Mozart w parku w Pradze

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 6 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Praga, Praga, Czechy

Spotkania z kulturą w Czeskiej Republice

Już wcześniej pisałam, że małe biznesy, takie jak kawiarnie, winiarnie, puby i restauracje prześcigają się w pomysłach na zabawienie gości. Na przykład w Savoy’u w Brnie regularnie są organizowane wieczorki z tańcem (salsa). Pub Desert w tygodniu zapraszał zespoły wykonujące muzykę jazzową i alternatywną. W Pradze Cross nie tylko organizuje koncerty znanych kapel, ale promuje młodych artystów, a także przygotowuje dla swoich gości wieczorki filmowe pod gołym niebem.

Mozart w parku w Pradze

Mozart w parku w Pradze

Czeskie miasta żyją. Tętnią życiem rano i wieczorem. W miasteczkach mniejszych niż nasz Starogard Gdański są kluby bilardowe, kręgielnie, muzea i ogniska pracy poza szkolnej, które cały czas organizują różne wernisaże, wystawy, wieczorne spotkania. Puby są nawet w wioskach, przez które przejeżdżacie. Prawdą jest to co się mówi o Czechach – oni nie lubią siedzieć w domu. Kapcie, kocyk, piwo i telewizja? Gdzie tam! Nie tylko młodzi Czesi, ale i pokolenie moich rodziców czy dziadków chętnie wychodzi się bawić w mieście. Ludzie uwielbiają przesiadywać w kawiarniach i parkach. Może po prostu życie w Czechach jest łatwiejsze. Raczej nie dostaniesz mandatu za leżenie w parku na trawniku, picie w miejscach publicznych.

Opłaca się być na bieżąco w programach kin, teatrów, oper i z koncertami, bo bilety znikają w ekspresowym czasie. Kiedy chodziłam do teatru w Brnie musiałam rezerwować bilet, co najmniej o półtorej miesiąca wcześniej i dotyczyło to małych teatrów, małych sal, a co dopiero przedstawienia w Narodnim Divadle. Co lepsze koncerty są wyprzedane, zanim w ogóle się dowiem, że coś takiego będzie się grało.

Czarodziejski Flet na Letnej

Miasto zrobiło dla młodych miłośników klasyki coś niesamowitego. W ubiegłą środę w parku grało się Czarodziejski Flet Mozarta. Nie był to tylko koncert z ariami z tej opery, ale całe przedstawienie. W okolicy wszędzie są bary i rollbary z piwkiem, winem, zimnymi napojami niealko i przekąskami, więc mogłam po raz pierwszy zobaczyć operę popijając sobie spokojnie winko.

Mozart w parku w Pradze

A propos winka w innym poście będzie mała reklama xD. Znalazłam idealny środek na czyszczenie wszelkiego rodzaju plam. Kupiłam sobie do teatru beżową sukienkę, którą mogliście zobaczyć na fotkach w poprzedniej notce. Podczas przedstawienia zatrzepała mi się ręka, w której trzymałam pełny kubek czerwonego wina, które wylało się na całą sukienkę. Wiecie jak to jest z winem, nie? Zwłaszcza na jasnym materiale. Sarka pożyczyła mi super środek, po którym nie została ani jedna plamka! Także to wam polecę, ale dopiero po weekendzie, jak Bobby mi prześle nazwę.

Mozart w parku w Pradze

Nie mieliśmy bladego pojęcia, gdzie odbędzie się przedstawienie. Było co prawda logiczne, że na podwyższeniu ze schodami po obu stronach, ale istniała jeszcze inna możliwość, że będą grać na pustym placu pośrodku drogi, a wówczas widzowie mogliby ich świetnie widzieć z góry. My wleźliśmy za dziewczynami, na… Ok, trzeba to opisać troszkę inaczej. Potem wstawię wam fotki dla lepszego wyjaśnienia.

Idziecie sobie dróżką i nagle po prawej stronie zaczyna się ona rozszerzać, aż dotrzecie na całkiem spory plac, na którym tańcują ludzie, siedzą ludzie, piją ludzie, biegają psiury itd. Po prawej stronie będziecie mieć szerokie podwyższenie na kształt sceny, a z lewej i prawej będą na górę prowadzić masywne schody. Dojdziecie nimi na górną szczęść parku i wielki taras z super widokiem na miasto – na środku tarasu znajduje się przeolbrzymi metronom. My byliśmy właśnie tam na górze.

Mozart w parku w Pradze

Mozart w parku w Pradze

Jak przeleziecie przez ogrodzenie będziecie siedzieć na całkiem sporej, myślę około 20-30 metrowej (wysokość) betonowej ścianie. Od przepaści nie oddzieli was nic. A widok na scenę… oczywiście będziecie widzieć cały jej przód, a jak usiądziecie na samej krawędzi i zwiesicie nogi, to może jeszcze więcej, ale dla mnie to zbyt hardcore’owe. Ja leżałam plackiem na brzuchu i wychylałam się, prosząc Bobby’ego, żeby trzymał mnie za nogę xD. Aktorzy niestety uparli się, żeby działać na tyłach sceny przez większą część czasu, w związku z czym widziałam co najwyżej fragment peruki, gdy nie leżałam nad przepaścią, kurczowo ściskają wypukłe fragmenty kamienia, tworzącego ścianę.

Przedstawienie

Postawiono na współczesne i minimalistyczne dekoracje – im mniej, tym lepiej… Czyli dekoracji nie było żadnych. Może to łatwiejsze przy obecnych warunkach. Nie jesteśmy przecież w teatrze, w związku z czym, ciężko by było cały czas zmieniać wystrój. Tak można aranżację zostawić wyobraźni widzów. Również stroje i stylizacja była dosyć skromna. Wszyscy występujący byli ubrani w białe… kitle? Tak, większość zdawała się być ubrana w lekarskie, białe kitle. Służki królowej wszystkie wyglądały tak samo – przynajmniej od tyłu (bo widzieliśmy tylko ich plecy) – jak trzy sexi pielęgniareczki w białych, wielkich perukach. Córka królowej miała tanią, prostą, niebieską perukę, a Królowa nocy miała coś dziwnego zrobionego z włosami (jakieś takie czułki), co wyglądało najbardziej oryginalnie w tym wszystkim. Główny bohater był ubrany w nowoczesny strój „księcia z bajki” – modne spodnie z szelkami, koszulkę i modne buty.

Jeśli chodzi o muzyczne wykonania nie ma co im zarzucić poza tym, że żadne wykonanie duetu Papageny i Papagena nie może zachwycić bardziej niż występ Barbary Kalduff i Manfreda Hemma. Każda aria królowej nocy brzmi zbyt mało energicznie, gdy usłyszało się w tej roli Dianę Damrau. Mimo tego, wszystko było miłe dla ucha. Zastanawiałam się kim są aktorzy, bo na sprawdzanie nie miałam jeszcze czasu. Podejrzewaliśmy, że tutejsi studenci, albo młoda obsada opery.

Mozart w parku w Pradze

Mozart w parku w Pradze

Dużym minusem był brak aktywności aktorów. Najwięcej ciała używała paradoksalnie królowa nocy przymocowana do wielkiej… planszy umieszczonej na samej górze ściany, tam gdzie siedzieliśmy my. Przynajmniej na bok królowej mieliśmy dobry widok xD. Dużej części występów na scenie co prawda nie widziałam, bo część akcji działa się z tyłu, ale z tego co widziałam ruchu było tam bardzo mało, nawet podstawowych – gestów, obracania się, itd.

Zachowanie widzów

Różnych rzeczy można się spodziewać. Jesteśmy w końcu w parku, a nie w operze, ale w sumie jak chcesz gadać, w ogóle nie słuchasz przedstawienia, śmiejesz się tak, że na dwa kilometry cię słychać, to czemu nie skoczyć do pubu, albo nie odejść gdzieś dalej? Ci to nie robi różnicy, a pozostałym wyświadczy się przysługę.

Poza tym było całkiem spoko. Widać, że ludzie na dole byli bardzo zainteresowani tym co dzieje się na scenie. Tam się nie dyskutowało, nie było żadnych krzyków, śmiechów, szeptów. Ludzie wpatrywali się z uwagą w występujących aktorów. Zabawne był to, że cała jedna połowa usiadła, także wszyscy mieli dobry widok na scenę, a za to druga połowa przez całe półtora godzinne przedstawienie stała. Nogi by mi w tyłek weszły…, gdyby nie fakt, że już tam są.

Dużym minusem był brak aktywności aktorów. Najwięcej ciała używała paradoksalnie królowa nocy przymocowana do wielkiej… planszy umieszczonej na samej górze ściany, tam gdzie siedzieliśmy my. Przynajmniej na bok królowej mieliśmy dobry widok xD. Dużej części występów na scenie co prawda nie widziałam, bo część akcji działa się z tyłu, ale z tego co widziałam ruchu było tam bardzo mało, nawet podstawowych – gestów, obracania się, itd.

Zachowanie widzów

Różnych rzeczy można się spodziewać. Jesteśmy w końcu w parku, a nie w operze, ale w sumie jak chcesz gadać, w ogóle nie słuchasz przedstawienia, śmiejesz się tak, że na dwa kilometry cię słychać, to czemu nie skoczyć do pubu, albo nie odejść gdzieś dalej? Ci to nie robi różnicy, a pozostałym wyświadczy się przysługę.

Poza tym było całkiem spoko. Widać, że ludzie na dole byli bardzo zainteresowani tym co dzieje się na scenie. Tam się nie dyskutowało, nie było żadnych krzyków, śmiechów, szeptów. Ludzie wpatrywali się z uwagą w występujących aktorów. Zabawne był to, że cała jedna połowa usiadła, także wszyscy mieli dobry widok na scenę, a za to druga połowa przez całe półtora godzinne przedstawienie stała. Nogi by mi w tyłek weszły…, gdyby nie fakt, że już tam są.

Mozart w parku w Pradze


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!