Up To Date Festiwal - Pozdro Techno, Pozdro z Białegostoku.
Pojechałam sama na festiwal
Urodziłam się w Grajewie. Jest to miasto na Podlasiu, tuż obok Mazur. Małe takie, w którym mieszka dwadzieścia trzy tysiące osób. Za kilka godzin w nim będę (wracam na święta). Kocham te miasto, bo stamtąd pochodzę. Nie na tyle jednak, by tam zostać i mieszkać. Odwiedzam jednak regularnie swoich kochanych rodziców. W zeszłe wakacje, zdarzyło mi się być u nich akurat w tym samym czasie, w którym odbywał się festiwal Up To Date w Białymstoku. Było to dokładnie 23 – 24 września.
Wiecie ile jest kilometrów z Grajewa do Białegostoku? Dokładnie osiemdziesiąt dwa. Ile czasu jedzie pociąg z Grajewa do Białegostoku? Dokładnie godzinę i dziesięć minut. Mało i krótko. Czy to nie są wystarczające argumenty przemawiające za pojechaniem na festiwal? Są. Dlatego w mojej głowie zrodził się pomysł: jadę na Up to Date, kupuję bilet i nie ma odwrotu.
Czym jest Up to Date?
Jest to stosunkowo młody festiwal, którego hasłem jest znane w całej Polsce „pozdro techno”. Noszą je wszyscy na koszulkach, bluzach, czy workach, plecakach (teraz ja też). Młody, bo pierwsza edycja odbyła się w 2010 roku. To nie Audioriver (o którym już kiedyś pisałam), to coś zupełnie innego. I aż wstyd mi się przyznać, ale byłam na nim pierwszy raz w życiu w 2016 roku. Nigdy nie było mi po drodze na Podlasie, ale w końcu znalazłam się w sąsiedztwie i pojechałam.
Fetiwal ten to festiwal muzyki elektronicznej. Nie grają tam tylko techno – pojawia się też rap (Pezet, Ten Typ Mes, itp.). Wiele ciekawostek muzycznych możecie tam usłyszeć. I mimo, że różni się od festiwalu w Płocku, nie jest zły. Jest ciekawie zorganizowany. Zawsze odbywał się w innej miejscówce, więc nie mogę porównać go do tej, w której odbył się w ostatniej edycji. Lokalizacja dosyć ciekawa: parking Stadionu Miejskiego w Białymstoku. Mega klimatyczne miejsce! I fajna organizacja. Widać, że festiwal ma dużo sponsorów, którzy reklamują się na miejscu, ale nie w sposób natrętny. Ludzi też jest zdecydowanie mniej niż na innych imprezach, na których byłam, ale to znowu plus!
Jak to nikt inny nie jedzie?
Kupiłam bilet, zanim zapytałam kogokolwiek, czy jedzie na festiwal. Byłam pewna, że będzie tam masa moich znajomych… Nic bardziej mylnego. Wysłałam kilkanaście wiadomości o treści: „Cześć, będziesz na Up to Date w Białymstoku?”. Każdy odpowiedział mi: „nie, nie w tym roku.”. No super. I co teraz? Bilet kupiony, jak go teraz odsprzedać? Szkoda mi było tych kilkudziesięciu złotych (nie była to duża kwota, ale jednak, pieniądz, to pieniądz). Próbowałam kogoś zwerbować… bezskutecznie. Nie wiedziałam, czy mam wsiadać w pociąg, czy nie. W końcu to impreza w innym mieście (którego nawet nie znam). Plan był taki: jadę na miejsce, bawię się do piątej rano i wracam pociągiem do miasta rodziców. Dlaczego o piątej? Bo wcześniej nie było żadnego pociągu. Było ryzyko, że na festiwalu nie będę się dobrze bawić i będę musiała jakoś do tej piatej przeczekać. Tego bałam się najbardziej. Bałam się, że zasnę tam z nudów. Pytałam Mamę sto razy, czy jechać, czy nie jechać. Byliście kiedyś sami na imprezie? A wyobrażacie sobie być sami w obcym mieście, bez noclegu, na festiwalu? Ja już tak. Pojechałam.
Gdy taksówkarz wysadził mnie pod stadionem, okazało się, że musze przejść go na około by trafić do wejścia. Zauważyłam trzy osoby, dwie dziewczyny i jednego chłopaka. Zapytałam ich, czy wiedza gdzie iść. Powiedzieli mi, że też szukają wejścia i że mogę do nich dołączyć. W ten oto sposób poznałam nowych znajomych jeszcze przed wejściem na impreże. Nie ma nic prostszego. Co śmieszniejsze, Filip, nowo poznany kolega, jak się okazało też miał przed sobą przeprowadzkę do Wrocławia. Mamy ze sobą kontakt do dziś. Warto jechać na festiwal samemu – poznasz nowych ludzi i tyle. Na festiwalach jest mega łatwo kogoś poznać, lubię to.
Wytrzymałam do piątej rano, a moi nowo poznani znajomi odwieźli mnie nawet na Dworzec Kolejowy. To że zasnęłam w pociągu to zupełnie inna historia. Obudziłam się na czas i cała i zdrowa wróciłam do domu rodziców, by się wyspać. Udało się!
Sam Festiwal i czy pojadę za rok?
Sam Festiwal nie podbił mojego serca ze względu na muzykę. Zakochałam się w pracy organizatorów, którą widać, że włożyli w jego zorganizowanie. Ludzie, klimat, miejscówka – to tworzy Up to Date. Stary Fiat 126p z napisem Pozdro Techno postawiony gdzieś na korytarzu – mega pomysł. I sklep z ciuchami, które zakupione w second handzie, po małym tiuningu zyskały nowe życie (namówiłam Filipa na zakup kolorowej bluzy, ja kupiłam dwa worki, jeden dla siebie, drugi dla Kaśki). Miłe osoby i miłe wszystko. Plus super kampania reklamowa – wygooglujcie sobie film promujący zeszłoroczną edycję. Nie ma nic piękniejszego!
Czy pojadę? To proste! Specjalnie odwiedzę rodziców by być na Up To Date! Jesteśmy od tej pory przyjaciółmi. Tym razem wybiorę się na dwa dni festiwalu, nie na jeden jak w 2016 roku.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)