Najazd policji
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy dzielnie tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście opiszę kulturę rumuńskiej policji oraz co trzeba zrobić, aby zarejestrować swój pobyt w Rumunii (jeżeli chce się to robić, tak co prawda każe rumuńskie prawo, ale...).
Najazd policji rumuńskiej na Turków
W punkt o godzinie siódmej z Berkim i Bogdanem usłyszeliśmy łomotanie do drzwi. I to nie takie małe łomotanko, łup łup, tylko grube, mocne KNOCK, KNOCK.
Policja wbiła do pokoju i zażądała dokumentów. Całe szczęście pani kapitan średnio mówiła po angielsku, więc nie zrozumiała moich komentarzy. Tak jak dla mnie jeszcze byli w miarę mili, tak Berka traktowali jak kryminalistę, żadając wizy i każąc następnego dnia mu i wszystkim innym Turkom jechać do Bukaresztu, gdzie muszą odebrać jakąś dodatkową zgodę - kolejna bzdura, przykładowy student Erasmusa z Turcji przebywający w Suczawie na północy kraju musiałby jechać sześćset kilometrów do Bukaresztu z dnia na dzień tylko po to, aby odebrać dokument ? Berk zrobił research i okazało się, że jednak niczego więcej oprócz normalnej zgody, którą posiada każdy Erasmus w Rumunii, nie musi mieć, więc to była chyba czysta złośliwość ze strony pani oficer.
Jakby trudno było pomyśleć i wysłać wcześniej maili do studentów z informacją, że o tej godzinie i o tej godzinie tego i tego dnia przyjdą, proszę być wtedy i wtedy w mieszkaniu...
Później zorientowałem się, że sprawdzili praktycznie tylko pokoje i mieszkania w mieście, w których znajdowali się Turcy, prawdopodobnie z powodu konieczności posiadania przez nich wizy na pobyt w Rumunii. Do pokoju Berkkana, który nie był zamknięty na noc, policja zrobiła nalot i wbiła do środka bez pukania i zaproszenia, budząc zarówno tureckich jak i rumuńskich studentów.
Rejestracja w komisariacie policji (informacja dla studentów)
Każda osoba, która zamierza pozostać w Rumunii na okres większy niż dwa miesiące, musi zarejestrować się w komisariacie policji. Aby to zrobić,
- trzeba mieć zaświadczenie od pracodawcy lub z biura Erasmusa,
- w naszym przypadku, umowę i dane o zakwaterowaniu w akademiku, przy czym zmiana później tego zakwaterowania może być ciężka w realizacji, więc lepiej przeprowadzić się przed rejestracją w komisariacie,
- oraz dowód i dwa zdjęcia.
Biuro Erasmusa i policjanci w komisariacie wydają się sami do końca nie wiedzieć, czego potrzeba do rejestracji, podają sprzeczne informacje. Także kluczem jest odwiedzenie komisariatu policji akurat w tym momencie, w którym pracuje tam miły pan, który nie robi problemów i chce mieć nas szybko z głowy, oraz unikanie pani o blond włosach.
Po rejestracji trzeba koniecznie kilka dni później odebrać zaświadczenie o zgłoszeniu swojej osoby, aby miesiąc później o siódmej rano pokazać ją agresywnym policjantom.
Ja musiałem do komisariatu iść aż trzy razy, co i tak jest niezłym wynikiem, reszta ciągle trafiała na panią policjantkę.
- Za pierwszym razem okazało się, że coś jest nie tak umową o akademik.
- Za drugim razem drzwi otworzyła mi policjantka, blondynka, która powiedziała, że muszę dokumenty włożyć do koszulki, koszulkę do teczki, że tego dnia przyjmują tylko Turków. Wszystko to okazało się bzdurą
- Za trzecim razem trafiłem na policjanta, o którym krążyły pozytywny opinie. Bez słowa wyciągnał dokumenty z teczki i koszulki, oddał mi je, zrobił zdjęcie i po piętnastu minutach wypuścił.
Powrót z Mołdawii i opera
Lukas wrócił z Cluj-Napoca, tak samo Donato, Pantelis i Martin wrócili z Mołdawii - większość czasu spędzili w sumie w samochodzie, ale mieli podobno ładne widoki. Ano, i nie wrócili sami. Po drodze na granicy Mołdawii, w jakimś przydrożnym barze, pewna japonka zapytała się ich, czy jadą może w kierunku Braszowa i może się zabrać. I tak poznaliśmy w Braszowie Nairomi, studentkę biologii z Japonii, która zdecydowała się wziąć gap year i maksymalnie szybko podróżuje z miasta do miasta, zdecydowana zwiedzić tyle, ile się da. Była już w Polsce i Turcji, jutro jedzie zwiedzić Bukareszt, pojutrze leci do Włoch, potem do Hiszpanii, a następnie planuje dostać się do Ameryki Południowej. Szybko podróżuje.
Wieczorem odbyło się kolejne kulturalne wydarzenie organizowane przez uniwerystet - opera. Nairomi z Donato, Pantelisem i Martinem w tymczasie wspinała się na Tampę. Opera była po włosku, ale mimo to Włosi nic nie rozumieli. W trakcie jedna starsza pani zasłabła, mimo bariery językowej udzieliliśmy jej pierwszej pomocy. Wynieśliśmy ją przed salę, położyliśmy na stole, udrożniliśmy drogi oddechowe, sprawdziliśmy podstawowe funkcje życiowe i otworzyliśmy okoliczne okna, aby dopuścić do wnętrza więcej tlenu. Wtedy przybiegła do nas prorektor z wydziału medycyny, która całe szczęście uspokoiła rodzinę i zajęła się całą resztą.
Aula uniwersytecka
Kilka zdjęć auli uniwersyteckiej, gdzie miała miejsce opera, miał miejsce koncert jazzowy miesiąc temu i będzie miał miejsce coroczny festiwal Etnovember.
To jest biblioteka koło auli, po drugiej stronie od głównego wejścia. Druga biblioteka uniwerystecka, a raczej budynek biblioteki, jest tuż obok Coliny, ale co dziwne jest zamknięty przez cały czas. Szczególnie dziwne dlatego, że w Colinie z reguły człowiek nie jest w stanie się skupić lub jego sąsiedzi skutecznie mu to uniemożliwiają (my mamy wyjątkowe szczęście), więc przydałoby się dodatkowe, spokojne miejsce dla tych trzydziestu siedmiu procent Polaków czytających książki i jeżdżących na Erasmusa do Rumunii.
Flagi Unii i Rumunii przed głównym wejściem do auli. Niedaleko można też znaleźć najbliższy bankomat.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)