Vanocní atmosféra/ świąteczna atmosfera

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

   Poloniści urządzili sobie świąteczne spotkanie w tym tygodniu w środę. Jeżeli zastanawiacie się, czy przypominało to wigilię klasową - tak, jak najbardziej... tylko, że z alkoholem, wykładowcami, doktorantam, magistrami i nami oczywiście (myszki jeszcze bez tytułów :D ). "Impreza" odbyła się w kawiarni Dům skleněná louka. Jest to po prostu epicka kawiarnia, niedaleko jednego z budynków, w których studiuję, na jednej z większych ulic Brna. Byłam tam po raz pierwszy we Wrześniu z kolegą i Lokim. Jest to jdna z tych olbrzymich kamienic z wewnętrznymi dziedzińcami i wewnętrznymi balkonami, przerobiona na "dom usługowy" - kawiarnie, puby, restauracje na każdym piętrze. Na górę wchodzi się po krętych schodach, przechodząc przez balkony. 
   Kawiarnia ma swój balkon, na którym w ciepłe dni jest kilka stolików i wielki parasol. Można obserwować to co dzieje się w mieście. Właściciele mają wielkiego, OLBRZYMIEGO, puszystego psiura, który swobodnie przechadza się po całej kawiarni. Nie mają nic przeciwko zwierzakom. Sala jest cała w ciemnym drewnie, Przy ściance stoi pianino - nastrojone. Musiałam sobie zagrać kilka dźwięków z jednej kolędy, bo nikt nie był pewny jak zacząć xD

Vanocní atmosféra/ świąteczna atmosfera


   Od początku. Tradycją spotkań było przygotowywanie spektaklu przez studentów, jak jednak opowiedziały mi koleżanki w tamtym roku wynikło pewne nieporozumienie. Studenci nie chcieli odgrywać scenek, ale wymyślić coś innego. Wykładowcy zrozumieli, że studenci w ogóle nie chcą nic robić, więc w tym roku uznali, że sami coś zrobią, bo studentom ufać nie można. Nieporozumienie jakich wiele. A więc była świąteczna poezja, było co nieco o tym, co się je w wigilię i przedstawiono studentom tradycję dzielenia się opłatkiem. Trzeba było widzieć ten szaszor, gdy czterdzieści osób ruszyło składać sobie nawzajem życzenia. Zabawne i całkiem udane próby składania sobie życzeń w dwóch językach i pytanie: "A czego właściwie życzą sobie ludzie w Polsce?" xD "Zdanej sesji, udanej kariery, no weź już ułam", albo ten dziwny moment łamania opłatka i wymiana spojrzeń: "wiesz co masz z tym zrobić?", "nie, chyba nie zrozumiałam", "zjeść...".
   Wesoło w każdym razie.Każdy też przyniósł jakieś słodycze, przekąski, kanapki, owoce, więc przy piwku, winie i łakociach miło płynął wspólny czas.  Wyszłam około godziny 22 i popędziłam do domu do psiura. Planem na środowy wieczór była Masarykova impreza we Fledzie. Długo czekałam aż znów na stage'u zagoszci dnb i to w rozsądnej cenie, a w środę - 60 CZK, dwie sale do imprezowania i otwarta palarnia zewnętrzna i wewnętrzna przy rytmach House.  
    Tak - znowu rozwaliłam niesamowicie dużo hajsu, a rano miałam problem z podniesieniem głowy. Ale poznałam tyle człowieków! xD człowieki są fajne! Minęły dwa dni, a ja mam coraz większe zakwasy. To możliwe? Było grubo. Dawno nie byłam na melanżu, z którego byłabym tak bardzo zadowolona :) Powrót był na tyle zabawny, że nowa koleżanka Erasmusowa z Kaliforni (swoją drogą zawsze myślałam, że Erasmus to europejski projekt i obejmuje tylko europejczyków, ale jak się dłużej zastanowić przecież mamy też erasmusów z Turcji, itd.) zgubiła numerek od szatni nie mówiła po czesku. Po 15 minutach dogadywania się udało jej się go odzyskać i okazało się, że nie wie jak wrócić na swoją ulicę. Po chwili przebiegła inna dziewczyna (erasmuska z Syberii), której zwiał autobus i tak zrobiło się nas coraz więcej. W ogóle zaczęło się robić duża ekipa. Okazało się, że laska z Syberii mieszka na Viniarskiej, więc możemy ruszyć razem. A propos Syberii - zawsze myślałam, że tam jest śnieg 24/7 przez cały rok, a ona twierdzi, że latem bywa tam gorąco! Cóż. Jak niewiele wiem o świecie... Dołączyło się do nas jeszcze jakichś dwóch chłopaków, którzy nie wierzyli, że jestem Polką (nie wiem czemu) i kilku polaków! xD
  
   Wreszcie mi się udało skompletować wszystkie prezenty Bożonarodzeniowe - č. Vanoncí darký. Oczywiście musiałam mieć pecha. Kupiłam Absynt i jeden blok przed domem pękła mi siatka. Absynt kosztuje ponad 300 koron - ponad 50 zł. Narobiłam takiego wrzasku na osiedlu i zaczęłam płakać, aż sąsiedzi wybiegli. Czemu takie nieszczęście? Po pierwsze: chyba nie muszę tłumaczyć, po drugie: miała idealnie pieniądze na to, 200 koron na kawiarnię, bo godzinę spędzimy w nocy w Ostrawie na dworcu i pieniądze, które chciałam sobie wymienić na złote, bo będę musiała dokupić dla psiura bilet w pociągu.
   Dzisiaj przepisuję nuty z neta, bo wieczorem zamierzam iść na czeską z fletem. Zamierzam wykorzystać swiąteczną atmosferę i pograć kolędy i pastorałki na ulicy. Może uda mi się odrobić te trzy stówki, a nawet więcej. Nie zamierzam znowu wypłacać hajsów z konta. Zamarznę na tej ulicy

Vanocní atmosféra/ świąteczna atmosfera



Tymczasem uzyskałam zgody na przedłużenie mobilności. Muszę skończyć wszystkie prace, zaliczyć wszystko co muszę i zabrać się za przygotowywanie nowego Learning Agreement. Oby wszystko poszło dobrze. Muszę wszystko zdać. Będzie dobrze.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!