Podróż do Los Angeles, miasta aniołów i marzycieli!
Miasto aniołów i marzycieli – Los Angeles
Los Angeles nie bez powodu jest nazywane miastem aniołów, czyli "City of Angels", w końcu nawet jego nazwa tłumaczy się sama przez siebie. Nazywane jest też miastem marzycieli oraz miastem gwiazd (inspirowane kultowym filmem "La La Land"). Od zawsze marzyłam o odwiedzeniu tego miasta i zobaczeniu najważniejszych rzeczy z mojej podróżniczej listy (Venice Beach, Hollywood, Beverly Hills). Byłam zafascynowana Kalifornią (zresztą dalej jestem), a mieszkanie w niej uważałam prawie za coś niemożliwego w najbliższym czasie. Po zobaczeniu w 2016 roku niesamowitego filmu "La La Land" jeszcze bardziej zapragnęłam pojechania do Kalifornii i Los Angeles. Swoje marzenie spełniłam pół roku po obejrzeniu musicalu w kinie, bo już w 2017 wyjechałam do San Francisco i mieszkałam tam (możecie przeczytać o tym na moim blogu tutaj). Kilka miesięcy później, wybrałam się na kilka dni do Los Angeles i muszę Wam przyznać, że bardzo spodobało mi się to miasto, pomimo kilku jego wad. Byłam podekscytowana samym przebywaniem tam, mimo że znalazło się kilka rzeczy różniących się od moich wyobrażeń, ale opowiem Wam to w następnym poście. W tym wpisie przedstawię Wam najważniejsze informacje praktyczne o Los Angeles, jak się dostać, gdzie spać, jakie dzielnice warto zobaczyć i opowiem po krótce o moich wrażeniach. Miłego czytania i oglądania zdjęć!
Jak powstało Los Angeles? Krótka lekcja historii
Pierwsi Europejczycy (dokładniej hiszpańscy osadnicy) przybyli na dzisiejsze tereny Los Angeles 4 września 1781 roku. Tego dnia, 44 hiszpańskie okręty dotarły do kalifornijskich ziem a w nowo założonym mieście hiszpańscy chrześcijanie stworzyli misję franciszkańską, na cześć Matki Bożej Królowej Aniołów (po hiszpańsku nazywała się ona El Pueblo de Nuestra Senora la reina de los Angeles del Rio de Ponciuncura). Następnie nazwa miasto została skrócona jedynie do "Los Angeles". Dzięki temu, że nadali miastu taką nazwę, złożyli hołd i podziękowania Matce Bożej za odkrycie nowych terenów. Aktualnie nazwa ta jest tłumaczona na "miasto aniołów" i to głównie ona jest używana na świecie, ale i tak warto znać prawdziwą genezę nazwy Los Angeles. XIX wiek był bardzo burzliwy w dziejach miasta, bo na terenie Kalifornii toczyła się wojna amerykańsko-meksykańska (w latach 1846-1848). Oba narody spierały się o spory kawałek ziemi amerykańskich od zachodniego wybrzeża aż do Teksasu. Ostatecznie po zakończeniu wojny, ziemie wokół Los Angeles zostały włączone do Stanów Zjednoczonych oraz oficjalnie wyznaczono nowe granice między terytorium Meksyku a USA. Koniec XIX wieku był znacznie bardziej korzystniejszy dla Amerykanów niż jego połowa, otóż na terenie Kalifornii odkryto bogate złoża ropy naftowej, co umożliwiło szybki rozwój i wzbogacenie się regionu. Do Kalifornii zaczęło przybywać coraz więcej imigrantów z całych Stanów Zjednoczonych z powodu kalifornijskiej gorączki złota. Od tego czasu miasta Kalifornii takie jak np. Los Angeles zaczęły się rozrastać i rozwijać w zabójczym tempie. Sami zobaczcie, jak w ponad 100 lat zmieniło się Los Angeles i jak teraz wygląda to miasto. Ta olbrzymia metropolia jest doskonałym przykładem tego, jak technika idzie do przodu i jak dzięki pieniądzom da się wybudować od zera nowe, wspaniałe miasto. Aktualnie metropolia Los Angeles-Long Beach-Santa Ana jest jedną z najludniejszych metropolii świata i szacuje się, że mieszka tam około 14 milionów osób (oczywiście legalnie zarejestrowanych).
Kiedy najlepiej wybrać się do Los Angeles i jak się dostać?
Kalifornia słynie z bardzo ciepłego i suchego klimatu, co do tyczy również Los Angeles, ponieważ przez cały rok średnia temperatura powietrza wynosi około 20 stopni celsjusza. Najgorętszymi miesiącami są lipiec, sierpień i wrzesień, jest wtedy niesamowicie gorąco i sucho. Sama przekonałam się o tym, bo spędziłam pięć wrześniowych dni w tej metropolii i było niesamowicie gorąco! Nie zapominajcie też o tym, że Los Angeles nie leży wcale nad oceanem, tylko kilkanaście kilometrów od niego i prawie nigdy w mieście nie ma wiatru, przez co temperatura powietrza jest jeszcze wyższa. Z kolei w ziemie (szczególnie w grudniu, styczniu, lutym i marcu) czasem występują opady, więc może Wam to lekko pokrzyżować plany podróży. Dlatego też uważam, że najlepszą porą do odwiedzenia Los Angeles i jego okolic jest wiosna i wczesne lato albo późna jesień. Pogoda powinna być wtedy najprzyjemniejsza! Wiadomo, że zdarzają się wyjątki od reguł, ale najważniejsze jest to, że magiczny klimat miasta i ciekawe miejscówki rekompensują wszystko inne, nieważne czy będzie padać, czy świecić słońce, na pewno spędzicie w Los Angeles niezapomniany czas.
Jeśli podróżujecie do Stanów Zjednoczonych z Europy bądź z innego kontynentu, najlepszą i najszybszą opcją (jak nie jedyną) będzie oczywiście samolot. W Los Angeles znajduję się ogromny i nowoczesny port lotniczy LAX, (największy na zachodnim wybrzeżu USA, ma aż 8 terminali), który obsługuje kilkaset jak nie kilkatysięcy różnych połączeń. Wiele europejskich linii lotniczych oferuje loty do tego pięknego, kalifornijskiego miasta, jak np. Norwegian (bardzo polecam, niskie ceny i dobra jakość), Wow Air, Luthansa, Polskie Linie Lotnicze LOT i wiele innych. Większość tych linii oferuje loty z różnych miast w Europie, ale z przesiadkami np. w Reykjaviku, Oslo lub Kopenhadze, jedynie polski LOT ma w sprzedaży bezpośrednie loty z Warszawy do Los Angeles dopiero od około roku. Według mnie jest to wielki plus i świetna opcja dla polskich podróżników, polskie samoloty są bardzo nowoczesne i w dodatku lot do Kalifornii trwa kilka godzin krócej w porównaniu z lotami przesiadkowymi. Jedynym minusem jest wysoka cena biletu, która różni się o wiele np. od cen biletów Norwegiana. Biletów lotniczych polecam szukać na stronach typu Kayak (tutaj) lub Skyscanner (tutaj). Czasami warto jest zajrzeć na Facebooka na stronę typu Mleczne Podróże lub Fly4Free. Jeśli już znajdziecie jakieś połączenie, które Was zainteresuje, koniecznie udajcie się na stronę główną przewoźnika, bo tam ceny biletów zazwyczaj są najniższe.
Połączeń autobusowych i kolejowych pomiędzy Los Angeles i innymi miastami Stanów Zjednoczonych jest bardzo dużo. Oczywiście, ze wschodniego wybrzeża zdecydowanie taniej i łatwiej będzie dostać się samolotem, ale z miast Kalifornii i innych, okolicznych stanów znajdziecie wiele dogodnych połączeń. Znane firmy, obsługujące połączenia autokarowe to m.in. Megabus (tutaj) oraz Greyhound (tutaj). U pierwszego przewoźnika bilet kupicie już od 1 dolara (kiedy wrzucana jest pula tanich biletów), to wprost idealna okazja, którą trzeba śledzić kilka tygodni przed interesującą Was datą wyjazdu. Autokary są bardzo fajnie wyposażone, jest klimatyzacja i bezpłatne wi-fi (raz działa lepiej, raz gorzej, chyba zależy to od przeciążenia). Na dłuższych trasach panowie kierowcy robią co kilka godzin postoje na stacjach benzynowych, także można rozprostować nogi. Mieszkając w Kalifornii, miałam okazację jeździć autokarami Megabusa jak i Greyhounda (z San Francisco do Los Angeles jechałam Megabusem, a Greyhoundem z Los Angeles do San Diego). Podczas pierwszej podroży, autokar zatrzymywał się na kilku wcześniejszych stacjach w Los Angeles przed dojazdem na główny dworzec autobusowy, aby wysadzić pasażerów. Nie dość, że straciliśmy na tym trochę czasu, to staliśmy w ogromnych korkach (to normalne w Los Angeles). Podróż autobusem z San Francisco do centrum Los Angeles trwała około 4 godziny, uważam, że za tę cenę (kilkanaście dolarów) bardziej opłacało mi się jechać autobusem niż lecieć samolotem.
Poruszanie się po Los Angeles
Kiedy wysiedliśmy z autokaru Megabusa na dworcu autobusowym w Los Angeles, mieliśmy do wyboru różne środku transportu, dzięki którym dostalibyśmy się do naszego hotelu niedaleko Hollywood. Uwierzcie mi, że po kilkugodzinnej podróży byliśmy bardzo zmęczeni, chcieliśmy jak najszybciej dostać już klucze do naszego pokoju i pojechać na wzgórze do Griffith Park i Griffith Observatory. Nie myśleliśmy o niczym innym jak o zamówieniu Ubera, tym bardziej że mieliśmy ze sobą dużo ciężkich bagaży. Posiadając aplikację Uber i mając dostęp do internetu, jesteście w stanie zamówić ten rodzaj "prywatnej taksówki", która zawiezie Was w dowolne miejsce w lokalizacji Los Angeles! Co więcej, w Stanach Zjednoczonych została wprowadzona opcja Uber Pool, czyli współdzielenia przejazdu z innymi osobami po drodze (można na tym zaoszczędzić kilka dolarów). Osobom odwiedzającym Kalifornię w celach turystycznych i nieposiadających swojego samochodu, z całego serca polecam Ubera (albo Lifta, to prawie to samo), uważam że jest to najwygodniejszy środek transportu. W Los Angeles warto też poruszać się metrem (trochę słabo rozwiniętym, ale ważne, że jest!), bo zaoszczędzicie dużo czasu, nie stojąc w korkach. Koleją podziemną można dojechać np. do Hollywood, Long Beach lub Pasadeny. Z kolei, w porównaniu do metra, komunikacja autobusowa w mieście aniołów jest bardzo dobrze rozwinięta i dojedziecie nią do jeszcze większej ilości miast i miasteczek, szczególnie tych położonych na peryferiach metropolii.
Gdzie najlepiej spać? Szukanie noclegu
Wybór noclegów w Los Angeles jest bardzo ogromny, macie do wyboru tysiące moteli, hostelów, hostelów, willi albo prywatnych mieszkań. Warto je rezerwować z wyprzedzeniem (najlepiej kilkumiesięcznym lub kilkutygodniowym), bo zaoszczędzicie wtedy trochę pieniążków. Najczęściej szukam hoteli, na stronach takich jak Booking.com (tutaj), Ebooking.com (tutaj) albo Kayak.com (tutaj). Możecie też spać w prywatnym mieszkaniu lub u kogoś w domu, wtedy szukajcie zakwaterowania na Airbnb.com (tutaj). Rzadko korzystam z tej strony, jakoś nie mogę się do niej przekonać i zdecydowanie bardziej wolę spać w hotelach. Pamiętajcie, żeby zwrócić uwagę na lokalizację Waszego hotelu, bo metropolia Los Angeles dzieli sią na gorsze i lepsze dzielnice. Na pewno warto unikać spania w południowej części miasta, czyli South Los Angeles, to miejsce jest uważane za najbardziej niebezpieczne. Nie zapuszczajcie się w dzielnice Watts, Chesterfield Square, Harvard Park, Vermont Vista czy inne. Unikajcie też ścisłego centrum, czyli downtown po zmroku. W Los Angeles jest dużo bezdomnych (w Kalifornii jest ich najwięcej) a także gangów (ale spokojnie, tylko w niektórych dzielnicach). Polecam Wam znaleźć nocleg w spokojnej części Los Angeles, na pewno gdzieś na północy (im dalej od South Los Angeles, tym lepiej). My spaliśmy w okolicy Hollywood w hotelu trzygwiazdkowym Hollywood Historic Hotel i byliśmy bardzo zadowoleni (ten hotel znajdziecie właśnie na Booking.com)
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)