Pierwsze obrzędowe ognisko Erasmusów

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: TUPTAJĄC ZA JEŻEM – ERASMUS W RUMUNII
Oznaczenia: flag-ro Erasmusowy blog Brasov, Brasov, Rumunia

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak w Braszowie można dbać o kondycję fizyczną oraz o tym, jak z nowymi studentami Erasmusa zrobiliśmy sobie pierwsze obrzędowe ognisko w okolicach Tampy. 

Street workout 

W pierwszy dzień astronomicznej wiosny zaplanowaliśmy uczcić spacerem na Tampę. Jako że miałem zajęcia, postanowiłem dobiec do pozostałych godzinę później. Po zwichnięciu barku przestawiłem się z ćwiczeń głównie na bieganie i street workout, ale na spokojnie, aby nie przeciążyć barku. 

Na całej promenadzie rozciągającej się pod Tampą rozłożone są miejsca, gdzie ludzie mogą uprawiać street workout - taki najprawdziwszy, gdzie brzuszki robi się nie z ciężarkiem na klatce piersiowej, ale z kamieniami. Znacznie lepszy pomysł niż chodzenie i płacenie na siłowni. 

Z pięcioma krótkimi przerwami po drodze, ale jakoś dobiegłem/doczołgałem się do reszty, siedzącej niedaleko szczytu Tampy. Wiosenny widok na Karpaty był piękny, a światło idealne do robienia zdjęć ludziom - takoże zrobiłem nowe profilowe zdjęcia Bartkowi, śpiącemu na sianie w lnianej koszuli, który tegoż dnia zgolił sobie brodę, ale zostawił wąsa - wyglądał więc jak wypisz wymaluj Bohunz ekranizacji powieści Sienkiewicza. A Gabrielle, Włoch z Rzymu, kolejny instruktor skautingu, szkicujący krajobraz na zdjęciu wyszedł jak bohater filmu "Into the Wild" siedzący na szczycie klifu i czytający książkę. 

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-2c72

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-e98b

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-9486

Tam to też zdecydowaliśmy, że przyjdziemy w nocy na szczyt z widokiem na Braszów i Karpaty, nieopodal Tampy, ale poza rezerwatem rzadkich gatunków ptaków i roślin, i rozpalimy pierwsze obrzędowe ognisko Erasmusów. 

Marsz przez nocną Tampę 

Z Martą udaliśmy się na promenadę już pół godziny przed umówionym spotkaniem, aby "poćwiczyć sobie na ulicy". Niestety duża część miejsc ćwiczeń ulicznych o godzinie siódmej po południu była jeszcze pełna ludzi, posiedzieliśmy więc czekając na pozostałych u podnóża Tampy. A Bartek, Ljubov z Rosji oraz Estin z Turcji spóźnili się ponad pół godziny. Ruszyliśmy z latarkami przez ciemny las, niebieskim szlakiem, do "drewnianego czegoś" jak to określił Gabrielle w rozmowie telefonicznej, próbując wytłumaczyć nam, gdzie czekają na nas pozostali. Myśleliśmy, że chodzi o budkę z ławkami z widokiem na miasto, ale nikogo przy niej nie było, ruszyliśmy więc dalej. 

Ostatecznie w poszukiwaniu pozostałych Erasmusów dotarliśmy na sam szczyt Tampy - ale i tak było warto, bo widok był nawet lepszy niż ze schodów i balkonu akademiku w Colinie, również podczas spaceru o świcie w listopadzie nie doświadczyliśmy z Cinzią i Valentiną pełnej nocnej aury miasta i głębokiego mroku gór. 

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-0db9

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-b83d

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-2d1c

Pierwsze obrzędowe ognisko Erasmusów 

Reszta była już na wcześniej upatrzonym miejscu - z tego miejsca zauważyli błyski naszych, moich i Bartka, aparatów, i zaczęli nam świecić. Z Bartkiem jednak nadal zauroczeni staliśmy i chłonęliśmy widoki, aż do momentu, gdy Juhani przybiegł na szczyt, myśląć, że po prostu nie widzimy światła. 

I tak nasza piątka dotarła na miejsce ogniskowe, gdzie czekały już Rumunka Andra, Niemiec Andre, Fin Juhani, z którymi byłem w Sighisoarze, Litwinka Maria, Austriaczka Klara, Włoch Gabrielle oraz Włoszka Martina - takie ogniska tylko na Erasmusie! 

Zebraliśmy z chłopakami chrust i drewno do rozpalenia ogniska. Dziewczyny nie spodziewały się, że rzeczywiście chcemy dokonać tego, po co tu weszliśmy. Andre jeszcze musiał pokazać, że też zna się na rozpalaniu ognisk. Próbowaliśmy użyć krzesiwa, ale ze względu na brak kory brzozowej i chęci na szukanie lepszej rozpałki użyliśmy "krzesiwa zuchmistrza", czyli zapalniczki i gazet. 

I wieczór upłynął nam na jedzeniu kiełbas, ziemniaków i sałatek, śpiewaniu głównie polskich (w wykonaniu Bartka) oraz włoskich (w wykonaniu Gabrielle) piosenek, czasem co bardziej znanych po angielsku, chociaż również a capella Estin i Andre zaśpiewali nam coś po niemiecku i turecku. 

Za nami rozciągał się widok na łagodnie rozświetlony Braszów, a przed nami na pogrążone w ciemności Karpaty, z migającą w mroku wieżą na szczycie Postavaru. Z Bartkiem już wiedzieliśmy, że jednego dnia przyjdziemy tutaj nocować. 

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-c3bc

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-c3a5

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-656b

pierwsze-obrzedowe-ognisko-erasmuso-5187


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!