Ludzie w akademiku tacy fajni...

21. 10. 2015r.

Ludzie w Rumunii są naprawdę fajni. Poznałem już kilku Rumunów, zaobserwowałem wiele zachowań na ulicy, ale tego, co dzisiaj się stało, nie mogę zrozumieć...

W Polsce rzadko się zdarza, żeby ktoś kiedykolwiek, gdy tylko podejdziesz do pasów bez sygnalizacji świetlnej, przepuścił Cię. To mi się w społeczności tego kraju podoba, bo to coś nowego dla mnie... Wszyscy wiemy, jak jest w Polsce.

A jeżeli chodzi o akademik.... Nie mam pojęcia, jak można wzywać policję (przyjechało czterech funkcjonariuszy) tylko dlatego, że była niewielka impreza, na której nie było nawet głośno. Powiedziałbym nawet, że było spokojnie. Grałem na gitarze, śpiewaliśmy i wszystko było OK, gdyby nie to, że kilka minut po pierwszej do drzwi pokoju, w którym przebywaliśmy, zapukała policja. Dziewczyny z pokoju poniżej wezwały ich, bo byliśmy za głośno. Po ich "ostrzeżeniu" byliśmy ciszej, a pięć minut później przyszła policja.

W wiele rzeczy uwierzę, ale kiedy one musiały zadzwonić po tą policję, że przyjechali po 5 minutach...

Nie wiem, może tylko dla mnie wydaje się to trochę mało prawdopodobne, ale patrząc na funkcjonowanie tutejszej policji wręcz niemożliwa jest tak szybka interwencja.

Pytanie nasuwa się tylko jedno. Kiedy tak naprawdę studenci mogą sobie zrobić kulturalną imprezę w akademiku? Na ostatniej takiej imprezie (pewnej soboty o podobnej porze) mieliśmy "ostrzeżenie" od innej mieszkanki akademika. Rozumiem, że mają zajęcia, ale w akademiku w Częstochowie, gdyby wszyscy mieli dzwonić po policję tylko dlatego, że jest impreza, to byliby tam przynajmniej kilkanaście razy w ciągu wieczoru...

Ten kraj jest fajny, ludzie są fajni, ale jak to się mówi "wyjątek potwierdza regułę".