Zagadka dworców autobusowych

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 6 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

Dni zdecydowanie charakterystyczne

Były już dni, w które spotykamy ludzi dziwnych.

Były dni, w które mamy pecha i nic nie wychodzi.

Dziś nadszedł dzień z tych, w które absolutnie nic nie jesteśmy w stanie załatwić.

Ja na spacerze z psiurem jak każdego poranka, a Marcel tworzy jedno ze swoich przewspaniałych, ładnych i smacznych śniadań. Ostatnio uszykował taką jajecznicę, że czapki z głów - gdyby codziennie ktoś podawał mi takie śniadanie, byłabym najszczęśliwszą kobietą na ziemii. W sumie... to jestem.

Zagadka dworców autobusowych

Polsko  - czeskie porozumienie…

…językowe – wiecie co, byłam przekonana, że Marcel nie zagląda na mojego bloga. Ile można się dowiedzieć, mieszkając ze sobą tylko kilka dni w tygodniu! Wychodzę sobie z toalety, a ten z nosem w komputerze, a otworzony mój blog. No i po jego prawidłowych reakcjach i uśmieszkach widzę, że rozumie większość. A jak krzyczę na niego po polsku to udaje, że nie rozumie! A to symulant xD Chociaż może chodzi o tempo w jakim mówię, bo trener wczoraj go poprosił, żeby przekładał  z czeskiego na czeski, po czym trener jeszcze nie rozumiał Marcela, więc najwidoczniej nie idzie o moją zdolność wypowiedzi xD.

Kochanie, jeśli czytasz, to pozdrawiam – mam nadzieję, że ty i pies żyjecie i jesteście w jednym kawałku.

Wyjeżdżam tylko na tydzień, a było to jedno z najcięższych rozstań w moim życiu, a przecież  wiem, że wrócę i wyjeżdżam na krótko. Tak smutno to mi nie było nawet jak wyjeżdżałam, nawet gdy nie miałam gdzie spać i mieszkać. Wyobrażacie sobie laskę z walizką, która wchodzi do galerii handlowej becząc jak dziecko? Tak właśnie wyglądałam, gdy Marcel zostawił mnie w Vankowce i pojechał z Lokim do Jesenika. Za jakąś godzinkę powinni dojechać. Już nie mogę się doczekać, gdy do mnie zadzwonią, że są cali i zdrowi.

Zagadka dworców autobusowych

Ja tym czasem słucham reggae i płaczę – paradoksalnie? Gdy trzeba się rozstawać, to wszystko co powinno cieszyć, zaczyna człowieka smucić. Czekam na autobus w galerii Handlowej, ale jak długo mogę sączyć truskawkowe frape w starbucksie? Założę się, że nie cały dzień. A do osiemnastej jeszcze… długo. Miałam szukać butów, ale z Dianą doszłyśmy do wniosku, że zrobię to na spokojnie jak przyjadę do Polski. Może ma rację. Mojej walizce brakuje co najmniej czterech kilogramów do maksymalnej wagi, ale po co dokładać? Zwłaszcza, że nie jestem przekonana co do koloru i kroju.

Zagadka dworców autobusowych

Fenomen galerii handlowych

Wiecie o czym  tylko wspomnę o starym, utartym już, wałkowanym miliony razy temacie – wszechobecnej cyfryzacji życia.

Na początku chcę zapytać, czy mogę zrobić zdjęcie ludziom siedzącym obok mnie, rozumiejąc, że nie mam prawa wykorzystywać cudzego wizerunku do artykułu, ale najpierw zamierzam przeprowadzić eksperyment. Siedzę w dokładnie takiej odległości od najbliższej koleżanki jak odległość między każdym z tych stolików. Odwracam się twarzą do niej z telefonem uniesionym na wysokości twarzy i robię zdjęcie wszystkim razem. Czekam na jakieś: „halo, co ty wyrabiasz?”, albo „przepraszam, czy Pani właśnie zrobiła mi zdjęcie?”, itd. Nic. Nikt nawet nie zauważył. Nie wyłączyłam dźwięku, więc rozlega się nawet charakterystyczny trzask za każdym razem, gdy robię nie jedno, a trzy zdjęcia!

Nikt nie zauważył. Nikt nie usłyszał. Wszyscy dalej pukają. Wcale nie komentuję, bo sama przecież w tym momencie słucham muzyki i stukam w klawiaturę. Dla porównania naprzeciwko mnie przy jednym stoliku siedzi Pan, pije gorącą czekoladę i czyta książkę, a przy kolejnych siedzą panie i rozmawiają.

Zagadka dworców autobusowych

Ach, my – ludzie biznesu. 24 na dobę w pracy/szkole/ różnych takich dziwnych miejscach xD.

Wiecie, że pracownik Starbucksa  namalował mi serduszko na kubku? xD Może też słucha Vavamuffin? Zresztą też byłabym radosna, gdybym robiła za pieniądze takie dobre desery i napoje… Cholera, muszę wysłać szefowi grafik na nowy miesiąc.

Zagadka dworców autobusowych

Także…

Magiczna moc galerii handlowych

Wreszcie… Nie sądzicie, że to dziwne, że za każdym razem, gdy idziecie do centrum handlowego (cz. obchodni centrum) w nim zawsze są ludzie? Ale to zawsze! Gdy przychodzicie o dziewiątej rano już w ludzie przechadzają się niespiesznie po alejkach i penetrują z zaciekawieniem wnętrza sklepów. Prawdziwe, największe natężenie jest w godzinach południowych, – pomału się zaczyna – gdy ludzie kończą swoje grafikowe zajęcia i w drodze do domu, czy na obiad, przechodzą  przez galerię. Tu jest ona dobrze umieszczona, to samo odnośnie galerii Bałtyckiej w Gdańsku.

Ale przecież nawet, gdy w pośpiechu biegasz po sklepach na pół godziny przed zamknięciem centrum, po nim wciąż chodzi mnóstwo osób! Zdarzyło się wam być ostatnimi opuszczającymi centrum handlowe? Mi nigdy!

Mam na myśli: czego oni wszyscy ciągle tak szukają? Tłumy ludzi. Przecież nie przychodzą tu tylko po to, żeby pospacerować. Ja sama odwiedzam centrum… odkąd jestem w Czeskiej Republice, byliśmy z Marcelem raz. Serio. Więcej razy nie byłam. Przede wszystkim dlatego, że nie wiedziałam gdzie jest, ale też nic nie potrzebowałam xD

Zagadka dworców autobusowych

Nowa szata graficzna Cameli.

Odkryłam to, czego się nie spodziewałam,  o czym pisałam już wcześniej – zakupy sprawiają mi przyjemność, i posiadanie nowych rzeczy też. Dlatego, gdy chwilę temu rozmawiałam z siostrą powiedziałam jej głośno i wyraźnie, że nie zamierzam się czuć winna z powodu wydania tysiąca złotych. Przez cały rok nie kupuje nic.  Jeśli podzielić by tą kwotę na dwanaście miesięcy nie byłabym sobie w stanie kupić jednych spodni w roku… To tłumaczy, czemu mam tylko trzy pary spodni – jedne leginsy kupione niemal cztery lata temu, jedne jeansy z lumpeksu z dziurą na kolanie przez całą szerokość nogawki – całe kolano się tam zmieści, a nawet noga po udo – i fioletowe jeansy, które dostałam od mamy Marcela.

To dlatego przymierzając nowe ciuchy przed Marcelem mogę bez skrępowania, radośnie zamachać rękami i zawołać: „ Konečne vypadam jako holka”, czyli: Wreszcie wyglądam jak dziewczyna xD.

Powinnam chyba wstać. Pobiegać po centrum. Może kupić coś maleńkiego. Przede wszystkim znaleźć toaletę. Nie rozumiem, czemu lokale w galeriach nie mają toalet. Wiem, że jest ogólna w budynku, ale gdyby była tutaj, zamówiłabym jeszcze kawę, a tak to sobie wolę strzelić winko. Ale na obiad to jeszcze poczekam. Jestem słaba. Nie powinnam siedzieć w centrum handlowego xD.

Fajeczka w centrum handlowym? Czemu nie?

Te „czemu nie?” możną się w Brnie. W ogóle w Czechach. Jest to jeden z krajów w którym wiele rzeczy, które nie są dopuszczalne w innych krajach Europy, jest dopuszczalne. Tak po prostu, bo czemu nie?

Od długiego czasu w większości państw Unii Europejskiepalenie w miejscach publicznych zacząwszy od przystanków, skończywszy na restauracjach jest kategorycznie zabronione i podlega karom pieniężnym. Ten sam zakaz miał być respektowany w Czechach od tego roku, ale Czesi mało sobie z tego robią. W wielu pubach i restauracjach popielniczki dalej mają swoje miejsce na stołach, a w innych podzielono lokal na część dla palących i część dla niepalących. Równie po macoszemu traktowany jest zakaz picia w miejscach publicznych – jak już wielokrotnie o tym pisałam, nikt się do tego nie powinien przyczepić, jeżeli nie siejesz zniszczenia lub niepokoju w mieście.

Spotykają mnie dziś dziwne doświadczenia z galerią Vankovka – natykam się na płatną! Publiczną! Toaletę w galerii. Wiecie jak to wygląda normalnie, idziesz za wskazówką zniecierpliwiony i wreszcie docierasz. Możesz załatwić potrzebę, a tutaj? Musisz w maszynce zakupić specjalny bilecik za pięć koron (niewiele, ale zawsze), który po sekundzie zostawisz trzy metry dalej w koszyku przy toalecie, którego wytrwale pilnuje niezbyt miła Pani. Za to stan toalet wzorowy. Jednak jestem zadziwiona.

Zagadka dworców autobusowych

Teraz jestem we włoskiej restauracji Tiroli w tejże galerii i kolejne zaskoczenia. Po pierwsze można tu swobodnie palić w głównej Sali. Rozwiązano to w ten sposób, że część na korytarzu wynajmowana w formie „ogródka” przez restaurację jest oznaczona, jako strefa dla niepalących. Jeszcze drugie super wykorzystanie przestrzeni. Lokal nie kończy się przy barze, a nim również są skryte loże. Wystarczy obejść bar i część należącą do kuchni – starannie odgrodzoną solidnymi ścianami od Sali. Na tym nie koniec niespodzianek – lokal posiada własne toalety w tylnej części. Wielki plus! Nie muszę znowu płacić pięciu koron…

Zagadka dworców autobusowych

Chciałabym również poświęcić akapit lekceważonej, bo bardzo pospolitej zupie – kremowi z pomidorów. Przy całej swej pospolitości należy (poza polskim żurkiem) do moich ulubionych zup i dań w ogóle. Tu zostaje podana niecodziennie – nie, nie chodzi o to, że nie podająco niej grzanek lub świeżego pieczywa i trzeba o to poprosić (chociaż trzeba). Do ozdoby między innymi używa się oliwy oraz listka mięty. Jeżeli do tej pory nie mieliście okazji skosztować kremu pomidorowej z posmakiem mięty, polecam tak jak ja zmienić funkcję listka z ozdoby na przyprawę i zagryźć go z zupą. Niesamowicie zmienia smak. Z zupy nudnej i mało interesującej, zmienia się w niemalże intrygującą, a co najmniej ciekawą. Jeżeli będę miała w najbliższym czasie okazję przyrządzać dla kogoś krem z pomidorów, niewątpliwie spróbuję wykorzystać w przepisie miętę.

Jedyny minus w restauracji to muzyka – zamiast kołyszącego jazzu, czy chociaż lekkich fragmentów z włoskich oper, czegoś delikatnego, puszcza się tutaj radio serwujące muzykę taneczną. Nie jest to tylko współczesny pop wątpliwej jakości, ale i bezlitosna łupanka w stylu „ump cyk, ump cyk”. Może moje zirytowanie nie jest spowodowane bezsensownym oczekiwaniem w galerii i zmęczeniem, a właśnie tym kiczem. W porównaniu z eleganckim wystrojem i ładnie podanymi daniami wytwarza się jakieś nieporozumienie, zarywa się czasoprzestrzeń – jakbym tyłkiem siedziała w Grand Hotelu a głową była w pospolitej dyskotece na przedmieściach.


Marcel i Loki już w domu. Zajadają się obiadem. Marcel uspokaja mnie i mówi, że Lokiemu będzie dobrze. W to nie wątpię.

Dworce autobusowe z horroru

Właśnie rozmawiam z Marcelem. To pytanie dnia: czy widzieliście kiedyś ładny dworzec autobusowy? Nie chodzi mi o to, żeby wyglądał jak salon Hiltona, ale na litość boską – wszystkie są zawsze brudne, zaśmiecone, pachnące moczem i ogólnie wyglądają, jakby miały się nam zawalić na głowę.

Zagadka dworców autobusowych

Brnieński autobusowy dworzec główny nie jest wyjątkiem. Jak w większości wielkich miast został on umieszczony bardzo blisko dworca kolejowego. Mianowicie dworzec kolejowy jest u doły Namesti Svobody, za dworcem jest galeria Vankovka i jeżeli przejdziecie ją całą prosto, wyjdziecie na mostku, który prowadzi bezpośrednio na dworzec autobusowy. Jakie to proste!

Zapach jak z miejskiego szaletu wypełnia windę prowadzącą z mostku na dół, na dworzec. Naokoło przystanków w małych barakach znajdują się małe sklepy z wszystkim co się da, Fast foody oraz bary non stop. Jedna część chodnika jest zarezerwowana dla wietnamskich sprzedawców chińskich produktów wątpliwej jakości i raczej bez walorów estetycznych.

Zagadka dworców autobusowych

Bezdomni (cz.bezdomovcy) są też. Za to bardzo mili. Pani chce mnie o coś poprosić, ale ja poza kartą kredytową nic nie mam. W tył zwrot. Napatrzyłam się. Polski bus do Polski jeździ z przystanku numer piętnaście, jeżeli ktoś chciałby się wybrać w podróż.

Ja tymczasem spróbuję dociekać dalej przyczyn marnego wyglądu nieszczęsnych dworców autobusowych. Przyczyna jakaś musi być. Może chodzi jakieś braki dotacji. Czemu lotniska są w lepszym stanie to rozumiem – mniej ludzi stać na loty, niektórzy się boją, może mniej osób podróżuje, toteż przestrzeń nie jest aż tak eksploatowana. Co do dworców – nie mam pojęcia...jeszcze.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!