Ligo
Ligo
Kolejnym wydarzeniem po Dniu Niepodległości Republiki Łotewskiej, w którym mieliśmy okazję uczestniczyć, jest Ligo, które to jest świętem przesilenia letniego. Ligo obchodzi się co roku w nocy z dnia 23 czerwca na 24 czerwca. Naszym polskim odpowiednikiem może być noc świętojańska.
Ligo zaczyna się ok. godziny 17 - 19, nie pamiętamy dokładnie, natomiast co jest pewne, Ligo trwa do bardzo późnej nocy. Z pewnością nie jest to święto szczególnie ukierunkowane dla studentów, czy osób w zbliżonym wieku. Ligo jest raczej świętem rodzinnym, spokojniejszym, oraz towarzyskim, przypominać może dożynki. Większość osób stanowiły osoby w wieku 30 - 50 lat oraz dzieci i osoby starsze. Niemniej jednak zdarzały się także osoby w naszym wieku, choć były znacznie mniej liczne.
Atrakcje
Odnośnie do atrakcji, jak możemy zobaczyć na poniższym zdjęciu, muzyka jest nieodłącznym elementem tego typu wydarzeń. Była to oczywiście muzyka ludowa, folkowa, bliżej znana Łotyszkom i Łotyszom niż obcokrajowcom, ale jest to jak najbardziej zrozumiałe ze względu na charakter wydarzenia. Tak więc muzyka była obecna, dość głośna, oraz w kilku wydaniach. O ile dobrze pamiętamy, rozstawione były aż trzy sceny, aczkolwiek ustawione były w odpowiednich dla siebie odległościach, dzięki czemu wcale nie zakłócały się nawzajem.
Kolejną tradycyjną atrakcją było wyplatanie wianków. W większości starsze Panie oraz dziewczynki zajmowały się tworzeniem pięknych wianków. Każda Pani, czy też Pan uczestniczący w imprezie, mogła/mógł upleść dla siebie wianek i rzeczywiście, nie raz spostrzec można było Panią spacerującą we wianku.
Następna atrakcja była przeznaczona dla dzieci. Dzieciaki mogły podjąć się wyzwania zręcznościowego. Często przy pomocy dorosłych, choć również same przechodziły po ustawionych przeszkodach. Niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć na ten temat, atrakcje dla dzieci nie przykuły za bardzo naszej uwagi. Natomiast, tuż obok można było podjąć się innego wyzwania, które przeznaczone było zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, a mianowicie chodzenie na szczudłach. Tutaj, kolejka była dość duża, większością były osoby dorosłe, choć i dzieciaki również podejmowały się tego wyzwania. Szczudła dostępne były w dwóch rozmiarach, jedne większe, drugie mniejsze. Dzieciaki brały oczywiście te mniejsze, choć bez pomocy rodzica i tak miały niemałe kłopoty z utrzymaniem się na szczudłach. My z początku przyglądaliśmy się wyczynom innym, obserwując z boku, chodzenie na szczudłach nie wydawało się takie trudne. Większość osób radziła sobie dobrze lub nawet bardzo dobrze. Ukłony dla starszej Pani, po pięśdziesiątce, która okazała się najbardziej uzdolniona. Łukasz również zdecydował się spróbować, jemu już nie poszło tak dobrze. Zadanie wydaje się zdecydowanie łatwiejsze, niż jest. Próba Łukasza nie okazała się sukcesem.
Kolejną atrakcją były monety z wykutym napisem Ligo. Pan na bieżąco wytłaczał napis, a kolejna ciągnęła się daleko. Poniżej zdjęcie wspomnianej monety.
Następną atrakcją, czy też dodatkiem, który również jest nieodłącznym elementem tego typu wydarzeń, a mianowicie budki z jedzeniem i piciem. Miejsc, w których można się posilić, było mnóstwo, oraz były one bez wątpienia najbardziej okupowaną atrakcją non stop. Kolejki były strasznie długie i to wszędzie. Mimo że owych budek było multum, przy każdej z nich kolejki ani na moment nie ustawały. Najwięcej osób zainteresowanych było największym kompleksem jadalnym, który mieścił w sobie kilka stoisk, był również zadaszony. Nie udało nam się nawet wejść tak naprawdę do środka, jedynie zajrzeć, a więc zrezygnowaliśmy. Co więcej, niemalże niemożliwym było znaleźć wolne miejsce, aby ów posiłek zjeść. Tym samym, wiele osób jadło na stojąco. Wszystkie ławki i stoliki były ciągle zajęte, jeśli miejsce się zwolniło, zaraz zajmował je ktoś inny. Co do samej strawy, były to głównie mięso, np. kurczak, karkówka, czy kiełbasa. W wielu miejscach oferowano również szaszłyki, surówki, oraz frytki lub ziemniaki do zastawu obiadowego. Lista dań była czasem naprawdę długa, aczkolwiek mieliśmy problem z rozszyfrowaniem dań, a internet niewiele pomagał. Dopytywać także nie było sensu, jako że budki obsługiwane były zazwyczaj przez starsze Panie, czasem Panów, dodatkowo, gwar był niesamowity, więc ciężko byłoby się dogadać w takich warunkach po rosyjsku. Odnośnie do cen, były one nieco zróżnicowane, choć nie odbiegały od siebie aż tak diametralnie. Spacerowaliśmy pomiędzy budkami od jednego końca całego terenu do drugiego w celu znalezienia najniższych cen oraz najkrótszej kolejki. W miarę upływu czasu, kolejki troszeczkę się zmniejszyły, choć nadal niewiele. Udało nam się znaleźć odrobinę tańszą budkę z odrobinę krótszą kolejką. Panie, które tam pracowały, były w mniej zaawansowanym wieku, więc zdołaliśmy się porozumieć nawet po angielsku. Samo jedzenie nie było złe, ale oczywiście tanie też nie. Takie imprezy przyciągają mnóstwo miejsce z jedzeniem, które liczą na wysokie zyski, więc ceny nie były niskie, szczególnie na kieszeń studencką.
Co więcej, prawie każda/każdy z Łotyszek/Łotyszy miała/miał na swoim stole do swojego posiłku jakiś trunek, a więc oczywiście piwo. Wyraźnie zauważyć można było, że większość osób na imprezę przybywało z rodzinami, czy też ze znajomymi. Ligo zdecydowanie jest wydarzeniem rodzinnym oraz towarzyskim. Studentów też można było zauważyć. Spotkaliśmy kilka Łotyszek i Łotyszy z grupy, z którą mieliśmy najwięcej zajęć. Spotkaliśmy nawet znajomych studentów z Iraku, z którymi chodziliśmy na British Culture. Poznaliśmy też kilka nowych osób. Mieliśmy okazję porozmawiać z parą z Japonii, która również była wtedy na drugim roku studiów. Jak się okazało, tak jak my przyjechali z Erasmusa i studiowali na Uniwersytecie Łotewskim, choć w odróżnieniu od nas, nie wynajmowali pokoju w akademiku, a prywatne mieszkanie z inną parą z Ukrainy i jedną Łotyszką. Tak jak my, byli zauroczeni Łotwą i pełni zachwytu. Porozmawialiśmy o miejscach, zabytkach, oraz wszelkich atrakcjach, które mieliśmy okazję zwiedzić. Nasi nowo poznani znajomi bardzo chcieli pojechać do Siguldy. Niestety, nie spotkaliśmy ich już od tamtego czasu, ale mamy nadzieję, że im się udało, a cały pobyt był bardzo owocny. Niestety, jako że był już czerwiec, semestr letni dobiegał końca, a zarazem Erasmusowa przygoda. Z tego powodu byli znacznie mniej zachwyceni. Stwierdzili, iż być może skorzystają z mobilności ponownie i przyjadą na Łotwę na jeszcze jeden semestr, tym razem zimowy. My możemy jedynie żałować, że nie wybraliśmy się na Łotwę ponownie, a do Turcji, którą również szczegółowo zrelacjonujemy oraz porównamy z Łotwą w którymś z kolejnych postów.
A wracając do Ligo, z pewnością nie było dla nas aż tak przyjemne i obfite w zabawę jak dla samych Łotyszy, dla których jest to naprawdę duże oraz istotne wydarzenie obchodzone co roku. Imprezy z okazji dnia Ligo odbywały się oczywiście nie tylko w samej Rydze, ale również w innych miastach, czy wsiach na Łotwie. Ze sprawdzonego źródła wiemy, iż na wsiach Ligo obchodzone jest bardziej tradycyjnie, oraz jest bardziej ekscytujące od tego obchodzonego w miastach. Nasz kolega, który owych informacji nam udzielił, sam wyjechał na wieś do rodziny na kilka dni, aby hucznie świętować.
Na koniec mamy do przedstawienia ostatnią już atrakcję, która ma miejsce bardzo późno w nocy, prawdopodobnie ok. północy, czy też później. Tradycyjnie, Łotyszki oraz Łotysze rozpalają duże ognisko, oraz nad nim skaczą. W ten sposób mają uwolnić się od ciężarów, które na nich ciążą. Na początku, byliśmy niezwykle ciekawi całego zamysłu, jego wykonania, ale skończyło się na tym, że skakanie nad ogniskiem przeoczyliśmy, musimy się przyznać, przeoczyliśmy absolutnie umyślnie. Impreza zaczęła się nam dłużyć, więc ok. godziny 22 zwyczajnie udaliśmy się z powrotem do domu.
Co prawda, Ligo nie było aż tak ekscytujące, jak mogliśmy się spodziewać. Nie znaliśmy całej tradycji oraz zamysłu wydarzenia, co również mogło przyczynić się do niemałego znudzenia imprezą. Oczywiście, warto się wybrać, oraz zobaczyć na własne oczy, w końcu Ligo odbywa się tylko raz w roku.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)