Warowny kościół - Ghimbav
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać swoją podróż do kościoła warownego w Ghimbav, odwiedziny w najstarszym kościele w Braszowie oraz wejście na tzw. Małą Piatrę Craiului, to jest wzgórze koło dworca Bartolomeu, prawdopodobnie wzniesione na odpadach i śmieciach.
Najstarszy kościół w Braszowie
W południe udałem się przez strada Lunga w stronę dworca Bartolomeu, oddalonego o jakieś dwadzieścia minut pieszej drogi od mojego mieszkania (z tego dworca można pociągiem również dojechać do, na przykład, Zarnesti i Piatra Craiului).
Na tym samym skrzyżowaniu, co dworzec, znajduje się najstarszy, protestancki, kościół w Braszowie. Otoczony niewielkim murem (więc w sumie zalicza się do grona warownych kościołów, których w Transylwanii jest cała masa), wyróżnia się spośród otaczających go postkomunistycznych budynków dworca Bartolomeu oraz dworca autobusowego. W środku wygląda jednak jak zwyczajny, bardzo stary kościół. Wejście jest za darmo, jak powinno być w kwestii zwiedzania budynków sakralnych.
Mała Piatra Craiului
Obok kościoła znajduje się dworzec autobusowy, z którego kursują autobusy między innymi do kościołów warownych w Prejmer i Harman (gdybym wiedział o tym wcześniej, a nie krążył po obrzeżach miasta i próbował dostać się do zamków autostopem!) oraz do wsi Ghimbav niedaleko Braszowa, gdzie znajduje się kolejny z warownych kościołów.
Nie można nie wspomnieć, że obok kościoła i dworca z ziemi wyrasta mała grań, wzgórze. Od razu po zwiedzeniu kościoła podskoczyłem na szczyt, skąd rozciągały się miłe dla oka widoki na miasto i prawdziwą Piatra Craiului, ze szczytem wciąż pokrytym śniegiem.
W trakcie mojego, dość długiego, pobytu na szczycie, na którym mimo wiatru zjadłem obiad i czytałem sobie książkę, podbiegła pod górę kobieta, która poprosiła o zrobienie jej zdjęcia na tle Królewskiej Skały. Podobno codziennie tak biegnie około siedmu, dziewięciu kilometrów po swojego syna do szkoły. Zainspirowany pomyślałem, że czas pójść na zakupy na cygański targ i pomyśleć o jakichś rzeczach do biegania.
Widok na Piatra Craiului.
Widok na Tampę i Postavaru, Poianę Brasov, ze stokiem narciarskim ciągle w śniegu (w większości pewnie sztucznym).
Oraz widoki na najstarszy kościół w Braszowie.
Gypsy market
Zanim ruszyłem do Ghimbav podskoczyłem rzeczywiście na zakupy na cygański targ, gdzie oprócz dwóch koszul, w tym jednej w stylu cygańskim, bardzo starej, kupiłem sobie kurtkę do biegania. Miałem nawet możliwość obejrzenia się w lustrze, który stara cyganka przyniosła z pobliskiego śmietnika. Całość za dwadzieścia lejów.
Ghimbav
Do Ghimbav dojechałem autostopem. Ustawiłem się jeszcze w mieście, na skrzyżowania niedaleko dworca Bartolomeu - wzięła mnie dwóch młodych Rumunów, którzy mieli mnóstwo radochy że biorą autostopowicza i na siłę próbowali rozmawiać ze mną po rumuńsku. Podróż minęłą bardzo szybko, do Ghimbav z Braszowa jest jakieś dziewięć kilometrów, a moi kierowcy też nie jechali wolno...
W samym Ghimbav akurat przebywał Gregor u jakichś swoich niemieckich znajomych. Sam kościół okazał się malutki, gotycki, poniemiecki, a raczej posaksoński, otoczony dość wysokim murem, zajmujący niewielką przestrzeń pośrodku wsi. Wejście było tym razem za darmo, ale w środku, oprócz ponurego, zimnego, pustego wnętrza gotyckiego kościoła, nie było niczego ciekawego.
Jedynie widoki sprzed kościoła są warte uwagi:
Masyw Bucegów.
Ktoś sobie rozbił domek z widokiem na góry.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)