W Utopii

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

Rozmowa kwalifikacyjna

Jak na fotel kierowniczy xD. Tylko brakowało zadań to rozwiązania. Wypytano mnie po angielsku i po polsku w składzie dwuosobowym (w tym polka). Ponoć zdarza się, że zgłaszają się Czesi, święcie przekonani, że potrafią mówić po polsku.

W Utopii

No, ale rzeczywiście jeszcze nigdy mnie tak nie przepytano na szarą mrówkę w serwisie (call center). Pytano o moje wymagania – jakby kogokolwiek obchodziły, przyszłe oczekiwania od pracodawcy, obowiązki i cechy potrzebne na stanowisku, sposób obsługiwania klientów. Niby pytania normalne, ale powiedzmy sobie szczerze, prawie każdy może pracować w call center i to jeszcze w swoim ojczystym języku, o ile jest w stanie ogarnąć materiał i nie popłakać się, gdy klient zacznie krzyczeć.

Za to ludzie są bardzo sympatyczni – przynajmniej na razie, na początku każdy team leader się uśmiecha, a potem mówi, że możesz odbierać więcej, rozmawiać szybciej. Ale nie zauważyłam tego strasznego szumu, wrzasków i wszechobecnej paniki, która opanowywała w godzinach szczytu call center, w którym pracowałam ostatnio więc może będzie przyjemniej. Dodatkowo wdrażają to co ja uwielbiam –maile. O wiele lepiej konwersować z ludźmi na papierku. Ja zawsze starałam się nie korzystać z szablonów i rozmawiać z klientami, mimo wskazań, że jednak powinno się je stosować. Według mnie to ohydny sposób obsługiwania klientów. Sama zostałam przez PKP spławiona serią szablonów. Brak indywidualnego pojęcia jest wkurzający. Może klienci mają inne zdanie, bo również są zdenerwowani, ale o wiele bardziej wyzywamy my za tymi komputerami, gdy nie możemy nic zrobić, aby im pomóc.

Bardzo miłym uczuciem było wejść do windy i stanąć koło pracownicy, która korzystała z telefonu z polskim menu, a po wkroczeniu do biura same polskie głosy. Przyjemna odmiana. Chociaż może troszkę żałuję, że nie mam okazji pracować w multikulturalnym teamie. Typowe studenckie prace już mnie znudziły. Chciałabym naprawdę coś robić. Mieć przed sobą jakieś wyzwanie. Budować coś. Nie jako szara cegiełka w morzu innych takich samych, nieszczęśliwych, pracujących za grosze.

Dzień testów- dzieci bez serca

Oczywiście mimo deklaracji,  że nie będę wiedziała w co ręce włożyć zjawiła się ledwie garstka dzieci (zamiast  ośmiu, pięć) i to z półgodzinnym spóźnieniem. Ondrej poszedł konwersować z Brianą, Helena zabrała się za Kristinę (na Renatę już nie starczyło jej siły, a dla Vabsa nie ma sensu z nią pracować, bo ponoć laska nie wykrztusi ani be, ani me – zresztą jak z nim rozmawiały, to tylko przy użyciu słownika). Moje dzieci przyszły w końcu pół do ósmej. Posadziłam je do stołu i dałam testy. Pozwoliłam współpracować. Ja pomagałam. Vabs ze słownikiem też całkiem nieźle dogadywał się z Niklasem. Po kilku wrzaskach Danieli, że ją to nudzi, w końcu zrobiła cały test i to w miarę poprawnie, z nielicznymi literówkami.  Nawet zdaje się, że całkiem wsiąkła w wypełnianie tego testu, bo w przeciwieństwie do innych cicho, z grzecznie pochyloną nad kartką blond główką wypełniała, raz po raz prosząc o pomoc.

Wrócił Ondrej z Brianą, wróciła Helena i jeszcze chwilę panował względny porządek. Wszyscy wzięli udział w zbiorowym wypełnianiu testów i w większości wszystkie zadania były wypełnione. I wtedy zaczął się chaos. Lekko przedarta kartka, obudziła w moich słodkich (diabłach) dzieciach, rządzę mordu. Testy, które przepisywałam odręcznie w dwóch językach, w trzech kopiach, zostały porozrywane na strzępy, zanim nawet zdążyłam do końca skontrolować jedno zadanie. Szczątkami testów zostałam obrzucona. Po czym dzieciaki rzuciły się na mnie i dosłownie, spróbowały wejść mi na głowę.

W Utopii

Ja wiem, że to są dzieciaki i pewnie nie myślą w ten sposób, ale mi się łezka zakręciła w oku, i to wcale nie dlatego, że dostałem w nie rogiem strzępka testu. Moja ponad godzinna praca, wymyślanie zadań, przepisywanie. A moja praca została koniec końców potraktowana jak śmieć. A ja chciałam na tych testach oprzeć kolejne ćwiczenia. Moja silna wola się łamie. Złapałabym gówniarzy i jak bym naw********** na je**** gołe du**, to by od razu się nauczyli siedzieć na tyłkach, jak im się każe. To spoko dzieciaki, mimo wszystko, żal mam do opiekunów.

Praca w domu dziecka z całą pewnością jest bardzo ciężka i nawet chwilami dobija, ale dlatego zatrudniać się powinni tam ludzie z powołaniem. Czy praca takich ludzi nie powinna polegać też na wychowaniu, ja nie mówię, że mają zrobić z nich anioły. Pewnie się nie da. Co ja mogę wiedzieć. Ale karać dzieci chyba można, uczyć co jest ok, a co nie. Nauczyć, że jak mówią, że przyjdą na zajęcia, to muszą przyjść. Nauczyć, że na nauce angielskiego, jak ktoś mówi, że masz robić zadania, to siadasz i je robisz. Nie niszczysz cudzej własności. Nie dotykasz cudzych rzeczy bez pytania. To dzieci w wieku szkolnym, a nie terroryści. Czy tyle mogę wymagać? Zwyczajnie marnują nasz czas i swój.

Nie wiem jak długo jeszcze dam radę. Zwłaszcza z tymi dzieciakami, bo nad trójką ciężko zapanować. Rozsadziłabym je osobno, ale nie mamy tylu wolontariuszy mówiących po czesku do tego projektu. Jedno wiem na pewno, jeszcze raz coś takiego się zdarzy to z całą pewnością wybuchnę… i kto wie, czy to wszystkim nie wyjdzie na dobre.

Całości dopełnił fakt, że strzępków nie wyrzucili do kosza, tylko zapakowali mi do torby. Znalazłam je, kiedy szukałam kluczy do domu, wracając z herbaciarni. I szczerze mówią miałam ochotę tam wrócić, i wepchnąć im… Przepraszam. To stres.

Čajovna Utopia

Mogę wam zagwarantować, że tego jeszcze nie widzieliście. Herbaciarnia, w której największa sala jest rozmiarów i wysokości mniej więcej Sali kinowej.

Lokal znajduje się na ulicy Divadelni 1, zaraz na prawo od teatru. Ciężko nie zauważyć. Jest to bardzo blisko Hlavni Nadrażi, dosłownie dwie minuty spacerku.

W Utopii

Kilka wielkich sal, na kilku poziomach. Tyyyyle ludzi. Są wszędzie. Wiele barów i mnóstwo obsługi, bo aby zadbać o tak liczną i różnorodną klientelę, z całą pewnością potrzeba prawdziwego wojska serwisowego. Rozliczanie ma miejsce nie przy stoliku, a w recepcji przy wyjściu. Trzeba pamiętać swój numer stolika. Na barach  w recepcji mają cały plan budynku i rozłożenia stolików po salach. Stanowiska jak w typowych herbaciarniach są zarówno leżące jak i siedzące.

W Utopii

W Utopii

W Utopii

Przy takim stanowisku, ze świetnym widokiem na grających w bile siedziałyśmy my. Przy stołach też są stoliki na piwo i fotele.

Uprzejmie doradzam zrobienie rezerwacji. Zwłaszcza jeżeli wybieracie się w czwartek lub weekend. Lokal przeżywa wówczas prawdziwe oblężenie, nawet biorąc pod uwagę swoje rozmiary.

Co przyciąga takie tłumy? Bilard (cz. kulečnik). Przynajmniej mnie. Możecie zagrać w snookera, dziewiątkę, karambol. Poza tym dostępne są również karty i szachy. Dobra zabawa murowana. Poza tym jest to idealne miejsce na luźne spotkanie z przyjaciółmi. W typowej czeskiej herbaciarni zwykle jest głośno, ze względu na jej rozmiary i ilość klientów, ale jest to zwykle przyjemny szum, nieutrudniający rozmowy. Tak jest w Utopi, leci głośno rock (przynajmniej wczoraj leciał), ludzie gadają i się śmieją, ale nie ma problemu z usłyszeniem się.

W Utopii

W Utopii

W odróżnieniu od wielu innych herbaciarni (cz. čajovna) można tam dostać alkohol. Przekąski to rzecz naturalna (świetny humus), ale piwa nie dostaniesz w każdej jednej herbaciarni (dla przykładu nie ma go w Veselej Cajovne). Herbaty zajmują ponad 18 stron w menu. Więc fajnie by było spojrzeć w menu dostępne na stronie internetowej, zamiast pół godziny myśleć nad tym w lokalu. Jedzenie w stylu orientalnym, sałatki, tosty lub foundee również zaspokoją wieczorny apetyt. Poza piwem, są liquiery, szampany, wina, wódki, rumy, whiskey, sake, absynt , Vermuty, wszystko jest… wszystko!!! Bardzo ciężko się zdecydować. No i Shisha po czesku nazywana dymką. No i można pograć też w rzutki, ale jeszcze nie wiem gdzie xD. Obsługa jest sprawna, nie trzeba długo czekać i nie trzeba też się ich doszukiwać po biegają po całym obiekcie, podchodząc i dopytując się, gdy kończycie piwko, czy podać coś jeszcze. Ceny przyzwoite. Polecam.

W Utopii

W Utopii

Jeżeli gracie po raz pierwszy, nie martwcie się. Na ścianach są porady i instrukcje.

Lokal jest w całości dla niepalących. Jest to plus o tyle, że przy tej ilości dymu i tak oczy szczypią, ale jest to jeszcze znośnie. Natomiast w mojej sytuacji przelecenie całego (wielkiego) lokalu, tysiąca schodów tylko po to, żeby zapalić sprawia, że aż mi się palić odechciewa.

W Utopii

Taka pani obserwuje nas w damskiej toalecie

COSEMESTRALNY PROBLEM Z ZAPISAMI

Zapisałam się na super przedmiot. Jest podwójnie super. Po pierwsze tematyka – teoria i praktyka filmów animowanych, po drugie – nie ma zajęć, należy wziąć udział w warsztatach, odbywających się na warsztatach filmu animowanego w Třeboniu. Uniwersytet pomaga z dojazdem i zakwaterowaniem.

Czemu mam największego pecha na świecie? Odbywa się owy festiwal (na który chciałam jechać) od 3.05 do 8.05 czyli wówczas, gdy jestem na panieńskim i ślubie siostrzycy mojej. W ten sam termin wpasowały się eliminacje do Mistrzostw w Pole Dance, więc zaczynam podejrzewać, że ten świat po prostu się na mnie uwziął. Dodatkowo jeden z przedmiotów – światowa literatura – jest podejrzany. Mianowicie w sylabusie nie ma absolutnie nic xD. Nie zostały podane terminy zajęć, ani sposób oceny, ani nawet sposób prowadzenia zajęć. Wystosowałam maila, bo nie wiem co z tym zrobić. Chciałabym też zapisać się na inny przedmiot dotyczący filmu, ale niestety nie jest to możliwe- rekrutacja została już zamknięta. Pytam się więc, co na litość boską teraz? Zdaje się, że potrzebuje pomocy. Jeden mail do koordynatorki, drugi do wykładowcy. Zdaje się, że nie poślę w niedzielę mojego CHANGES. Nie jestem pewna, czy mogę też zacząć ustalać grafik do pracy.  A jak coś się zmieni do tego czasu. Walić to. Wyślę dyspozycję w niedziele rano.

Plan na dziś

W Utopii

W Utopii

Został wykonany. Wysłałam umowę Diancę, która ruszyła na Uniwerek. Może jednak dostanę to cholerne stypendium socjalne. Może… Diana walczy z ogarnięciem mieszkania, które muszą zdać i już mówi mi o kosztach. Ciągle tylko słyszę o kosztach. Jak zdawałam swoje pierwsze mieszkanie, Łukasz oświadczył, że zamierza oddać mieszkanie w takim stanie, w jakim dostał. Czyli z zagrzybionymi ścianami i syfie, który pozostawili po sobie budowlańcy. Napisałam bloga, ogarnęłam pity. Chcę jeszcze posprzątać dom. A ewentualnie pojedziemy sobie z Paulinką do jakiegoś muzeum. Jeżeli damy radę, bo szczerze mówiąc jesteśmy obie przeziębione. Dalej. Zamierzam też ugotować… jajka na twardo z koprowym sosem i jak znajdę to  z makaronem, jak nie to… nie wiem jak się zrobić knedlika…  Nie mam drożdży. Może jakieś kluski?


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!