Tłusty czwartek w...zamieci?

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

Tłusty czwartek w...zamieci?

Dosłownie przed chwilą sypał śnieg! Posypał zaledwie dwie minuty i po śniegu. To chyba już podpada pod kategorię anomalii pogodowej zwłaszcza, że rano świeciło słońce i szłam na spacer z psem w odpiętym płaszczu. Jestem pewna, że w dalszym ciągu jest ciepło. Strasznie tęsknię za latem, chciałabym rozłożyć się na kocyku rozłożonym na polance w lesie z psiurem latającym dookoła, uczyć się leżąc plackiem w promieniach słońca i jeść soczyste winogrona. Nie mam już siły na nic. Zostały dwa egzaminy, dzisiejsze spotkanie z uczniami z domu dziecka. Kiedy już wiem, że nie dostane pieniędzy lada dzień jestem jakaś spokojniejsza. Wiem, że nie ważne co zrobię i tak nic nie ruszę do przodu. Mogę więc się odprężyć i robić swoje, sprawić żeby czekanie nabrało sensu - zamiast palić, jeść i spać. 

TŁUSTY CZWARTEK

Tłusty czwartek w...zamieci?


Cholera by wzięła te wszystkie wiosenne święta katolików i chrześcijan. Sama jestem katoliczką tylko formalnie, bo szczerze mówiąc mimo długich przemyśleń na tematy religii nie doszłam do żadnego satysfakcjonującego wniosku, nie znalazłam nic dla siebie. Nie jestem ateistką, ale jestem sceptyczna. Liczą się dla mnie te wszystkie moralnie istotne rzeczy - miłość, przyjaźń, pokój, itd., ale nie żyję dla życia po śmierci, religijnego biadolenia, modłów o kilku porach dnia. Wychodzę z założenia, że mam jedno życie, by smakować przyjemności życia doczesnego, a jeżeli jest jakieś po śmierci, to abym miała szansę wypróbować również je. A problem z wiosennymi świętami to ich ruchomość.

Tłusty czwartek to pierwszy dzień ostatniego tygodnia karnawału. Według mnie idealny symbol poświątecznego obżarstwa, tańców, pijaństwa i ogólnego rozluźnienia, tylko że teraz już w spokojniejszej wersji. W Polsce tego dnia cukiernie przeżywają oblężenie, a zamiast bułek w sklepach można dostać ich słodki zamiennik z niesamowitą ilością lukru i marmolady. Uczniowie szkół zwykle zakupują po kilka kartonów różnego rodzaju pączków, o które potem biją się na korytarzach lub wciskają pozostałości każdemu chętnemu, gdy po czwartej lekcji mają już dosyć targania tac po korytarzach (ręce mdleją, a na lekcjach nie ma gdzie ich położyć). Po południu mamy wracają z pracami z kolejnymi słodkościami, gdy nam (dzieciom) jest już tak niedobrze, że nie możemy patrzeć na więcej (ale i tak zjemy), za to z radością pałaszuje ojciec, do kawki i dziennik wieczorny. Potem dalej się je je, chociaż nic dobrego nie wyniknie z tego dla brzuszka. Mówi się, że kto nie zje chociaż jednego pączka tego dnia, ten nie będzie miał szczęścia przez kolejny rok. 

Pączki i chruściki. 

Tłusty czwartek w...zamieci?

W Czechach zdaje się, że nie zapanowało dziś pączkowe szaleństwo. Trzeba w ogóle zwrócić uwagę na czeskie wypieki - pieczywo smakuje tu inaczej,ale zapewne jak w każdej innej części świata (np. siostra nie przepada za holenderskim jedzeniem, w tym pieczywem). Typowych polskich pączków tu nie ma, za są donaty (tj. pączki, ale te z okrągłym środkiem najbardziej kojarzą się z tą nazwą) oblane czekoladą lub posypką i różowym lukrem, i pączki z cukrem pudrem na górze i marmoladą w środku, ale ten kto polskie pączki jadł kiedykolwiek na 100% poczuje różnicę. Święto nie jest tu popularne.

Czesi mają inne zakończenie karnawału -ostatnia niedziela przed postem. Jeżeli chodzi o tłusty czwartek to ponoć wierzy się, że należy jeść i pić do syta, spotkać się w szerszym gronie, jeść nie tylko pączki, ale i mięsa i ogólnie się bawić. Szczerze mówiąc, jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień nie widać wcale żadnej wyjątkowej aktywności. Zobaczymy co będzie dalej. Targ bożonarodzeniowy bardzo przypadł mi do gustu.

MÓJ TŁUSTY CZWARTEK


Jeżeli w ogóle był aktywny, to niespecjalnie. Obudził mnie około godziny 10 nieznośny dzwonek domofonu. Wyplątałam się z pościeli dopiero, gdy ktoś załomotał do drzwi. Na gaciach, w porozrywanej koszulce, zachrypnięta jak po całonocnej libacji pytam kto tam i o co chodzi. Okazuje się, że w drzwiach stoi jakiś człowiek z młodszym chłopakiem (pewnie synem, czy coś) i dogadał się z właścicielem na oglądanie mieszkania. No dobrze wiedzieć... Z takim pierwszym wrażeniem jak ja dopiero co wybudzona, to nikogo on do tego mieszkania nie znajdzie xD

Potem musiałam iść na spacer z psiurem i przypomniało mi się, że jest dziś nasz narodowy dzień obżarstwa, a akurat miałam zrobić zakupy xD. Wolność i swoboda - na śniadanie dwa przesłodkie ciastka, a obiad to już kompletny wypas - naleśniki, słodziutkie i puchate. Może wam się to wydać dziwne, ale do niedawna nie potrafiłam ich zrobić. Nauczyłam się, gdy zmieniłam pracę i zatonęłam w długach i musiałam przez miesiąc żyć z mąką, owocami i wodą. Teraz uwielbiam sobie robić naleśniki z czekoladą i bananami - to wedlug mnie idealne połączenie, chociaż spróbujcie białej czekolady z jagodami! Tak, uwielbiam chodzić do pijalni czekolady E. Wedel. W każdym razie chciałam wam pokazać jak wyglądają moje naleśniki - tak, kaloryczne i zapychające, ale za to niedrogie i pyszne.

Tłusty czwartek w...zamieci?

SKŁADNIKI

  • 2,5 szklanki mąki
  • 2 szklanki mleka
  • 1,5 szklanki wody
  • jeden banan
  • sól
  • cukier 
  • jajka
  • olej
  • i to co chcecie dodać do nadzienia ja daje nutellkę (tą dwukolorową xD) i posiekane drobno banany, ale da się też przyrządzić masę czekoladową blendując wszystko lub energicznie mieszając.

PRZYRZĄDZANIE

Zaczynamy od ciasta (oczywiste).

Tłusty czwartek w...zamieci?


Mąka, jajko, woda, mleko, szczypta soli, olej i cukier.
Soli wystarczy na prawdę tylko jedna maleńka szczypta a i z cukrem nie należy przesadzać, a nie trzeba też dodawać. Ja daję dwie łyżeczki. Niektórzy dodają także proszek do pieczenia, jakoś radzę sobie bez niego. Olej to ciekawa sprawa xD Jak się uczyłam robić pizzę, to było to dosłownie "takie plum" i tyle xD Tak to tłumaczyłam koleżance, gdy nie mogłam odejść od stanowiska pracy i ktoś musiał mi wstawić ciasto (i takie plum...ale dosłownie plum oleju!). No to radzę zrobić "takie plum". Ciężko mi się tłumaczy gotowanie, bo wszystko robię na oko... Nie zawsze wychodzi. Ciasto mieszamy, aż złączy się w jedną masę. Można dodać mleka lub wody wedle potrzeby.

Tłusty czwartek w...zamieci?

Na koniec siekam i dodaję do masy jednego banana. Według mnie smakuje to świetnie, natomiast o wiele lepiej jest, jeżeli taką masę możecie przyrządzić z użyciem miksera, żeby kawałki banana nie przeszkadzały w smażeniu. Naleśnik powinien być w końcu płaski.

Tłusty czwartek w...zamieci?

Na patelnię nie trzeba dodawać oleju, ciasto nie powinno przywierać. Szczerze radzę wybrać dobrą patelnię. Ja biorę małą, teflonową, bo bardziej mi się podobają malutkie stosiki, puszystych krążków, ale kto lubi cienkie może wybrać większą i dobrze rozprowadzić masę po całej powierzchni.

Tłusty czwartek w...zamieci?

To co dacie do środka to już kwestia tego na co macie ochotę. Ja smaruję naleśniory czekoladą i dodaje pokrojonego banana. Idealna jest też bita śmietana, ale to z pewnością wiecie sami.

Tłusty czwartek w...zamieci?

Dziś wyruszam do domu dziecka, więc czas najwyższy wziąć się za przygotowywanie jakichś materiałów. Znowu pada. Co to teraz? Śnieg, czy deszcz? A właśnie miałam iść z psem na spacer. No to troszkę zmokniemy. Zrobiło się chłodno.


Galeria zdjęć


Komentarze (1 komentarzy)

Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!