Przechadzka Cejlem
Tytuł zainspirowany artykułem, który spracował Michal Kašpárek dostępnym pod adresem "http://poznejbrno.cz/cejl/" (jest w języku czeskim, ale myślę, że polscy czytelnicy nie będą mieli większego problemu z jego zrozumieniem). Jest tam świetne stwierdzenie - "Cejl to nie Bronx, to porównanie jest obrazą dla amerykańskich gangsterów".
A czym jest Cejl? Ano, jest takie miejsce w Brnie, przed którym ostrzegał mnie Michał śmiejąc się, że plątałam się w pobliżu podczas jednej z moich pijackich eskapad. Czemu miałabym się go wystrzegać? Otóż nie jest to reprezentatywna część miasta. W Polsce mamy wspólne odczucie względem osób narodowości romskiej (tzw. cyganów), co zabawne podobnie jak my o nich, zapewne myślą o nas Anglicy :D. W Brnie romowie jako mniejszość narodowa są bardzo widoczni. A polak - a zwłaszcza samotna, polska dziewczyna- mógłby się poczuć nieswojo na ulicy, o której mowa? Dlaczego? Ponieważ idąc ulicą ciągle natrafiasz na ludzi romskiego pochodzenia. Są dosłownie wszędzie. Ale nawet po zmroku nikt nie patrzy na mnie krzywo, nikt nie zaczepia, jak na zwykłej ulicy.
Wróćmy do rzeczy istotnych - dlaczego tu jestem (swoją drogą, można dojechać tu tramwajami 2 i 4)? Tak jak obiecałam sobie i wam wyruszam do Muzeum Romskiej Kultury, które znajduje się na ulicy Bratislavskiej odchodzącej właśnie od Cejlu. Muzeum w bardzo lichej uliczce, pełnej starych budynków (nie starych i zabytkowych, tylko starych i walących się, bo okolica sprawia takie wrażenie umierającej, chociaż nie chcę wydawać zbyt rychłych osądów (ale nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym tam wracam... jeszcze). Wchodzę. Cisza i pustka. Płacę miłej młodej Pani 40 koron (mniej niż 10 zł - bo to zniżka studencka) i ruszam po schodach w całkowitej samotności. Swoją drogą to dziwne uczucie zwiedzać samemu. Żadnych tłumów. Nikt nic nie zasłania. Nikt się nie przepycha. Ale z drugiej strony, kto teraz poza niemieckimi i francuskimi emerytami chodzi po muzeach?
Ja. Pochodzenia romów z Indii jestem świadoma od dawna. Niesamowicie raduje mnie odnajdywanie induskich akcentów w romskiej tradycji, ponieważ Indie zawsze mnie zachwycały. Moc kolorów. Tak samo u "cyganów". Można wziąć audioprzewodnik po angielsku i po czesku (ja nie biorę, a potem żałuję). Ale lubię zwiedzać muzeum słuchając ich własnego języka - puszczanej muzyki, filmów, efektów dźwiękowych. Nie ma nic lepszego. Muzeum omawia tradycje romskie od genezy w Indiach, przez egzystencje w średniowieczu, II wojnę światową (która obeszła się z nimi podobnie jak z mniejszością żydowską), aż do nagrań ze ślubów, domów prywatnych w czasach współczesnych.
Duży nacisk kładzie się na romską sztukę. Nie od dziś wychwala się ich muzykę, malarstwo (chociaż to akurat nie trafia do mojego gustu, przez zbytnią jaskrawość). Pokazywane jest nawet to, co nam się w głowie nie mieści - płyty z nagraniami muzyki zespołów romskich wszelkiego rodzaju.
Djelem, Djelem
https://www.youtube.com/watch?v=23dW3H9yFSU
Daje to pewien obraz, który kojarzy nam się z dzieciństwa - cygańską wróżkę z chustą na głowie i kryształową kulą w ręku. Zwykle też widzimy festyn z rozwrzeszczanym cyganem zamiast dobrego wokalisty. Ale zaufajcie mi, warto przesłuchać powyższy kawałek.
Po drodze na trening wpadłam na vánoční trh - targ Bożonarodzeniowy. Zamierzam się tam wybrać w tygodniu, aby spróbować ponczu, który ponoć jest niezwykły. Napiszę wam o tym w tygodniu. Pozdrawiam
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)