Karczma Lwowska - wielkie ceny, straszna obsługa?

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 6 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-pl Erasmusowy blog Wrocław, Wrocław, Polska

Karczma Lwowska

Chciałam zabrać chłopaków na tradycyjną polską kolację. Bigosy, barszcze, mięsa. Chodziło o restaurację pierwsza klasa, tak żeby mogli chociaż troszkę zakosztować polskiej gościnności. Zrobiłam rezerwację na stronie internetowej, co polecam, bo w restauracji było mnóstwo ludzi różnych narodowości. Było co prawda kilka miejsc na zewnątrz, w ogródku pod ścianą, ale niestety przy tej pogodzie padało na głowy, o czym poinformował nas kelner, delikatnie sugerując, że powinniśmy jednak wybrać przygotowane miejsce. Bez problemu.

Już korytarz jest pięknie przystrojony, jest tam też popielniczka, przy której spokojnie można sobie zakurzyć fajkę w ciszy. Wejście znajduje się po lewej stronie i tam znajdziecie jedynie wielki bar. Wszyscy kelnerzy uwijają się jak mrówki, latają z lewej na prawą. Nic dziwnego, bo gości jest naprawdę wielu. Pełny ogródek to nie byle co, zwłaszcza przy tej pogodzie. Kelner, który odradził nam siedzenie w ogródku zapytał mnie, czy mam rezerwację i zaprosił na pierwsze piętro. Gdy ruszyłam w stronę schodów z chłopakami, zostałam zatrzymana ostrym zapytaniem barmana, czy mam rezerwację. Bez żadnego dzień dobry ani uśmiechu. Zamrugałam kilka razy, gdy za mną wszedł kelner i uspokoił nerwowego barmana, a za pleców tamtego wyszła miła Pani w białej bluzce – „Pani Laura, prawda?”. Podeszła do mnie, uścisnęła mi rękę. Dalej nie wychodziłam z szoku, ale byłam miło zaskoczona tak sympatycznym powitaniem z jej strony. Poprowadziła nas na górę przez salę, w której ponoć można było palić, do drugiej Sali, gdzie znajdował się spory grill węglowy i mniejszy bar. Wszędzie są tłumy, nie tylko gości, ale i kelnerów, którzy ciągle gdzieś biegają.

Tutaj można spokojnie się odprężyć i poczekać na kartę. Stół czeka już na nas zastawiony, na nim mamy miseczkę pokrojonych kiszonych ogórków, domowej roboty smalczyk i pieczywo do zagryzania. Bardzo miłe przywitanie. Nawet Bobby polubił smalec. Chłopcy  zamówili po piwku a ja gin i zajęliśmy się studiowaniem karty. Nie wiem jak się ma moja opinia do rzeczywistości, bo płacąc nie spojrzałam za co płacę. Zgodnie z opiniami ludzi w internecie, za już przygotowany poczęstunek trzeba zapłacić, nawet jeżeli się go nie tknie.

Menu i jedzenie

Oferta jest bardzo bogata, chociaż ceny są dosyć wysokie. Na pewno nie jest to knajpa, w której polecam obiad, jeżeli macie ograniczone środki. Z drugiej strony porcje są aż nad ceny. Zamówiłam bigos z żeberkiem, który kosztuje 38 złotych. Za to dostaniecie tak wielką porcję, że może wam być ciężko jej sprostać. Kawał żebra też jej dosyć spory, szkoda jednak, że dosyć tłusty, a właściwie tłuszczem tak oblepiony, że daruję sobie skosztowanie. Starczy mi to mięso, które jest w samym bigosie. Myślę, że było by dobrze zmniejszyć oba – i cenę i porcję, bo obie mogłyby zatrzymać dorosłego mężczyznę przed spróbowaniem tej cudownej, polskiej potrawy. Mnie nie zatrzymały i mogę powiedzieć, że jedzenie było bardzo dobra. Moja mama też robi dobry. Tańszy. No, ale jak mówiłam, do takich restauracji  nie chodzi się, jeżeli człowiek się przejmuje cenami.

Karczma Lwowska - wielkie ceny, straszna obsługa?

Chłopcy zamówili sobie po barszczu, który niezmiernie ich zadziwił. Polski barszcz jest rzadki (ten podawano do wyboru z kołdunami lub fasolą), a w czeskim pływa sporo warzyw. Próbowałam i smakuje dobrze. Znowu – to nasza tradycyjna potrawa, wszyscy ją robimy i wiemy jak, żadnego mistrzostwa w tym nie było. Ciekawe połączenie barszczu z fasolą – tego jeszcze nie robiłam i nigdzie nie widziałam. Kiedyś znałam ludzi, którzy twierdzili, że barszcz powinno się jeść mocząc w nim gotowane, gniecione ziemniaki. Kojarzy się to z pewnością z szkolną stołówką, ale myślę, że to jeden z tradycyjnych sposobów jedzenia barszczu. Ja osobiście zawsze jadłam sam wywar. Ceny zup są nienajgorsze bo do około 25 złotych i jest bardzo bogaty wybór i to zup, o których nawet do tej pory nie słyszałam, jak na przykład chlebowa. Zastanawia mnie co to jest. Niestety porcje są idealne tylko na spróbowanie, nawet dziewczyna się tym nie naje. Malutka miseczka.

Wszystkie pozostałe dania zaczynają się od kwoty 31 złotych i kończą w okolicach 75 zł na płonącym befsztyku, który rzeczywiście wygląda z daleka imponująco, ale trzeba też mieć na niego imponującą zawartość portfela. Wyjątkiem od cen wywołujących zawał u zwykłego zjadacza chleba są potrawy z grilla, ale to ceny za sto gram, także nie bójcie się i tak wydacie więcej niż dzienną pensję na tą kolację.

Do wyboru macie też różnorodne dodatki i surówki, niestety te wszystkie są dodatkowo płatne! Kulinarne stylizacje powstały ponoć gdzieś na granicy lwowskich i polskich tradycji kulinarnych i mimo przerażających cen mogę polecić ich spróbowanie. Nie tylko są estetycznie podane, ale także nieźle smakują, mną się jednak nie sugerujcie. Nie jestem żadnym kulinarnym krytykiem xD.

Napoje

Jeżeli chodzi o alkohole niestety ceny zbijają z nóg. Jeżeli nie jesteś bogatym Niemcem na tygodniowym wypadzie tutaj pić nie będziesz. Zanim byś się upił, nie miałbyś jak zapłacić. Dobrze, że poprosiłam po raz kolejny o kartę i przejrzeliśmy ceny i możliwości. Nie wiem ile ostatecznie zapłaciłam za te dwie szklaneczki ginu i naprawdę nie chcę wiedzieć. Możliwe, że więcej niż za swój obiad.

Polecono nam piwo tejże restauracji przelewane przez Piasta. Sama ta marka mi nie kojarzy się zbyt dobrze. Piwo chłopcy wypijają, chociaż Austy stwierdza, że dla niego jest stanowczo za słodkie. W drugiej kolejności zamawiamy Okocim i ten jest według niego lepszy. Uwaga, uwaga! Pół litra piwa w tej restauracji kosztuje 17 złotych. Dokładnie. Jeden kufel w cenie z dwóch – trzech piw w pubie (zależy czy pijesz w normalnej knajpie za 8-10, czy w pubie studenckim za 5). 50 ml dowolnych wódek też kosztuje ponad 10 złotych.Jeżeli chodzi o silniejsze alkohole to jest przynajmniej większy wybór, a wódka jest dobrze schłodzona. W liście jest około 20 różnych wódek, w tym wiele różnych trunków z Polski.

Karczma Lwowska - wielkie ceny, straszna obsługa?

Napoje niealkoholowe kosztują około 9 złotych, a za kawy i lepsze herbaty zapłacicie do 15 złotych.

Obsługa

Cholerka, nie chcę tego mówić, ale do Wrocławia powinni sprowadzić sobie obsługę z jakiegoś innego miasta. Ja rozumiem, że jest sezon, jest w pizdu ludzi, tam gdzieś Janusz w sandałach na skarpetach zamawia frytki i prosi, żeby do nich podać trzy dodatkowe talerzyki dla dzieci i żony, ale taka jest praca kelnera. Też pracowałam. Może nie tak długo jak doświadczeni panowie, ale znałam i pracowałam ze starszymi kelnerami, dla których jest to zawód, który wykonują od bardzo dawna i naprawdę da się.

We Wrocławiu tymczasem pierwszego dnia kelnera mówi sobie, że mam sobie posiedzieć jak dopiero co przyszłam i czekać, a w drogiej restauracji. Nie mówię, że mają się giąć w ukłonach… Ale, gdy zamówimy jedzenie można darować sobie skwitowanie „tylko tyle?”. Chłopaki wypili przez całą posiadówkę tam dwa piwa. Nie, nie dlatego, że nie mamy pieniędzy, tylko dlatego, że przez ponad dwie godziny, które tam spędziliśmy, żaden kelner nie podszedł i nie zapytał, czy może czegoś potrzebujemy. Wszyscy latali dookoła, obsługiwali stoliki zagraniczne, jeden Pan nawet nie podszedł, gdy go zawołałam. Mieli zapierdziel, ale gdy już udało mi się dowołać, machnąć, poprosić to i tak trzeba było czekać kolejne dwadzieścia minut, podczas gdy przy poprzednich stolikach cały czas kręciła się obsługa. Chłopcy siedzieli  pustymi kuflami, było mi wstyd przed nimi, bo chciałam zrobić na nich dobre wrażenie poziomem restauracji, a tymczasem zaczęli się podśmiewać – no i mieli rację niestety. Dostali filiżankę barszczu, siedzieli o suchym pysku, w restauracji, w której za dwie zupy, jedno danie i po dwa drinki na głowę zapłaciłam 170 złotych.

Kiedy już skończyliśmy, siedzieliśmy kolejne pół godziny czekając na jakiegoś kelnera, który pojawi się na horyzoncie, bo nikt nie podchodził, a nawet nikt już nie kręcił się w okolicy, poza jednym panem, który był zajęty rozliczaniem klienta przy terminalu.

W końcu przyszedł. Poprosiłam o rachunek. „Co już? A może deserek? Wódeczka?”. Jasne, chętnie. Jakąś godzinę wcześniej chętnie bym zamawiała, gdyby ktoś raczył podejść do stolika. Zamówiłam jeszcze po żołądkowej gorzkiej i sok do zapicia, bo chłopcy poprosili. Ale to jest lekkie, tego nie trzeba zapijać – kelner rzekł. Co cię człowieku obchodzi, czy to zapijamy czy nie? Przed chwilą mnie namawiał na desery, a teraz soku nie chce sprzedać. Ktoś mi powie o co chodzi?

Boli mnie zostawianie napiwków w takiej sytuacji. Nie byłam zadowolona z usługi kelnerskiej. Wręcz przeciwnie i chłopcy chyba też nie. Mimo tego zostawiłam jakieś pieniądze, chociaż teraz może troszkę tego żałuje. To jest to, co mi tłumaczyły dziewczyny – kelner źle wykonuje swoje obowiązki, nie dawaj mu pieniędzy, bo utwierdzasz go w przekonaniu, że może tak pracować i zawsze ten napiwek dostanie. Z drugiej strony wyjść bez zostawienia to troszkę niemiłe, ale chyba w końcu zacznę to robić.

Restauracja pozostawiła w mojej pamięci mieszane uczucia. Entuzjazm wzbudziło miłe powitanie owej Pani (może managerki, może właścicielki). Kompletnie moją radość z kolacji zrujnowała bardzonieprofesjonalna obsługa.

Wystrój

Wszystko jest jak w starodawnej karczmie. Drewniane, ale wygodne ławy, wielkie stoły. Wszędzie jakieś bibeloty, stare szafy, zegary, pianino. Jest tutaj gęsto. Wszystko jest w ciemnym drewnie, są ozdoby i bukiety z kłosów zboża. W rogu jednej z sal grill. W środku jest dosyć ciepło i minusem jest to, że otworzyć okien raczej nie idzie, bo trzeba by było się przedostać przez stos owych dekoracji. Muzyki żadnej nie słychać, chociaż w internecie czytałam w opiniach, że kiedyś ktoś tam grał na pianinie na żywo. Za to głośny gwar rozmów bardzo dobrze tworzy atmosferę karczmy i nie mamy problemu przy tym, żeby ram porozmawiać.

Podsumowanie

Zgodnie z negatywnymi opiniami na internetach. Obciążają cię za hajsy i naciągają, żeby rachunek był jak najwyższy. Kelnerzy są niemili i mają cię w dupie. Jedzenie, chociaż według mnie względnie dobre, to bez szału.

Karczma Lwowska - wielkie ceny, straszna obsługa?


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!