Co si dame do piva?

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog MU , MU , Czechy

Wczoraj przyszła renta. Tragedię odwleczono w czasie. Nie na długo, bo musiałam zapłacić 130 zł za telefon. Ech, kiedyś było to 35 zł i wszystko dawało się za to zrobić. Jak wrócę, trzeba się będzie porozglądać, za nową siecią. Aż się boję, co będzie w dalszym miesiącu. Tyle pisałam i wykupiłam dwa razy konto Premium na zalukaj.tv na dwa dni xD – to wszystko, żeby móc oglądać Wikingów. Teraz jestem już na bieżąco ze wszystkimi serialami i mogę się skupić na nauce. A wracając do pieniędzy, przedłużyłam swoją wegetację może o trzy, cztery dni, bo wczoraj byliśmy na warsztatach, kupiłam fajki, muszę kupić bilet na Hybrid Minds za 150 koron, zostało mi w takim razie około drugiego tyle. No dobra, jak będę uważać i jeść tylko, żeby jeść, a nie jeść dobre rzeczy dla przyjemności, to może potrzymam tydzień. Mogłabym też iść pograć, ale wczoraj było tak zimno, że aż szczękały mi zęby, padał śnieg, a dziś widziałam zamarzniętą kałużę. To tyle, jeżeli chodzi o wstęp. Zimno, szaro, wilgotno. Ale jestem szczęśliwa. Jadę na zajęcia. Wszystko póki co jest w porządku.

Spotkanie pt. „Jak vznika komiks” (Jak powstaje komiks)

Wpadliśmy na wykład dwadzieścia minut spóźnieni. Na szczęście wszyscy Czesi są raczej niespieszni, w związku z czym wbiegliśmy na salę, jeszcze przed rozpoczęciem wykładu.

Oczekiwaliśmy chyba oboje troszkę innego spotkania. Biorąc pod uwagę nazwę wydarzenia, myślałam, że będą to raczej warsztaty (cz.workshop). Nie miałam nadziei na żadne prace praktyczne, ale przypuszczałam, że porozmawiamy o komiksie jako o formie, na co należy zwracać uwagę, jak wygląda proces przygotowywania takiego dzieła do druku, nawet co wg. autora jest istotne (jakieś wskazówki dotyczące techniki, tworzenia).

Co si dame do piva?

To co miał owy wykład wspólnego z tytułem wykładu, to fakt, że rzeczywiście mówiliśmy o powstaniu, ale jedynie niektórych dzieł Jaromira 99 autora komiksów Alois Nebel i Bomber. Pokazano wiele zdjęć, miejsc, które autor odwzorowywał w swoich pracach, postacie, sposób przygotowywania portretów postaci. Było ciekawie, potem troszkę pytań od publiczności. Nie żałuję, że poszliśmy.

Chociaż faktem jest, że oczekiwałam od tego spotkania, jeżeli nie czegoś więcej, to w każdym razie czegoś innego. Przydałby nam się jako ciekawostka, nie użyjemy tego w praktyce.

Ulica Dominikanska

Co si dame do piva?

Co si dame do piva?

Na ulicy Dominikańskiej 9. Wysiadamy na przystanku šilingrovo namestí i śmigamy w górę ulicy. Musicie na pierwszym rozwidleniu skręcić w lewo. Dom Umeni (czyli po prostu dom sztuki)  znajduje się przy  Urzędzie Miejskim. Piękna ulica na starówce. Wielkie, malowane na jasne kolory gmachy, strome uliczki wyłożone kamieniem. Drogie sklepiki nastawione na turystów, ale także przytulne lokale – kawiarnia Two Faces. No tak, Two Faces to nie tylko wielka, komercyjna impreza, ale także przynależąca do firmy kawiarnia. Jeszcze nie byłam. Może spróbuję.

Co si dame do piva?

Gdy zejdziecie w dół uliczki znajdziecie niewielką galerię handlową Velky Špaliček. Wiele sklepów tam nie ma, ale jest kino. Na górze ulicy znajdziecie klub Bastilla. Miejsce na party dla miejscowych. Ciężko tam znaleźć obcokrajowca. Muzyka pop. Nie przypadła mi do gustu ani atmosfera, ani muzyka. Parkiet bardzo mały. Ciasno.

Co si dame do piva?

Jest tutaj także miejsce, w którym odbył się wykład – Dům umění města Brna. Wchodzicie na wewnętrzny dziedziniec prosto z ulicy. Budynek jest dwupoziomowy. Na piętrze oddzielony balustradą balkon. Dziedziniec zdobią rzeźby w stylu klasycznym i instalacje nowoczesne. Wchodzimy do holu. Jest recepcja, kasa, można kupić książki gości, którzy tutaj wykładali lub publikacje nawiązujące do wystaw. Cool. Poza tym niedrogo. Niektóre komiksy naszego gościa kosztują około 150 koron. Sam wstęp wychodzi nas 20 koron od osoby.

Co si dame do piva?

Skosztuj czeskich specjałów

Hermelin.

 Zacznijmy od tego, że wybieramy się do lokalu Pomalý bar. Jest to niewielki pub (cz.hospoda). Znajduje się na Uvoz, zaraz przy zejściu z ulicy prowadzącej do akademika  na Žlutym Kopcu.  Miejsce niepozorne. Nie ma tam głośnych studentów, ani tłumów ludzi.

Co si dame do piva?

Przy samym wejściu może zdać się, że jest dosyć ciasno i nie ma wiele miejsc, ale to tylko złudzenie. Po prawej stronie w głębi znajdują się dalsze pomieszczenia. Miejsca jest sporo, nie zawsze jest tu pełno, więc spokojnie można wpaść większą ekipą. Ewentualny minus – jest dalej od centrum, a bliżej Mendlovo Namesti, ale jak zwykle nie jest to odległość, którą będziecie pokonywać w więcej niż 15 minut.

Wita nas już od wejścia barmanka, widać chłopaki często wpadali tu na piwo. Miła, młoda, komunikatywna i zalatana dziewczyna, ale zawsze na miejscu. Pilnuje, żeby klienci zawsze mieli pełne kufle i byli zadowoleni, no i dobrze się z nią rozmawia. Siadamy więc przy barze i rozmowy lecą dosłownie o wszystkim. Pijemy Kozla (który ostatnio jest coraz bardziej popularny w Polsce) a Marcel zamawia przekąskę do piwa, żeby przedstawić kolejne smaki Czech.

Co si dame do piva?

Hermelin jest to marynowany camembert (w Czechach nazywany Nakladany Hermelin). Przygotowanie jest banalne:

  • dajemy ser (camembert),
  • posiekaną na grube pasy cebulę,
  • papryczki jalapeno lub peperoni ,
  • czosnek (około jednej główki) zgnieść w prasce lub posiekać ,
  • przyprawy,
  • ¼ lub ½ litra oleju.

Co si dame do piva?

Składniki należy ułożyć, przekładając je na zmianę. Olej musi zakryć wszystko, ale należy zostawić troszeczkę przestrzeni wolnej na górze. Przepisy mówią o odstawieniu słoja na minimum tydzień, a nawet że najlepsze Hermeliny są po 14 dniach, natomiast barmanka z Pomaleho Baru, która sama przyrządza owe specjały twierdzi, że dwa dni to w sam raz. Natomiast stać w pokojowej temperaturze powinny około dwóch-trzech tygodni. Podaje się ze świeżym chlebem (uwaga po czesku świeży to ČERSTVY) i piwem.

TANIO! Za cztery kozle i porcję Hermelina zapłaciliśmy 140 i pare koron.

Pyszności!

Mam swój bilet!

Będzie impreza. I to gruba. Mam już bilet (cz. Vstupenka) na Hybrid Minds. Even odbędzie się w Perpetuum 4 marca. W dzień imprezy wejście będzie kosztowało, aż 200 koron, więc doradzam zakupienie w przedsprzedaży za 150. Zawsze jesteśmy o prawie dwa piwka do przodu.

Co si dame do piva?

Luty już się kończy, więc chyba odpuszczę sobie grubsze melanże do tego czasu, może wyskocze na małe piwko, ale nic więcej, tym bardziej, że na stypendium wciąż czekam, mam nadzieje, że otrzymam je przed marcem...? No bez jaj...

W każdym razie póki co bez szaleństw. Muszę jeszcze ogarnąć weterynarza, jechać po paszport. No i chyba pojadę dopiero w marcu. Diana będzie krzyczeć, ale nie pojadę bez pieniędzy...baaa, nawet tyle nie mam. No to wycieczka już na samym początku przyszłego miesiąca. Może załapię się już na jakieś letnie atrakcje w przygranicznych miejscowościach xD W końcu jest już marzec.

Poza tym muszę pojechać, zawieźć słuchawki do wymiany. Kupiłam malutkie słuchawki za jakieś 250 koron w listopadzie i już nie działają. Fantastycznie. Dobrze, że tym razem zachowałam sobie paragon i nawet opakowanie, w związku z czym mogę udać się na kampus square i oddać to gó*** do reklamacji, czy raczej już teraz gwarancji. Nie mam tylko czasu zajechać do sklepu, bo jest mi cholernie nie po drodze. Co z tego, że jest 15 minut od mojego domu, skoro w inną stronę. Dziś nie pojadę, bo kończę o 15:45 i zanim będę  w domu, to już psiur poprzestawia mieszkanie do góry nogami. Jutro mam tylko i wyłącznie eksperymentalny film, także mogę sobie tam skoczyć rano i przy okazji pójdę na zakupy, za pieniądze, które mi zostały. Nakupujemy warzyw i owoców... i zupek chińskich i puree ziemniaczanego... z proszku... Za 120 koron zresztą nie kupię zbyt dużo.

Studenckie korytarze tętnią życiem

Ludzie biegają to w lewo, to w prawo. Wszyscy biegają. Spóźniają się. Bo czasu dali nam mało, niespełna po pięć minut między każdymi zajęciami, jedynie na przejście między budynkami. Wielkie kolejki do budek z przekąskami i kawą. Ja zawsze piłam gorącą czekoladę. Teraz biorę małą butelkę wody z domu i nie tracę ani 20 koron dziennie, ani zdrowych zębów, a przede wszystkim nie wtaczam w siebie kilogramów cukru. A poza tym wiosna i lato, to nie pory roku, w trakcie których je się i pije gorące słodkości. Cafe Frappe i mrożona herbata to jest to! Chociaż może jeszcze nie teraz... kałuże wciąż zamarzają, więc...

W każdym razie zajęcia się już zaczęły. Śmigamy. Ja także. Zajęcia z literatur współczesnych okazały się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. W tym semestrze zajęcia są bardziej praktyczne – analizujemy, przygotowujemy prezentacje, wszystko to sprawia, że zajęcia chociaż wymagają większego wkładu, są ciekawsze i nie zamieniają się jedynie w półtorej godziny, które ciałem musimy odsiedzieć, gdy duchem jesteśmy zupełnie w innym miejscu.

Morfologia nie zmieniła się wcale, za to tym razem śmigamy z referatami. Chciałabym pisać i mawiać „stylizację i intertekstualność“, po pisaniu o neologizmach, intertekstualność nie jawi mi się zjawisko kompletnie obce. Walkę stoczyłyśmy z Kasią, ale doszłyśmy do kompromisu. Byłam też na Machine Translation, które wcale nie jest po angielsku, tak jak pierwotnie miało być. Zajęcia są po czesku i przydatna jest jakaś praktyka, jeżeli chodzi o tłumaczenie. Przede wszystkim dlatego, że warto wiedzieć z czego się korzysta przy tłumaczeniu, z drugiej strony, że musimy tłumaczyć samodzielnie, żeby sprawdzić na ile dane słowniki internetowe są dokładne. Już zaskoczyłam sama siebie. Tj. Na początku walnęłam gafę, tj. Przewidziało mi się i pomyliłam słówka fundować i zakładać (np. Firmę) po angielsku. Byłam tak zestresowana, że nie zauważyłam tam jednej literki więcej i podałam zły ekwiwalent. Za to potem wskazałam na nieodpowiednio przetłumaczone przez innych słowo, podając lepsze czeskie znaczenie. Musimy do tego także przygotować prezentacje, ale tematy są dosyć dowolne, więc nie wiem jeszcze jak się za to zabrać. Jest mnóstwo tych prac długoterminowych. Chciałabym zacząć jak najszybciej, bo potem się nie wyrobię. Póki co muszę przygotować prezentację o Sienkiewiczu (to mi dużo czasu nie zajmie), a potem do 4 marca mam czas, żeby oddać pracę na analizę tekstu literackiego ( o stylu artystycznym).

Co si dame do piva?

Prac jest mnóstwo, ale egzaminów mało, więc mam nadzieję, że tym razem sesja będzie krótka, a wszystkie zaliczenia pójdą sprawnie. Czekam na słońce. Lepiej się pracuje, gdy nie zasypiam w tych szarościach, ciemnościach egipskich. Póki co czytam czeskie książki dla rozrywki „My se vrátíme” Semjona Cvinguna. Oczywiście typowo wojskowe pojęcia i tytuły sprawiają mi trudności, nie mówiąc o tym, że nie rozumiem niektórych epitetów, głównie dlatego, że do tej pory zajmowałam się czeskim w konkretnej specjalizacji lub językiem potocznym, nie tak barwnym jak język artystyczny.

No i poznaję nowe polskie erasmuski  - tym razem bohemistki dołączają do grupy przekładu praktycznego, zastanawiam się, czy wiedzą, że to przekład typowo biznesowy. Z drugiej strony, ja nie wiem co to nas tam czeka.  Już wiem. To żadna kontynuacja. To prakticky preklad I, w związku z czym z małą pomocą słownika, wreszcie mam profesjonalny, powinnam sobie dać radę. Jakby co, przed sobą mam rząd bohemistek, a za sobą Janę, a Gabriela nie mam nigdzie. Co jest interesujące...

Erasmusowe aktywności

Ruszyły! Jakieś festiwale jedzenia, prezentacje krajów, ale co jest przykre, że mimo, że przyjeżdżasz na tego erasmusa za wielką część aktywności musisz płacić, jeżeli nie jesteś członkiem/nie posiadasz karty ESN. Nie są to wielkie kwoty, ale dołóż 20 koron do 20 i tak przez cały tydzień, a masz już dwudaniowy obiad w restauracji.

Chciałyśmy też wziąć w tym udział. W poprzednim semestrze nie mogłam, bo miałam w tym czasie zajęcia i treningi, jeszcze koordynatorka do nas pisała, że nikt z Polski nie chce wziąć udziału. Napisałam, że chcę, ale w tym terminie nie mogę. Nikogo to nie obchodzi, a czemu ja miałabym opuszczać zajęcia, żeby gotować, czy opowiadać o Polsce, czemu nie można tego jakoś wymienić? Paulina chciała coś robić w tym semestrze. Bardzo chętnie się dołączę, jeżeli tym razem oczywiście będzie to jakaś normalna godzina. Ale w tym semestrze nie mam aż tak strasznie ułożonych zajęć, więc może będzie szansa.

Teraz jest nowa komplikacja. Musiałam dołączyć do facebookowej grupy wiosennych erasmusów. Zrobiłam to z własnej woli, nikt mnie do niej nie zaprosił (żaden administrator czy koordynator), a w naszej nowej grupie nie są udostępniane żadne informacje na temat bieżących wydarzeń. Czyżby „starzy“ studenci erasmusa już nie byli tak miło widziani xD?

Nie jest to takie trudne – dołączyć do grupy, ale jeżeli  coś takiego się organizuje i zakłada, że duża ilość studentów zostaje tu na cały rok, powinno się informować również ich o nadchodzących spotkaniach i imprezach.

Tymczasem na uniwersytecie zakwitły pierwsze kwiaty i już wiem, że wiosna jest... Jest tu, mimo całego tego mrozu i wiatru urywającego głowę.

Co si dame do piva?

Co si dame do piva?

Dziś chciałam po raz pierwszy sprawdzić jak wyglądają MENZY, studenckie kantyny i bufety, ale nie było mi to dane. Cały dzień miałam zajęcia, nikt ani myślał cokolwiek odwołać, skrócić. I jedyne co wypróbowałam to kolejną odsłonę bake rollsów o smaku czosnku i parmezzanu. Może kiedyś mi się uda.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!