Warowne kościoły - Harman
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać swoją podróż do jednego z większych kościołów warownych w okolicach Braszowa, czyli do kościoła w Harman.
Ostatni bastion przed samym Braszowem - Harman
Uciekając dalej przez upiorami z lasu Hoia, wampirami, zirytowanymi studentami Erasmusa z Coliny z którymi nie imprezuję oraz policją i dzikimi psami zdenerwowanymi po przegranym meczu Polska - Rumunia w listopadzie, dotarłem do ostatniego bronionego bastionu przed samym Braszowem, czyli kościoła w Harman. Spod warownego kościoła w Prejmer przemieśiłem się na wylotówkę ze wsi, jakieś czterysta metrów dalej i po dziesięciu minutach złapałem stopa. Kierowca nie mówił ani po angielsku, ani po hiszpańsku czy włosku (nie żebym ja mówił jakoś super), ale stwierdził po rumuńsku, że nie musi ze mną gadać, wystarczy że nasze cele są na tej samej drodze i podrzucił mnie w okolice miasteczka Harman.
Musiałem jeszcze przejść około kilometr od ronda, po drodze pytając się ludzi czy na pewno tutaj znajduje się warowny kościół. Z daleka co prawda widziałem wysoką wieżę kościoła, ale nie sądziłem, aby taka wysoka wieża należała do warownego gotyckiego kościoła, które dotychczas były jednak dość małe (Prejmer miał obszerne zabudowania i wielkie mury, ale sam kościół pośrodku również był mały).
Ostatecznie zza zakrętu wyłonił się kościół i rzeczywiście dotychczas jest to największy warowny kościół jaki widziałem, z ponad pięciometrowym potężnym, grubym murem, pustym polem przed murami i wieżami wybudowanymi w odległości kilkunastu metrów od siebie.
Kościół w Harman również miał drewniane, ruchome elementy służące do obrony przed wrogimi strzałami oraz odpowiedzią ogniem, tylko trochę inne niż te w Prejmer.
Wejście do środka kosztuje, tak jak na razie do każdego z tego typu kościołów, pięć lejów dla studentów i dziesięć lejów za bilet normalny. Wejść można od godziny dziewiątej do godziny szesnastej.
Wychodząc z kościoła ponownie przeszedłem całą wieś, aby udać się na główną drogę prowadzącą do Braszowa i złapać autostopa. Miałem ładne widoki na Postavaru, Piatra Mare, Tampę i okoliczne góry. Po dziesięciu minutach jechałem już z kierowcą małej ciężarówki, który, jak na razie jako pierwszy spotkany Rumun podrzucający mnie gdzieś, mówił po hiszpańsku, więc miałem okazję trochę odświeżyć język.
Noclegi dla grup zorganizowanych w Braszowie i okolicach
Gimnazjum w Prejmer
W Prejmer znajduje się gimnazjum, w którym jest możliwość noclegu, ale nie zdążyłem złapać dyrektora i nie wiadomo, za ile. Sama szkoła znajduje się tuż obok warownego kościoła, a Prejmer ma bezpośednie połączenie autobusowe, za pięć lejów w jedną stronę, z Braszowem, z przystankiem "Triaj" na północnym wschodzie miasta.
Kontakt do gimnazjum: scoala_prejmer(at)yahoo.com, strada Scolil nr 2, Prejmer.
Szkoła podstawowa w centrum Braszowa
Dwieście metrów od Czarnego Kościoła w Braszowie znajduje się duża szkoła podstawowa, z miłym dyrektorem, prysznicami, nawet z łóżkami. Dyrektor dał znać, że w razie planów wynajmu szkoły na nocleg trzeba, tak jak w Polsce, wysłać oficjalne podanie w języku angielskim. Nocleg od osoby kosztuje całe dziesięc euro - dość drogo, to centrum Braszowa, szkoła znajduje się pod samą Tampą. Ale można próbować negocjować ceny i zejść niżej.
Kontakt z dyrektorem: nicolaae_cioc(at)yahoo.com
Hassan
W zeszłym tygodniu doszło do kilku ataków terrorystycznych w Iraku oraz w Pakistanie. I to wiadomo tylko o tych, które rozgłośniła prasa. W czwartek życie w Bagdadzie straciło około sześcdziesięciu ludzi, dzień wcześniej cieżarówka z bombą zabiła dziewięciu cywilów, a we wtorek inna bomba spowodowała śmierć kilkudziesięciu ludzi. Czytając te wiadomości w internecie obserwowałem przez te parę dni Hassana, mojego bardzo gadatliwego współlokatora z Iraku, z Bagdadu, który wprowadził się do Coliny w połowie grudnia. Hassan codziennie dzwonił do swojej rodziny, aby dowiedzieć się, czy jeszcze żyją.
Spojrzałem na otwartego laptopa, wiadomości w internecie, czekające na odpisanie maile, ostatni, jeszcze niedokończony projekt na sesję i bloga i wyłączyłem komputer, aby porozmawiać i zaprzyjaźnić się z Hassanem. Mimo że różnimy się od siebie charakterami całkowicie, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w Rumunii Hassan, mimo że wytrwale uczył się języka rumuńskiego a i na jego kierunku więcej studentów mówiło po angielsku, niewielu znalazł przyjaciół i Rumunia nadal pozostawała dla niego dość obcym, dzikim krajem.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)