Salina Turda

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: TUPTAJĄC ZA JEŻEM – ERASMUS W RUMUNII
Oznaczenia: flag-ro Erasmusowy blog Turda, Turda, Rumunia

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać, jak wyglądał początek nowego semestru studiów w Braszowie dla studentów Erasmusa oraz początek swojej wycieczki nocnej do Turdy, w tym zwiedzanie słynnej, wielkiej i bardzo komercyjnej Salina Turda, czyli kopalni soli. 

Cykl pierwszego tygodnia i spotkanie dla studentów Erasmusa 

Początek nowego semestru to wyjazd starych przyjaciół i znajomych i przyjazd nowych studentów, a co za tym idzie "cykl pierwszego tygodnia" został w Braszowie powtórzony - to znaczy ponownie European Social Network z Braszowa zorganizował imprezę integracyjną, w najbliższą sobotę odbędzie się wspólny wyjazd dla uczestników programu Erasmus, ale tym razem nie do pałącu Peles, ale do zamku Bran, ponownie również odbyła się wycieczka po Braszowie. Tym razem jednak nie uczestniczyliśmy w żadnym z tych wydarzeń z Cinzią i Domenico, jako weterani Rumunii. 

Również biuro Erasmua i dział współpracy z zagranicą zorganizowali spotkanie powitalne, w czasie którego pani psycholog próbowała obalić mity na temat Rumunii, opowiadała o walorach historycznych i przyrodniczych kraju, przedstawiła terminarz wydarzeń akademickich i erasmusowych na drugi semestr studiów oraz wyjaśniała ogólne zasady i kolejne kroki do podjęcia przez nowych przyjezdznych w celu rejestracji w komisariacie policji oraz uporządkowania wszystkich dokumentów.

Z Cinzią udaliśmy się na to spotkanie głównie w celu poznania nowych studentów, ale też otrzymania plecaka z logo uniwerystetu i Erasmusa, w którym to plecaku jak wiedzieliśmy znajduje się pendrive o pojemności szesnastu gigabajtów... I zostaliśmy w połowie spotkania poproszeni o udzielenie wywiadu do telewizji i opowiedzenie, dlaczego wybraliśmy Transylwanię, ten uniwersytet jako miejsce docelowe naszej wymiany oraz jak oceniamy Rumunię i obywateli Rumunii. 

Pożegnanie Niemców i żegnaj Colino 

Ja tymczasem po spotkaniu zostałem zaproszony do mieszkania właściciela mojego mieszkania, gdzie mój "landlord" Monica wytłumaczyła mi skomplikowane zasady opłacania czynszu za mieszkanie oraz rachunków za prąd, wodę i gaz - skomplikowane, bo ona sama, pochodzenia Niemieckiego, mieszkająca tylko w Braszowie (lub, według niej, Kronstadzie - niemiecka nazwa miasta), przez większą część miesiąca pracowała w Niemczech, szczególnie na początku każdego miesiąca, kiedy trzeba było wszystko opłacić - więc będziemy musieli zanosić czasem pieniądze do jej znajomych lub rodziny w okolicach strada Lunga. 

Odjechali również Gregor i Lukas ze swoim bratem. Lukas prawie trzy tygodnie czekał na wymianę hamulców i opon w swoim starym Citroenie i się nie doczekał - warsztat jednak oddał mu pieniądze, będą musieli jedynie ostrożnie pokonać dzielącego ich od domu z Braszowa tysiąc czterysta kilometrów. 

Podróż do Turdy 

Pierwszej nocy nie spędziłem w nowym mieszkaniu, ponieważ zapragnąłem uciec w końcu z Braszowa, co ostatnio uniemożliwiła mi kontuzja barku - wyjechałem więc do Turdy, z myślą, aby o świcie z Turdy spróbować złapać autostopa do lodowej jaskini w Scarisoarze. 

Do Turdy można dojechać z Braszowa autobusem - ale trzeba zapłacić. Wolałem skorzystać z bezpłatnego dla studentów pociągu, mimo że pociąg dojeżdżał tylko do Campia Turzi - miasteczka oddalonego o siedem kilometrów od Turdy, oraz godziny odjazdu pociągu z Braszowa i przyjazdu do Campia Turzi nie były najlepsze - mogłem się tam znaleźć albo późnym popołudniem, kiedy większość zabytków byłaby już zamknięta i nie byłoby mowy o stopie do lodowej jaskini bez namiotu, albo bardzo wcześnie rano. 

Wyjechałem o godzinie wpół do jedenastej, w ostatniej minucie wskakując do odjeżdżającego pociągu. Zmachany otworzyłem okno w pociągu, które po chwili zostało brutalnie ponownie zamknięte przez jakiegoś faceta siedzącego z dwoma kolegami kilka siedzisk dalej - koleś wyglądał trochę na cygana, podszedł do okna, głośno coś po rumuńsku do mnie mówiąc, i nie zapytawszy się mnie o zgodę, zamknął okno. 

O godzinie piątej rano dotarłem do Campia Turzi. Niestety dworzec okazał się mały i kiepsko ogrzewany, więc moje plany czytania książki i przeczekania na dworcu do świtu zamieniły się na krążenie w kółku i rozgrzewanie się oraz do pomagania z bagażami i zagadywania po rumuńsku do starszych pań spieszących o świcie na pociąg. Było lodowato, myśląc, że cały nadchodzący dzień może taki być, zdecydowałem się zrezygnować z lodowej jaskini w Scarisoarze i zwiedzić samą Turdę oraz słynną, wielką kopalnię soli znajdującą się w tym mieście. 

Po świcie, o około siódmej, wyszedłem z dworca i udałem się na wylotówkę z Campia Turzi w stronę Turdy, dysząc z zimna. Na szczęście udało się złapać samochód w stronę miasta w ciągu pięciu minut - mój kierowca był dość agresywny i nerwowy oraz małomówny - wyprzedzał co drugi samochód, co chwila mrucząc coś pod nosem i przeklinając. No, ale był dobrym człowiekiem, zatrzymał się i wziął pasażera. 

Był tak małomówny, że niemal wywiózł mnie z Turdy w stronę Kluż Napoki. Przez chwilę myślałem, że może miałem szczęście złapać pracownika kopalni jadącego do pracy, ponieważ kierowca przez całą drogę w samym mieście skręcał w uliczki, prowadzące, według znaków, do kopalni soli, jakby chciał mnie podwieźć pod same wejście. W końcu wyrzucił mnie pod gotycką katedrą katolicką w centrum miasta. 

Salina Turda 

Idąc za znakami po niecałych piętnastu minutach dotarłem do wejścia do kopalni soli - od strony miasta, dwadzieścia minut od centrum miasta i deptaku. Drugie wejście, główne, większe, znajduje się cztery kilometry od centrum, na obrzeżach Turdy, w okoliach jeziora Durgau. 

Wejście do kopalni soli, z rumuńską legitymacją studencką, kosztowało piętnaście lejów - bez legitymacji, dla dorosłych, kosztowało trzydzieści lejów, a dzieci miały jakąś specjalną zniżkę. Niestety tym razem karta Euro26 na nic się nie przydała (ale też karta ISIC na nic by mi się przydała w Rumunii dotychczas - tak a propos wiecznych dyskusji, która karta jest lepsza i oferuje więcej zniżek). 

Echooooo!! Echoooooo!! 

Na początek usiadłem przed drewnianą bramą do kopalni, jedząć śniadanie i obserwując ludzi, którzy wydawali się czekać na przewodnika czy kogoś, kto powie im, co robić. Ostatecznie razem z grupką chyba Japończyków wszedłem do środka - gdzie po zejściu kilka stopni dotarliśmy do długiego tunelu bez widocznego końca. 

salina-turda-971429996737da7d51a0f8e5836

salina-turda-242aad5aa3623865eddf7f3b2f5

Szedłem wilgotnym tunelem bez śladu soli jakieś dziesięć minut aż nagle wyszedłem do trochę szerszego tunelu z kamiennymi skałami pokrytymi solnymi zaciekami. 

salina-turda-ab5431a71d28e788c19ea958e51

salina-turda-01600b05950f2d2d66aeaf8c9e1

Idąc już szerszym tunelem, pozbywszy się klaustrofobicznych odczuć, wszedłem do "sali echa". Sala echa złożona była z dwóch wielkich jam z solnymi zaciekami, które gdzieś tam na dole się łączyły, więc jeżeli ktoś w jedną z jam coś krzyknął, z drugiej wydobywał się po chwili dźwięk piętnastokrotnie silnieszy. Więc sobie wszyscy krzyczeli. 

salina-turda-664e4a6ffb0589dca9b95a7307a

The Franz Joseph Transportation Gallery i Roll Call Room 

Następne pomieszczenie zawierało w sobie mechanizm do wprawiania w ruch wszystkich wózków po torach w kopalni soli. Jest to podobno jedyna taka kopalnia soli w Europie, w której ten mechanizm został zachowany w niezmienionej postaci i pozostawiony w tym samym miejscu ku uciesze gawiedzi. Napędzany był swego czasu przez konie, które zmienianio po okresie kilku tygodni pracy w kopalni, ponieważ istniało duże ryzyko ich oślepnięcia pod wpłwyem ciemności, światła lamp i soli. 

salina-turda-46319d8225cfc284dccdb40a98d

salina-turda-eb4a202194add922eaf446d7c44

Jak widać, ludzie też próbowali pchać mechanizm. 

salina-turda-e5de86b26cabcf0ea860c7d3406

Takainformacja, co jest zabronione z kopalni soli. Oraz porównanie jeżyka rumuńskiego, angielskiego i węgierskiego. 

Sama kopalnia dotychczas nie była dla mnie niczym niesamowitym, dopóki nie zacząłem schodzić wgłab szybu i nie wyszedłem nagle na ogromną, otwartą, przestrzeń, niczym w kopalni krasnoludów w Morii, jak to zostało ukazane w filmie "Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia" reżyserii Petera Jacksona. 

salina-turda-7bea01ded199fef34d8da09ef37

Taki widok z góry na dół szybu. Po lewej widać... scenę teatru. 

salina-turda-f62423ebb69be67ea58bc2f2b1f

Można było obejść górą całą wielką salę i podziwiać solne stalaktyty. 

salina-turda-0ec798edd9be5ea6bb990e4f3de

salina-turda-69cb291a87d761c2376ae7b39bd

salina-turda-3c681fa86334ee2d2b69a5b7f4e

Trochę mnie zdziwiło, jak przy wejściu do kopalni soli zauważyłem cennik za grę w bowling, tenisa stołowego, przejażdżkę na diableskim młynie oraz grę w golfa. 

Ale niestety, postępująca komercjalizacja zrobiła wodę z mózgu politykom i właścicielom kopalni, którzy z tego pięknego, naturalnego, przekształconego przez człowieka pomnika przyrody uczynili paskudny, ohydny park rozrywki. Tak jak jeszcze teatr by uszedł, tak ludzie za ceny od dziesięciu do ponad stu lejów mogli wynająć stół do ping ponga, salę do gry w golfa lub bowling na dwadzieścia - trzydzieści minut lub wejść do diabelskiego młyna, który nijak, ale to nijak pasował w tym miejscu. 

Koło sklepu z pamiątkami (tak, w najlepszym, najbardziej klimatycznym miejscu kopalni był sklep z tandetnymi pamiątkami) grupa Rumunów poprosiła mnie o zrobienie im moim aparatem zdjęcia. Tak poznałem Andreę, a Bukowiny, studiującego w Cluj Napoce, który ostatni rok spędził na Work&Holiday w Stanach Zjednoczonych i zaprosił mnie zarówno do Kluż Napoki jak i Bukowiny. 

Podziemne jezioro 

Znajdował się tam też punkt widokowy, z którego dopiero można było uzmysłowić sobie, jak wielki jest ten szyb w kopalni soli. Był stamtąd też znakomity widok na podziemne solne jezioro oraz a la "krasnoludzką budowlę", wyspę, wzniesioną z drewna na jeziorze. 

salina-turda-69671ca85968b59c5b57a1caba1

salina-turda-b4f3b0f5e6e4f89b109042b3f12

salina-turda-4dd380796423d300520368301cb

salina-turda-29842bd94ef949c9b5d02f20f21

salina-turda-fbaee3eced2ac685576054d1230

Do pięknie oświetlonej wyspy prowadził drewniany most. Można tam było za piętnaście lejów wynająć łódkę dla maksymalnie trzech osób i popływać sobie po jeziorku - całkiem klimatycznie. Ciekawe, czy mają tam ratownika wodnego. 

Z dołu ponownie można było zobaczyć cały ogrom kopalni. 

salina-turda-dc04f4f17f1d93025cc46148ca0

Tam, po lewej, gdzie widać balkon, tam jest olbrzymia sala z tym całym śmiesznym parkiem rozrywki, natomiast tam na górze, gdzie widać światło - tam również można było chodzić. A to wszystko było bardzo, bardzo wysokie i wszędzie widać było białą sól na ścianach kopalni. Na samej górze znajduje się stary, zniszczony przez sól, wymalowany na wielkiej drewnianej desce rok zbudowania tego szybu - 1837. 

Z dołu na górę jak i z góry na sam dół można się dostać dwiema windami, postanowiłem jednak nie korzystać z dobrodziejstw techniki i powspinać się na samą górę schodami. 

Sala lecznicza 

Oprócz wyżej wymenionych atrakcji warto wymienić jeszcze kaplicę, przy której raz w tygodniu w okresie eksploatacji kopalni odbywały się msze katolickie oraz salę leczniczą, do której mają wstęp tylko osoby z odpowiednim zaleceniem lekarskim. 

Ostatecznie zdecydowałem się wyjść drugim wyjściem z kopalni, skąd do pokonania miałem około czterech kilometrów dzielących mnie od centrum Turdy. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!