout

Nasz kierowca był również przed czasem, w ogóle jestem bardzo zadowolona jeśli chodzi o podróżowanie z dziewczynami ale i samego kierowcę. Z drugiej strony przecież mu nie zapłaciliśmy więc musiał się pojawić. Droga do Taghazout zajęła nam około 45 minut może 50. Nie mieliśmy problemu z rozliczeniem się, wyjątkowo nie chciał od nas więcej.

Podsumowanie i ogólna ocena

Ja się zawiodłam, to nie było to czego oczekiwałam. To nie było to co widziałam na zdjęciach, chodzi o to, że w dobie wszystkich filtrów pokazujemy jakie to miejsca są wspaniałe, a wcale takimi nie są w rzeczywistości.

Warto się tutaj wybrać jeśli lubisz spacerować, jeśli lubisz lekką adrenalinę czy wejdziesz czy nie, bo powierzchnia jest kamienista i bardzo śliska. Jeśli jednak brzydzisz się taką mętną wodą, to chyba też nie warto się kłopotać. To jest miejsce na pół dnia, wszyscy później stwierdziliśmy, że godzina 17:00, którą wyznaczyliśmy była nawet o godzinę lub dwie za późno.

Nie mieliśmy co robić, możesz się przespacerować w jedną i drugą stronę, ale zajmie Ci to pewnie maksymalnie półtora godziny z uwzględnieniem czasu na postoje, bardzo śliskie zejścia lub poszukiwanie czegoś by się złapać i robienie zdjęć.

Nie ukrywam, że zupełnie czego innego się spodziewałam, piękne zdjęcia, które oglądałam, komentarze oh i ah, które nawoływały wręcz, że koniecznie trzeba się wybrać. Nie miały pokrycia z tym co zobaczyłam.

Kwestia wody, jak wspomniałam ja się kąpałam, przemogłam się, że woda brudna i w ogóle, ale też wydawało mi się, że te zbiorniki są większe. Wszędzie widziałam na zdjęciach dość przejrzystą wodę, aż zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno to jest to samo miejsce. W zależności od pory roku wody może być mniej lub więcej.

dzien-dziesia-valley-paradise-c837412e74

Te miejsca są chętnie uczęszczane przez Marokańczyków, rozbijają tu swoje obozowiska i zostają nawet na weekend, może taki sposób na ucieczkę od miasta.

Nie powiem, że widoki nie były majestatyczne, bo było, rzadko kiedy możesz oglądać jakie cuda przyroda robi, jak wiele zjawisk przyrodniczych potrafi zadziwiać. Ukształtowanie terenu, pięknie prezentujące się góry zachwycają. Dla mnie przede wszystkim rzeźba tych skał, jak one przechodzą jeden w drugi masyw. Zdecydowanie to zrobiło na mnie wrażenie.

Poza tym wszelka roślinność, palmy, oleandry, drzewa oliwkowe, arganowe, wysokie trawy i wodne stworzenia, jak wspomniałam dla mnie widok żółwia pływającego sobie od tak był fenomenalny. Podobno bywają tutaj flamingi, ale tego nie było nam dane zobaczyć.

Minusy

To co jednak zwróciło w szczególności naszą uwagę to nie piękno krajobrazu, ale bałagan, wszechobecny brud. Ja byłam w wielkim szoku jak to zobaczyłam. Marokańczycy nie mają żadnych skrupułów, tam gdzie jedzą to zostawiają śmieci i idą dalej.

My z chłopakiem byliśmy wręcz zażenowani, właśnie dlatego, że tak piękne miejsce jest tak zaniedbane, jak szliśmy tymi skałkami to musieliśmy też uważać, aby przypadkiem nie skaleczyć się o kawałek szkła, metalu czy puszki, które tutaj ktoś pozostawił.

Wspomniałam, że poszliśmy później w drugą stronę, tutaj to przyznam szczerze jak dla mnie jedno wielkie wysypisko śmieci. Pominę fakt, że wszędzie walały się skórki po pomarańczach, to tak jak napisałam powyżej Marokańczycy kompletnie się tym nie przejmują, że zostawiają po sobie tyle bałaganu. Z resztą to w ogóle temat na inny wpis.

Podsumowując myślę, że tak, jeśli jesteś w okolicy, masz kilka godzin wolnych to można się tutaj wybrać. Pamiętaj jednak aby iść z głową skierowaną do góry, bo inaczej możesz się zniechęcić widokiem.

Domyślam się, że może zimą być trochę lepiej, bo jednak my byliśmy jeszcze w takim sezonie kiedy ludzi jest tu bardzo dużo. A co jest rzeczą oczywistą im więcej ludzi tym więcej po nich śmieci. Jednak uwierz mi na słowo, to nie tak, że to są śmieci z dzisiaj może sprzed tygodnia, to jest bałagan, który gromadzi się tutaj z roku na rok.

Uważam, że jeśli ktoś nie zmieni postępowania, nie zostanie wymyślona jakaś akcja sprzątania tego miejsca, to za kilka lat nie będzie po co przyjeżdżać, bo będzie to wysypisko śmieci w pięknie położonym miejscu.

Ja apeluję, jeśli już zjesz coś to weź to ze sobą, fakt oni nie mają tutaj śmietników, ale skoro przyszedłeś z tym to za. Nie mam żadnego zdjęcia aby pokazać jaki jest bałagan, chyba nie chciałam tego dokumnetować.

Tak jak wspomniałam, ja jechałam z nastawieniem, że zobaczę coś co znów sprawi, że zabraknie mi tchu aby wyrazić jak bardzo podoba mi się to miejsce, niestety takich emocji nie było. Wciąż czuję niedosyt, to miejsce nie spełniło ani trochę moich oczekiwań.

Poza tym to jest właśnie to, że wrzucamy piękne zdjęcia i tak ludzie myślą, że to faktycznie taki raj na ziemi. Przykro mi to stwierdzić, ale do raju temu miejscu bardzo daleko.

Trzymam kciuki, że Marokańczycy się przebudzą i coś zmienią w innym wypadku będzie to raczej raj utracony.

Tak sobie myślę, może gdyby to miejsce było za jakąś opłatą, to byłoby bardziej szanowane, nie wiem to moje przemyślenia, bo oprócz tego, że musisz zapłacić za dojazd tutaj, to jest to coś w rodzaju parku, więc spacerujesz za darmo. Nie ma tutaj żadnych opłat.

Wydatki

  • Przejazd z Taghazout do Banana Bay – 7 dirham;
  • Taksówka z Banana Bay do Valley Paradise i później stamtąd do Taghazout - 62,50 dirham;
  • Woda - 10 dirham;
  • Owoce – 10 dirham.

Wydałam tego dnia około 90 dirham.

Wróciliśmy około godziny 18:00 do naszego hostelu, poszliśmy jeszcze nad ocean a później kupić owoce. W szczególności polowaliśmy na winogron, który był bardzo słodki i soczysty i specjalnie pytaliśmy, w którym miejscu mamy kupić. Wieczór spędziliśmy na sprawdzaniu dojazdu do kolejnej miejscowości i rezerwacji miejsc noclegowych. Właściwie tyle, jeśli chodzi o ten dzień.

Niestety moje oczekiwania były zbyt wysokie. Jak jednak napisałam, to nie jest tak, że ja nie polecam tego miejsca. Możesz odwiedzić Valley Paradise, ale nie nastawiaj się aż tak, to nie będziesz rozczarowany. Staraj się patrzeć tylko na piękną rzeźbę terenu a nie na bałagan. Jak się robi kadry ze zdjęć to zwyczajnie tego nie widać, ale postanowiłam być szczera stąd mówię, że jest pięknie, ale bałagan i brud jak mało gdzie.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!