Poezja i pasja
Trzecie i ostatnie, ale na pewno nie mniej istotne miasto, które widziałam w Belgii to Brugia. Nazywana też Wenecją Północy, Brugia jest stolicą Flandrii Zachodniej i bez cienia wątpliwości jest najpiękniejszym miejscem w całym kraju. Miejscowi mówią, że jej nazwa pochodzi od staroniderlandzkiego słowa oznaczającego most.
Jak tu trafiłam? Pojechałam pociągiem z Liege do Brugii, co zajęło półtorej godziny. Po tym jak "wylądowałam" na dworcu kolejowym, wraz z przyjaciółmi szukaliśmy mapy i ruszyliśmy "w dalszy rejs" :) Mam szczęście, że moi znajomi mają dobrą orientację w terenie, bo ja chyba ominęłam te zajęcia :) Po wyjściu z dworca łatwo jest dojść do centrum miasta. Trzeba po prostu iść cały czas prosto. Potem zobaczycie dwa przejścia, nie używajcie pierwszego, bo jest dłuższe. Wybierzcie drugie, a szybciej dotrzecie do celu. Ok, po przejściu przez ulicę po prostu idźcie przed siebie, zobaczycie wiele domów i będziecie poruszać się po bardzo wąskich chodnikach. W oddali zauważycie ogromną wieżę, idźcie w tamtym kierunku, a dotrzecie do centrum miasta.
Co myślałam na temat Brugii przed przyjazdem? Niewiele, wydawało mi się, że to małe, dość ładne miejsce gdzie zwykli ludzie żyją sobie w spokoju, z dala od pośpiechu i wiecznie zmieniającej się technologii. Domy, które mijałam były w idealnym rozmiarze, nie za duże, nie za małe. Dachy budynków były wszystkie w tym samym kolorze burgundowym, a architektura była piękna, ale budynki były do siebie podobne. Chodzi mi o to, że każdy budynek miał inne zdobienia na zewnętrznych ścianach, ale sposób w jaki zostały wykonane te zdobienia i ich umiejscowienie były podobne. Co więcej, wszystkie domy stały tuż obok siebie, nie było między nimi przestrzeni. Czułam się jakbym przechodziła obok niekończącego się bloku. Niektóre z domów miały wywieszoną narodową flagę przed budynkiem. Widziałam też miejsca z więcej niż jedną flagą, narodową i flagi z różnymi symbolami, na przykład ze smokiem.
Niczym szaleni ludzie, którzy właśnie wyszli z wariatkowa gapiliśmy się na budynki z podziwem. Tak bardzo nam się podobały, że nie zauważyliśmy, że w środku są ludzie :). Patrzyłam na pewne okno i nagle zauważyłam, że w środku ktoś się rusza, jakaś kobieta przygotowywała coś do jedzenia w kuchni. Jako że z natury jestem ciekawska, nie mogłam się oprzeć i musiałam spojrzeć, co robi. Wydaje mi się, że gotowała zupę. Kuchnia była mała, był tam stolik, jeżeli dobrze pamiętam, cztery krzesła, piec i zlewozmywak. Czułam się jak w Big Brotherze, obserwowałam czyjeś życie bez wiedzy tej drugiej osoby. Ale to nie trwało długo, kobieta odwróciła się w kierunku okna i zobaczyłam moją czerwoną ze wstydu twarz. Szybko odwróciłam wzrok i pobiegłam do moich przyjaciół, którzy już szli dalej. Dostałam nauczkę!
Kiedy myślałam o tym, że może rząd obserwuje mnie w ten sam sposób jak ja tamtą kobietę, usłyszeliśmy dziwną piosenkę. Dźwięk dochodził z jednego z budynków w centrum, więc poszliśmy za muzyką. Piosenka bardzo przypominała celtycki hymn. Już nawet wyobrażałam sobie w głowie wielkich i potężnych Celtów biegających po centrum, ale oczywiście rzeczywistość okazała się być inna.
Doszliśmy do centrum i znaleźliśmy jeszcze więcej ładnych budynków, tym razem większych, pałaców i kościołów.
Miejsce, które każdy turysta w Brugii powinien odwiedzić to Kościół Najświętszej Marii Panny (Onze-Lieve-Vrouwekerk), dzięki Bogu za Google, bo inaczej bym nie zapamiętała tej nazwy :)). To właśnie tutaj znajdziecie jedyną rzeźbę z marmuru pod nazwą Madonna, która nie należy do dziedzictwa włoskiego. Brzmi znajomo? Tak, należy do słynnego Michała Anioła. Rzeźba przedstawia Maryję z dzieciątkiem Jezus i z tego, co mówili ludzie z kościoła i z opisu na ścianie, wydaje mi się, że ten obiekt jest bardzo ważny i cenny, bo różni się od wszystkich innych dzieł artysty. Przenośne znaczenie jest takie, że Maryja wie, jaki los spotka jej drogie dziecko, ale nie zmusza praw natury do zmiany strasznego przeznaczenia, ponieważ Bóg tak zadecydował, więc tak musi być.
Inne miejsce, które łączy się z religią to Bazylika Świętej Krwi (Basiliek van het Heilig Bloed albo Basilica du Saint-Sang, mam nadzieję, że dobrze napisałam). Ten kościół jest jeszcze bardziej tajemniczy od poprzedniego. Legenda mówi, że tutejsi duchowni znają największy sekret życia, za który wielu dałoby się zabić i o który przez wieki walczono. Jest to magiczny czerwony płyn, który sprawił że Dan Brown, światowej sławy autor napisał wiele książek na ten temat. Już wiecie o co chodzi, prawda? Legenda głosi, że kościół jest w posiadaniu fiolki ze Świętą Krwią - Świętym Graalem. Ta fiolka jest udostępniana publicznie co roku podczas Wniebowstąpienia Pańskiego w trakcie średniowiecznej procesji od roku 1291. Skąd wzięła się tam krew, to już inna historia, którą musicie odkryć sami.
Jednym ze sposobów na zwiedzenie głównych atrakcji turystycznych i zobaczenia całego piękna i tajemnic, które skrywa miasto jest wypożyczenie dorożki. Woźnica wszystkim się zajmie, opowie Wam historię budynków i zobaczycie wszystkie ważne miejsca.
Centrum Brugii jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i są tutaj przepiękne zamki.
Rzecz, którą musicie zobaczyć to Dzwonnica w Brugii. To średniowieczna dzwonnica uważana za jeden z najważniejszych symboli miasta. W przeszłości była używana jako miejsce do przechowywania skarbca i dawnych dokumentów miejskich, jak i wieża obserwacyjna, ponieważ ludzie mogli bez problemu zobaczyć, czy zbliżają się wrogowie. Dzwonnica ma również głębsze znaczenie, przynajmniej dla mnie, bo jest domem niezwykłego Salvadora Dali. Chyba każdy słyszał o Dalim, hiszpańskim malarzu, który zrewolucjonizował sztukę, włączając w nią więcej elementów i więcej życia w nurcie surrealistycznym. Zmienił spojrzenie malarzy na czas i istnienie, naginając rzeczywistość do swoim własnych marzeń i poglądów. Tradycja wystawiania obrazów Dalego w Brugii sięga 1997 roku, kiedy zorganizowano małą wystawę dzieł artysty. Po sukcesie, lokalne władze zdecydowały się otworzyć muzeum poświęcone artyście i jego sztuce. Wnętrze muzeum jest wspaniałe, nie tylko ze względu na obrazy Dalego, ale z powodu wystroju, można tam zobaczyć pokoje, gdzie architekci bawili się złotem, jaskrawym różem czy szokującą bielą.
Po całym tym patrzeniu i odkrywaniu historii, trzeba się trochę zrelaksować, a co może być lepszego od wycieczki łodzią. Cena jest korzystna i można pływać po kanale Dijver. Brugia to jedyne miasto w Belgii, które posiada domy "pływające" po wodzie. Chodzi mi o to, że podstawa domu (parter czy jak to się tam nazywa) znajduje się pod wodą. Fajnie jest patrzeć, jak ludzie siedzą w domu i jedzą obiad, a woda lekko opływa mur ich domu.
Jeśli nie jesteście szczęśliwymi posiadaczami takiego domu, nie martwcie się, po prostu przejdźcie przez most, a dojdziecie do ładnej restauracji umiejscowionej idealnie pośrodku kanału Dijver. Jak każdy turysta, nie możecie opuścić Brugii bez kupienia pamiątek dla najbliższych. Oferta jest szeroka, można kupić bluzki, torby, przypinki, naszyjniki, bransoletki, magnesy na lodówkę i pocztówki z napisem "Brugge". Ale mi najbardziej spodobały się wspaniałe lalki, które można kupić w małym sklepiku w centrum miasta. Wszystkie lalki są robione ręcznie, a poza tym wyglądały, jakby były prawdziwe, miały też swoje imiona. Każda lalka nazywała się inaczej. Niesłychane!
W tym miejscu kończy się moja historia, ale Wasza dopiero się zaczyna. Miłej zabawy!
(Zdjęcia zrobione przez moją drogą przyjaciółkę, Giorgianę Astefanei)
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: Poetry and passion
- Español: Poesía y pasión
- Français: Poésie et passion
Oceń i skomentuj to miejsce!
Czy znasz Brugia? Podziel się swoją opinią o tym miejscu.