Metro w Madrycie

Mieszkałam w Madrycie 10 dni, chociaż mam wrażenie, że minęło znacznie więcej. Poznaję miasto, poprzez próbowanie nowych potraw, picie wina, pytanie o kierunki z moim podstawowym hiszpańskim, no i oczywiście dojeżdżam! Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, to że metro w Madrycie jest o wiele czystsze, niż metro w Nowym Jorku. Na całe szczęście, jeszcze nie widziałam ani jednego szczura! Nie czuję żadnych podejrzanych zapachów dobiegających z przedziwnych pęknięć i szczelin. Kolory podłóg są takie, jakimi je tu położono, a nie są w kolorze zastanawiającego brązu. I kolejna ciekawostka - tu również jest taniej! Jednorazowy przejazd kosztuje tu 1, 50 euro (6 złotych), a 10 przejazdów to tylko 12, 50 euro. Wciąż jeszcze czekam na moją kartę z nielimitowanymi przejazdami na 30 dni za 30 euro (120 złotych).

Źródło

Jednak, podobnie jak w Nowym Jorku, uliczni artyści tłoczą się w tunelach, dostarczając zazwyczaj przyjemnej muzyki w tle szurających kroków i metalicznego stukotu. Każdego dnia jeżdżę linią numer 10 na zajęcia i zawsze gra tam wiolonczelistka, która nadaje blask mojemu porankowi i to w 5 sekund. Jedyną rzeczą, której nie lubię w tym metrze są schody! Metro w Madrycie ma dużo, dużo schodów! Wydaje mi się, że niektóre linie metra są głębiej niż inne. Często muszę wchodzić po trzech czy nawet więcej piętrach schodów, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przynajmniej mam z głowy dzienną dawkę ćwiczeń.

Źródło