Żywiec na powitanie Nowego Roku
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać pierwszy noworoczny autostop z Juszczyny do Żywca oraz niespodziewane wydarzenie, w jakim mieliśmy możliwość wziąć udział w Żywcu.
Po przespaniu jakichś trzech, czterech godzin pomogliśmy z Teresą posprzątać częściowo szkołę po czym ruszyliśmy dwie godziny przed wyjazdem autokarów z harcerzami w kierunku Żywca, chcą zdążyć złapać stopa i dotrzeć na miejsce przed trzynastą, o której to godzinie jechał pociąg z Żywca do Katowic. A z Katowic wracały tym samym pociągiem, o godzinie piętnastej, szczepy i drużyny harcerzy i harcerek z Poznania i Murowanej Gośliny.
Autostop do Żywca
Wychodząc ze szkoły podskoczyliśmy pod wspomniany we wcześniejszym poście drewniany kościółek, gdzie właśnie kończyła się msza święta. Zdążyłem jeszcze wejść do środka i pożegnać się z częścią znajomych, a w tym samym czasie Teresa załatwiła nam podwózkę do Wieprza, wsi w której również zatrzymywał się pociąg jadący do Katowic.
Podwiózł nas tam mieszkaniec Juszczyny, który okazał się na tyle miły, że zostawił swoją żonę pod domem i ruszył z nami dalej - po drodze opowiadając co nieco o życiu w Juszczynie. Po drodze minęliśmy jeszcze Matusa z Ewą, łapiących stopa pod kościołem w kierunku Żywca.
W Wieprzu mieliśmy ponad godzinę do pociągu, zdecydowaliśmy się więc po chwili łapać stopa dalej - tym bardziej, że droga do Żywca była już prosta, więc każdy mijający nas samochód musiał tam zmierzać. I rzeczywiście, bodajże trzeci samochód nas zgarnął. Miła kobieta siedząca za kierownicą podwiozła nas pod sam dworzec.
W samym Żywcu najciekawszym miejscem do odwiedzenia dla turystów jest prawdopodobnie Muzeum Browaru:
Zdecydowaliśmy się więc, korzystając z dobrej weny, łapać stopa aż do Bielsko - Białej. Udaliśmy się w tym celu z dworca w stronę mostu nad Sołą. Po drodze specjalnie po nas wróciła się jedna kobieta, która wcześniej nas ominęła - ale niestety jednak nie jechaliśmy w tym samym kierunku.
Wydawało nam się, że stoimy na dobrej drodze do Bielsko-Białej. Dopiero później, zerknąwszy na mapę w internecie, zorientowałem się, że przed nami było jeszcze kilka zbiorowisk budynków i ogrodów, także nie mieliśmy szans na złapanie stopa w tym miejscu.
Noworoczny performance w Żywcu
Po niecałej godzinie zdecydowaliśmy się wrócić na dworzec, gdzie spotkaliśmy Matusów i Ewę. Po drodze trafiliśmy na ciekawą noworoczną imprezę w Żywcu, choć zalatywało trochę klimatem otwarcia tunelu w Szwajcarii - jacyś goście przebrani za kolorowe diabły z czapkami napastowali ludzi, dawali im ulotki, zadawali pytania, niekiedy zatrzymywali również samochody - ale to wszystko w atmosferze śmiechu, śpiewu i muzyki oraz otoczeniu mieszkańców miasta, którzy wyszli obejrzeć występ. Uwolniwszy się z tłumu i uniknąwszy bliższego spotkania z niezidentyfikowanymi przebierańcami dotarliśmy do dworca.
Niedługo później nadjechał pociąg, w którym siedziała już Wataha - tę część podróży spędziliśmy wszyscy na spaniu.
Katowice - Poznań
Bilet studencki do Poznania z Katowic kosztował około trzydziestu złotych - pociąg całe szczęście był bezpośredni, jechał tylko cztery godziny, a dzięki towarzystwu Watahy i Murowanej, która do nas dołączyła, podróż byłą całkiem przyjemna. Oprócz piosenek Kaczmarskiego w trakcie drogi mieliśmy okazję posłuchać opowieści Matusa o jamniczkach i grzybiarzaaaach! - a kto kiedykolwiek słuchał, ten wie, że Matusy potrafią opowiadać i ile wartości można wynieść z ich bajek i gawęd :D
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)