I znów do pracy...

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 6 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog MU , MU , Czechy

A wszystko zaczęło się od tego, że zamarzyłam sobie o łyżworolkach - i to wcale nie takich z pierwszego zdarzenia, po prostu o rolkach... A potem przeliczyłam, ile po dokonaniu wszystkich opłat zostało mi pieniędzy i szczerze mówiąc... nie jest to wiele. Tj. akurat, żeby przeżyć licząc każdą koronkę, a trzeba też relaksu, a co najważniejsze trzeba wrócić do Polski na ślub i wydać pieniądze na panieński, kupić suknię. Ogólnie idzie o przyjemności, ale przecież to właśnie one są najważniejsze. Po to przecież człowiek zarabia, żeby wydawać i tak właśnie ta nasza maszyna się kręci.

Tania siła robocza

Widzę ogłoszenie o pisaniu jakiegoś eseju. Nic strasznego, chociaż osiem stron na temat zupełnie nie związany z moimi studiami, zainteresowaniami, czy czymkolwiek, ogólnie dużo roboty, więc i hajs powinien być przyzwoity. Sześć - siedem dyszek za taką robotkę, przy tak niesprzyjających warunkach, byłoby ok. Osiem stron to nie tak mało. Ale dowiaduję się też, że praca jest "na wczoraj"  i miałabym dwa dni na jej napisanie, więc stawka idzie w górę, bo to jednak jest troszkę roboty. Kończy się na tym, że podniesieniem stawki w ogóle już odbiłam ofertę, bo jakiś dobry chłopaczyna zobowiązał się tyrać za pięć dyszek. Biedni studenci xD. A potem się burzą copywriterzy, że muszą pisać precle za 1,5 zł przy farcie. Prawda jest taka, że praca ta będąc wygodną, bywa też w cholerę ciężka, a ja póki mam jeszcze możliwości (tj. czas wolny i jedzenie w garnku) wolałabym pisać coś wartościowego, czyli swoje rzeczy albo artykuły, wszystko jedno tak naprawdę, jeżeli byłoby to publikowane pod moim nazwiskiem, a ja byłabym z tego dumna. Może to pięć dych za napisanie ośmiu stron to wcale nie mało, ale to też godziny gmerania w źródłach, sprawdzania stylistyki i generalnie mało za pracę na uniwerek. Sama pamiętam jak pisaliśmy nasze pierwsze i ile pracy musieliśmy w to włożyć. Teraz co prawda wiem jak to robić, żeby szło raz dwa, ale w dalszym ciągu... mam lepsze rzeczy do roboty.

I znów do pracy...

Na przykład czytanie na literaturę europejską. Spis lektur ( w tym słowników literatury każdego państwa Europy) jest dłuższy niż moje notatki z dwóch wykładów.

Znów w call center

Niestety to są właśnie te lepsze rzeczy - call center. Siadamy za biurkiem i czekamy, aż telefon słodko i przerażająco zrobi "drrrrrryyyyyyń". Jak podczas pierwszej pracy w call center przez dwa pierwsze tygodnie robiłam dziesiątki, to mi się śnił ten dzwonek po nocach. Długo czekałam na to, żeby się dowiedzieć, czy mam tą pracę, czy może wcale nie i gdy już byłam w sumie szczęśliwa, że wcale jej nie mam, to otrzymałam maila... Zostałam w nim przechrzczona z Kszczanowicz na Kaczanowicz, ale przynajmniej mam pracę. Teraz oboje mamy pracę. Już widzę jak śmigamy w góry, do Wiednia i w ogóle dziko będzie.

I znów do pracy...

Zestaw małego naukowca. Już niedługo będzie podobny zestaw małego konsultanta.

Ale kupimy rolki. No i to tylko trzy dni w tygodniu, a że jestem studentką to może raz na jakiś czas będę miała prawo, żeby coś się stało. Poza tym, jeżeli znalazłabym zdalną pracę, to jakoś bym to sobie poukładała. Fakt jest taki, że całkiem możliwe, że za miesiąc będę miała rolki xD. i to nie tykając żadnych pieniędzy z mojego konta. Poproszę o przelewanie środków na czeskie konto i z niego będę wypłacać na przyjemności.

Dzika nauka

Ale a propos tych prac kupnych czy na sprzedaż, po czym poznać, że semestr się zaczął? Laura biega dźwigając książki, wpada w drzwi z nosem w telefonie, wisi nad laptopem. Wszędzie... Cały czas... Długo zajęło mi napisanie dwustronnicowej pracy domowej, Marcel właśnie sprawdza moje błędy (końcówki, krótkie i długie literki).

A ja próbuję się utopić...

Muszę jeszcze przygotować notatkę do prezentacji na środowe zajęcia i zacząć pisać pracę zaliczeniową o Sienkiewiczu, tj. wybrać temat. Jak miałam pisać o Różewiczu wiedziałam od razu o czym to będzie, podobnie było z romantyzmem, a tym razem mimo, że wiele tematów zostało zaproponowanych, to po prostu nie wiem. W każdym razie im szybciej się zdecyduje, tym lepiej. Poza tym będzie pewnie jeszcze praca ze współczesnej, już wiemy, że jest referat z stylistyki, do tego prezentacje z Machine Translaton i straszna trzy stronnicowa praca z filmu. Tyyylee do pisania... Aż myślę, że lepiej zacząć teraz, póki jeszcze nie ma pracy, zadań, itd.

O 21 mój mózg już nie funkcjonuje tak dobrze. Taki fajny Erasmus. Taaaak będziemy podróżować... Jasne...

A jutro na trening. Druga rzecz to mój plan, aby dowalić sobie cztery treningi tygodniowo, na co trzeba mieć pieniążki i czas. Zdaje się, że teraz nie mam już ani jednego ani drugiego, więc trzeba będzie się dodatkowo spiąć. Na szczęście już w środę lecimy się odprężyć na wieczór filmowy, a w piątek Hybrid Minds. Zdaje się, że potrzebuję chwilki przerwy. Obwody mi się przegrzały...


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!