Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego - pozwiedzajmy moją uczelnie.

Opublikowane przez flag-pl Monika Sikorska — 7 lat temu

Blog: Jeżdżę sobie
Oznaczenia: flag-pl Erasmusowy blog Wrocław, Wrocław, Polska

Co ja tam wiem o studiowaniu?

Coś wam powiem: na uczelniach to ja się znam. I nie, nie dlatego że często na nich jestem. He, na zajęciach jestem raczej gościem i to honorowym. Coś o uczelniach jednak wiem. Na przykład to, że załatwienie czegokolwiek na uniwersytetach graniczy z cudem. Nie trzeba być studentem by mieć taką wiedzę. Dobrze jednak być studentem, interesować się czymkolwiek i mieć zniżkę studencką na komunikację miejską, wejściówki do kina, czy do muzeów.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Znam się na uczelniach w sensie, że wiem która jest ładna, która ma milsze panie w dziekanacie, gdzie się fajnie studiuje, gdzie nie. Skąd ta wiedza? Jestem studentką, która w zeszłym roku akademickim miała średnią 4.89, dzięki czemu na moje konto bankowe co miesiąc spływa zadawalająca mnie kwota stypendium naukowego (tak, chwalę się). Ale to nie dzięki temu, wiem która uczelnia jest fajna, która nie. W przeciągu ostatnich pięciu lat studiowałam na czterech uczelniach. Nie, nie jestem specjalnie ambitna i nie robię tysiąca dyplomów. Po prostu, póki mogę zmieniam miejscówki. Kiedyś będę miała sto dzieci i będę uziemioną kurą domową, która nie bardzo będzie miała szanse gdzieś wyjechać. Studiowałam już na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku – dostałam się za pierwszym razem (na ostatnim miejscu ha ha). Nie podobało mi się tam. I raczej ja też nie podobałam się Akademii Sztuk Pięknych. Wzajemnie za sobą nie przepadaliśmy. Postanowiłam więc sprawdzić, czy pokocham Uniwersytet Gdański. Niestety, kolejna porażka. Gdańska uczelnia, mogłoby się wydawać, nie lubi nikogo. A mnie to już najbardziej na świecie. Stąd ciągłe problemy z załatwieniem jakiejkolwiek papierologii. I zaniżona ocena z literatury powszechnej.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Wieczny student, wieczna studentka

A może to we mnie jest problem, nie w uczelniach? Z pewnością. Jestem stworzona do NIE studiowania. I wiem to od co najmniej pięciu lat. Mimo tej wiedzy spróbowałam jeszcze w Budapeszcie na ELTE i we Wrocławiu na Uniwersytecie Wrocławskim. I wiecie co? Chciałabym pochwalić obie te uczelnie. Z nimi się wręcz zaprzyjaźniłam. I o ile na uniwersytecie węgierskim byłam wyjątkowym gościem, tak na UWr jestem nawet często. Nie tak często, jak być powinnam, ale jak na mnie – często. Pokochałam tę uczelnie od pierwszego wejrzenia. Bo jak nie pokochać tak ładnego miejsca, po tym jak studiowało się w budynku, który był zwykłą prostokątną bryłą straszącą swoim wnętrzem?

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku mieści się w Wielkiej Zbrojowni i jest budynkiem ładnym, a nawet pięknym. Mnie od zawsze wzruszał widok Arsenału wybudowanego w 1602 roku. Jednak jej odremontowane wnętrze, jak na mój gust jest zbyt nowoczesne. Ja studiując intermedia, czyli sztukę mediów (wiecie to taki kierunek, który przygotowuje artystów do tworzenia między innymi performance, filmu, fotografii, grafiki, rzeźby, takie sto w jednym) zajęcia miałam głównie w Małej Zbrojowni, która na co dzień była wielkim opustoszałym wewnątrz gmachem. Jednak w dniach, w których odbywał się przegląd prac studenckich, zamieniała się w magiczne miejsce pełne prac studentów. Dzieła początkujących artystów były wtedy umieszczane dosłownie wszędzie: rysunki i obrazy zawieszane na ścianach, instalacje nawet na środku korytarza. I tak, ASP miało swój klimat, ale UG… to właśnie ten klocek, o którym wcześniej pisałam. Wydział filologiczny, to najbrzydszy wydział na całym kampusie. W środku przypomina… zupełnie nic. Ale kto by się przejmował wydziałem filologicznym?

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Czy wasza uczelnia ma własne muzeum?

Uczelnia to nie tylko budynek, to studenci, wykładowcy i cała reszta. Uniwersytet Wrocławski jest miejscem przyjaznym i studentom i wykładowcom i całej reszcie. Naprawdę. Bardzo lubię tu studiować (i mam na to szanse jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie, tylko). Ale nie o tym będzie dzisiejszy wpis. Zaczęłam ten długi wstęp o szkołach wyższych, bo chcę napisać dzisiaj o Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. To niesamowite, że uczelnia ma swoje własne muzeum. Miałam je zwiedzić już dawno, ale w tym roku akademickim nie mam żadnych okienek między zajęciami, co znaczy, że po skończonych ćwiczeniach, idę od razu na obiad, albo do domu. Dziś jednak postanowiłam wyjść z domu wcześniej by w końcu zobaczyć Aule Leopoldyńską, czy Oratorium Marianum.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Wcześniej zachwycał mnie sam kompleks budynków Uniwersytetu Wrocławskiego i ich wnętrza, teraz miałam szanse zachwycić się czymś więcej. Wiecie, po tym jak studiowałam w budynku, który był bardzo brzydki, fascynuję się wielkimi schodami, szerokimi korytarzami, zdobieniami i wszystkim innym, co jest ładne na uczelni. Jest pięknie i od razu jest fajniej studiować. No ale, opiszę wam w końcu muzeum, może sami zechcecie je odwiedzić.

Co ciekawego można zobaczyć na Uniwersytecie Wrocławskim?

Uniwersytet Wrocławski mieści się blisko brzegu Odry, a muzeum w jego głównym gmachu. Projekt tego budynku wykonał Christophorus Taush. Od razu skojarzycie, że budynek jest z czasów baroku. Jego wnętrze zresztą też. Zwrócicie na to uwagę bo wewnątrz jest wiele zdobień, fresków na sufitach. Zwiedzając zwróćcie też uwagę na schody, którymi będziecie szli na górę by zwiedzić wierzę matematyczną. Są to schody Cesarskie powstałe w 1734 roku. Podoba mi się to, że mamy w Polsce taką barokową perełkę.

Przed budynkiem Uniwersytetu znajduje się rzeźba Hugo Lederera „Szermierz”. Jest to fontanna, która jest symbolem mojego uniwersytetu. Powstała w latach 1871-1940. Nie wiem kto jest za to odpowiedzialny, ale bardzo często Szermierzowi kradziona jest szabla (albo floret, albo szpada, nie wiem dokładnie jak te trzy rodzaje broni rozróżnić i którą właściwie trzyma w dłoni bohater rzeźby). W ramach pocieszenie, zdarza się że na jego szyi widnieje szalik w zimę, więc chyba nie jest aż tak źle z ludźmi we Wrocławiu.

Miniecie tę rzeźbę kierując się do Muzeum, do którego wejdziecie przez pięknie zdobione niebieskie drzwi.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Ja jak zwykle mam wyczucie i skoro zdecydowałam się wstąpić do muzeum dziś, przed zajęciami z Twórczego Pisania, trafiłam na wernisaż. Zanim zwiedziłam dwie reprezentacyjne sale wykładowe, wstąpiłam do sal wystawowych. W jednej z nich otwierana była wystawa pod tytułem „Sztuka starożytnego Egiptu”.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Nie jestem fanką sztuki Egiptu, ale moja siostra się tym interesuje. Dlatego postanowiłam kupić wydaną z okazji wystawy książkę pana Patryka Chudzika, który prowadził wernisaż. Później sobie doczytam, to czego nie usłyszałam na miejscu. Zdążyłam zarejestrować, że wystawa ta składa się głównie z replik, między innymi Zielonej Głowy z Berlina, o której uczyłam się w pierwszej klasie liceum na zajęciach z historii sztuki.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Najciekawszy moim zdaniem eksponat to prawdziwa mumia „księżniczki”, młodej kobiety w wieku około dwudziestu lat. Mumia ma dużo lat, pochodzi z okresu „późnego”, czyli mniej więcej z lat 664 – 332 przed naszą erą. I nie wiadomo gdzie ją znaleźli. Widziałam już mumie, ale dawno, jakieś trzynaście lat temu, w gigantycznym muzeum w Chicago. Mało pamiętam z tamtej wycieczki, chyba znów muszę odwiedzić Stany Zjednoczone.  Ta z muzeum na Uniwersytecie Wrocławskim robi wrażenie, bo ma rozwalone bandaże na twarzy i widać całą czaszkę. Ekscytujące!

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Co można zobaczyć w innych salach? Rożności. Bardzo spodobało mi się, jak to wszystko jest pokazane. Są to zbiory uniwersyteckie, więc oczywiście, jak możecie się domyślić, powiązane z nauką.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Można zobaczyć tam narzędzia służące do różnych badań w przeszłości, zbiory botaniczne, anatomiczne… Byłam zachwycona! A to dlatego że, wszystko to było tak ładnie poukładane. Zrobiłam wam kilka fotek. Nie ukrywam, że podobała mi się tam też bardzo podłoga. Z chęcią zrobiłabym sobie taką w chacie, gdybym miała tylko więcej niż sześćdziesiąt metrów kwadratowych do zagospodarowania.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Barokowe perełki w Polsce

Po wernisażu i przejrzeniu zbieranych od trzystu lat zbiorów, poszłam zobaczyć Oratorium Marianum. Sala ta ma przepiękne barokowe wnętrze. Jeśli tam wejdziecie, możecie dostać (za darmo) automatyczny przewodnik, który opowie wam o tych wszystkich malowidłach i rzeźbach. Pani, która sprawdzała mój bilet zaoferowała mi taką możliwość, niestety nie miałam aż tyle czasu. Oprowadzenie po tej sali trwa kilkanaście minut, a ja przecież musiałam zdążyć zobaczyć wszystko i iśc jeszcze na zajęcia.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Dopytałam kobietę tylko o to co dzieje się w tej sali. Odpowiedziła mi, że teraz odbywają się w niej mniejsze lub większe koncerty. Podobno ostatnio grały tam dzieci na akordeonach. Na zabytkowych organach mogą grać tylko uprawnione do tego osoby. Wcześniej Oratorium było kaplicą zakonną. Miła Pani oszczędziła mi kilkanaście minut, odpowiadając na moje pytania.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Popatrzyłam na salę i udałam się na piętro by tam zobaczyć kolejną, piękniejszą Aulę Leopoldyńską.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Weszłam do środka i od razu powiedziałam pod nosem: „Jak tu pięknie.”. Nie jestem fanką baroku, wręcz przeciwnie, wolę prostotę, ale aula mnie zachwyciła. Sami zobaczcie, jak wygląda:

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Zdjęcia oczywiście nie oddają dokładnie jej uroku. Panuje w niej typowy dla tamtego okresu przepych, ciemne kolory, freski, złote zdobienia, miliony rzeźb i obrazów. Tu też można skorzystać z przewodnika i jak się pewnie domyślacie, tu też z niego nie skorzystałam. Ale to nic, złapałam w rękę lezącą na stoliku ulotkę, z której dowiedziałam się, że wystrój auli powstawał w latach 1731 – 1732. Stworzyli je Johann Christoph Handkeg z Ołomuńca (malarstwo iluzjonistyczne), Franz Joseph Mangoldt i Ignatius Provisor (rzeźby). Spisali się na medal. Podobno w Polsce nie ma drugiego, tak dobrze zachowanego wnętrza barokowego. Wstąpcie tam na chwilę, jeśli będziecie mieli czas. Sala ta robi mega wrażenie.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Widoczek na zimowy Wrocław

Ostatnim punktem mojej wycieczki była wieża matematyczna. Poszłam tam głównie po to by wejść na taras widokowy. Obiecywałam to sobie od dawna. I dziś mimo mrozu i śniegu, w końcu chciałam zrealizować swoje postanowienie. Wieża matematyczna kiedyś była obserwatorium astronomicznym. Jej wysokość to czterdzieści jeden metrów. Urządził ją w 1791 roku profesor uniwersytetu Longinusa Anton Jungintz. Obserwatorium ma w sobie magiczny przyrząd: wytyczoną na posadce linię południkową i zupełnie nie wiem do czego to służyło. Nie znam się na astronomii zupełnie.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Przed wejściem na taras widokowy, szybko popatrzyłam na wystawę o pionierach fizyki i weszłam schodkami, które nie wyglądały przyjaźnie dla mojego lęku przed wspinaniem się po wysokościach. Ale dałam radę, nie było stresu. To dziwne, że moim jedynym lękiem, jest strach przed wchodzeniem na schody na wysokościach, gdy widać co się mieści pod nimi. No ale, niektórzy boją się pająków i wysokości, ja boję się schodów. Te prowadzące na taras okazały się niegroźne, weszłam więć na górę i mogłam podziwiać widok na zimowy Wrocław.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Tak bardzo żałuję, że jest teraz zima, nie wiosna i że widoki nie są takie urokliwe, jak w cieplejsze pory roku. W ciepełko będę już w Trójmieście. Skorzystałam na tym, że nikogo nie było na górze (bo kto normalny w zimę zwiedza tarasy widokowe, które mieszczą się na otwartym powietrzu? Ja!) Przynajmniej w końcu zrobiłam sobie gdzieś fotkę. Zawsze wrzucam tu tylko widokówki, bo wszędzie praktycznie chodzę sama. Dziś też byłam sama, ale dzięki technologii dwudziestego pierwszego wieku i dobrym telefonom z aparatem z funkcją samowyzwalacza, mogę udawać, że mam przyjaciół. Zrobiłam sobie zdjęcie przy jednej z czterech rzeźb, które jak zgaduję, przedstawiają jakiś słynnych matematyków. W mojej ulotce nie było o tym żadnej informacji, niestety.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Popatrzyłam chwilę na mroźny Wrocław, zrobiłam zdjęcia i wyszłam z muzeum by zjeść jeszcze jakiś lunch przed zajęciami. Zostało mi pół godziny, więc nie zdążyłam znaleźć innych fascynujących miejsc. No może oprócz Hali Targowej, naprzeciw której mieści się mój wydział. W niej kupiłam sobie rogalika. Nie miałam ochoty na nic do jedzenia, chociaż słyszałam, że na Hali można zjeść tanie i dobre pierogi. Nie skorzystałam, ale pisze o tym byście mieli na uwadze, jeśli zgłodniejecie będąc w okolicach.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

W każdym większym mieście jest Hala Targowa. Ta z Wrocławia jest częstym punktem na mapie zwiedzających. Wszystkie blogi, o podróżach po Polsce odsyłają do niej. Na mnie nie zrobiła jakiegoś super, wow, wrażenia, ale z pewnością uważam ją za ładniejsza od tej w Gdańsku. Znajduje się ona na ulicy Piaskowej 17. Zaprojektował ją Richard Pluddemann i Heinrich Kuster na początku dwudziestego wieku.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Możecie w niej kupić świeże owoce, coś do jedzenia, kwiaty i ciuchy. Ja najczęściej korzystam w niej z usług kserowania i drukowania, jeśli uczelniane ksero akurat jest zamknięte. I tyle. Nie zwiedzałam jej, bo moje zajęcia miały zacząć się za kilka minut. Poszłam więc do budynku. Z okien sali, w której miałam zajęcia z pisania reportażu, widziałam przez całe półtorej godziny budynek hali.

muzeum-uniwersytetu-wroclawskiego-pozwie

Tak jeszcze na koniec dodam, że wejście do Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego jest oczywiście płatne. Studenci UWr mają wstęp darmowy. Ceny dla pozostałych wahają się w granicach od ośmiu do trzynastu złotych, w zależności od tego, co będziecie chcieli zobaczyć. Ja od razu powiedziałam, że chcę zobaczyć wszystko i wam też to polecam. 

I to tyle. Wiecie gdzie idę jutro i o czym jutro wam napiszę? O miejscu, do którego chciałam iśc setki razy! Tak, to będzie zapowiadane już Afrykarium. I musze was przeprosić, że nie pojechałam do Muzeum Motoryzacji. Niestety w weekend bardzo źle się czułam, no i padał bardzo zły śnieg. Te dwa czynniki zadecydowały o tym, że zostałam w domu. Miejscie jednak nadzieję, że nadrobię braki, że zdążę przed wyjazdem do Trójmiasta! 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!