Pierwszy dzionek nowego semestru

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog MU , MU , Czechy

Piszę szybko, zanim Loki zje kołdrę.

Musiałam dziś zwyzywać cały świat. Poza Marcelem. Światełko w tunelu. Jedyny człowiek, który do tej pory nie próbował mnie zdenerwować.

Kochana Alma Mater

Moja siostra składała w moim imieniu wszelkie dokumenty potrzebne do uzyskania stypendium socjalnego na UG, zgodnie z listą dokumentów wymienionych na stronie internetowej naszej uczelni. Po dowiezieniu tychże dokumentów (bo posłać drogą elektroniczną ich nie można) otrzymałam wiadomość mailową z prośbą o dostarczenie kolejnych dokumentów (osobiście wypisanego oświadczenia, że nie płaciłam składek na ZUS i… „jakiejkolwiek umowy zlecenie z rzeczonego roku”. WTF?). Oczywiście, mimo że wcześniej nigdy nie było to wymagane zdobyłam owy dokument i siostra uczynna pojechała z dzieckiem na ramieniu i papierem w ręku.

Żeby nie było, że znowu coś nie gra, oddając dokumenty zapytała wyraźnie: „Czy to już będzie wszystko?”. Na co równie uczynna i przyjemna Pani z działu socjalnego pokiwała głową i powiedziała, że wszystko.

Czemu mnie ku***a strzeliła dziś rano? Otrzymuję maila od Pani, że potrzebuje ode mnie „dokument mówiący o zakończeniu pracy”. Czyli co niby? Pracę opuściłam za ustnym porozumieniem, umowa wygasła. Co do diaska mam niby przynieść? Może sama mam znów dziergać pisemko, że ja… oświadczam, że umowa wygasła? xD Że co? Pytam. Co? Kolejne moje dwa maile, w których dziwię się zmianom procedur, które nie zostały opisane na stronie internetowej proszę o przyjęcie wniosku, zgodnie z owymi zasadami na stronie wymienionymi. Jestem zbywana. Dzwonię od 10:30, nikt nie odbiera. Nikt też nie dał tego dnia odpowiedzi na maila. Zażądałam więc podania formy owego oświadczenia, jakiegoś wzoru, przedłużenia okresu przyjmowania wniosku, w związku ze stworzonymi przez nią problemami lub przyjęcie wniosku, albo wskazanie osoby, do której mam się odwołać lub skarżyć na tą parodię.

UG znów mnie zawiedliście. Zwłaszcza, że o wnioskowanie pytałam już w trakcie przerwy świątecznej, gdy byłam w Polsce, gdzie mnie poinformowano, że jeszcze nie, bo jeszcze za szybko, a w ogóle Pani wyjechała  i mam dzwonić. Także po terminach, wkurwiona i olana, będę chyba skargę pisać, ale pomogłoby mi, gdyby ktoś podzielił się poradami, jeżeli ktokolwiek był w takiej sytuacji. Ja jestem po raz pierwszy od trzech lat studiowania. Nigdy nikt nie wymagał takich papierów. Moja irytacja sięgnęła szczytu.

Pierwszy dzień semestru

Różni różnie go zaczynają. Niektórzy od zaspania:
„O BOŻE, JUŻ JEST JEDENASTA?!”
Inni- tak jak ja- od całego przedpołudnia wolnego. Nie byłby wolny, gdyby mój przyszły szef wysłał mi grafik, ale najwyraźniej nie zależy mu na tym, żebym pracowała  tak bardzo jak mi. A to peszek. Tak więc muszę napisać jeszcze jednego maila, w którym zapytam się, czy aby na pewno chcą, żebym pracowała.

Poniedziałki zaczynam od analizy tekstu literackiego z moim ulubionym wykładowcą. Grupa jest niewielka, w tym mamy kolejnego Erasmusa. Wykładowca pokazuje, że nie tylko rozumie obce języki, ale także nimi włada. Zaczynamy od określenia co właściwie czyta nasza „Skupina” (cz.grupa). W większości fantastykę (baaa. Sapkowski wszędzie), ale pojawiał się także Hemingway, a nawet Lalka Prusa, ale to najwidoczniej z konieczności, bo chłopak za głowę się złapał. Przy okazji, kolega z kierunku. No, ale my już mamy pierwsze zadanko na 3600 znaków… Jezus Maryja Józef…  Skromna notatka o stylu artystycznym… przynajmniej z tego co zrozumiałam. Ale za to zapytano mnie, czy na pewno sobie z tym poradzę. To miłe.  A więc pierwsze odwiedziny w bibliotece. I przy okazji jestem w posiadaniu dwóch nowych książeczek, bo na naszym wydziale wszędzie, wszędzie są stoliczki z książkami, które można sobie po prostu wziąć. Coś podobnego do book-crosing, z tym że niekoniecznie trzeba coś zostawiać. A weszłam w posiadanie sporej biblioteczki. Złapiecie tam różne książki polskie, czeskie, niemieckie, ruskie, francuskie, angielskie. Wszystko.

Pierwszy dzionek nowego semestru

Pierwszy dzionek nowego semestru

Później wykład z światowej literatury, tym razem skupiamy się na produkcji europejskiej. Zdążyłam już nasłuchać się więcej o historii polski (daty, nazwiska, miejsca) niż sama wiem. A niech to… Więcej nie podniosę ręki, gdy będą wołać. Na czym się wyłożyłam? Kostrowicki. Wstyd i hańba mi. Chyba…  Francuzki poeta o polskich korzeniach. Surrealizm. Kariera we Francji. W życiu nie słyszałam. Chyba nawet nie na zajęciach. A profesor był w wielkim szoku. I ja też, bo na początku jak zobaczyłam jego minę, byłam przekonana, że pytają mnie o coś kompletnie oczywistego. Taką miał minę! Jakby szło o coś oczywistego. Ale nie szło…

No i ręce pachniały mi curry, no i nie mogłam się skupić. A mam półtorej strony notatek. Dlaczego ręce pachniały mi curry?

OTWARTY BUFET W INDYJSKIEJ KNAJPIE

Idziemy z Marcelem na obiad do restauracji Flavours. Znajdziecie ją na ulicy Běhounskej, zaraz koło Savoy’a, ciężko nie zauważyć, a to przez wielkie i ciężkie zielone drzwi prowadzące do tejże restauracji.

Wystrój na początku może nie zachwycić, bo wchodzisz, widzisz bar, zwykle drewniane stoły, krzesła, na stołach jest już zastawa i szklanki. Wchodzimy w czas promocji 109 koron za wszystko do godziny 15:00. Niestety okazuje się, że jedzenia nie dokładają, gdy się kończy, więc jeżeli przyjdziecie około też 14:30-14:50, na samą końcówkę, to wiele już nie skosztujecie, ale bez obaw na pewno się najecie.

W kosztach nie ma żadnego napoju, ale miły Pan przyjdzie i zapyta, czy się czegoś napijecie. My nakładamy sobie warzywną zupę, mnóstwo nanów (chlebki indyjskie, takie placki bardziej) i potrawkę sojową z groszkiem. Na kurczaka niestety już za późno, dostał mi się przynajmniej mały kąsek do posmakowania. Do tego dobieramy sobie niby „gąbki”, których nazwy nie znam, ale są pyszne. Słodziutkie pomarańczowe bloczki, puszyste. Marcel sądzi, że to z czegoś kuskusopodobnego. Muszę zrobić mały objazd po stronach z indyjskimi przepisami.  

Pierwszy dzionek nowego semestru

Pierwszy dzionek nowego semestru

Pierwszy dzionek nowego semestru

Jest też jakiś jogurt, ale nie wiem czy na słodko czy słono, bo nie skosztowałam, makaron i ryż. Jednak nanów nic nie przebije. Gdy godzina wybiła nikt nie wyrwał nam talerzy ani nic z tych rzeczy xD Jeszcze miło spytano, czy chcielibyśmy sobie czegoś dołożyć, bo za chwilę zaczną sprzątać. Podziękowaliśmy. Teraz żałuję, że nie mogłam jeszcze skosztować makaronu, ale już absolutnie nie miałam siły.

Dopiero zbierając się do wyjścia miałam chwilę, żeby rzeczywiście się rozejrzeć. Wystrój jest całkiem przyzwoity. Drewniane rzeźby, świeczki. Wita was zapach kadzideł w korytarzu i złoty posążek Ganeshi na schodach. Bar jest z ciemnego drewna.  W tle sączy się indyjska muzyka.

Pierwszy dzionek nowego semestru

Pierwszy dzionek nowego semestru

Nie wiem jak wygląda ten lokal poza bufetowymi godzinami, ale wiem jedno – chcę się dowiedzieć.

SPACER ZAMIAST ZOO

Jutrzejszy dzień, ze względu na to, że nie chcą mi dać ani jednego, ani drugiego stypendium, będzie bardziej rekreacyjny… Mianowicie bierzemy psa, piwko w łapkę i lecimy z Pauliną na spacer u nas do lasu na Anthropos.  W naszej okolicy Paulina jeszcze nie była, więc tym razem my będziemy przewodnikami. Do ZOO udamy się jak ktoś napełni nasze konto cyferkami. Zresztą jeżeli pogoda rzeczywiście będzie jak dziś, to nie mam nic przeciwko poleniuchowaniu na świeżym powietrzu. Zrobiło się tak ciepło, że aż starsze Panie zaczęły sprzedawać kwiaty, bazie i artykuły wielkanocne. Teraz wybaczcie, bo mężczyzna mojego życia (Loki)piskami zaznacza, że potrzebuje mojej uwagi.

Pierwszy dzionek nowego semestru

Pierwszy dzionek nowego semestru

Z DODATKÓW

Zajęcia z analizy tekstu mam w budynku starego wydziału lekarskiego, czyli przypomina niektóre stare budynki GUMEDu. Wszystko w białych kaflach, półeczki na narzędzia i szklane gabloty.  Sala w kształcie półowalnym.

Pierwszy dzionek nowego semestru

Do tego w Budynku B2 nowa wystawa. Fotografie Rygi pod kontem architektury Jurisa Kalninša. Zapraszam do Galerii. 

Pierwszy dzionek nowego semestru


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!