Budapeszt - Sztuka uliczna
Wspominki z Węgier
W Polsce coraz bardziej czuć zbliżającą się zimę Jest smętnie, wieje wiatr i wcale nie widać słońca. Przez taką pogodę zaczynam tęsknić za Budapesztem, w którym ono nie przestaje nigdy świecić. Chciałabym przejść się ulicami Pesztu w stronę Dunaju, minąć Deák, albo zatrzymać się tam na kawę. Rozmyślam o moim ulubionym europejskim mieście i przypominam sobie, za co je kocham. Wiem, że spacerując trafiłabym na coś, co zawsze mnie zastanawiało, a jak do tej pory nie miałam czasu tego sprawdzić. Nadrabiam zaległości i już googluję, chociaż moja znajomość języka węgierskiego nadal kuleje. Co mam na myśli? Czego będę szukać? Wydaje mi się, że ulicznego artysty, bo to o czym mówię, to raczej celowe działanie w przestrzeni publicznej. Zamiast opisywać, dodam zdjęcie, które zrobiłam pod koniec marca, lub na początku kwietnia, gdy spacerowałam ulicami stolicy Węgier.
Takie pomalowane pęknięcia chodnika mijałam już kilkakrotnie. Nie raz zastanawiało mnie, kto jest za nie odpowiedzialny. Nie wiem czemu, wyleciało mi z głowy sprawdzenie, skąd się biorą. Moim zdaniem, kolory na asfaltowych chodnikach są genialnym pomysłem. Gdy je zobaczyłam pierwszy raz, pomyślałam: czemu ja na to nie wpadłam?
Sztuka uliczna kontra polityka.
Pierwszy trop prowadzi mnie do strony tej. Jeśli jesteście odważni i chcecie posłuchać wiadomości w języku węgierskim - włączcie filmik ze strony. Z tego materiału można dowiedzieć się, że aktywiści Kétfarkú Kutyapárt zostali zatrzymani podczas malowania chodników. Mimo że węgierskie społeczeństwo pozytywnie reagowało na ich działania. Okej, czym więc jest Kétfarkú Kutyapárt? Googluję dalej. Zwykłe kolory na pękniętym asfalcie nie są najwidoczniej zwyczajnym "upiększeniem" miasta, jak na początku myślałam. Jak już wspomniałam, nie znam węgierskiego na tyle, by wszystko łatwo zrozumieć. Szukam więc informacji po angielsku, Kétfarkú Kutyapárt tłumaczy się na Two-tailed Dog Party. Dłuższa węgierska nazwa to Magyar Kétfarkú Kutya Párt i jest nazwą żartobliwej partii politycznej na Węgrzech. Założonej w Szeged w 2006 roku, zarejestrowanej jako oficjalna partia polityczna w 2014 roku. Partia ta głównie zajmuje się sztuką uliczną - graffiti, szablonami, różnymi plakatami, które parodiują elitę polityczną.
Logo Two Tailed Dog Pary. (zdjęcie pobrane z tej strony)
Działalność polityczna Magyar Kètfarku Kutya Párt nie może być traktowana na serio. Każdy z kandydatów wyborczych nazywa się István Nagy (węgierski odpowiednik polskiego Jana Kowalskiego). Plakaty wyborcze Dog Party przedstawiają m.in. mapę Europy i głoszą: "Dla mniejszych Węgier!". Program polityczny również powinien zaskoczyć, a na pewno zadowolić Węgrów. Obiecują wyborcom życie w wiecznym pokoju, jeden dzień pracy w tygodniu, dwa zachody słońca na dobę i to w różnych kolorach, mniejszą grawitację, darmowe piwo i niskie podatki. Początki działania grupy, której liderem jest Gergely Kovacs, kojarzone są z plakatami, które zaczęły pojawiać się w Szeged, a później w innych węgierskich miastach. Komentują one w ironiczny sposób działania polityczne na Węgrzech. Mi osobiście spodobał się najbardziej ten, który dotyczył niezadowolenia z zakazu handlu w niedziele. A to pewnie dlatego że sama chętnie komentowałam ten zakaz, najczęsciej budząc się głodna w niedziele. Nigdy nie pamiętałam by zrobić zakupy w sobotę. Cała ja. Niestety nigdy nie zrobiłam żadnego zdjęcia bilbordowi. Nadrobię braki przy następnej wizycie na Węgrzech. Znalazłam w internecie inne zdjęcie, by pokazać Wam, jak to wygląda.
(zdjęcie pochodzi z tej strony)
Na oficjalnej stronie partii możemy znaleźć więcej streetowych prac grupy. Są oni zwolennikami wolności słowa i artystycznego wyrazu. Tworzą nie tylko plakaty. Szablony, malunki, ogłoszenia na murach i inne działania uderzają w politykę firm, stan węgierskich kolei, lub zwyczajnie dostarczają odbiorcy prosty meta humor. O co więc chodzi w kolorowych pęknięciach na chodniku?
Rozwiązanie zagadki
Słyszeliście kiedyś o Twierdzeniu o czterech barwach? Nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana matematyką, więc nawet jeśli o tym słyszałam, to wypadło mi z głowy. Dzięki Bogu jest internet, jest Wikipedia i w szybki sposób mogę przeczytać definicję tego twierdzenia. Nie będę jej tu przekopiowywać. Mniej więcej chodzi o to, że jest to jeden z problemów matematycznych, jeden z najpopularniejszych. Mapę polityczną dowolną, możemy pomalować czteroma kolorami tak, aby każde dwa kraje posiadającą swoją granicę miały inne kolory... (no dobra, troche poleciałam wikipedią), zachęcam Was jednak do poczytania o tym na jakiś stronach. Nie mogę tu wklejac skopiowanych definicji.
Dlaczego o tym wspominam? Bo to właśnie tego dotyczą kolory na ulicach Budapesztu. 1 kwietnia 2016 roku powstała pierwsza praca, która jest zastosowaniem twierdzenia o czterech barwach w praktyce. W matematyce twierdzenie te stwierdza, że każda płaszczyzna jest podzielona na regiony, jak mapy polityczne Węgier. Mogą być barwione w maksymalnie 4 kolorach, bez dwóch sąsiadujących regionów tego samego koloru.
Przechodząc ulicami Budapesztu przez ostatnie 3 miesiące mojego pobytu tam, nie zdawałam sobie sprawy, że coś na ulicy, co zwróciło moją uwagę, ma głębsze znaczenie. Cieszę się, że w końcu poświęciłam chwilę na odnalezienie informacji na ten temat. Teraz mam zamiar śledzić działania Two-tailed Dog Party, chociażby dzięki ich facebookowej stronie. Wiem, że do malowania ulic może zgłosić się każdy. Na facebooku istnieje grupa poświęcona temu działaniu. Może niebawem, gdy mój węgierski będzie bardziej zaawansowany, dowiem się więcej na ten temat.
Mam nadzieję, że te informacje chociaż trochę się wam przydadzą. Gdy będziecie kiedyś spacerować pięknym Budapesztem i zobaczycie na pekniętym asfalcie kolorowe malunki, będziecie wiedzieli skąd się tam wzieły.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)