Głosowanie... przyjemne z pożytecznym

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Praga, Praga, Czechy

   Wyruszamy na wybory - przykładne młode Polski za granicą, aby służyć swojemu państu. I psiur... A co tam? Też ma paszport..., którego akurat zapomniałam ze sobą wziąć, więc oby nic się nie stało. Gotowi do drogi!
   Na dworcu w Brnie horror, gdy zajeżdża pociąg - gorzej szczerze mówiąc niż w Polsce. Stoimi w korytarzu przyciśnięte do okien, ludzie się przepychają, krzyczą, rzucają torbami. Jakaś Pani przelatują tratuje mi psa. Pies w panice na lewo, ja z musu na prawo. W końcu podejmujemy decyzję - na korytarzyk w tym czasie Karolina idzie na zwiad. Zanim zdąży do nas napisać, że są wolne miejsce w pierwszym przedziale, łapie nas miła Pani konduktor i po czesku i po angielsku tłumaczy, że możemy sobie wygodnie usiąść. Komforcik. Dużo przestrzeni, przytulnie, cicho - było przynajmniej do naszego przyjścia :D. Pieseł leży, my czytamy, a co jakiś czas zagadujemy się o kwestie głosowania i dyskutujemy o polityce, uni Europejskiej, itd.
   końcu jesteśmy. Idziemy na spacer w poszukiwaniu naszego hostelu. Pora się zalogować.

glosowanie-przyjemne-zytecznym-12536fe32

Ja oczywiście jak zwykle na szarym końcu biegnę z psiurem, witając się z każdym klombem, psem, kotem, człowiekiem, śmietnikiem, śmieciem leżącym na chodniku. W końcu docieramy do hostelu. Położony blisko centrum, bo ileśmy tam szły? Teraz na sto procent nie wiem, ale około 20 minut. Oczywiście nasz Szalony Japończyk (Karolina z aparatem wszędzie i zawsze) uwiecznia każdy róg, tablicę, okno, drzewo. 

glosowanie-przyjemne-zytecznym-c179aa9fe

   Hostel BARD polecam. Byłyśmy w Pradze co prawda tylko jedną noc - co oznacza, że nie miałyśmy czasu ani zbyt wiele zobaczyć, ani specjalnie poimprezować, bo rano trzeba było wstać.
   Jest tanio, akceptują psiury. Nie mają tylko i wyłącznie pokoi dziesięcio i wiecej łóżkowych. My spokojnie wynajęłyśmy 3 - osobowy pokoik z łazienką wspólną z jednym, sąsiednim pokojem. W tym przytulnym barze podają śniadania 70 CZK od osoboy. Można palić w środku (wyłączając pokoje i pory posiłków). Za barem można kupić alkohol, wypożyczyć grę planszową, pogadać z wyłącznie angojęzycznymi barmanami (ostatnio nie było tam żadnych pracujących Czechów). Stoi też pianinko.
   Ruszamy w miasto. Do centrum udałyśmy się spacerkiem przez park.

glosowanie-przyjemne-zytecznym-b440de813

   Dobra, nie oszukujmy się. Przechadzka przez centrum w środku dnia jest bardziej walką z tłumem, zwłaszcza, gdy masz psa, który usiłuje wyrwać każdy kąsek z rąk niczego nie spodziewających się turystów - zgadza się, psiura trzeba nauczyć kultury, ale do tego trzeba męskiej ręki... No...
    Ale trzeba przyznać, że smakołyki, które można zakupić na ulicy są wprost przepyszne. Jadłam takie coś z cukrem (ah, Karolina by wiedziała jak to się nazywało!) wysmarowane w środku nutellą! TRDELNIK! Tak to się jmenuje xD Jeden starczy, żeby się objeść, cukier trzaska w zębach, po prostu szok cukrowy!

glosowanie-przyjemne-zytecznym-6629a730a

    Razem z psiurem i dziewczynami jemy obiad w bardziej eleganckiej restauracji w ogrzewanym ogródku (zawsze mam takiego pecha przy siadaniu przy stoliku, że z lewej mam antarktydę, a z prawej pali mi się ramię). Skosztowałyśmy zupki w chlebku. Pyyycha, chociaż chlebek płytko wydrążony. Ogólnie rzecz biorąc cenową różnicę widać w cenach. Za piwo w Brnie (0.5l) zapłacicie mniej niż 50 CZK, tu już za ciemnego Kozla muszę wybulić  80 CZK. Portfel cierpi, ale przecież mamy wycieczkę!
    Śmigamy zwiedzać. Szalony Japończyk w akcji, ale to i tak nic w porównaniu do dziewczyn stojących na murku i wyginających w nienaturalny sposób szyje do selfie. Trzy w rządku po dwa metry od siebie, każda z tym selfistickiem i żadna po żadnej nie obserwuje jakie to dziwne. My tak, dlatego Karolina również cyka im fotkę xD Gdzieś tam jest na dnie, w składzie z dziwnościami z galerii Japończyka.
     Dziewczyny chcą na łódź, ja szczerze także. Oglądamy przepływające po rzece stateczki z przewodnikami i myślimy, fajnie by było. Zwłaszcza, że to chyba ostatni kurs i sprzedawca biletów już na wstępie obniżył nam cene biletów o połowę - desperacja? A więc wskakujemy na pokład! Przy brzegu leżą dwa kartony Radagast'a (piwko). Serio, w Czechach piwo można kupić chyba wszędzie. Piweczko, fajurka. Nawet czuję się już lekko wesoła. Łajba w niczym nie przypomina luksusowego stateczku, ale to jeszcze dodaje uroku. Kołysze się mocno z lewej na prawą i mam nadzieję, że Lokiemu nie przyjdzie na myśl wyskakiwać xD

glosowanie-przyjemne-zytecznym-a781627ae

   Jest gracko. Teraz jeszcze na most Karola. Nie można przecież odwiedzić Pragi i na niego nie wejść! Jest to najstarszy most kamienny na ŚWIECIE! Kiedyś był otwarty dla tramwajów i aut. Teraz tylko dla ruchu pieszego.
   Wychodząc, mijamy sklep z marionetkami i muzeum maszyn do tortur. Chcę! Karolina już była, Paulina niekonieczne musi. Przed sklepem właściciel (chyba Włoch,o bardzo ciekawym usposobieniu) wyjmuje jedną ze swoich lalek i usiłuje bawić się z Lokim. Pieseł niepocieszony. Boi się lalek  i jest wyczerpany, i prędzej dałby w długą.
   Ja zostaję w muzeum. Kilka pięterek, nie ma tłoku, ale w końcu weszłam na ostatnią godzinę przed zamknięciem. Nie mam niestety zdjęć. Za to przy każdym z eksponatów jest opis - do czego służyła maszyna, w jaki sposób torturowano, kiedy, w jakim roku, kto sławny zginął w ten sposób. Opisy były po angielsku, niemiecku, chyba jeszcze hiszpańsku i UWAGA, UWAGA - po polsku xD.
   Dziewczyny z psiurem udały się już do Cafe Arte. Pub, w którym mamy spędzić wieczór już został przetestowany przez Karolinę. Muszę tam dotrzeć, co mimo tego, że mam mapę zabiera mi sporo czasu. Nie jest to aż tak blisko, poza tym moje zdolności korzystania z mapy są...no cóż...raczej mierne. Po drodze jeszcze szybki telefon do banku, żeby zwiększyli mi limit wypłat w miesiącu xD W końcu sukces. 
   Kolejny mały pachnący dekadencją pubik. Miła barmanka ma już wodę dla psiura, przynosi mi Absynt i na pytanie czy mają może w zestawie jakieś przekąski do piwa, wskazuje nam całodobowy po przeciwnej stronie ulicy. Zaopatrzone w chrupki, gadamy o wszystkim. Pies to drzemie pod stołem, znużony całodziennym bieganiem, to ziewa i próbuje wskoczyć na stół po chipsy. W końcu wesołe zahaczamy o kebab (co trzy kroki pizza, fastood albo chińskie- też fast, zupełnie jak w Brnie), gdzie po kilkuminutowej pogawędce z pracownikiem śmigamy do hostelu. 
   Jeszcze z Karoliną śmigamy na kieliszek tequili przed snem, próbuję coś zagrać na pianinku, ale nie pamiętam. Rozmawiamy z barmanem, jak się okazuje Czechów tu za barmem nie znajdziemy. Staje się oczywiste, czemu rano dziewczyna, która dała nam klucze uparcie mówiła po angielsku - była Włoszką xD

glosowanie-przyjemne-zytecznym-67a6fa2a0

Rano wszystko robimy w pośpiechu. Paulina chce wcześnie wracać, bo kot, ja bo trening, Karolina w zasadzie chyba została by na kolejną noc i ja też, gdyby nie trening (to chyba jedyna rzecz, ważniejsza nawet od szkoły, której zwykle sobie nie odpuszczam). Nic dziwnego, że wszystkie jesteśmy poddenerwowane. Latamy z bagażami, musiałyśmy wstać wcześnie, w nocy długo błądzilłyśmy w poszukiwaniu hostelu xD GPS nam nawalił i każda chciała iść w inną stronę, ostatecznie wspólnymi siłami Pauliny i Karoliny, bo ja się do tego nie nadaję, trafiłyśmy.
    Teraz biegiem głosować. Mnie z psiurem nie wpuszczają :(. Tak więc muszę czekać, a to moje pierwsze w życiu głosowanie i boję się, zrobić coś źle. W końcu nam się udaje. Śmigamy. Ja się upieram na spokojne śniadanie. Gdy wreszcie znajdujemy miejsce, gdzie możemy je zjeść z psiurem, okazuje się, że jest to restauracja hotelowa, ludzi w chuj, za bufet 200 CZK czy coś takiego i mi nerwy puszczają i kompletnie bez czasu ruszamy na dworzec. 
   Udaje nam się kupić bilety, kupić jedzenie i spokojne wreszcie siadamy w puściutkim przedziale. Pusto cicho, piękne widoki. Jedzonko. Psiur śpi, dziewczyny słuchają muzyki, a ja mam swoją książkę. Wracamy do domu.

ALE WIEDZCIE, ŻE JAPOŃCZYKA NIE DA SIĘ POWSTRZYMAĆ

Głosowanie... przyjemne z pożytecznym





Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!