Wyzwanie

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 7 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog MU , MU , Czechy

Piję już trzeci kieliszek wina w kawiarni przy wydziale – ten kto ją tu postawił, to geniusz. Nauka i bóle młodości robią ze studentów, a przynajmniej ze mnie, wzorowych alkoholików. Muszę przyznać, że jest mi dziś strasznie zimno, o wiele zimniej niż wczoraj, ale chyba ludzie samotni mają to do siebie, że chłoną chłód. Mam też wrażenie, jakby biegały po mnie jakieś mrówy, ale to z pewnością także tylko wyobrażenie…, najpewniej spowodowane piciem alkoholu po treningu w porze śniadaniowej.

A propos treningów, Pavi pokazała nam jak robić Supermana bez trzymania się rękoma…, ale w ogóle nie wyglądało to tak jak sobie wyobrażałam. W tej sytuacji jedna noga musi być zgięta, trzeba ją trzymać i oprzeć o rurę, co poszło mi tylko na jedną stronę. Zastanawiam się, czy gdybym dziko wyciągnęła nogę, oparła ją, to czy udałoby mi się zwolnić obie ręce – bo zrobienie tego przy obu nogach prostych…, cóż powiedzmy, że nie wyszło to tak dobrze, jak w mojej głowie… W zasadzie nie wyszło w ogóle, ale nie będę się poddawać. Należałoby przede wszystkim wziąć się za kondycję, która stanowczo oklapła przez ostatnie dwa tygodnie. Marcel przeciągnął mnie na piętnastominutową przebieżkę, a ja się zadyszałabym i umarła – niemal. Ja to zwalam na jego długie nogi i szybkie tempo, ale podświadomie wiem, że jestem leniwą kluchą wpierdalającą chipsy po północy (jakby jedzenie ich po 18:00 nie było wystarczającą zbrodnią).

Wyzwanie

Mój osobisty koniec świata jakoś nie zdołał zniszczyć mało stabilnego spokoju tego świata. Ludzie dalej chodzą po ulicach jak gdyby nigdy nic, a ja wcale nie trzeźwieję. Loki dalej wcina łóżko, a właściciel mieszkania dalej domaga się 7,5 tysiąca koron i w końcu pod zdjęciu różowych okularów ogarniam, że słusznie i że muszę mu je zapłacić. Więc chciałabym owe okulary założyć z powrotem, bo bez kogoś komu można ufać, porażki przyginają nas do ziemi. Bez kogoś kto też walczy, trudno się skupić na swojej walce, bo łatwiej się po prostu schować. Koniec końców jesteśmy już duzi – nikt nie będzie nas zmuszał, ani zachęcał. Zostawią nas tutaj o tak jak jesteśmy, aż w końcu znikniemy.

Wyzwanie

To co ja nazywam tragedią, a co dla świata jest delikatnym policzkiem i nowym początkiem, co dziwne nie skierowało mnie z powrotem do prozy – jak za każdym razem, gdy coś się sypie. Może boję się zajrzeć do swoich opowiadań. Jest w nich tyle tego, od czego chciałam się odciąć. W końcu opowiadania pisałam po to, aby to wszystko opuściło moją głowę raz na zawsze. Zauważcie, że większość tych dziś docenianych artystów nie była zbyt szczęśliwa – byli niedoceniani, umierali na kiłę, byli zamykani w więzieniach, i tak dalej… Nie wszyscy rzecz jasna, ale sylwetka wielkiego artysty, kojarzy się dzisiaj (mimo zmiany tej sytuacji – J.K. Rowling, R.R Martin, Umberto Eco, itd.) dalej jeszcze z tym pięknym, ponadprzeciętnie cierpiącym człowiekiem.

Nigdy nie chciałam być taką artystką.

Ale dziś ludzie lubują się w syfie, nieszczęściach, niepewności, gwałtach, torturach, walkach, gwałtowności – pod warunkiem, że wszystko to, ma szczęśliwe zakończenie, zabawne?

Ja sobie skoczyłam z powrotem do poezji, którą nieprofesjonalnie uprawiałam w gimnazjum i liceum. Nie była ona ani ładna, ani dobra, ani nawet nie przypominała poezji. Jestem fanką słów i zdań prostych, których nie trzeba objaśniać. Zdarza mi się używać mało wyraźniej ironii, jakichś ciekawych metafor, gdy coś ciekawego mnie napadnie, ale generalnie nie silę się na to, żeby te moje rymowanki były dobre.  Nie liczę sylab, nie składam rymów. Poezja – ta ciężka dziedzina nie jest dla mnie polem do popisu. Może nawet bym umiała, ale nie chcę. Nie potrafię jej pisać dobrze. Nad prozą myślę, układam, notuję, przekreślam, poprawiam. Potrafię pracować nad dziesięciostronicowym opowiadaniem przez kilka miesięcy i nigdy nie zadowala mnie jego kształt.

Wyzwanie

Z poezją jest inaczej. Coś rośnie w człowieku i już on czuje, że wybucha, że łzy płyną ciurkiem, albo że trzeba czymś rzucić, czy znowu roześmiać się pełną gębą do siebie, w knajpie pełnej ludzi. Piszę i to jakby przepływa w głowy do ręki i ona tańczy po papierze. Jasne, doceniam cały dorobek artystyczny świata, jeżeli chodzi o poezję, ale skłamałabym, mówiąc, że nie mam własnej koncepcji dla tej formy twórczości.

To by miało płynąć i to bez zastanowienia nad formą. Nie jest ważne jak to napiszesz, ponieważ gdy napiszesz to tak jak czujesz, tak jak to brzmi w twojej głowie, tak będzie najlepiej. Idzie wszak o emocje, a nie o sztuczne kreowanie jakiegoś nastroju. Poezja od zawsze, zgodnie z tym co myślę, miała być zapisem szału twórczego poety, który za pomocą słów stara się wyrazić to co niewyrażalne.

Omlouvam se, protože mam v hlavě tolik pocitů, ktére bych chtela nějak řict, ale to nejde. Neumim, protože pro nektere věcy jsme ješte nevymyslili žadne znění.

Ale mimo tego, że nie mogę powiedzieć tego co czuję, staram się. Zwykle to co jest ważne nie kryje się właśnie w tym co piszemy, tylko w tym czego nie piszemy, czego nie możemy, albo nie chcemy napisać, a co tak naprawdę odzwierciedla to, co czujemy.  Jest to trochę słabe dla czytelnika, który nie znając autora, nie mając o nim bladego pojęcia, nie będzie wiedział, co ma sobie wyobrazić między tymi wierszami. Z drugiej strony, to jest właśnie magiczne! W ten sposób powstaje zupełnie nowa recepcja dzieła! Czasami chciałabym – między innymi dlatego marzę o wydaniu książki – żeby ktoś wziął mój tekst i spróbował go zinterpretować. Chciałabym zobaczyć, czy inni ludzie, rzeczywiście mogą myśleć tak odmiennie ode mnie. Dlatego jeżeli ktoś się skusi, podaję zadanie na dziś – może ktoś będzie miał siłę przeczytać i spróbować mi wytłumaczyć co sobie myślałam. Nie ma dzikich porównań, metafor, i właściwie w tym tekście nie ma nic kunsztownego. Są tylko słowa, które płyną.

O ile nie skończy nam się powierze
i nie zginiemy tak nagle, o ile
oddychać alej będę, schowam się na chwilę,
w której przy tobie wszystko było wieczne.

Chciałabym zrobić to co jest konieczne,
ale to wino zbyt dobrze smakuje,
ale te gwiazdy są takie smutne, ale to serce kłuje…
Byłam martwa, a potem ożyłam i znowu czuję.

I wcale nie robi mi się lepiej,
chociaż ma głowa coraz szybciej wiruje.
I wcale nie zamierzam zaczynać znova.
Może się tym winem wreszcie zatruję?

Widzisz? Zepsułeś mi tym wszystkim smak-
tymi wygłupami – nic już nie lubię,
ani nic nie sprawia, że czuję się jak w domu,
od kiedy powiedziałeś mi, że nie mam go już w Tobie.

Gdzie więc mam pójść i co mam zrobić?
Wiem jak będę tęsknit, gdy już uwierzę, że już cię nie ma.
Ludzie w ogóle nie rozumieją:
„Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”

Nie mam tego, co było dla mnie ważne,
tylko dlatego, że było mi to zabrane.
Nie mogłam tego w żaden sposób obronić.
Skazano mnie na przegraną pozycję – z góry.

Nie cofnę się i nie pójdę na przód.

Zostanę,

Bo nie mam dokąd iść.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!