Czy koszty życia w Łodzi (Polska) rzeczywiście są niewielkie?
Naszedł czas, aby odpowiedzieć na to pytanie, które stawia sobie każdy, kto w przyszłym roku wybiera się na Erasmusa do tego kraju. Chcąc nie chcąc, aspekt ekonomiczny ma podstawowe znaczenie dla zasadniczej części nas, studentów. Nie wszyscy mają takie same możliwości finansowe, żeby utrzymać się za granicą i dlatego największym powodzeniem wśród studentów wymiany cieszą się teraz najtańsze kraje w Europie, wśród których znajduje się oczywiście Polska (gdzie trafiłem w tym roku- 2013), wraz z Węgrami, Litwą czy Słowacją.
Jednak... czy w Łodzi naprawdę żyje się tanio? Jak ceny w Polsce wyglądają w porównaniu z tymi w Hiszpanii?
Odpowiem z własnego doświadczenia, zdobytego podczas tegorocznego Erasmusa i skupię się na mieście Łodzi. Logicznym jest, że moje słowa na temat tego miejsca można zastosować ogólnie do całego kraju, ale trzeba liczyć się z tym, że w Krakowie czy Warszawie ceny będą nieco wyższe. Dlatego niech każdy dokona obliczeń, w zależności od miasta stanowiącego jego przyszłoroczny cel, chociaż nie będzie wielkiej różnicy. Nie rozwodząc się dłużej, podam teraz zmienne, w przypadku których w grę wchodzą wątpliwości dotyczące różnic cenowych między Polską a Hiszpanią.
Zakwaterowanie
Na początku należy koniecznie przedstawić ceny zakwaterowania w tym wschodnim kraju. Jak już wspomniałem w sadze "mieszkanie contra akademik", ceny obu wariantów są zróżnicowane, jednak zawsze niskie w porównaniu ze średnimi cenami w Hiszpanii. Jeśli mój dzielony pokój w akademiku to koszt około 90 € miesięcznie, w Hiszpanii (za porównywalne miejsce w akademiku, najtańsze jakie można znaleźć) dochodziłby do 250 € za trójkę, nieco więcej- za dwójkę.
Z drugiej strony, mieszkanie będzie kosztować więcej, jeśli będzie się mieszkało z parą; średni czynsz, dzielony z dwoma współlokatorami będzie wynosił w Polsce nie mniej niż 200 € ; w Hiszpanii (w zależności od miasta, do którego się wybierasz) można znaleźć takie lokum w tej samej cenie. W zasadzie, w miastach takich, jak Sevilla, niezłe mieszkanie (obszerne, z wliczonymi opłatami za wodę, a nawet internet) może kosztować jakieś 250-300 €, dlatego tu nie ma znacznej różnicy.
Co do hoteli, bez trudu można znaleźć hostel na mniej niż 10 € (ze śniadaniem) i tu różnica w porównaniu z Hiszpanią jest wyraźna, bo trudniej tam trafić na taką okazję.
Żywność
Być może tu najbardziej odczuwalna jest różnica cenowa; za 30 eurocentów możesz kupić kilo makaronu, którym żywią się wszyscy "Erasmusi" tam, dokąd pojadą. Oczywiście, pewne produkty mogą tu kosztować więcej, np. ryby , jako że przeważająca większość pochodzi z importu i wpływa to też na jakość i świeżość; to jednak wyjątek odbiegający od reguły, bo ceny generalnie są podobne lub niższe. Można mnożyć przykłady: litr mleka za 40 eurocentów, chleb- za 55, 250 gr. szynki gotowanej- 1 € z czymś, a standardowy słoiczek Nutelli- za 1, 50€. Kilo kurczaka to koszt 2 € (cena, która znacznie różni się od hiszpańskiej), a w odniesieniu do innych produktów- jak kiełbaski, jogurty i desery- również zauważa się różnicę, możesz więc kupić więcej za znacznie mniej.
Oczywiście w tym temacie nie mógłbym nie wspomnieć o możliwości jedzenia poza domem , zamiast gotowania własnymi siłami. W tym wypadku różnica jest zasadnicza; może nawet większa niż we wcześniejszych porównaniach supermarketów. Spora porcja (taka, którą się najesz) może kosztować jakieś 3 €, a jeśli wolisz tradycyjne menu z dwóch dań, deseru i napoju, z łatwością znajdziesz je w cenie 4-5 € (w Hiszpanii lata temu przekroczyła ona 6-7 €, a bywa, że jakość nie odpowiada ani jej, ani naszym oczekiwaniom).
W akademickiej stołówce serwują kompot (do picia), zupę, pierwsze danie, chleb i talerz surówki za 2 €. Taka cena (bez menu) byłaby nie do pomyślenia w Hiszpanii; np. na mojej uczelni daje się za taki sam zestaw 5, 50 €, czyli prawie trzy razy więcej.
Imprezy
To inna dziedzina, w której też dosyć odczuwa się różnice cenowe: gdybyś w hiszpańskiej dyskotece za drinka zapłacił 1, 50 € (kieliszek), takie miejsce oczywiście pękałoby w szwach i błyskawicznie by się obłowiło, bo z takimi cenami nie mógłby konkurować żaden inny lokal (a z tego są zyski, nie ma wątpliwości). Taką cenę- 1, 50 €- znalazłem tylko w jednej dyskotece, tuż przy akademiku; wewnątrz jakiegokolwiek innego lokalu drink kosztuje z reguły około 2, 50- 3 €. Nie wychodzi to zbyt tanio, wziąwszy pod uwagę jego realną wartość, jednaki tak daje się zauważyć w porównaniu z minimalnymi 5 €, na jakie trafisz w każdym pubie/dyskotece w Hiszpanii.
Za drugiej strony, jeśli przyzwyczailiśmy się, że w naszym kraju za jakąkolwiek wejściówkę płaci się około 8 € (zwykle oczywiście w cenie jest drink), w Polsce zapłacisz najwyżej 5 €, a normalnie- 1, 25 € czy, równie dobrze, 2, 50 €; 5 zł. i 10 zł. - śmiech na sali! Ani chybi jako "Erasmus" będziesz musiał tyle wyłożyć; tak więc, zakładając, że wszystkie posiadane pieniądze zostawisz w środku, w większości wypadków zostajesz wciśnięty do kolejki i wpuszczony bez ceregieli.
Jeśli mowa o piwie, pół litra kosztuje około 1 € w każdym barze, pubie czy na dyskotece; w supermarkecie można znaleźć różne półlitrówki nawet za 0, 50 €. Tu też widzi się różnicę: w Hiszpanii za taką cenę znalazłbyś najwyżej 0, 33 litra. Poza tym w żadnym lokalu- nawet w barze- nie sprzedadzą Ci go za 1 € (choć zawsze są wyjątki).
Wziąwszy pod uwagę ceny mocnego alkoholu, są one bardzo podobne do tych w Hiszpanii; można by nawet powiedzieć, że dostępne tu, w Polsce (jasne, że z wyjątkiem wódki) są nawet droższe: butelka o pojemności 0, 7 l. wódki kosztuje jakieś 20 zł. (5 €) i w takiej cenie można znaleźć ją też w Hiszpanii (zgoda, może nieco wyższej). Jenak już butelka najtańszego dżinu to ponad 7 €, a w Hiszpanii dostaniesz ją za 5 € w każdym supermarkecie. Rumu prawie nie ma , a whisky jest sporo droższa- standardowa butelka Jack'a Daniels'a to w Hiszpanii jakieś 17 €, w Polsce- minimum 25 €.
Elektronika
Urządzenia elektroniczne w Polsce kosztują dużo więcej, niż w Hiszpanii, czasami- do przesady. Np. ja kupiłem kamerę sieciową, a najtańsza, jaką znalazłem, kosztowała 15 €; w Hiszpanii dostałbyś ją za połowę tej ceny. Sama Playstation 3 to różnica prawie 20 €; coś, co daje nam do myślenia w perspektywie polskich, niższych płac. Głośniki też są droższe- dziesiątki z nich kosztują 30 €, a w Hiszpanii z łatwością znajdziesz jakieś za 20 €. Kabel ethernetowy też jest dwa razy droższy niż w Hiszpanii, a jeśli myślimy o notebookach, upolowanie jakiegoś poniżej 500 € graniczy z niemożliwością, podczas gdy w naszym kraju dobre jakościowo "chodzą" po 400 €.
Ceny samochodów też zasadniczo się różnią, z uwagi na ich międzynarodowe marki i fakt, że Polska należy do krajów rozwijających się i dużo jej jeszcze brakuje do zrównania poziomu płac w tymi w krajach sąsiednich.
Jeśli mowa o telefonach komórkowych, najlepiej o nich zapomnieć, logiczne więc, że tak mało ludzi korzysta tu z modeli ostatniej generacji, bo znów- nawet na najniższym pułapie- napotykamy ceny z kosmosu. Jeśli w Hiszpanii Nokie od tysięcy lat sprzedaje się on-line za 1 €, tu kosztują minimum 10 razy więcej.
Odzież
Z ubraniami jest trochę tak, jak z elektroniką: nie wiedzieć czemu, ceny mogą być takie same lub wyższe. Jasne, że ceny wschodzących marek, nowych na rynku międzynarodowym, zbytnio się nie różnią. Jeśli dodamy do tego fakt, że w naszym kraju Inditex- jako grupa hiszpańska- urządza wyprzedaże, wiele ubrań wydaje nam się tu droższych, niż w Hiszpanii. Trudno znaleźć tu zimowe buty za mniej, niż 50 €, nie znaczy to jednak, że są jakiejś wysokiej jakości; rzecz, od jakiej aż roi się na półwyspie.
Plusem dla Polski w temacie odzieżowym są second-handy, w których można z powodzeniem upolować okazję, np. stylowy, dobry płaszcz za 10 €. Jasne, mowa tu o odzieży używanej, co do wielu osób specjalnie nie przemawia.
Transport
W tej branży sprawa cen w Polsce przedstawia się znacznie lepiej, niż w Hiszpanii. Jeśli w naszym kraju przejazd pociągiem między oddalonymi o około 100 km. miastami to koszt ponad 10 €, w Polsce wygląda to inaczej: jeśli wydasz więcej, niż 5 €, to jakiś cud, w związku z 50% zniżką dla studentów. Tak oto np. dwugodzinna podróż z Łodzi do Warszawy (jakieś 130 km. ) kosztuje tylko 4, 50 €.
Taxi też wychodzi bardzo tanio, bo opłata początkowa to mniej niż 1 €, a dziesięciominutowy kurs- jakieś 5 €; w Hiszpanii wyszłoby dwa razy tyle.
Co do tramwajów i autobusów, bilet trzymiesięczny kosztuje 25 €, czego za żadne skarby w Hiszpanii nie uświadczysz; w tej kwestii- kolejna zaleta.
Wnioski?
W Polsce jest taniej, niż w Hiszpanii (ale nie wiele i z uwagi na stosunek cen do płac); standard życia w Hiszpanii w dalszym ciągu jest lepszy, niż w tym rozwijającym się kraju.
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)