Pierwszy przystanek - Lizbona !
Trasa: Huelva - Lizbona
luty/marzec 2016
Chociaż ten blog będzie o Hiszpanii, nieśmiało chciałabym wspomnieć o mojej pierwszej podróży na Erasmusie.
Ponieważ Huelve (miasteczko w słonecznej Andaluzji gdzie spędziłam semestr na Erasmusie) od granicy z Portugalią dzieli zaledwie godzina drogi, postanowiłyśmy obrać ten piękny, sąsiadujący kraj za naszą pierwszą destynację.
Pierwszy krok - Couchsurfing
Ponieważ naszym postanowieniem było podróżowanie po najtańszej linii oporu, nie mogłyśmy przejść obojętnie obok darmowego noclegu poprzez Couchsurfing. Muszę przyznać, że była to moja pierwsza styczność z tym portalem. Rozesłałyśmy "requesty", naturalnie pojawiły się wątpliwości i obawy, jednak przez długi czas nikt nie odpowiadał na nasze prośby. Aż w przeddzień kiedy miałyśmy wyruszyć, 27-letni Portugalczyk mieszkający pod Lizboną zaoferował nam nocleg. I to nie byle jaki! Jego mieszkanie było nowe, nowoczesne i pełne designerskich gadżetów jak np. kolorowe światło zmieniające kolory w naszym pokoju. Temu wszystkiemu towarzyszył basen, z którego niestety nie skorzystałyśmy, ale sami przyznajcie, że nieźle nam się trafiło jak na pierwszy raz.
Drugi krok - stopujemy!
Idealne miejsce w Huelvie na stopa? Stacja benzynowa przy wyjeździe na Punta Umbria, ale również w kierunku Portugalii.
Niezbędnik autostopowicza
Planując podróż autostopem, należy wszystko logistycznie przemyśleć. Szczególnie bagaż. Wygody i pojemny plecak to podstawa. Chyba nie muszę mówić, że łapiąc stopa z walizką szansę są o wiele, wiele niższe.
Kolejna sprawa, to naładowany i sprawny telefon z mapą. Ogromnie polecam aplikację maps.me czyli mapy offline, których używałyśmy niemalże podczas każdej podróży.
Napis z nazwą miejscowości do której zmierzamy. Nie jest to obowiązkowe, aczkolwiek zawsze lepiej wygląda i daję jasną informację kierowcy.
Woda podróżując szczególnie w krajach takich jak Hiszpania i Portugalia, zawsze miałam ze sobą butelkę wody. Ponadto, nigdy nie wiadomo ile czasu zejdzie i czy po drodze będzie jakiś sklep, dlatego kanapki na drogę, małe batoniki i jabłka to był nasz must have!
Uśmiech i pozytywne nastawienie - nikt nie będzie chciał wozić ponuraków! Chociaż brzmi banalnie, czasami było to bardzo trudne. Kiedy jesteś po nieprzespanej nocy, zmęczony od stania, zdenerwowany i niekonecznie masz ochotę z kimkolwiek rozmawiać, czasami może to być naprawdę trudne.
Huelve dzieli ponad 300km od Lizbony, dobrym tempem jakieś 4 godziny, natomiast stopem zajęło nam to trochę więcej. Droga jest bardzo dogodna i przyjemna, głównie autostradą. Nasza trasa autostopowa nie była usłanna różami i nie prowadziła szybko i bezpośrednio do Lizbony. Po drodze zahaczyłyśmy o Beje oraz Portimao! Bez wątpienia, warto było, szczególnie wspaniałe Portimao!
Kiedy już dotarłyśmy do celu, poznałyśmy naszego hosta, który okazał się być sympatycznym 27-letnim, byłym prezenterem programu na MTV (no joking), padłyśmy spać, by następnego dnia ruszyć na podbój Portugalii.
Niestety pogoda nie dopisała nam. Było chłodno i bardzo wietrznie, to jednak nie przeszkodziło nam w zwiedzaniu i nasz host zaproponował wycieczkę do Parku Sintra-Cascais. Nam się udało i pojechałyśmy samochodem naszego hosta Pedro, natomiast dla osób bez auto, ponoć łatwo tam dojechać podmiejskim pociągiem z Lizbony. :)
Następny dzień - słodka strona Lizbony - Belem
Będąc w Portugalii, nie można nie spróbować portugalskiego, słodkiego przysmaku zwanego Pasteis de Belem. Słynne babeczki są przesłodkim, idealnym do kawy deserem. Ja nie mogłam się im oprzeć! Polecam z całego serca.
Bedąc w dzielnicy Belem, zaszliśmy do fabryki produkującej te słodkości, tuż obok Klasztoru Hieronimitów. Oprócz tego, że skonsumowaliśmy te pyszności do kawy, mogliśmy również zobaczyć jak się tworzy cały proces.
To co w Lizbonie mnie urzekło najbardziej to piękno, które widać nawet pomimo złej pogody. Jeśli nawet ciemne chmury, ostry wiatr potrafiły nie zepsuć klimatu portugalskiej stolicy, to musi to świadczyć o wspaniałości tego miasta. A co później się okazało, również kraju.
Hiszpania vs Portugalia - małe porównanie
Ludzie
Pomimo, że uwielbiam hiszpański klimat i hiszpańską pogodę ducha, to Portugalczycy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli.
Po pierwsze, w porównaniu do Hiszpanów, znacza większość Portugalczyków mówi po angielsku, i to na bardzo wysokim poziomie!
Po drugie, są bardzo życzliwi i chętni do pomocy. Hiszpanie również, ale od Portugalczyków bije niespotykana uprzejmość.
Ceny
Chociaż nam udało się spędzić niesamowite 3 dni w Portugalii po najniższej linii oporu, to bez wątpienia Lizbona nie najleży do najtańszych miejsc.
Natomiast dobra wiadomość jest taka, że ogólnie Portugalia jest tańsza niż Hiszpania. Osobiście porównywałam ceny produktów w Lidlu, gdzie w portugalskim supermarkecie było taniej.
Łapanie autostopa
Z naszego doświadczenia, kierowcy w Portugalii chętniej zabierają autostopowiczów niż w Hiszpanii. Ale być może to kwestia szczęścia...
Pogoda w lutym/marcu w Portugalii
Przestroga dla wszystkich, którzy myślą, że już wtedy będzie ciepło. Fakt, nie jest tak zimno jak w Polsce w tym czasie, ale jednak nie powinniśmy się zapominać. Chociaż była to końcówka lutego, idealnie by tu pasowało powiedzenie "w marcu jak w garncu", jednego dnia (kiedy byłyśmy w Portimao), słońce pięknie świeciło i wystarczyło zarzucić tylko bluzę. Natomiast kolejnego dnia, bez kurtki (wiosennej) może być ciężko.
Podsumowując, Portugalia urzekła mnie swoim pięknem oraz wspaniałymi ludźmi.
Będąc na południu Hiszpanii, nie wyobrażam sobie nie zajechać do Portugalii!
Klaudia
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)