“TRANSYLVANIA MEANS: ON THE OTHER SIDE OF THE FOREST” – PIATRA CRAIULUI
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać pierwszą wyprawę w góry Parku Narodowego Piatra Craiului.
Piatra Craiului
Pierwsza wyprawa na Piatra Craiului, która jest jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałem dotąd w Rumunii, jak i najpiękniejszą granią na której byłem w życiu, dlatego postaram opisać się ją w przyszłości bardziej dokładnie. Za pierwszym razem udało nam się wybrać na szczyt prawie całą ekipą, bez Kuby jedynie. Czyli byli Gregor, Lukas, Donato, Pantelis, Wojciech, Martins i ja. Mocna ekipa.
Nocne karaoke
Pomijając wieczorne karaoke w klubie Schwarz z Włochami dnia dwunastego dnia, gdzie próbowałem zaśpiewać z Donato jakąś międzynarodówkę skautową (Donato jest instruktorem skautingu z Włoch, drużynowym, jego drużyna nazywa Arcobaleno i jadę odwiedzić go jakoś we wrześniu), oraz obiad w tureckiej restauracji Sultan Mehmet z gromadą Turków dnia trzynastego, gdzie z Berkim przy kubku ayranu dzieliliśmy się doświadczeniami i informacjami z Vladem (ale nie Tepesem) odnośnie Erasmusa (Vlad myśli wybrać się do Brna, gdzie wcześniej był już Berk, lub do Poznania), przejdźmy od razu do ciekawszej części, czyli kolejnego weekendu i kolejnych gór – Piatra Craiului tym razem. Z Bucegami i Sinaią nie wyszło, ponieważ Mica ostrzegła nas o kiepskiej pogodzie na górze, a większość z nas jeszcze nie kupiła odpowiedniego sprzętu.
Drużyna
Nasza ekipa powiększyła się o dwóch Niemców, Gregora oraz Lucasa, oraz jednego studenta Erasmusa z Łotwy – Martina. Również leśników. Lucas prawdopodobnie był z nas wszystkich najbardziej doświadczony w temacie gór i wspinaczki, miał w swoim plecaku kilka tysięcy złotych w postaci sprzętu. W trakcie wymiany, jako że większość tygodnia ma wolne, chce poświęcić się pracy społecznej w Braszowie, aby nie marnować czasu.
Martin oraz Lucas mieli na miejscu samochody, więc plany na przyszłość w naszych głowach zaczęły od razu nabierać żywszych barw. Niektórzy zawiedli się jedynie wtedy, gdy Lucas zamiast nowiutkim, błyszczącym, niemieckim BMW, wyjechał przed Memo starym, zdezelowanym Citroenem.
Jak dostać się w okolice Piatra Craiului?
Można też dojechać pod Piatra Craiului, do Parku Narodowego, pociągiem z Braszowa do Zarnesti za kilka lei. Z Zarnesti jest jeszcze tylko kilka kilometrów do przejścia pod grań, na początek szlaku.
Lukas i Gregor.
Grek Pantelis
Wyprawa
Pojechało nas siedmiu. Kuba został w akademiku leczyć się z przeziębienia tradycyjnymi polskimi sposobami.
Po dotarciu do Zarnestii, zakupie prowiantu w sklepie i piekrani w centrum udaliśmy się jeszcze kilka kilomterów samochodami w stronę wznoszącej się przed nami grani, gdzie po zaparkowaniu pojazdów i opłaceniu pięciu lei za wstęp do Parku Narodowego, ruszyliśmy kanionem w kierunku cabany, czyli schroniska. To był nie tyle kanion, co ścieżka wiodąca turystó pomiędzy górami. Po ponad godzinie dotarliśmy na miejscie, gdzie przywitał nas olbrzymi, śliniący się pies pasterski. Mieliśmy okazję podziwiać widoki i sprawną pracę drwala (w końcu leśnicy i jeden technolog drewna). W schronisku można przenocować za trzydzieści lei od osoby, my jednak zdecydowaliśmy się iść dalej, przez najcięższy odcinek. Z cabany można wybrać dwie drogi, obydwie dość ciężkie, idące miejscami pionowo pod górę. Krótsza trasa jest łatwiejsza, na dłuższej, oprócz tego, że obchodzi ona częściowo grań, zamontowane są w kilku miejscach stalowe liny, trzeba się też sporo wspinać.
Razem z psem spożyliśmy drugie śniadanie, w postaci sera żółtego, ogórków, pomidorów, rosyjskiej zakuski oraz rumuńskiego odpowiednika nutellii, czyli fineti, z bananami i wyjątkowo dobrej kiełbasy salami za dziesięć lei, którą można kupić w większości sklepów spożywyczych - warto poszukać.
Pies słodziak.
Kot też słodziak.
Droga na szczyt ze schroniska zajęła nam dwie godziny, godzinę mniej niż na drogowskazie. Prawie pionowo pod górę, przez śnieg i kamienie. Dotarlibyśmy tam szybciej, gdyby nie przepiękne widoki, która zmuszały nas do obracania się co chwilę podziwiania dzikiej przyrody.
Leśnicy są dość twardzi, porównywalnie do Turbacza, drużyny wędrowniczej z Polski z Poznania – choć mają jedną cechę, której Turbaczowi brakuje – potrafią siedzieć na szczycie przez godzinę i po prostu cieszyć się życiem, nie muszą cisnąć do przodu i niczego udowadniać, a że pogoda wyjątkowo dopisała i było gorąco, mieliśmy z czego się cieszyć.
W sumie zrobiliśmy osiemnaście kilometrów. Cały grzbiet Piatra Craiului ma dwadzieścia pięć kilometrów. Ze szczytu można między innymi obrać inną trasę powrotną, w stronę Zarnesti, po drugiej stronie grani.
Schodząc z Piatra Craiului, wybraliśmy inny szlak, żółty, trochę dłuższy, idący łukiem w stronę cabany i podobno trudniejszy. Rzeczywiście taki był, niekiedy musieliśmy się wspinać z pomocą lin pionowo w górę, tylko po to, aby za chwilę pionowo w dół, po kolei, powoli i ostrożnie schodzić. Bywało, że uwieszenie się liny i zaparcie o skały było jedyną możliwością pokonania kolejnego etapu szlaku. W niektórych miejscach można było wspiąć się na wąską skarpę z idealnym widokiem na trzysta sześcdziesiąt stopni dokoła na Transylwanię. Koło schroniska znajduje się kilka źródełek z wodą, gdzie uzupełniliśmy płyny w naszych bukłakach, bidonach i butelkach.
Wyczerpani po zejściu, dotarliśmy do Braszowa, gdzie wieczorem Donato zrobił dla nas spaghetti carbonara, po czym wszyscy poszli równo spać. Jedynie ja i Donato jeszcze siedzieliśmy i pokazywaliśmy sobie zdjęcia z harcerskich obozów stałych i wędrownych.
Zachowanie na terenie Parków Narodowych w Rumunii
Piatra Craiului, jak już wspomniałem, to Park Narodowy. Na jego terenie się nie śmieci, nie hałasuje, szanuje przyrodę, a namiot można rozbić legalnie jedynie na terenie schroniska, za zgodą właściciela. Od dyrektora dowiedzieliśmy się, że najcenniejszym skarbem Piatra Craiului jest to, że na terenie parku usłyszeć można wiele zagrożonych wyginięciem gatunków ptaków.
Ciekawostka:
Transylwania, tak jak w tytule postu napisałem, oznacza: "Po drugiej stronie lasu".
Natomiast Piatra Craiului oznacza po rumuńsku "Królewską Skałę".
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)