Akademik Prima

Opublikowane przez flag-xx Martyna Bugaj — 4 lat temu

Blog: Erasmus na Łotwie
Oznaczenia: Stypendium Erasmus

Lokalizacja

Akademik, w którym mieszkaliśmy, zwie się Prima Hostel. Prima Hostel usytuowany jest na Mazā Lubānas iela 6, Latgales priekšpilsēta (jeszcze nie tak dawno ulica zwała się Rēznas iela 10 k-1).

Cennik

Koszty najmu różnią się oczywiście od ilości lokatorów. Za pokój 2-osobowy z łóżkiem piętrowym zapłacimy 130 euro za osobę, natomiast za pokój 2-osobowy z dwoma oddzielnymi łóżkami zapłacić musimy 150 euro za osobę. Pokój 3-osobowy kosztuje 100 euro. Z kolei 1-osobowy 270 euro. Tuż obok znajduje się drugi akademik - Reznas, aczkolwiek Reznas dostępny jest tylko dla studentów z zagranicy, do dyspozycji mamy jedynie pokoój 2-osobowy w cenie 100 euro za osobę. Ponadto, w Reznas nie dzielimy jednego przedpokoju (w tym łazienki i toalety) na dwa pokoje. W Reznas studentki/studenci dzielą jedną łazienkę na całe piętro. Jak to wszystko w środku wygląda, nie mamy pojęcia. Nigdy nie widzieliśmy tego akademika od wewnątrz. Jak dowiedzieliśmy się, że trzeba by było dzielić łazienkę ze wszystkimi studentkami/studentami z piętra, to od razu odrzuciliśmy tę opcję. Za Reznas przemawia jednak niższa cena czynszu. Chociaż, w Prima Hostel mieliśmy miłą niespodziankę po trzech miesiącach naszego pobytu. Za pierwsze trzy miesiące płaciliśmy 130 euro od osoby, natomiast za ostatnie dwa miesiące płaciliśmy już 115 euro od osoby. Najwyraźniej za dłuższy pobyt, cena czynszu jest niższa. Mając szczupły budżet studencki, ucieszyliśmy się bardzo. Ceny na Łotwie naprawdę nie są niskie. Polska jest tańszym krajem (choć niektóre produkty są w porównywalnych cenach).

Warunki mieszkalne

Odnośnie do naszego akademika, Prima, warunki może i nie były pierwszej klasy, nie spodziewajcie się luksusów. Niemniej jednak, z czasem przyzwyczailiśmy się i możemy stwierdzić, że nie było aż tak tragicznie. Wad znaleźć możemy raczej więcej niż korzyści, ale w miarę można przywyknąć. Co można uznać za zaletę, to wielkość pokoju. Jak na pokój studencki, 2 - osobowy (taki właśnie wynajmowaliśmy), pokój był całkiem duży. Pokój wyposażony był w jedną, ale naprawdę dużą szafę, więc zdołaliśmy wszystko pomieścić. Co więcej, mieliśmy jeszcze jedną niewielką szafkę. Tu zalety chyba się kończą. Łóżko nie wyglądało zbyt elegancko i zachęcająco. Podłoga była bardzo porysowana i zniszczona. Ściany wyglądały chyba jeszcze gorzej. Aczkolwiek, jak już wspomnieliśmy, z czasem naprawdę można się przyzwyczaić. Mimo że pokój nie zachęca wizualnie, w miarę upływu czasu było całkiem przytulnie i chętnie do niego wracaliśmy zmarznięci po zajęciach.

Kolejną wadą była łazienka. Po pierwsze, dzielić ją musieliśmy z niezbyt lubianymi przez nas lokatorami, ale o tym później. Toaleta nie wyglądała źle, można powiedzieć, że w porządku. Łazienka z kolei pozostawia wiele do życzenia. Zwyczajnego prysznica nie spodziewajcie się ujrzeć. Za prysznic służy wnęka w ścianie, niewyposażona w słuchawkę prysznicową, a jedynie zardzewiałą 'końcówkę', z której wydobywa się woda. Kiedyś, przy szorowaniu prysznica, 'końcówka' wypadła ze ściany i od tego momentu ledwo się trzymała. Za kabinę prysznicową służyła stara zasłona. Odnośnie do czystości prysznica, nie wyglądał on zbyt urodziwie. Szorowanie zajęło mi ok. godziny, zanim zdecydowałam się z niego skorzystać. Po szorowaniu prysznic niestety i tak nie spełniał naszych standardów. Umywalki prezentowały się lepiej, w każdym razie nasza, regularnie czyszczona, czego nie można powiedzieć o drugiej należącej do sąsiadów. Podłoga i ściany w łazience również były bardzo niezadbane. Jesteśmy pewni, że akademik nie był remontowany ani razu, odkąd powstał. Przy ciągłym użytkowaniu przez studentów i braku pielęgnowania pokoi i łazienek, wszystko prezentowało się bardzo kiepsko.

Zaletą może być fakt, iż mniej więcej co tydzień (choć później zdecydowanie mniej często) przychodziły rano Panie, które sprzątały studentom łazienki. Z przykrością musimy stwierdzić, że sprzątanie nie było zbyt dokładne, czemu raczej nie ma się co dziwić, jeśli do posprzątania jest wiele niezadbanych łazienek.

Na każdym piętrze znajduje się kuchnia przeznaczona dla studentów dzielona przez ok. 10-14 pokoi. Możecie sobie wyobrazić, jaki był tam bałagan. Co prawda, Panie sprzątały kuchnię każdego ranka (oprócz sobót i niedziel), ale studenci są wyjątkowo uzdolnieni w robienie bałaganu. Jeśli chodzi o wyposażenie kuchni, każda kuchnia miała dwie płyty indukcyjne i jedną mikrofalę. Na naszym piętrze były też 3 lodówki. Na pozostałych prawdopodobnie również 3. Niestety, kuchnie nie były wyposażone w piekarniki. Największym minusem kuchni był zsyp na śmieci, z którego często bardzo nieprzyjemnie śmierdziało. Niektórzy studenci byli wyjątkowo mało inteligentni lub zwyczajnie nie przejmowali się bałaganem, jaki robią. W każdej kuchni znajdowały się notki nakazujące zostawiać po sobie porządek. Widocznie do większości takie informacje nie docierały.

Na parterze mieściła się pralnia, oczywiście płatna. Na początku, nie byliśmy zbyt zadowoleni z cen. Po pierwsze, były one zbyt wysokie, a po drugie, pralki były mało pojemne za taką cenę. Jakiś czas później, pralnia wyposażona została w nowy sprzęt, tańszy i bardziej pojemny. Ceny zależą od programu prania. Jeśli dobrze pamiętamy, to były to koszty to 0.75-2 euro za pranie.

Ostatnia informacja odnośnie do warunków mieszkalnych, do każdego pokoju można sobie wynająć lodówkę za opłatą 9 euro na miesiąc. Z tego, co wyczytaliśmy na stronie Uniwersytetu Łotewskiego w zakładce 'Accomodation', liczba jest ograniczona, ale nam się jakoś udało, mimo że przyjechaliśmy tydzień po rozpoczęciu semestru.

Więcej informacji można zasięgnąć na oficjalnej stronie Uniwersytetu Łotewskiego: https://www.lu.lv/en/studies/student-life/accommodation/

Sąsiedzi

Bardzo nieprzyjemnym dla nas doświadczeniem, było dzielenie korytarza i łazienki z naszymi sąsiadami. Jak już wspomnieliśmy, studenci nie dbają za bardzo o czystość, o czym przekonaliśmy się bardzo dobrze. Na początku, mieszkali obok nas studenci z Białorusi. Podkreślam, studenci, nie studentki. Co gorsza, było ich trzech. Jak tylko się wprowadziliśmy, zawarliśmy układ, sprzątamy raz w tygodniu, jeden tydzień my, jeden tydzień oni. Niezbyt dobrze wywiązywali się ze swoich obowiązków. Nie raz zdarzyło mi się z nimi kłócić o to, że nie dbają o porządek i nie szanują mojej pracy. Bardzo niefortunne i nieprzyjemne doświadczenie mieszkać obok studentów, którzy żyją w takim bałaganie. Nie polecamy, odradzamy, absolutna katorga i doświadczenie wręcz odrażające.

Mniej więcej w połowie naszej edukacji na Łotwie, trzech nieszczęsnych Białorusinów się wyprowadziło. Ależ się cieszyliśmy. Kilka dni po ich wyprowadzce, wprowadziła się jakaś Pani z córką na kilka dni. Mieliśmy okazję zerknąć do środka, co zostawili po sobie Białorusini, kiedy pokój sprzątał Pan strażnik. Sodoma i gomora. Kłęby kurzu i śmieci.

Obu Pań, które się wprowadziły, nie było prawie całe dnie, nie zostawiły po sobie żadnego bałaganu, tylko się cieszyć. Nasza radość nie potrwała długo. Po Paniach wprowadzili się obok studenci z Uzbekistanu. Jakbyśmy byli przeklęci, ponownie trójka nieszczęsnych studentów. Z nowymi sąsiadami mieliśmy taki sam problem, jak ze starymi. Co prawda, Uzbekistańczycy nie robili może aż takiego bałaganu i wywiązywali się z zawartej umowy lepiej, ale byli jeszcze większą udręką, a szczególnie jeden z nich (pozostała dwójka raczej nie wdawała się we znaki).

Ów szczególny Uzbekistańczyk urządzał nie tylko przeogromny bałagan, ale zachowywał się też dość dziwnie. Chyba też za nami nie przepadał. Z czasem nie odpowiadał nawet na nasze powitanie. Raz doświadczyłam bardzo dziwnej sytuacji, w roli głównej oczywiście Uzbekistańczyk. Pewnego ranka, jako że już miałam wychodzić z łazienki, ponieważ zbieraliśmy się na zajęcia, zostawiłam uchylone drzwi. Prawie byłam gotowa i zbierałam manatki, w pewnym momencie, drzwi uchylają się jeszcze bardziej i widzę twarz znienawidzonego Uzbekistańczyka. Przestraszony, zdziwiony i zawstydzony ucieka. Po ok. 3 minutach opuszczam łazienkę i widzę, że Uzbekistańczyk czai się obok w toalecie w koszulce i majtkach czekając, aż łazienka się zwolni. Moja już i tak niska opinia o Uzbekistańczyku spadła jeszcze niżej. Bardzo dziwny i nieprzyjemny człowiek, a na dodatek niezbyt uczciwy.

Któregoś ranka, najprawdopodobniej ranka czwartkowego, jako że zawsze w czwartki rano zrywałam się na 3 godziny lektoratu z języka niemieckiego, a Łukasz wylegiwał się prawie do południa, doszło do kradzieży. Kiedy wróciłam po niemieckim do akademika, Łukasz zrelacjonował mi przebieg zdarzeń. Pan Strażnik zawitał do drzwi naszego pokoju wraz z jedną z Pań zajmujących dbaniem o czystość akademika i wypytywał o jednego z Uzbekistańczyków. Pani wyjaśniła, iż zostawiła na korytarzu na minutkę, czy dwie czajnik elektryczny, jeszcze ładnie zapakowany w karton. Jak wróciła, czajnika już nie było. Jak się okazało, czajnik ten powędrował do naszego przedpokoju, a Pani i Pan Strażnik już mieli już pewne podejrzenia, w kogo parszywych łapskach czajnik ów zniknął. Jako że na wszystkich piętrach, na korytarzu zainstalowanych jest kilka kamer, całe zajście kradzieży zostało zarejestrowane. Pani lub Pani (już niestety nie pamiętam) otworzyła/otworzył pokój Uzbekistańczyków w celu przeszukania pokoju. Po otwarciu szafy pięknie zapakowany czajnik znajdował się właśnie we wnętrzu szafy. Pani i Pan Strażnik zdecydowali, aby czajnik zostawić na miejscu i przekazać złodziejowi, aby odniósł urządzenie do recepcji, a obejdzie się bez konsekwencji. Uzbekistańczyk jak się okazało już nie raz, nie wykazał się inteligencją. Zamiast czajnik oddać do recepcji i przeprosić za swój niecny występek, odniósł czajnik w to miejsce, z którego go ukradł. Czy poniósł jakąś karę, nie wiemy. Ostatecznie, absolutnie nie polecamy, odradzamy wręcz takich sąsiadów.

Szczęście nam nie dopisało, jeśli chodzi o sąsiadów ani z Białorusi, ani z Uzbekistanu. Aczkolwiek, spotkaliśmy kilku miłych ludzi z akademika. Czasem zdarzyło się pogawędzić z kimś w kuchni przy pichceniu obiadu. Najwięcej studentów (studentek spotkaliśmy na naszym piętrze bardzo mało, chyba zaledwie jedną) było zdecydowanie z Uzbekistanu. Spotkaliśmy również studenta z Indii, który wybierał się również do Polski. Co ciekawe, każdy ze studentów, z którym mieliśmy okazję porozmawiać, studiował ekonomię.

A na koniec, ostrzegamy przed głośnymi nocami (nawet w środku tygodnia). Zdarzyło nam się mieć nieprzespaną noc przez pewnego Rosjanina, który to pół nocy wykrzykiwał bardzo zmyślne bluźnierstwa w kierunku kogo, nie mamy pojęcia. Rosjanin był chyba bardzo zaślepiony złością, kłótnia (czy cokolwiek to było) brzmiała raczej jak monolog.

Odnośnie do imprez w akademiku ani razu żadnej nie słyszeliśmy. Być może studentki/studenci imprezowały/imprezowali po cichu albo trafiliśmy na nieodpowiednie piętro. A być może studentki/studenci wolą imprezować poza akademikiem.

A poniżej nasi uroczy kumple spod akademika (zabrakło jeszcze dwóch kolegów na fotografii), dokarmiani, jak tylko najczęściej się dało. Troszeczkę nieufni, choć do jedzonka podchodzą z miłą chęcią. Najbardziej ufny okazał się bury kocur. Dużo milej witają starsze Panie, które musiały troszczyć się o kocury już od dawna.

akademik-prima-de06f3c04ffd29e0bb30259b1

akademik-prima-7280d2147d1a09c42ae212216

akademik-prima-75f6d538881298d8a7e2069c3

akademik-prima-e884c8533e30ffb50cdcce3e2

Możemy jeszcze dodać, że koty łotewskie są wyjątkowo dużych gabarytów. Większość kocurów, które spotkaliśmy, były naprawdę ogromne, ale niegroźne, zazwyczaj jedynie nieco przestraszone i nieufne.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!