Klub Hollywood

Imprezowanie w Tallinie to zawsze była przygoda. Nie miało znaczenia jaka jest pogoda, czy jest zimno czy nie, jaka jest pora roku... jedyną ważną rzeczą było to, że nadchodzi noc i że jesteśmy gotowe się zabawić.

Miałyśmy w zwyczaju robienie czegoś każdej nocy, mogła to być zwykła kolacja u kogoś z nas w mieszkaniu, mogło to być wyjście na piwo/cydr lub krótka wizyta w Nimecie (pisałam już wcześniej o tym barze). Ale prawdziwa impreza zawsze zaczynała się w środę.

W środę odbywały się bowiem "Ladies Night"! Imprezy dla pań odbywały się w klubie Hollywood, który znajduje się przy Vana-Posti 8 (w centrum), wstęp dla kobiet był darmowy, dla panów wejściówki kosztowały 150 koron (teraz mają euro, więc pewnie zmienili cenę biletów). "Ladies Night" były wspaniałe, zawsze pełno ludzi, którzy chcieli się dobrze bawić i tańczyć aż do świtu (wtedy, kiedy świtało wcześnie, czyli nie zimą).

Często się zdarzało, że widziałyśmy obcokrajowców, którzy przyszli na imprezę.

Klub nie był duży w porównaniu do dyskotek w Hiszpanii, ale był na tyle duży, żeby pomieścić salę taneczną, strefę dla palących, duże toalety, pokój VIP i salę wejściową. Mieli również szatnię, więc za małą opłatą można było zostawić kurtki w szatni i nie myśleć o nich przez resztę nocy.

Inną dobrą stroną tego klubu były drinki, których można było spróbować, zaczynając od zwykłej coli, a kończąc na wymyślnych koktajlach. Uważajcie! Można płacić kartą.

Poza "Ladies nights", Hollywood organizowało imprezy z bardzo różną muzyką, można było przyjść potańczyć w rytmach Drum´n´Bass lub na przykład do muzyki house.

Tak więc jeśli chcecie poznać nocny Tallin, polecam wam zacząć w środę imprezą "Ladies night".