DZIEŃ V: ANDIAMO!
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy dzielnie tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać pierwszą wyprawę, nieudaną, w góry - na Piatra Mare.
Pierwsza wyprawa w góry
Rano o wpół do ósmej spotkałem się w centrum z Donato, Wojtkiem i Kubą oraz Grekiem Pantelisem. Po półgodzinnej jeździe busem nr 17B, przesiadce koło centrum handlowego na bus numer 17 w kierunku Timisul de Jos, (całość za dwie leje - jedno odbicie biletu to pięćdziesiąt minut jazdy, jeżeli pasażer przesiada się do innego autobusu, nie musi ponownie odbijać biletu), byliśmy u stóp Piatra Mare. Pogoda dopisywała, lekka mgła spowijała ziemię, słońce świeciło przepięknie, choć było bardzo mroźno.
Z Wojtkiem porobiliśmy trochę zdjęć:
Szlak na Piatra Mare
Szliśmy szlakiem żółtym, prowadzącym również do słynnego braszowskiego kanioniu Sapte Scari. Drogę bardzo prosta, trochę się wiła i szła pagórkami. Po drodze zobaczyliśmy spory park linowy - z kanionu po opłaceniu można całą drogę powrotną pokonać zjeżdżając na linach w dół. Doszliśmy również do wejśćia do kanionu i pierwszej drabiny na rusztowanie - niestety kanion był zamknięty, podobno również można dostać się przez niego na Piatra Mare.
Powrót do Braszowa
Z powodu wysokiej gorączki z zeszłej nocy i osłabienia nie dałem rady wejść na sam szczyt, puściłem więc moich nowych przyjaciół, a samemu obszedłem górę z spotkanymi po drodze Niemcami, Martinem i Tomasem, którzy później podrzucili mnie do Braszowa, gdzie przez resztę dnia się kurowałem. Martin i Tomas, mimo iż już trochę starsi jegomoście, dużo podróżowali razem po świecie. Uraczyli mnie wieloma opowieściami w drodze powrotnej, miedzy innymi o tygodniowej podróży koleją transyberyjską oraz konnej wędrówce do Ułan Bator.
Dzięki temu mam przynajmniej powód, aby jeszcze raz wybrać się na szczyt w przyszłym tygodniu, tym razem z Valentiną, Florianą, Cinzią i Domenico.
Gdy się obudziłem, zauważyliśmy z Berkim, że jeden z naszych lokatorów, Andrei, wyniósł się z pokoju. Podobno znalazł jakąś pracę w Niemczech. Z Bogdanem mieliśmy więc cały duży, czteroosobowy pokój dla siebie.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)