101 - dom rozkoszy
Ta sesja… jest wykańczająca. I nigdy się nie skończy… Przynajmniej takie mam teraz wrażenie.
Tak z Lokim umieramy, zamiast się uczyć.
Krucho z hajsami. Ostatnie poszły na wykupienie dziesięciu treningów. Lepiej nie jeść, ale tańczyć – wiadomo. Muszę szybko znaleźć pracę. Cokolwiek. Nie mam już ani grosza – 9 jajek, kalafior, reszta sałaty, kilka pomidorków cherry, jeden ogórek, jeden duży jogurt i musli, kilka ziemniaków.
Niewiele jest, ale zawsze zjadliwe. Tymczasem Zdeńka opracowała nowe dyżury sprzątania. "Święta się skończyły"... Won do roboty.
Nienawidzę biurokracji. Jakbym nie mogła podpisać aneksu do umowy, zaraz po przyjęciu podania o przedłużenie. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że obecny kryzys to tylko i wyłącznie moja wina. Rzucałam pieniędzmi na lewo i na prawo. Zasmakowało się tej wolności, nie trzeba było pracować, ani oszczędzać… no i mam… Sesja nie daje mi odpocząć. Przedmioty, o których myślałam, że nie sprawią mi trudności, dały mi w kosz. Mam tego tyyyyyyle… i jeszcze więcej. Pewnie wszyscy tak mają, ale powiem to na głos: Chciałabym, żeby to wreszcie się skończyło. Nic już nawet nie zapamiętuję. Czytam i kreślę te notateczki i nic z tego nie mam w głowie. Takie ogólne pojęcie może…, ale szczerze wątpię, żeby to mi pomogło.
Nikogo też nie obchodzi, że zdaje egzaminy w języku, którego zaczęłam się uczyć jakieś trzy-cztery miesiące temu. W momencie, w którym zrezygnowałam z anglojęzycznych zajęć, na rzecz zyskania ekwiwalentów sama skazałam się na te tortury. Mówię o wiele lepiej, ale co to daje, kiedy czuję się, jakbym robiła dwa razy tyle ile powinnam… Żeby chociaż mi to jakoś wychodziło…
Jedna z trzech, które muszę ogarnąć do 19.01. Jakoś mi tego czasu nie starcza. Nie wiem o co gościu zapyta. A tego samego dnia mam poprawkę z Uvodu do studia literarni vedy... A następnego dnia ustny z Leksykologii... Panie, zmiłuj się nade mną.
Coraz dalej odsuwa się ode mnie pragnienie podróżowania w trakcie drugiego semestru. Już nie chodzi o te poprawki, naukę i inne pierdoły. It’s All about the Money… W tamtym semestrze miałam prawie trzy tysiaki wkładu własnego i przecież jeszcze pracowałam po drodze w Brand Brothers. Swoją drogą może dobrze by było się przypomnieć? Może mają jakiś projekcik. Jakikolwiek.
Może wam się to wydać dziwne, ale ubiegłej nocy poszłam zwiedzać pewien luksusowy (ponoć) burdel na Starym Liskovcu… Czasami dziwne znajomości zanoszą nas w dziwne miejsca. Luksusowy pałacyk wyposażony w basen, jacuzzi, dwie statyczne rury do pole Dance (strasznie nisko sufit, bardzo małe podesty – łatwo się zabić i pozbijać lampy), które zresztą są im kompletnie nie potrzebne, bo taniec dziewczyn to nawet nie chodzenie wokół rury – stoją i przenoszą ciężar ciała to z jednej to z drugiej strony… nawet na imprezie się robi więcej tańcząc w kółeczku xD. Ale mają solarium i plazmę, tak więc miałam co robić, podczas tych kilkugodzinnych przeszpiegów. Oglądałam czeską „Zamianę żon” (kojarzycie show?) i kilka kryminalnych seriali, a nawet pełnometrażowych filmów xD Dłuuuga noc.
W ciągu tej nocy szesnaście dziewcząt w różnym wieku prawie przez cały czas spało jak zabite, albo przeglądało coś w Internetach, piło na potęgę colę… To jest dziwna obserwacja – wiele z tych dziewcząt ma spore ubytki w uśmiechu, chociaż mają perfekcyjne ciała, włosy, paznokcie, makijaż… Uzupełniłabym. Gapiłam się na te braki… Nie mogłam przestać. Boże…
Na szesnaście pracownic było trzech klientów. Chociaż z tego co widziałam dwie dziewczyny piły kilka szampanów z jednym z nich (szampany=kasa). Mi się nudziło osobiście. A z baru, nawet jako gość nie mogłam dostać nawet soku za darmo (cz. Zdarma). Woda z kranu. Miło. Chociaż barmani tacy sympatyczni i uśmiechnięci. Ogólnie widok jaki mi obiecywała koleżanka wcale ciekawy.
Zabawy Nulla XD Szybko się stamtąd zebrałam. Na wywiady z takich miejsc jeszcze czas. Ale tak tylko ogólnie – jak na tak luksusowe miejsce, to ruch nieciekawy. Ciekawe ile sobie standardowo liczą czeskie kurtyzany.
Tymczasem treningi contempole coraz bardziej mi się podobają. Co prawda wyszedł mój brak wyczucia rytmu, gdy choreografię odtańczyłam ponad pół minuty do przodu przed koleżankami, ale mam czas, żeby pomyśleć. Tu dociągnąć, tam naciągnąć i jakoś popracować nad tym brakiem gracji, który towarzyszy ex zapaśniczce :D Dalej nagrywam filmiki i staram się wyszukiwać, co gdzie i jak można poprawić. Dianka pozałatwiała mojej papierkowe sprawy. Kochana siostra. Jeszcze tylko stypendium i podpisanie umowy. Jeszcze tylko to. I poślą nam hajsy i przestaniemy głodować. Loki kosteczki i weterynarz, ja więcej treningów i jedzenie…
A po tym wszystkim napiję się chętnie wina…
i popiszę troszkę opowiadania…
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)