Nocny rejs po Vltavie
Po zmroku na rowerze wodnym po Vltavie
Tak, jeżeli chcecie sobie popływać po rzece, na której zbudowano most Karola, to możecie. Pod samym mostem Karola niestety przepłynąć nie możecie, bo po drugiej stronie od razu jest maleńki wodospad i zaczynają się prądy. Ostrzegają o tym żółte boje, świecące się czerwonym światłem ostrzegawczym.
Ale po kolei. Biegniemy do TESCO na zakupy. To będzie romantyczny rejs. Kupiliśmy całą butelkę szampana (cholera, dziewczyny nigdy nie nauczyły mnie, jak to otwierać, żeby nikogo nie zabić) Bohemii. Dwa opakowania malin, winogrona, jakieś zdrowe chipsy o smaku marchewki i czekoladę. Na przód!
Pamiętacie Naplavkę, gdzie siedzieliśmy z dziewczynami po basenie? Musicie iść wzdłuż niej w stronę centrum. W pewnym momencie zobaczycie wyspę na rzece, jest tam taki jasny, duży budynek. Musicie wejść do parku na wyspie i odbić w prawo. Zobaczycie mostek i zejście w dół, na malutką przystań. Jest tam kilka stolików. Możecie w barze kupić coś do picia i do jedzenia – my już jesteśmy wyposażeni, więc bierzemy tylko sławne już z Bratysławy „szlapadlo”. Kosztuje to 250 koron na godzinę, jeżeli chcecie jakąś lepszą brykę (np. super wyglądające autko) musicie zapłacić 400 koron. Z drugiej strony wyspy są jeszcze rowery w kształcie łabędzi. Ogólnie, jeżeli nie będziecie pedałować, będzie was znosić w stronę mostu Karola, więc możecie przez pierwsza dwadzieścia minut pozwiedzać okolicę na rowerach, a potem pozwolić by prąd was niósł. Jeżeli jesteście we dwójkę i macie dwuosobowy rower, z tyłu macie sporo przestrzeni. Możecie tam rozłożyć swoje zakupy, położyć się z tyłu. W nocy każdy rower ma swoje klimatyczne światełko. Pamiętajcie obserwować sytuację, żeby nie zakończyć żywota swojego bądź łódki (lub i jednego i drugiego) po drugiej stronie mostu Karola. Nie uciekniecie, bo bar bierze z waszego dowodu informację o was, zapisuje nawet kraj, z którego pochodzicie.
A propos otwierania szampana. Pamiętajcie się nigdy nad nim nie nachylać… Nie, nie xD… Nie dostałam w łeb, ale cóż. Otwierałam szampana po raz pierwszy w życiu. Tak się złożyło, że zdjęłam z niego zabezpieczenie, odłożyłam na chwilę, żeby umieścić śmieci w woreczku na śmieci, a potem bez zastanowienia podniosłam butelkę. Akurat wpłynęliśmy pod most. Huk, korek śmignął mi przed nosem. Usłyszeliśmy jak walnął o spód mostu…, jak upadł do wody już nie. Ja ogłuchłam na chwilę przez echo, a potem doszłam do wniosku, że to idealne narzędzie dla samobójców.
No, ale zachęcam do pływania po zmroku. Może rano przyjemniej się opala, ale rzeka jest pełna tych rowerów wodnych, turystów z dziećmi, itd. Wypożyczalnia kończy swoją pracę o 21:30, także ostatni rower możecie wypożyczyć o 20:30, ale pewnie za dogadaniem idzie też jakoś inaczej, bo widziałam, że ludzie jeszcze pływali, gdy my wracaliśmy do domu. Kąpieli we Vltavie nie polecam. To miejska rzeka, raczej niezbyt czysta.
Widzieliśmy też statek z napisem oznajmującym, że tu j
est postój dla pontonów. Nie wiem czy dotyczyło to także łódek i rowerów wodnych, ale była też naklejka ukazująca mojito i Cuba Libre. Całkiem możliwe, że za dnia można sobie kupić Mojito To Go xD.
No i w koncu smigamy do domu
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)