Pizza. Czyli po co tak naprawdę przyjechałam do Włoch?

Musicie wiedzieć, że jestem prawdziwym miłośnikiem jedzenia. Kocham jedzenie. Gdybym mogła jeść i nie tyć, byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi. Przy rozsądku trzyma mnie tylko moja waga. 

Istnieje masa produktów, potraw i dań które uwielbiam - po pewnym czasie jednak zwyczajnie mi się przejadają. Idealnym przykładem są potrawy wigilijne - uwielbiam barszcz, ale po trzech dniach jedzenia go z uszkami, nie mogę na niego patrzeć. Sprawa ma się inaczej z miłością mojego życia, czyli.... 

Tam tam tam ram tam tam ram tam tam!!!

PIZZĄ!

To właśnie dla pizzy tu przyjechałam. Mogłabym ją jeść absolutnie codziennie. Przysięgam. Chodzi mi oczywiście o tę włoską pizzę. W Polsce też ją mamy, ale musicie wiedzieć (kto jeszcze nie wie?), że to zupełnie inna bajka! Zupełnie inne danie. Zupełnie co innego...

Pizza. Czyli po co tak naprawdę przyjechałam do Włoch?

Uwielbiam również polską pizzę. Nie ma to jak wieczór z przyjaciółmi przy pudełku pizzy. Ale zasadnicza różnica między włoską, a polską pizzą jest taka że... nie zjesz całej polskiej pizzy. Moim maximum są 4 kawałki. Z sosem czosnkowym. Tu we Włoszech jednak się do tego nie przyznaje - to zbrodnia! 

Polską pizzę traktuje po prostu jak inne danie. Nazwijmy ją --> picca.

Natomiast włoska pizza... To czysta celebracja. W zwyczaju mam zamawianie margherity. Jeśli margherita jest dobra, to znak że wszystkie pozostałe pizze również będą wyśmienite. W prostocie siła. I  w przepysznej mozzarelli

Pizza. Czyli po co tak naprawdę przyjechałam do Włoch?

Włoska pizza jest przede wszystkim idealnie cienka - ciasto prawie niewyczuwalne, niesamowicie delikatne. Mówi się, że do zrobienia prawdziwego ciasta na pizzę wystarczy tylko mąka i woda - ciężko mi w to uwierzyć, ale tajemnicę włoskiej pizzy zostawiam Włochom. Włoska pizza jest zdecydowanie bardziej wilgotna. Serwowana na dużym talerzu obiadowym, niepokrojona w trójkąty ( można poprosić jedną na pół, ale uwierzcie że dacie radę zjeść całą!). Absolutną faux pas jest proszenie o ketchup, czy jakikolwiek inny sos. Dla Włocha to zbrodnia! 

Moim faworytem jest także każda pizza, która zawiera w sobie mozzarellę di bufala - doskonały, głęboko nasycony, mleczny ser z mleka bawolego. Uwielbiam też pizzę z dodatkiem prosciutto crudo, bądź z włoską salsiccią czyli kiełbasą. Nie zapomnę nigdy najlepszej i najciekawszej pizzy w życiu jaką zjadłam w pewnej mediolańskiej knajpce ( o której opowiem w oddzielnym poście, gdyż na to zasługuje) z makiem i szczypiorkiem - coś wspaniałego i absolutnie nietypowego.

Pizza. Czyli po co tak naprawdę przyjechałam do Włoch?

Jak znaleźć dobrą pizzerię? Dwa sposoby. Widzicie w niej dużo Włochów przy stolikach, bądź biorących pizzę na wynos? Tu zjecie dobrą pizzę.

Przechodząc koło knajpy czujecie cudowny zapach, który od razu przywołuje Wam na myśl pizzę? Tu zjecie dobrą pizzę. 

I pamiętajcie! "Che pizza..." po włosku znaczy tyle co "Ale nuda...". Mi pizza we Włoszech nigdy się nie znudzi. Dla mnie to kwintesencja prawdziwego "La dolce vita".

Pizza. Czyli po co tak naprawdę przyjechałam do Włoch?

A dopo!


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!