Dzień kobiet dla kobiet
8 marca to światowy dzień kobiet. Chyba wszyscy o tym wiecie. Ja w tym roku obeszłam ten dzień z pewnym zawodem: nikt nie złożył mi życzeń. To jakbym nie była kobietą co? Moja przyjaciółka Kaśka, postanowiła poprawić mi humor i dzięki niej mogę na blogu opisać kolejne miejsce (z jedzeniem oczywiście), które w Trójmieście warto odwiedzić. Zrobiłyśmy sobie dzień kobiet dla kobiet i pojechałyśmy po zajęciach coś zjeść. Wybór padł na knajpę z indyjskim jedzeniem.
Kaśka dokonuje wyboru.
Kuchnia indyjska w Polsce
Pokochałam kuchnie z Indii, gdy zamieszkałam w Budapeszcie i raz na jakiś czas jadałam baraninę i chlebki naan w małej knajpie na ulicy Akacfa w siódmej dzielnicy. Zatęskniłam za tym smakiem. Zdecydowałyśmy się z moją przyjaciółką na obiad w indyjskiej knajpie w Gdańsku, którą poleciła nam koleżanka z roku Agnieszka. Zaraz po zajęciach pojechałyśmy na ulicę Krynicką 7 w Gdańsku. Jest to niepozorna okolica, na której znajduje się cudowna restauracja indyjska Mantra. Jeśli macie problem z trafieniem na miejsce, kierujcie się w kierunku galerii handlowej Alfa. Tuż obok znajdziecie prawdziwy raj dla podniebienia.
Jedzenie w restauracji Mantra
Gdy tylko przekroczycie próg restauracji poczujecie piękne zapachy unoszące się w powietrzu. W pomieszczeniu czuć intensywne przyprawy wykorzystywane w kuchni indyjskiej. Od razu wiadomo, że jedzenie będzie smaczne. Wystrój też jest bardzo ładny. Typowy dla Indii, jednak bez przesady. Siedzenia przedzielone są parawanami z ornamentami, co daje poczucie dyskrecji. Na wejściu witają nas dwie urocze panie, jedna z nich prowadzi nas do wolnego miejsca i podaje nam karty.
Gdy już usiadłyśmy, razem z Kaśką doszyłyśmy do wniosku, że okazja sprzyja szaleństwu. Postanowiłyśmy nie ograniczać się w zamówieniu. Ja postawiłam na przystawkę i główne danie, Kaśka wzięła danie i deser (jak dobrze, że ja słodkiego nie lubię). W karcie znajduje się wiele pozycji, tradycyjne indyjskie dania takie jak Samosa, Pakora, Masala, ale też dania z kuchni chińskiej: z ryżem i makaronami. W karcie znajdują się też oczywiście dania wegetariańskie. Ja zamówiłam Mutton Masala z baraniny podawane z chlebkiem naan (można wybrać opcję z ryżem). Koszt takiego dania to czterdzieści złotych (indyjska kuchnia w Polsce nigdy nie jest tania, zwłaszcza ta z baraniną). Na starter zdecydowałam się na miks pakory, którą podzieliłam się z Kaśką. Koszt Pakory to około piętnastu złotych. Jedzenia na talerzu jest pełno, nie musicie martwić się o to, że wyjdziecie z restauracji głodni. Kaśka zamówiła jakiś makaron i nie zjadła nawet połowy, a już była pęłna!
Jedzenie jest przepyszne!!! Nie pamiętam, kiedy jadłam tak dobre indyjskie jedzenie. Zdecydowanie polecam! I te przyprawy i te kolory! Zresztą sami zobaczcie moje zdjęcia, albo przekonajcie się odwiedzając Mantrę na Oliwie (czy to już Przymorze?) w Gdańsku!
Podsumowanie
- Lokalizacja lokalu nie jest idealna. Nie znajduje się on w centrum, a w słabo widocznym miejscu. Ale kto szuka, ten znajdzie.
- Jedzenie jest przepyszne! No i porcje są wielkie, więc warto wziąć to pod uwagę zamawiając więcej niż jedno dnie (albo deser).
- Ceny – nie są najniższe, ale trzeba się z takimi liczyć. To w końcu kuchnia orientalna i nie wiem, czy jadłam kiedyś tańszą w Trójmieście. Idąc tam trzeba się przygotować na wydanie minimum trzydziestu złotych. Ja przyszalałam i zapłaciłam ponad sześćdziesiąt. Raz na jakiś czas można, co?
Przepyszny miks pakory: kurczak, kalafior, ser. Mniaaaam