O pizzy z nadzieniem

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 8 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

 Do końca już niedaleko

Ostatnio mam niewyjaśnione problemy z połączeniem się z internetem na uczelni. Łączy się to i rozłącza, i łączy i rozłącza – więc piszę o wiele wolniej na zajęciach, na czeskiej klawiaturze.

Zmieniłam zdanie co do ludzi – wcześniej byłam przekonana, że są ludzie i taborety, ale dziś stwierdzam, że wystarczy wstać lewą nogą, żeby wkurwiać innych – nie trzeba być do tego debilem, wkurzający są też ludzie aktywnie używający mózgu.

Dziś na zajęciach z literatury współczesnej byliśmy umówieni na wyjście sobie na dwór, czytanko w plenerze – bo przyjemniej, bo słoneczko, bo w ciasnej, przydzielonej nas sali mimowolnie zasypia się po dziesięciu minutach, a po trzydziestu da się udusić. Paskudna pogoda, w związku z czym nie wydrukowałam wielu egzemplarzy, przekonana, że zostaniemy w klasie i będę miała do swojej dyspozycji projektor. Mimo zachmurzeń i chłodnego wiatru twardo ruszamy w stronę tarasu.

Nawet nie wiedziałam, że na piątym piętrze jest tak ładnie! Drewniane, duże stoły i ławy, po prawej ogród na tarasie, po lewej taras z krzesłami i stołami. Zestawiamy wszystko razem i zaczynamy czytać. Temat zajęć: współczesna poezja miłosna. Ja wybrałam sobie Stanisława Srokowskiego pt. „Na końcu”:

Przepraszam za niepocałunek
przepraszam za nieuśmiech

przepraszam za niespojrzenie
przepraszam za niechcenie

Jeźdźcy nieistnienia okrążają
nasze życie i cwałuje kawaleria niebytu
pośród naszych niedowidzeń
by ujawnić niepojętość świata
który się spełnia w niemożliwościach
i niedopowiedzeniach

A twoje niedotknięcie
parzy moje nieme usta
a twoja niepamięć
pogrąża mnie
w smutku

Jestem na końcu
niczego

Bardzo lubię takie użycie języka – wchodzi to delikatnie w dziedzinę słowotwórstwa. Słowa takie jak „niepocałunek”, niedotknięcie” są to według mnie próby opisania nie tylko tego, czego nie sposób opisać, ale próbą opisania, tego co nigdy się nie zdarzyło, nigdy nie istniało. Jest to już więc nie tylko sposób opisu, ale tęsknota za tym czego nie ma, definiowanie „niebycia”, tworzenie historii w swojej głowie.

O pizzy z nadzieniem

Trzymajcie, przy miłości miłość xD

O pizzy z nadzieniem

Mina w stylu what the fuck?

O pizzy z nadzieniem

Is that a joke? xD 

Nawiązując do początku tej części bloga – siadając na tarasie, zamknęliśmy za sobą drzwi, żeby nie przeszkadzać uczącym się na łączniku. Nagle wchodzi jakaś kobieta i pyta się naszej wykładowczyni, czy ma tu teraz zajęcia, co ta potwierdza. Z niezbyt uprzejmą i władczą miną informuje nas, że:

  • po pierwsze: to nie jest klasa
  • po drugie: taras nie jest przeznaczony do ogólnego dostępu (to w takim razie dla kogo i co to za burżuazja. skoro wykładowca nie może go użyć?)
  • a po trzecie: to drzwi mają być otworzone, bo się oddychać nie da.

Po czym obraca się na pięcie, dodaje, że drzwi zostawia otwarte i odchodzi. My w szoku, ale co tam. Wracamy do rozkoszowania się poezją. Wybuch radości powoduje fakt, że nie mając czasu skserować tekstów, odpisałam je ręcznie – nauczycielka stwierdza z uśmiechem, że aż sobie zrobi zdjęcie xD.

Pogoda pod psem

Zaczyna padać – poza tym jest koniec semestu i wszystko jest traktowane (i wszyscy) niezmiernie lajtowo. Wypuszczeni zostajemy wcześniej i zdążyłam iść nie tylko na tosta i sok, przy czym przy wyjściu zostaję odbdarowana TIGERem przez koleżanki rozdające studencki magazyn. Nie dość, że dostajesz za darmo gazetę to jeszcze idealny na sesję napój – szczerze polecam, tak kopie, że aż powiedziałam, że nie dam rady poprowadzić prezentacji, bo mi się głos trzęsie – wcale nie dlatego, że prezentacja nie jest najlepsza. Co się odwlecze to nie uciecze, ale przynajmniej mam jeszcze czas, żeby dopracować pracę – może nie wyjdę na stuprocentowego laika, ale specjalistką w dziedzinach IT to ja nie jestem i raczej nie będę.

Udało mi się także znaleźć podręcznik dla redaktorów w związku z czym już wiem, co miała na myśli Pani każąc nam zrobić copyright – w czeskich książkach mamy taki element jak tiraż – zawiera on takie informacje jak nasza pierwsza strona w Polsce: redaktorów, edytorów, daty wydania, wydawnictwo, drukarnie, itd., słowem techniczne dane. Jest to w wolnym tłumaczeniu: tiraż techniczny.  Znajduje się on w czeskich publikacjach na ostatniej stronie. Jest również coś takiego jak autorski tiraż – na początku książki czeskiej. Informuje on o prawach autorskich i zawiera ewentualne dedykacje. Wreszcie mogę skończyć swoją pracę.

Muszę co prawda w dalszym ciągu dokonczyć pracę z filmu eksperymentalnego, ale to zrobię już w Jeseniku. No i muszę przygotować jakiś artykuł na wikipedię – w ten sposób zaliczamy MT. Pierwsza część prezentacja, druga część artykuł do czeskiej lub angielskiej wikipedii (tj. napisanie takowego artykułu). I powiedzcie, że nie jesteśmy super. No, w każdym razie trzeba najpierw skończyć. Dziś zrobie tą copyrightową stronę i poślę komplet, więc na weekend zostanie ten artykuł na wiki, praca z filmu, przygotowanie do zaliczeń z przekładu i poztywizmu z literaturą modernizmu. W ten sposób mam rozliczone cztery przedmioty i mogę zacząć się uczyć na pozostałe egzaminy.

Mam dziś jechać po Marcela do pracy – jest tam ścieżka rowerowa przy rzece. Chce się uczyć różnych sposobów zatrzymywania się. Jeden plus, że przy takiej pogodzie nikt pewnie nie wyjdzie z domu, więc przynajmniej nikomu nie wpadnę pod nogi... albo kółka.

No i tyle z wakacji

Poświeciło troszkę, wszyscy zrobili się radośni. Dziewczyny odsłoniły nogi i ramiona, pies był wykończony, ja i Paulina byłyśmy na lodach, i nawet zobaczyłam Marcela w krótkich spodniach. To wszystko, dla wieczornej ulewy. Z tą ulewą to może przesadzam, bo w porywach po prostu lekko padało, ale już kalifornijski czar prysł. Chociaż przez nagłą wilgotność  w powietrzu, poczułam się niemal jak nad morzem xD.

Nie zmienia to jednak faktu, że na rolkach nie pojeździłam – chociaż mogłam- i poszliśmy na pizzę. Pizze tu są większe ode mnie, chociaż tylko na cienkim cieście – to jest specyficzne dla Brna. Ludzie, gdy kupują pizzę w okienkach, zwykle od razu składają ją na pół, bo kawałki są tak wielkie i tak cienkie, że mogłyby się niczym wąż owinąć wokół ręki.  Nie mam problemu z generalnie cienką pizzą, ale fajnie by było, gdyby dało się ją podnieść tak, żeby cały środek się nie rozpadł.

Od razu w drodze na pizzę pytam Marcela, czy mają pizza Hut – lubię ich bar sałatkowy. Dowiaduję się, że w ogóle w Czeskiej Republice pizza Hut to raczej niezbyt. Za to chlubą Czech jest Forty’s Pizza! Nie chodzi już nawet o sam bogaty wybór pizzy. Oferują bowiem coś, czego nie z pewnością do tej pory nie spotkaliście w Polsce, tak zwane plěne okraje  (wypełniane brzegi), co oznacza, że zamiast standardowego puszystego ciasta na brzegach, można sobie zamówić brzeg ciasta wypełniony cieplutkim serem albo mięsem hot-dogowym (paróweczką). Na taki brzeżek wypełniony serem to nawet ja mam ochotę! Firma oferuje także catering.

W Brnie restauracja znajduje się na ulicy Hybešovej pod numerem 59, można także złożyć zamówienie. Jedzenie jest dowożone przy zakupie przy minimalnej kwocie 149 koron.

Ja chyba muszę zapalić i się położyć. Jutro do pracy. Wreszcie, nareszcie.

Praca -  uzależnienie

O pizzy z nadzieniem

Wytrzymaliśmy nie tylko ślub - wytrzymaliśmy też moje śpiewanie.

O pizzy z nadzieniem

I nie zemdleliśmy z głodu.

Nie wiem, co wywołuje u mnie większy stres fakt, że muszę iść do pracy, czy że do niej nie chodzę. Dziwnie jest mówić o tym, że chciałabym do niej iść, w sytuacji, kiedy nie chodzę, ale faktem pozostaje, że naprawdę mam wyrzuty sumienia.

Śnią mi się koszmary. Stety-niestety, bo dzięki nim mam inspirację do pisania, ale ostatnio mam tylko tyle czasu, żeby szybko w pięciu zdaniach streścić sobie co mi się śniło, czy napisać wstęp i tyle. Także, napisałam wstęp i notatkę. Może jak będę miała chwilę w Jeseniku między nauką do egzaminu a pisaniem prac.

Mi się dziś o 6:50 przewidziało, że mam iść do pracy. W związku z czym nastawiłam sobie alarm na ostatnie dziesięć minut z przekonaniem, że i tak się spóźnię. Dziesięć minut później patrzę na zegarek, na psa, na lewo, na prawo i klepię się w głowę. Mam dziś na dziewiątą. Nigdzie nie muszę wstawać.

Także ja polecam wam, żebyście sobie obejrzeli cudowną bajkę o królewnie Śnieżce w niesamowitej interpretacji. Nie wiem skąd ten mężczyzna wyciąga te filmiki xD

Divadlo Sklep Pohádka o Sněhurce

Ja dodaję od siebie dalszy ciąg fotek szczęśliwej młodej pary, z zaznaczeniem, że takiej pary wesołych punków na ślubie jeszcze nie widziałam.

O pizzy z nadzieniem

"To co, pryskamy, nie? Trzymaj mi suknię."

O pizzy z nadzieniem


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!