Cluj - Napoca

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać pożegnanie z pierwszym studentem Erasmusa z naszej ekipy, czyli Martinsem, czynności, które trzeba zrobić w Braszowie kończąc swój okres mobilności oraz naszą wspólną podróż do Cluj - Napoki. 

Podróż z Martinsem do Kluż - Napoki 

I tak pierwszy z nas, Martins, zakończył swoją Erasmusową przygodę. Mógł przedłużyć swój pobyt w Rumunii, ale wolał zachować swój kapitał mobilności na inny wyjazd w innym semestrze (kapitał mobliności, według którego każdemu studentowi przysługuje dwanaście miesięcy pobytu na wymianie lub praktykach studenckich na każdy stopień studiów). 

Dzień ten zaczął się jak każdy inny dla Donato i Martinsa (dla mnie nie, bo spałem wyjątkowo w Memorandului) od kanapek z zakuską i cascavalem oraz fineti z bananami. Następnie dziewczyny pożegnały czajnik Martinsa, który wracał z nim do domu, z Donato pomogliśmy zapakować mu się do samochodu, uzupełniliśmy jeszcze płyn do spryskiwaczy i ruszyliśmy w drogę. 

Zakończenie Erasmusa 

Przed powrotem do domu warto zagospodarować sobie jakiś tydzień czasu, aby pouzupełniać wszystkie dokumenty i zdobyć podpisy. Martins oraz Berk musieli, oprócz listy z ocenami z egzaminów oraz dokumenty potwierdzającego przyjazd i wyjazd "Confirmation of arrival", pochodzić między innymi po akademiku, bibliotece i dziekanacie, aby zdobyć wszystkie podpisy. 

Z Martinsem podjechaliśmy jeszcze (przez Strada Lunga z pięknym, ostatnim dla Martinsa widokiem na Tampę i napis Brasov) na Livada Postei, do budynku Rectoratu, gdzie Martins udał się zanieść wszystkie dokumenty do biura Erasmusa, a ja czatowałem przy samochodzie z groszakami (a raczej baniami) aby w razie czego szybko wykupić miejsce parkingowe. Dziesięc minut później ruszyliśmy w drogę. 

Do Klużu! A potem się zobaczy 

Do Kluż - Napoki (ciekawa jest etymologia nazwy i sama historia miasta, warto poczytać w internecie) uznawanej za stolicę Transylwanii, udaliśmy się droa prowadzącą do Targu Mures, po jakimś czasie wjeżdżając na wyżyny i kręte, wijące się w górę drogi, niespotykane na Łotwie. Minęliśmy Sighisoarę, jedno z bardziej znanych rumuńskich miast, wielki most niedaleko Sighisoary z położonym niedaleko nienaturalnym wzniesieniem zrobionym z wysypiska śmieci oraz lasem, w którym spaliśmy pod namiotem z Szymonem podczas autostopowego powrotu z Rumunii do Polski dwa lata temu. Przejechaliśmy wtedy bardzo szybko przez Transylwanię, ale na Węgrzech straciliśmy jeden dzień, aby dostać się do Debreczyna, po czym staliśmy prawie dwadzieście godzin w Debreczynie, ponieważ ludzie bali się nas wziąć biorąc nas za uchodźców, mających w okolicach tego miasta swój największy wtenczas w Europie obóz. 

Z Martinsem minęliśmy Turdę, małe miasteczko industrialne, słynące ze swojej kopalni soli. Chciałem tam wysiąść, ale przypadkiem ominęliśmy zjazd z autostrady (ten odcinek drogi częściowo ma autostradę, widać też, że dodatkowe odcinki są zaplanowane a nawet budowa już się rozpoczęła) i musieliśmy ruszyć do Gilau, czternaście kilometrów od Kluż - Napoki, gdzie znajdował się zjazd z autostrady. Tam Martins udał się w kierunku Oradei, a ja wyciągnąłem kciuk na drodze prowadzącej do Cluju. Dziesięć minut później jechałem już do centrum miasta. 

Cluj - Napoca 

Marian, bo tak nazywał się mój kierowca, podwiózł mnie do samego centrum, chciał nawet do dworca, ale wytłumaczyłem mu, że mam dużo czasu do pociągu (jeszcze nie wiedząc, gdzie pojadę w nocy) i chcę zwiedzić miasto. Marian pokazał mi jeszcze zdjęcia z zamku w Gilau, Castelul Wass-Banffy, w którym przed chwilą był w sprawach służbowych. 

Zmierzając w kierunku Piata Unirii, największego placu w Kluż - Napoce, minąłem Teatr Narodowy oraz spędziłem trochę czasu na placu Avram Iancu z wielkim posągiem "największego bohatera Rumunii" oraz prawosławny soborem katedralnym Zaśniecią Matki Boskiej. 

cluj-napoca-1c33bf77e4bf7c5385071989f7c1

cluj-napoca-238e96e5e9216fb6fdc42f40e468

cluj-napoca-b594f617596ed3ae919ca29fcaa1

cluj-napoca-d5f23c1252633f851bb3b9df9d63

Muzeum Sztuki było już zamknięte, ruszyłem więc wąską uliczką na plac Unirii, po drodze jeszcze zerkając co ciekawego można kupić w rumuńskiej księgarni. Map gór niestety nie mieli. 

cluj-napoca-8308bcb27976b29f14c4828bf087

cluj-napoca-40ec3521974c54f1bdef672750ce

Jakby ktoś łapał stopa i chciał wiedzieć, jaką rejestrację mają samochody z regionu Kluż - Napoki. 

cluj-napoca-d10b5afd6855f49e50e39787740c

Lukas w trakcie swoego Erasmusa rozkręcił mały biznes w Rumunii. W jego stylu. 

Piata Unirii 

Plac Unirii jest dość spory, niegdyś był to największy plac w południowo - wschodniej Europie. Znajduje się na nim małe lodowisko, wstęp dziesięć lejów za godzinę, więc całkiem nieźle. Tylko że najwyraźniej z powodu ocieplenia klimatu zima w Rumunii jest podobno znacznie słabsza niż normalnie, lodowisko też było roztopione, a ludzi ani widu ani słychu. 

Na placu warto obejrzeć pomnik króla Macieja Korwina 

cluj-napoca-35c6d67b3b75b086252ea9a4e1c5

cluj-napoca-19cb14f5e0f1b47a77bbee772af6

oraz katedrę katolicką, robiącą, według mnie, lepsze wrażenie niż katedra w Braszowie. W środku, w przeciwieństwie do Czarnego Kościoła, nie ma sztucznego, trochę na siłę zrobionego muzeum oraz dziwnego, trudnego do opisania chaosu archtektonicznego, za to wnętrze jest puste, ponure, zimne, a katedra przytłacza swoim ogromem - jak to porządna gotycka katedra powinna. 

cluj-napoca-c84a210fad2fef5960639d79d2a0

Ponadto na środku placu, pod grubym szkłem, znajdują się resztki z dawnym budowli z czasów rzymskich. 

Biuro infromacji turystycznej 

Trochę się naszukałem biura informacji turystycznej, kierowany wskazówkami zapytanych po drodze ludzi chyba ze trzy razy obszedłem plac Unirii. Ostatecznie okazało się, że biura znajduje się tuż obok placu, na drodze z niego do teatru. Przyjęła mnie tam uprzejmie pani, która doradziła mi zrezygnować na razie z gór Apuseni i lodowej jaskini w Scarisoarze, ponieważ z Klużu nie ma żadnego autobusu jadącego w tamte rejony. 

Po zadaniu pytania o nawiedzony las Hoia zbladła i zapytała się mnie, czy na pewno chcę "zniknąć". Ostatecznie jednak wyciągnąłem z niej informacje o lokalizacji lasu oraz dostałem mapę i mini przewodnik po mieście. 

Walking Month 

W grudniu w Kluż - Napoce zorganizowany został tak zwany "Walking Month", mający na celu skuszenie ludzi na wyjście z samochodów i środków transportu publicznego i zwiedzanie oraz przemieszczanie się pieszo po mieście. W tym celu ustawiono, nadal stojące, w całym mieście drogowskazy z liczbą kroków do pokonania celem dojścia do konkretnego zabytku. 

cluj-napoca-a11d4e96395e476b77226a8e2f54

Ale nie było drogowskazu na las Hoia, musiałem więc udać się tam według wskazówek pani z biura informacji turystycznej Gdy skierowałem swoje stopy w kierunku nawiedzonego przez upiory lasu, pogoda zrobiła się jakby... mroźniejsza, a przez miasto przetoczyły się głuche grzmoty nadciągającej burzy... 

cluj-napoca-70af46103815ebd8b5fa9a6ea49d

Ano bo słońce zachodziło już, a ja po drodze, przed zapadnięciem zmroku, chciałem jeszcze ujrzeć wieże tkaczy, ruszyłem więc czym prędzej ponownie przez Piata Unirii w stronę tejże wieży. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!