O wielowymiarowości Bremy - podróż przez dzielnice miasta
No dobra czytelniku, cieszę się, że zostałeś. Teraz pozwól, że zabiorę cię na małą wycieczkę po Bremie. Przygotuj się jednak, że przechodząc z dystryktu na dystrykt, nie pozostaniesz w jednym, tym samym świecie. Ta niepozorna kropka na mapie, to zlepek kilku różnych sfer, a połączenie ich daje unikalny obraz miasta. Gotowy?
Przy granicach Altstadt otwarto wehikuł czasu
Przeszedłeś przez wehikuł, znajdujesz się w samym sercu miasta. Stoisz na brukowanym rynku, otacza cię średniowieczno - renesansowa zabudowa. Właśnie wybiła dwunasta, po Marktplatz roznosi się dźwięk dzwonów z luterańskiej katedry św. Piotra (St. Petri Dom). Z fascynacją patrzysz w górę na jej strzeliste wieże, których kontury malują kontrast na tle błękitnego nieba. A gdyby tak znaleźć się na jej szczycie? Można, można i również wejść do podziemi, kryjących niegdyś winiarnię, a dziś kolekcję najstarszych, niemieckich win (wejście 3€).
St. Petri Dom
Bicie dzwonów ustępuje muzyce akordeonowej, tworzonej przez ulicznych grajków. Stojąc przy bogato zdobionym ratuszu (Rathaus), twoją uwagę przykuwa posąg Rolanda, który z dumą broni wolności i niezależności hanzeatyckiego miasta Bremy. Odwracasz głowę, po lewej wznosi się kolejny, imponujący budynek. Tym razem to XVI-wieczny Dom Cechowy (Haus Schütting), miejsce zrzeszające niegdyś kupców i rzemieślników, które niestety zamknęło już swoje bramy dla gości, ale oko nacieszy się i patrząc z zewnątrz.
Rathaus (po lewej) i St. Petri Dom
Zaraz, zaraz…czy w tytule jednej z baśni braci Grimm nie było przypadkiem słowa „Brema”? Chodzi ci o „Muzykantów z Bremy”? Osioł, pies, kot i kogut czekają na ciebie tuż przy Ratskeller, w której najszlachetniejsze wina podaje się tu nieprzerwanie od 1409r. Nie jesteś zbójem, prawda? W takim razie spokojna głowa, czwórka niewinnie wyglądających zwierząt nie wygoni cię z chaty. Jeszcze jedno pytanie - rozumiem, że nie chcesz mieć pecha w przyszłości? Koniecznie złap osła za obie pęciny, bo gdy jedna noga pozostanie wolna, osioł może zawrzeć pakt przeciwko tobie z innym osłem, a tego chyba nie chcesz?
Muzykanci z Bremy
Do twoich nozdrzy właśnie dotarł zapach smażonej kiełbasy. To ten słynny, dobrze przyprawiony Bratwurst, podawany w bułce i oblany majonezem. Po oblizaniu palców, ruszasz dalej. Będąc na Marktplatz wydawało ci się, że coś przeoczyłeś. Wracasz. Na wprost od ratusza w oddali widzisz tablicę z napisem „Böttcherstraße”. Kierujesz się w stronę wąskiej uliczki. Wchodząc na nią, wpierw wydaje ci się, jakbyś dalej był w średniowieczu (przez rodzaj cegieł i skalę budynków), ale nic bardziej mylnego, bo właśnie przeskoczyłeś do epoki modernizmu (potem zauważasz ten oderwany od standardu styl ekspresjonistyczny, np. wystające cegły) Po prostu pan Roselius (btw. wynalazca kawy bezkofeinowej) miał takie widzimisię, by wykupić te budynki, zburzyć je, a następnie wznieść nowe. Całkiem tam uroczo, choć przez swoją „świeżość” w czasie i ogrom turystów, przylepionych nosami do witryn sklepowych, zaczynasz powoli wychodzić (dosłownie i w przenośni) ze średniowieczno - baśniowego snu. Teraz obudź się całkowicie, jedziemy na Viertel.
Böttcherstraße
Tu każdy może być artystą i każdy anarchistą
Chodź usiądź sobie tutaj, na ziemi. Albo nie, czekaj. Weź sobie tę skrzynkę po oranżadzie. Jak już się usadowisz, to zdejmij buty, otwórz piwo i nie przejmuj się absolutnie niczym. Witam na Viertel, dzielnicy, która stała się moją ulubioną i na której spędziłam większość czasu.
Generalnie całe miasto jest przepełnione luźną atmosferą, gdzie każdy pozdrawia się radosnym "Moin!" i nikt na nikogo nie spojrzy z oburzeniem za niezliczoną ilość kolczyków, chodzenie na boso czy czarny kolor skóry. Viertel (tak naprawdę to Osteintor-Steintor, a tylko potocznie nazywany "Viertel") to szczególny dystrykt, który nazwałabym symbolem owego luzu. Poprzez liberalne podejście do życia i dobrze rozumianą tolerancję, panuje tu mix wielu kultur i subkultur. Dla nas słowo "alternatywny" może być wciąż nieco nowym pojęciem, tutaj - całkowicie normalnym, miałam wrażenie, że wręcz nieistniejącym przez swoją powszechność.
Odzwierciedleniem myśli, ideologii i emocji mieszkańców Viertel są graffiti, vlepki czy inne formy street art’u. Najbardziej lubiłam plakaty, bo oprócz funkcji informacyjnej, mają też w sobie funkcję artystyczną - przypadkowo zawieszone, tworzą genialne obrazy na murach. Pamiętaj, i ty możesz się dołożyć do tej ulicznej ekspresji, każdy tu jest artystą. :)
Viertel obfituje też w atmosferyczne lokale z jedzeniem, knajpy czy bary, których najwięcej znajdziesz wzdłuż głównej ulicy Ostertorsteinweg i jej przedłużeniu Vor dem Steintor (więcej o lokalach tutaj i tutaj). Mój podróżniku, ja bym jednak zboczyła z tej trasy. Błądząc po ulicach dystryktu, na pewno znajdziesz jakieś kameralne miejsce, gdzieś wśród graffiti, bluszczu i muzyki elektronicznej. Haake Beck od razu lepiej zasmakuje.
Tak właśnie „gubiąc się”, znalazłam podwórko Ensemble Wiener Hof, które w raz ze stojącymi przy nim budynkami, zostało nielegalnie przejęte przez tzw. squatersów. Będąc przy tym pojęciu dodam, że silnie wiąże się ono z procesem gentryfikacji, którego działania powoli zmieniają prawdziwe oblicze Viertel (mało kto o tym wie). Buszując dalej wśród ulic bystre oko wyłapie znaki, sugerujące bunt mieszkańców przeciwko zmianom. Polecam zainteresować się tym tematem, najlepiej na przykładzie berlińskiego Kreuzberg.
No dobra, to schodź już z tej skrzynki. Idziemy się wykąpać.
Co słychać nad Wezerą?
Śmiech, muzykę, plusk - to słychać. Nad rzeką znajdziesz mnóstwo atrakcji. Restauracje, bary (Schlachte, Altstadt), połacie zieleni do grillowania (Osterdeich, Viertel) czy po prostu możliwość kąpieli (Werdersee). Tak, w Bremie możesz kąpać się w samym centrum! Wyobraź sobie, że potem wskakujesz na rower i wracasz do domu promenadą (trasa rowerowa wiedzie aż poza granice miasta). Wieczorami nocne życie tętni nie tylko wzdłuż rzeki, ale również na statkach. Niektóre z nich zostały przerobione na bary lub kluby. Jeżeli lubisz techno/house, to mogę zabrać cię do MS Treue (Anleger 1), mój podróżniku. A jeżeli nie - to idziemy dalej. Na Schnoor.
Bez obaw, można w stroju kąpielowym :)
Promenada wzdłuż Wezery
MS Treue
"Skrzacie” Schnoor
Pewno zapytasz czy mieszkają tu liliputy i skrzaty? Niekoniecznie, chodź można by tak sądzić, patrząc na te urocze, malutkie domki. Na Schnoor mieszkali niegdyś rybacy i rzemieślnicy, jest to najstarsza dzielnica Bremy. Znów w innym świecie! Jeny, czy to dalej to samo miasto?
Schnoor
Znalezisko na Neustadt
Neustadt też jest pełen artyzmu, ale nie rzuca się on tak bardzo w oczy, jak na Viertel. Może właśnie dlatego tak polubiłam tę dzielnicę? Trzeba było się trochę „namęczyć” (no tak, co za męczarnia), żeby znaleźć coś inspirującego. Zapewne uśmiejesz się, gdy pokażę ci odnalezioną przeze mnie „instalację”, która jest tu odkąd…no właśnie, odkąd tu przyjechałam. Ten przypadkowy nieład uważam za prawdziwe, uliczne arcydzieło.
Na Neustadt przede wszystkim bywałam w „PAPP” (kawiarnio-pub na Friedrich-Ebert-Straße 1), ale to już inna podróż, także odsyłam cię tutaj. :)
"PAPP"
Odkryj to, co niestandardowe - Überseestadt
Zaraz wrócimy do domu. Jeszcze tylko zahaczymy o Überseestadt, dzielnicę biurowo - przemysłową. Chyba żaden erasmusowiec tu nie zawitał, także możesz być dumny, podróżniku. :) Może nie ma tam nic spektakularnego, ale jako zwolenniczka miejsc nietypowych, uznałam Überseestadt za świetne miejsce na przejażdżki rowerowe (najlepsza trasa wiedzie wzdłuż portu-Überseepromenade), zwłaszcza przy zachodzącym słońcu.
Überseepromenade
Jadąc od Neustadt, nie zapomnij przejechać obok browaru Beck’a (miliony skrzynek z piwami, ustawionych przed browarem robi wrażenie, one są tak blisko ciebie…) i dalej przez Stephanibrücke (mój ulubiony most), raczej pomijany, bo na uboczu.
Stephanibrücke
Widok ze Stephanibrücke
Oaza spokoju - Findorff
Findorff na horyzoncie, już w domu, moim domu. Tutaj mieszkałam przez ostatni czas. Spokojna dzielnica, nieco mniej multi-kulti, nie ma plakatów ani fabryk. Nieważne, jest tam wszystko, co potrzeba - wzdłuż Hemmstraße różnego typu kawiarnie czy restauracje, Findorffmarkt (w każde wtorki, czwartki i soboty) ze świeżymi produktami czy ogródki piwne nad Torfhafen. Na poranny jogging - ogromny Bürgerpark (park miejski), w którym można się czasem zgubić (zdażyło mi się raz biegać aż 3h :)). Kochałam to miejsce, przede wszystkim za spokój, który tak bardzo pomagał w regeneracji sił.
Torfhafen, a za nim ogródki piwne
Od krainy baśni, przez street art i techno, po nowoczesne biurowce z widokiem na port - taka jest Brema. Do tego wszystkie elementy idealnie połączone zielenią i…niezliczonymi ścieżkami rowerowymi. Przemieszczanie się między światami odbywa się szybko i bez wysiłku. To była tylko podróż wirtualna, mój kompanie. Musisz przyjechać i przekonać się sam, czym jest to półmilionowe miasto.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)