Podróż i pierwszy dzień

Opublikowane przez flag-xx Daniel Madej — 9 lat temu

Blog: Erasmus w Rumunii
Oznaczenia: flag-ro Erasmusowy blog Alba Iulia, Alba Iulia, Rumunia

2.10.2015r.

Zapewne zastanawiacie się jak student z Polski może wybrać wyjazd na Erasmusa akurat do Rumunii. Odpowiedź jest prosta i złożona zarazem:

  • po pierwsze chęć pojechania do takiego kraju, gdzie wysokość grantu wystarczy na pobyt bez potrzeby dokładania z własnej kieszeni.
  • po drugie namowy prodziekana naszego wydziału, koordynatora i mojego przyjaciela ze studiów, który ma jednak delikatną słabość do takich krajów.

Przejdźmy teraz do samej podróży. Moja przygoda rozpoczęła się już 28 września, kiedy wyjechałem z domu do Częstochowy podpisać umowę. Miałem później jeszcze kilka dni na spotkania ze znajomymi, których nie będę widział przez najbliższe pół roku (no chyba że przez dobrodziejstwo jakim jest Skype, ale to nie to samo, co rozmowa twarzą w twarz).


Z Częstochowy wyjechaliśmy pociągiem w piątek o godzinie 7:45 do Krakowa, gdzie miała na nas już czekać ekipa z Piły (9 osób). Później mieliśmy autobus do Budapesztu, prawie 10 godzin jazdy, podczas której niektórzy zdążyli się już dobrze zabawić. Niestety dla mnie jazda autokarami nie należy do najprzyjemniejszych, więc większość czasu spędziłem na oglądaniu filmów i słuchaniu muzyki.


Najwięcej problemów podczas całego przejazdu mieliśmy na Węgrzech. Ponad godzinę transportowaliśmy się z dworca PKS na dworzec PKP. Pytaliśmy kilkanaście osób jak dotrzeć na dworzec, ale każdy miał inną wersję. Ostatecznie poszliśmy na stację metra i po jednej przesiadce udało nam się dotrzeć do Budapest Keleti.

Mieliśmy jeszcze 3 godziny do pociągu, więc rozłożyliśmy się na dworcu, wyciągnąłem gitarę i zaczęliśmy naszą imigrancką imprezę. W międzyczasie chłopaki poszli po bilety (z których 3, jak się później okazało, nie miały rezerwacji i, gdyby tego w porę nie zauważyli, musieliby dopłacić w pociągu 10 euro).

Pociąg do Alba Iulii był chyba najprzyjemniejszą i zarazem najbardziej męczącą częścią podróży. Większość czasu spędziliśmy w wagonie restauracyjnym, gdzie znowu zaczęliśmy imprezę z gitarą. Łącznie przez całą drogę spałem może 2 godziny, a już na miejscu stwierdziliśmy, że nie ma sensu kombinować z dojazdem, tylko wpakowaliśmy się do taksówek. Uwierzcie mi, że 4 osoby na tylnej kanapie i do tego duża torba to nie jest wygodna forma transportu (dobrze, że to nie było daleko).

No to teraz akademik... Myślałem, że ten w Częstochowie to porażka tutaj jest jeszcze gorszy. Mały pokój, w którym jakoś się muszą zmieścić 3 osoby i do tego żadnego miejsca na laptopa (a o trzech to nawet nie ma co marzyć). Szczerze mówiąc po przeczytaniu broszuli spodziewałem się czegoś więcej. Później już zostało nam tylko się rozpakować, zjeść coś i odespać nocną podróż, bo wieczorem mieliśmy zaproszenie na zapoznawczą imprezę.

O imprezie nie ma co za bardzo opowiadać, zwykłe standardowe posiedzenie w akademiku z muzyką i alkoholem, tyle tylko, że nie ze wszystkimi można porozmawiać po polsku, a u mnie z przestawieniem się na angielski jest ciężko. Jak to na każdej imprezie później wykruszyły się grupki i część siedziała w pokoju, część na balkonie. Jak już mówiłem, zwykła impreza w akademiku.

Kiedyś wyczytałem, że pisząc bloga powinno się robić krótkie konkretne wpisy, więc jak dotrwałeś do końca tego wpisu to chwała Ci za to :)


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!