Wiosenny powiew wiatru

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

Może troszeczkę za szybko się cieszę, ale chciałabym móc wam przesłać przez tego bloga zapach lekkiego powietrza, delikatny chłód wiatru przy plusowej temperaturze (mówi się, że to już prawie +10). Ptaszki ćwierkają i może chwalę ten miesiąc za wcześnie, ale czuję, że śnieg już nam nie wróci. Dopomóż Boże - jestem Polką, ale uważam, że śnieg powinien być krótko, acz intensywnie. Stanowczo tęsknię za piknikami i przesiadywaniem nad morzem. W tym semestrze czeka mnie co najwyżej jezioro, ale może przynajmniej nie będzie aż takiego tłoku. 
Tubylcy wyszli z domów. Gromady dzieciaków i młodzieży niespiesznie wracają lub idą do szkoły (lub gdzieś tam, nie wiem, czy nie mają ferii, czy coś), dorośli chodzą z pociechami i psami na dłuższe spacery. Jak wcześniej nie było nikogo, tak teraz z okna pokoju widzę trzech właścicieli z psiurami na ogrodzonym terenie dla pupili. Ja też próbuję się cieszyć, ale z okna pokoju mogę co najwyżej tęsknić do wolności.

Sesja trwa

Mam wrażenie, że trwa tylko i wyłącznie dla mnie i niektórych miejscowych studentów. Rozmawiam z nielicznymi znajomymi z Erasusa z Brna, są w domu, a nie tutaj, na facebookowej grupie erasmusowej w dalszym ciągu widnieją zapytania o Budapeszt, Wiedeń, knajpy, dojazdy, hostele, a więc najprawdopodobniej dalej mają wszyscy czas i hajs, aby zwiedzać. To samo chyba dotyczy ludzi spędzających swoją wymianę w innych państwach. Co jakiś czas z czystej ciekawości ( no i to w końcu blogowy konkurs, więc rozumiecie chyba, że lubię trzymać rękę na pulsie) zerkam sobie na swoją pozycję w pierwszej dziesiątce relacjonujących swoje podróże. W ciągu zaledwie trzech dni zdaje mi się, że spadłam z siódmego miejsca na dziewiąte xD. Przykre i alarmujące.Zastanawiam się rzeczywiście w czym leży mój problem? Bo z pewnością jakiś muszę mieć, skoro nie dorównuję w liczbie swoich podróży innym studentom. 

KIEDY ONI SIĘ UCZĄ?

Skąd mają tyle hajsów?


Tu moja prywatna porada, jak już chcecie na Erasmusa i nie jesteście pewni czy przedłużać stypendium to od razu weźcie cały rok i tyle. Spodoba wam się. Jak nic was nie trzyma ważnego w domu to najlepszy pomysł. Ja czekam na podpisywanie aneksu do umowy, na pieniądze, z kartą kredytową. Nie najlepsza sytuacja, a wiadomo, że nie wszędzie można płacić kartą. W wielu małych muzeach czy na przykład klubach za wstęp nie zapłacicie kartą. 

Może bym nawet dziś się gdzieś wybrała. Już długo chciałam skoczyć do planetarium, restauracji, ale boli człowieka życie na kredyt, zwłaszcza w obcym kraju. Od kiedy mam tą kartę zrozumiałam paradoks nalewania z pustego. Rozliczyć się na szczęśćie trzeba do 20 następnego miesiąca, więc może nie jestem na kompletnie straconej pozycji. Problem w tym, że fajnie byłoby też rozliczyć mieszkanie, a osoby, które zajmują się sprawami finansowania na Uniwersytecie Gdańskim póki co nie nawiązują kontaktu. Siostra chyba działa w sprawach stypendium socjalnego. Trwa walka o przetrwanie.

Sesja...


Też problem, bo czasu mało, a ja walczę o bloga zamiast się uczyć. Drugiego lutego ostatni egzamin po czesku. Stanowczo odradzam dodawanie sobie przedmiotów w języku administracyjnym, jeżeli nie znacie go na wylot. Dogadam się teraz w karczmie, sklepie, u lekarza, z sąsiadami, no wszędzie, nawet zdałam ustny z światowej literatury po czesku, ale sformułowanie moich myśli w naukowym języku, pisemnie zdaje mi się być MISSION IMPOSSIBLE. O wiele łatwiej będzie otworzyć tą butelkę rumu, którą dostałam w prezencie od Jożka i strzelenie sobie Cuba Libre.
Swoją drogą - dostałam Tuzemaka. I może nie kojarzycie, bo jak i po co... ale była tu wielka afera, kiedy dużą ilość rumu spod tej marki wycofano z powodu śmiertelnej dawki metanolu w trunku. Chodziło o pojemność 0,42 l. Fajną i pomocną sprawą było stworzenie witryny, dzięki której można było sprawdzić czy posiadana butelka  została zakwalifikowana do tych, które potencjalnie mogą być niebezpieczne, czy można się spokojnie raczyć drinkiem.

Ja osobiście będę musiała poczekać co najmniej do 3 lutego, bo egzamin trzeba zdać i absolutnie nie można się rozpraszać. Za to mam zamiar dać głowie odpocząć na kilka dni przed poprawkami z przekładu i tłumaczenia, albowiem melanż, na który serdecznie zapraszam odbędzie się w Faval. Niedrogo, bo 80 koron za wstęp (cholera, jak zwykle nie mam gotówki!) i wreszcie odmiana od TECHNO szału i imprez dla młodzieży gimnazjalnej, szykuje się ostra dnb sesja. Tego właśnie mi brakowało. 
Mam nadzieje solidnie powytrząsać z głowy formułki, które obecnie nie dają mi spokojnie spać, chociaż na kilka dni.

Cóż można w ogóle powiedzieć o tym miejscu. Poza tym, że wygląda troszkę jak hala stoczni, czyli mało "bananowo", a raczej może lekko "surowo"- zimny kamień, lepiej nie mdlejcie, bo rozbity łeb gwarantowany - mamy z tego co pamiętam dwie sale (byłam tam tylko raz). Wielkie i zwykle zapełnione. Bary też dwa, jeden w łączniku (można było tam palić, nie wiem jak teraz), drugi na sali. Jak na tak wielki klub interesujące mnie imprezy są raczej rzadko, ale należy zwrócić uwagę na to, że to wszystko kwestia gustu. 


Kącik psychologiczny

Może to tylko moja obserwacja (znowu- kwestie indywidualne), ale czasami ten erasmus jest cholernie przykry.

Nie wiem jak to wyjaśnić, bo przecież to mega pozytywna przygoda, wszyscy się bawią, śmieją, podróżują, piją, tańcują...inne rzeczy też robią... W zasadzie, od kiedy wróciłam jedynymi radosnymi rzeczami były wieczór poetycki, impreza ze Zdeńką (którą mogłam przypłacić życiem) i wieczorek pożegnalny naszej parki. A tak cały dzień gapię się w zeszyty, książki, albo w nasz system studencki na Masaryku IS, na którym regularnie pojawiają się nowe terminy popraw, egzaminów i... co najważniejsze oceny! Elegnacki jest ten IS, zaliczenia na zielono, oblane egzaminy na czerwono i wszystko jest klarowne, bo nie oszukujmy się większość studentów nieszczególnie dba o to, co za ocena (cz. znamka) tam będzie, jeśli będzie pozytywna. Ogólnie rzecz biorąc, na początku ciężko się połapać w tym, jaką ocenę się otrzymało, zwłaszcze, że na różnych uczelniach różnie skale. 

Na UG w domu skala standardowa 1-5 
Na MU skala od... cholerka, chyba A-F, ale przy tym są jeszcze oznaczenia takie jak Z (oznaczające tyle co w Polsce zal. czyli "zaliczono") i "P", którego nie potrafię przełożyć, ale także oznacza pozytywne zakończenie egzaminu. 

Kolorki są świetne - mówię wam.

Ale to inna sprawa. Miał być "kącik psychologiczny". A więc smutek i tęsknota. Dziwił się człowiek, gdy o tym mówili na erasmusowej, przedwyjazdowej "grupie wsparcia", ale człowiek naprawdę tęskni. Chce się zadzwonić, napisać. Wczoraj jakoś na przykład nie mogłam się zebrać do nauki, więc cały dzień pisałam z koleżanką z PL i strasznie mi tych ludzi brakuje. Zapraszam i zapraszam. No, ale nikt nie ma hajsów ani czasu na podróże. Zupełnie jak ja xD

W tak piękny dzień poszłabym na rower - gdybym miała. Chcę zakupić rolki i nauczyć się jeździć. Wtedy mogłabym zasuwać sobie z Lokim po podwórku cały dzień. Ale znając moje zdolności, lepiej dokupię też ochraniacze na kolana, czy tam w ogóle owinę się folią bąbelkową.

Muszę się wydostać z domu i rozsiać swoją radość po świecie.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!