Mi się misie podobają

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 6 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

Pora ruszyć zadek sprzed kompa

Mi się misie podobają

We wtorek po dziewiętnastej ruszyłyśmy sobie z Katarzyną na rolki. Yeah! Zabijmy się! Jako, że ta ścieżka jest pełna ludzi o każdej porze dnia i nocy, a my chcemy jeszcze pożyć – zamiast zjeżdżać z dzikiej górki, z której nie potrafimy wjechać na ścieżkę rowerową, podreptałyśmy sobie po trawie – w pośpiechu rzecz jasna, żeby nikt nie widział, że nie potrafimy zjechać z górki.

Mi się misie podobają

Tunel śmierci - ładne miejsce, żeby umrzeć, co chwila zmienia się tam kolor światła. Super to wygląda.

Potem już w porządku, jedziemy sobie nieco bardziej pospiesznie niż zwykle – może robimy postępy? A może też dlatego, że ludzie jadący za nami popędzają nas siłą woli – ci, którym się nie chce, po prostu śmigają między ludźmi, przyprawiając nas o atak serca. Ścieżka nie jest mała, ale i tak ciężko znaleźć możliwość, żeby pojechać ramie w ramię, a dosyć ciężko się rozmawia, gdy słyszę jakiś stłumiony krzyk zza pleców. Częściej wrzeszczę: „Co??? Nie słyszę!!!” niż rzeczywiście rozumiem, co się do mnie mówiło.

Dojeżdżamy do pierwszego przejazdu przez ulicę. Już tu byłyśmy, dlatego wielkie jest moje zdziwienie, gdy Kasia na widok „zabójczych kółeczek” (czerwonych) w chodniku zaczyna machać rękami, coś tam pomrukiwać i, gdy ja zjeżdżam z górki i znikam za zakrętem, ona dochodzi do wniosku, że pojedzie sobie w zupełnie inną stronę ulicą. Gdy po dwóch minutach udaje mi się po nią wrócić, jestem szczerze przekonana, że musi być już krwawym plackiem na środku jezdni, ale nie –żyje! Jezus, Maryja, Józef… No do w dalszą drogę.

Postoje

Na trasie są co najmniej dwa ogródki, na których można sobie coś przekąsić, napić się piwa lub kofoli, itd. My śmigamy sobie przy pierwszym na drabinki. Kasia podaje mi nogę i udaje mi się zrobić bardzo powykrzywianą allegrę. Dalej boli cholerstwo. To nie będzie mój ulubiony triczek. Przykro mi. Boli i c***.

Mi się misie podobają

Na treningach rozpoczęłam bolesną serię ćwiczeń flexi. Nie mogę przez całe życie uciekać przed szpagatami i flexi triczkami Ostatnio to nawet doświadczam tego, że wszyscy mają w dupie, że nie jestem zbyt rozciągnięta i jak mają być combo na flexi, to muszę być flexi, albo jakkolwiek się zaplątać, żeby to combo zrobić, więc z pewnością znaczącym ułatwieniem dla mnie samej, będzie popracowanie nad tym. Zwłaszcza, że wykonanie jakiś podstawowych ćwiczeń nie zajmuje dużo czasu, a samo rozciąganie (które wczoraj zajęło mi ponad półtorej godziny, bo zbyt bardzo mnie wszystko bolało, żeby wchodzić na rurę) jest w dziwny sposób relaksujące, oczywiście pod warunkiem, że Loki nie szarpie zębami nogawki twoich spodni, gdy próbujesz przykleić swój brzuch do ud.

Spróbujemy w tym roku polecieć na weekend na Cypr xD. Właśnie tam odbywają się w tym roku zawody w Pole Art. Mogę siedzieć i płakać nad tym, że nie zrobię jakichś niesamowicie ciężkich trików, albo że nie założę sobie nogi za ucho jak reszta dziewczyn, albo porządnie się zmotywować i ruszyć do boju. Toteż zamierzam się zapisać na zawody Pole Art. Popatrzyłam na występy z tamtego roku – dziewczyny robią figury lepiej technicznie i robią cuda, ale nie wszystkie występy mają szczególną wartość artystyczną, albo są jakieś super wymyślone. Myślę, że choreografię mogłabym wymyślić lepszą, wybrać ciekawszą muzykę – chociaż to akurat kwestia gustu, a chociaż wykonanie może być troszkę słabsze, to przecież mam czas do końca października, żeby to wyćwiczyć. To jest masa czasu! Innymi słowy czuję się co najmniej gotowa, żeby spróbować, a to już dobry powód, żeby pojechać – chociaż na te trzy, cztery dni, pobawić się, zobaczyć jak to jest i pooglądać mistrzynie w akcji.

Mi się misie podobają

Nie ma to jak smażony ser!

Leciałyśmy co prawda do Ikei na hot-doga, bo ponoć zarąbiste hot-dogi z ogóreczkiem i prażoną cebulką. To lecimy! Szkoda tylko, że tego hot-doga Kasia jadła w Polsce i tu niestety są, ale jest to tylko nieszczęsna parówka bułce. Niepocieszone opuszczamy Ikeę, dziwiąc się, że wszystko wygląda tak samo, ale już hot-dogi takie same nie są.

Więc wychodzimy do cudownej budki. Wybór jest całkiem spory langosze, smażony ser w bułce, smażony ser z frytkami, grillowany hermelin, szkoda, że nie było marynowanego. Wszystkie te rzeczy są na liście drugiej Kasi do spróbowania, włącznie z miodowym piwem (zabrzmiało jak w Harrym Potterze xD).

Smażony ser całkiem przyzwoity i grillowany hermelin też, chociaż ja wolę marynowany jednak. Straszną mam ochotę np. teraz. Chyba nauczę się robić i będę sobie robić w domu. Pychotka. A jaka dobra Weje zakąska do piwa – Diana i Michał oszaleją! Zakładając oczywiście, że mi wyjdzie…, chociaż marynowanie nie brzmi skomplikowanie. Zamówiłyśmy sobie też cydr – dostałyśmy z lodem, dziwne, ale spoko xD.

Zaletą owego miejsca jest dwóch pracowników – czy też właścicieli, którzy ubierają kowbojskie czapki i równie wesoło, i głośno obsługują ludzi, no i jak to Czesi z wyjątkową radością służą holkom xD. Poznałam też kasiowego mężczyznę. Czesi to super chłopaki – naprawdę. Są sympatyczni, mili, uśmiech nie schodzi im z twarzy, no i uwielbiają kobiety.

Z inną Kasią ZOO

Mi się misie podobają

Inna Kasia to nasza Kasia z naszego kierunku, z naszego uniwerku http://erasmusu.com/pl/erasmus-blog/46-panstw-europy-przed-30-stka
Też walczy o hajsy no i przy tym spełnia swoje marzenia – jeżeli znudzi wam się moje paplanie o miejscowych atrakcjach i chcecie zasmakować na przykład słonecznej Hiszpanii lub Grecji, to myślę, że śmiało możecie sobie poczytać, jak laski podróżują po Europie.

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Ciekawy jest dojazd, bo napisane jest, że ostatni przystanek tramwaju 11 to już ZOO. Okazuje się, że w ogóle nie  i musimy wysiąść na jakimś końcowym przystanku. Tam poszłyśmy na złą stronę ulicy i objechałyśmy autobusem całe Bystrc – maleńka dzielnica Brna na obrzeżach. Ślicznie to wygląda – dzielnice toną w drzewach, wciskają się między olbrzymie wzniesienia. Naprawdę ładnie, natomiast daleko od centrum, jakby nie patrzeć. W pewnym momencie widzimy, że wyjechałyśmy z Brna i zaczyna się niepokój w stylu: „kurna, ale przecież jest napisane, że do ZOO”. W końcu okazuje się, że trzeba było wyjść jeden przystanek przed jeziorem (uwaga, przy jeziorze jest w tej chwili nawet wesołe miasteczko, jeszcze się tam wybierzemy!), miałyśmy dziś, ale pogoda…

Kasia się cieszy, że nauczyła się nowego słowa po czesku: „Zooooolo, Zoologi, Zollo…  kurde, nieważne… Zologicka Zahrada!” – nowe słówko zaliczone, a nawet dwa „Ogród Zoologiczny” 

Wchodzimy!

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Wstęp nie jest drogi, bo za studenckie bilety płacimy 70 koron, za używanie aparatu lub kamerowanie trzeba dopłacić 10 czy tam 20 koron, co jest zabawne, bo tak naprawdę każdy kto ma telefon, cyknie sobie foteczkę w takowym ZOO, a tego to chyba już nikt nie kontroluje, bo przecież nie będzie się ścigać każdego, kto zamacha telefonem w ZOO.

Wygodne buty to konieczność!

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Ten wszedł nam pod nogi, ale nie chciał rozwinąć ogona skubany xD

Ten Pan na nas mruczał. Chyba miał focha, że się na niego gapimy.

Ogród jest olbrzymi i na bardzo górzystym terenie, za to super zagospodarowany. Jakieś tuneliki, wodospadziki, place zabaw, budki z jedzeniem i piciem dosyć często. Są też jakieś wagoniki, którymi można sobie jeździć po ogrodzie, ale nawet nie zerknęłyśmy ile to kosztuje – faktem jest, że nie miałyśmy przy sobie wielkiej gotówki. Ja dla przykładu nie mam już żadnej xD.

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Wiele zwierzaków pochowanych. No, bo przecież gorąco. Tygrys to nam ostentacyjne zamachał ogonem, schowany w wejściu na wybieg w cieniu, na zewnątrz wystawiał tylko nos. Nawet po ludziach to widać, w dzień powszedni więcej ludzi siedzi nad rzeką, niż łazi po ZOO. Tłumów nie ma, ale nam to nie przeszkadza. Przynajmniej nie trzeba się przepychać.

Mi się misie podobają

Oj chowały się. Z zwierzaków, to jedynie foki były zainteresowane naszym przybyciem xD no i rybcia chciała nam dać buzi:

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Zgodnie stwierdziłyśmy, że brakuje takiego centrum tego ZOO jakie jest na przykład w Gdańsku. Wiecie, tam przy wybiegu dla pingwinów i fok, woda, wesoło, radośnie, lody, bar, pamiątki – mnóstwo ludzi. Tu znalazłyśmy takie miejsce chyba przy wybiegu dla żyraf i zebr J. Walnęłyśmy sobie piwko – duże kosztuje 28 koron, czyli nie ma tragedii, ale uwaga, uwaga! Za pierwsze zapłacicie 58, ponieważ – nie ma jednorazowych, ani szklanych kubków. Za to otrzymuje się plastikowy. Kusiło nas, żeby się zapytać, czy jeżeli oddamy kubek, to dostaniemy z powrotem pieniądze, ale już sobie darowałyśmy- byłby to bardzo Polak na wakacjach xD. Teraz przynajmniej jest kubek na Woodstock z przywieszką na pasek xD Nie wiem, czy Marcel robił sobie ze mnie jaja- ale mówił, że to przywieszka na pasek i rzeczywiście, nie mogę sobie wymyślić żadnej innej funkcji dla tego diabelstwa. Następnym razem jak będę iść do ZOO, muszę pamiętać o kubku.

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Atrakcje dla dzieci to konieczność!

Mi się misie podobają

Jeżeli chodzi o minusy, jest tylko jeden – zauważyłyśmy, że w wielu klatkach na przykład chyba w ogóle nie ma zwierząt. Szukałyśmy tych maleństw między krzaczkami, starałyśmy się znaleźć jakiś znak tego, że rzeczywiście powinny tu być, ale nie mogłyśmy znaleźć. No, ale wielbłądy pogłaskałyśmy…, lamy miały nas w du***.

Mi się misie podobają

Mi się misie podobają

Przemeblowanie

Niewielkie. Marcel wpadł, żeby pomóc mi obrócić łóżko. Szybko się z tym uporaliśmy i jazda na kolację – zapiekanki. W pokoju w sumie nic nie zmieniło się, poza tym, że spod łóżka wylazł drugi Loki – tj. cała sierść, która wpełzła pod łóżko w tym roku, karma, która tam wpadła i inne obrzydliwe rzeczy i do tej pory w dziwny sposób systematycznie wyłazi spod owego łóżka. Nie żebym się bała – jestem po prostu zaniepokojona naglą, niespodziewaną aktywnością brudu w moim pokoju.

Mi się misie podobają

Nieeetoperki xD

Simona przenosi sobie systemy zarządzania przedsiębiorstwem na ostatni rok magisterki – znowu palimy. Ja teoretycznie nigdy nie przestawałam i w sumie nie mam powodów dla załamki, ale trzeba wspierać współlokatorów, więc grupowo udajemy się w towarzystwie Lokiego na balkon, porozmawiać o życiu i śmierci, bo czasem trzeba. Od kiedy wyjechała Zdeńka nie zamykałyśmy się w pokoju, żeby się nachlać i jarać. Troszkę za tym tęsknię, z trzema babami w tym domu panowała jakaś równowaga i szczęście. Swoją drogą muszę lecieć kupić te wina z czarnej porzeczki. Kasi też zasmakowało xD Ponoć można je dostać w De Fleurs (lub tej okolicy) – centrum florystyczne, które produkuje dodatkowo  torty na wszystkie okazje. Na ulicy Jezuitskiej 17. Niedługo trzeba tam ruszyć.

Wesoła sprawa - mam najwspanialszą rodzicielkę na świecie. Ni stąd, ni zowąd sama zaproponowała, że zajmie się moim Lokim na czas Woodstocku! Znacie lepszą mamę? Nie ma lepszej mamy na świecie. Do tego już zapowiedziała, że go dokarmi. Już się boję, bo ostatnio i tak przytył xD Tj. teraz wygląda dobrze, a znając mamę, która kupuje wędzone świńskie uszy, raciczki i wszelkie przysmaki dla psiurów, to pies będzie tak gruby, że będę go musiała toczyć na spacerach xD. U mamy jak w pięciu gwiazdkach :)

Mi się misie podobają


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!