Imaginarium - użyj mocy wyobraźni!
Położenie
Imaginarium w Pradze znajduje się na ulicy Na mustku pod numerem 3, czyli całkowicie w centrum. W te okolice możecie podjechać metrem i tramwajem. W okolicy macie też kilka typowo czeskich restauracji, sklepów z pamiątkami i centrów handlowych, więc możecie połączyć zwiedzanie z zakupami lub obiadem.
Godziny otwarcia i koszta
Wstęp jest troszkę droższy niż do ostatnich muzeów, w których byliśmy. Wstęp można skombinować z wstępem do muzeum figur woskowych, ale wtedy już w ogóle wychodzi drogo, ale jeżeli chcecie zobaczyć więcej niż to jedno muzeum, to jest taka opcja. Samo imaginarium ma trzy niewielkie sale: labirynt zwierciadeł (dwuczęściowy i większy oraz lepszy niż to znajdujące się w parku na Andelu), kalejdoskopowe kino oraz videoinstalacje. Dorosły zapłaci 130 koron a student 90 koron, więc ostatecznie aż tak źle nie jest. Na początku nie ma tam wielkiego tłoku. Gdy my wchodzimy, jesteśmy jedyni. Potem dołącza jedna para, a potem jeszcze cała wielka rodzina z dziećmi. Najlepiej jest jednak iść w jak najbardziej pustym muzeum według mnie. Przeżywać dźwięki, obrazy w ciszy.
Kalejdoskopowe kino
W takim miejscu jeszcze nie byłam. Na naszej liście był na pozycji drugiej zaraz za labiryntem z luster.
Wchodzisz do wielkiej sali. Rząd foteli jak w zwykłym kinie, ale nie wiele – może z dwadzieścia miejsc. Są oddzielone balustradą od wielkiej, czarnej przepaści, w której wisi wielki, okrągły ekran. 70 metrowa olbrzymia kula, na której wyświetlają się wielokrotnie sklonowane obrazki, przedstawiające nie tylko konkretne miejsca w Pradze, które rozpoznaje i opisuje mi Bobby, ale też obrazy przyrody i sztukę. Wszystko odbywa się przy akompaniamencie spokojnej, nastrojowej muzyki lub dźwiękach odgłosów natury zestrojonych z zmieniającymi się i plączącymi obrazami.
Ale poczekajcie… Przecież to jest lustro! Ten pokój wcale nie jest tak przestronny. Naprzeciwko was zamiast ściany jest lustro, które optycznie powiększa pogrążoną w mroku salę. Spójrzcie to góry. Wszędzie są lustra. Cała sala tworzy wielkie kalejdoskopowe wrażenie. Jesteście w tej ścianie, w tamtej ścianie, bardzo wysoko i na dole. Wszędzie patrzycie się na siebie i są was setki. A ta wielka kula… to wcale nie jest wielki, okrągły ekran. Ekran zabiera przestrzeń jedynie jednego sporego kafla tworzącego ścianę. Reszta to odbicia z luster wypełniających całą salę. Pokój zwęża się w stronę ekranu, dlatego ten układa się w kształt idealnej kuli. Żadna przepaść też nie istnieje. To odbijające ciemność pokoju lustra, którymi wyłożona jest podłoga za balustradą.
To całkiem zabawne przyglądać się temu wszystkiemu, gdy już się odkryło tą tajemnicę i można porównać wyobrażenia sprzed i po.
Labirynt zwierciadeł
Uwaga! Tym razem polecam, ale pamiętajcie jest to dla osób, które nie mają klaustrofobii. Nieszczęśnicy, którzy się boją, niestety będą mieć problem nie tylko z wydostaniem się, ale i zachowaniem zimnej krwi, zwłaszcza gdy zobaczą z dziesięciu swoich znajomych w dziesięciu różnych miejscach i nie będą już mogli poznać, kto jest kim. Ja pomyliłam Bobby’ego z lustrem nawet, gdy szliśmy krok w krok za sobą.
Labirynt jest o wiele większy, niż ten, w którym byliśmy jeszcze przed dwoma tygodniami w dniu, w którym pływaliśmy po Vltavie. Z podłogi są usunięte wyraźne listewki, po których można by się było kierować do wyjścia, więc rzeczywiście trzeba wyciągnąć przed siebie ręce i iść po lustrach. Przy recepcji obsługa prosi, żeby wziąć sobie parę jednorazowych rękawiczek dostępnych przy wejściu, żeby nie połapać luster.
Tym razem droga się rozwidla. Możesz przez kilka minut chodzić w kółko po jednym małym przejściu, albo stać przez chwilę w miejscu, zastanawiając się, czy w ogóle jeszcze kiedykolwiek stamtąd wyjdziesz. Łatwo wpaść w panikę, jeżeli człowiek ma nadaktywną wyobraźnię. Zwłaszcza jak masz kompana, który ci ucieknie, a potem nie możesz do niego dojść. Ciągle wpadasz na lustra i zaczynasz się zastanawiać, czy to nie jakaś pętla przestrzenna, i czy w ogóle ten kompan istnieje xD. Są też ślepe zaułki. Co dodaje labiryntowi realności. Po opuszczeniu pierwszego labiryntu „pam pam pam” masz przed sobą drugi i wtedy już w ogóle zaczynasz myśleć, że zamknięto cię w jakimś horrorze. Jeżeli nie dasz rady przejść, można obejść labirynt z boku i wyjść drzwiami. Ja dzięki wsparciu Bobby’ego dałam radę. Beznadziejnie musi być chodzić gdzieś z kimś tak strachliwym jak ja xD.
Video instalacje
Wchodzicie do dużego pomieszczenia przypominającego mieszkanie. Jest kilka pokoi, z czego część przestrzeni jest odgrodzona płachtami, itd. Zaczynacie po prawej stronie, gdzie znajduje się instrument muzyczny złożony z klawiszy, miksera i różnego typu gałek i dźwięków, za pomocą którego możesz wytworzyć własny akompaniament, przy którym będziesz bawił się z resztą eksponatów. Macie kilka zabaw logicznych o dosyć wielkich rozmiarów. Wyplątywanie klucza z rurki z dziwnymi przeszkodami wystającymi z niej może was przyprawić o ból głowy, ale będziecie się cieszyć jak dzieci, gdy wyplączecie sznur z plątaniny rur.
Macie też interaktywną piaskownicę,ale tej nie skumałam. Ogólnie jest taki biały piasek i łopatki, i świeci różnokolorowe światło, więc piasek jest wielokolorowy. Teraz wpadłam na to, że można by zbudować jakiś zamek, który na przykład miałby jezioro tam gdzie jest fioletowa albo niebieska, park gdzie by była zielona i zamek gdzie np. brązowa, ale wtedy do mi nie wpadło do głowy, a niestety w tak suchych drobinkach nie da się nic zmontować.
Dalej jest ekran, który pokazuje obraz z kamery skierowanej prosto na was z tym, że jednocześnie tworzy nieskończenie wiele naśladujących was klonów. Tym więcej im szybciej się poruszacie. Całkiem dobra zabawa. Stworzyliśmy z Bobbym kilka udanych choerografii xD.
Przejście całego muzeum nie powinno wam zająć więcej niż 30 minut. Oczywiście możecie się zasiedzieć w kinie albo w nieskończonośc latać po labiryncie, bo te nie nudzą się bez względu na to, ile razy je widzieliście.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)