Wyprowadzam się do Krakowa, czyli kilka słów o programie MOST.

Opublikowane przez flag-pl Ola Noga — 7 lat temu

Blog: 46 państw Europy przed 30-stką.
Oznaczenia: Ogólnie

Weź nie kłam!

Ludzie mówią, że w życiu wszystko zależy od szczęścia. Nigdy nie słyszałam większej bzdury. W życiu wszystko zależy od nas (no prawie wszystko, niektóre choroby łapią się nawet tych, którzy jedzą zdrowo, ćwiczą itp.). Ktoś mi mówi, że ja to mam szczęście, bo dostałam samochód od rodziców, mam pełną lodówkę (tu akurat kłamią, u mnie zawsze chłodziarka świeci pustkami), czy mogę sobie podróżować. Halo, słuchajcie! Rodzicie nie daliby mi samochodu, gdybym na niego nie zasłużyła. Jeśli rzuciłabym szkołę w wieku osiemnastu lat, gdybym chlała dzień w dzień, gdybym nie szanowała ich pracy, to nie zobaczyłbym na swoim podjeździe nawet maluch. Faktycznie, mam szczęście, że było ich na takie auto stać, ale… przecież to oni zapracowali na to „szczęście”. Stworzyli mi taki komfort życia swoją ciężką pracą. Jeśli twoi rodzice są bystrzy, pracowici to i ty, te „szczęście” powinieneś mieć. Podróżuję, no tak, ale czy to nie ja staram się, łatwię pieniądze? Uwaga, podróże kosztują, a żeby hajsik mieć, trzeba iść do pracy, dostać stypendium, czy mieć oparcie finansowe w rodzinie. Uwierzcie, nikt mi nie daje tysiaka miesięcznie na wyjazdy. Sama dbam w większości o swój fundusz na wycieczki. Wiadomo, łatwiej mi, bo Tata czy Mama dołożą pewną sumę, ale biorąc te pieniądze, czasami muszę zrezygnować z kosmetyków albo ubrań. Nie jeżdżę na zakupu tak często jak większość moich koleżanek, nie potrzebuję najmodniejszej kurtki i nowej pary skarpet co miesiąc. Wolę się wstrzymać, wyżebrać na kolejny kraj, który będę mogła skreślić z listy.

Szczęście do was samo nie przyjdzie, musicie mu pomóc. Ja tak właśnie zrobiłam. Najpierw Erasmus, który finansował mi większość wyjazdów, teraz MOST…

wyprowadzam-sie-krakowa-slo-programie-mo

Stąd wyjeżdżam (Gdańsk). Zdjęcie pochodzi ze strony ->https://pl.wikipedia.org/wiki/Gda%C5%84sk

wyprowadzam-sie-krakowa-slo-programie-mo

Co to ten MOST?

Mało osób wie, że w ogóle coś takiego istnieje. A widzicie, wystarczy czasami czytać ogłoszenia, poszperać w internecie, żeby zmienić uczelnię na najlepszą w Polsce. MOST to wymiana uczelniana, a raczej program, który daje możliwość studiowanie na innej uczelni niż macierzysta w Polsce. Wybrane uniwersytety, które podpisały umowę z organizatorami tego programu, zostawiają na swojej uczelni kilka miejsca dla osób z poza pierwszej listy studentów. Na Uniwersytecie Jagiellońskim były dwa miejsca na całą Polskę i uwaga, dostałam się. Kryterium przyjęcia? Średnia ocen. Uwaga jeszcze raz, moja średnia jest przeciętna, a za kilka tygodni będę studiować tam, gdzie zapewne normalnie bym się nie dostała (chociaż może…). Zasady MOSTu są bardzo podobne do erasmusowych. Student podpisuje Porozumienie o programie zajęć, zobowiązuje się zdobyć określoną liczbę punktów ECTS na nowej uczelni. Sam wybiera sobie przedmioty, tworzy indywidulany plan zajęć, jednak musi pamiętać o tym, że nie należy wybiegać zbyt daleko poza ustawę programową. Co to oznacza? Muszę wybierać zajęcia, które mają podobny sylabus do uczelni macierzystej. Faktycznie, MOST jest bardzo dobrą opcją dla osób, który chciałby studiować coś innego niż obecnie. Tworząc swoje Porozumienie korzystam z siatki zajęć kierunków pokrewnych, co oznacza, że wybieram przedmioty, na jakie normalnie, na uczelni „ojczystej” pozwolić bym sobie nie mogła (witajcie zajęcia z krytyki literackiej, warsztaty pisania!). Niestety wyjazd na MOST nie oznacza kilku tysięcy złotych czy euro więcej na koncie. Tutaj nie ma mowy o stypendium. Musimy sobie radzić sami, to nie Erasmus – wielka szkoda.

Proces rekrutacji, czyli jak znowu miałam „szczęście”.

Od dłuższego czasu myślałam o zmianie uczelni, oczywiście nie na stałe. Już na pierwszym roku, gdzieś w jakiejś gablotce przeczytałam informacje o rekrutacji. Ale, wyjechać nie mogłam, bo najpierw trzeba zaliczyć pierwszy rok, zresztą, wybierałam do Czech na studia. Siedząc sobie w Brnie z czystej ciekawości odpaliłam stronę http://most.amu.edu.pl/index.php/rekrutacja/rekrutacja-krok-po-kroku. Jakoś tak sobie zaczęłam czytać i dotarłam do terminów składania dokumentów. Miałam na to jeden dzień, a nawet może i było jeden dzień po terminie. Zaryzykowałam, bo co miałabym stracić? Napisałam maila do koordynatora z Uniwersytetu Gdańskiego, że jestem na Erasmusie i czy mogę donieść dokumenty przez koleżankę, kilka dni później niż wskazują terminy. Mogłam! To nie było szczęście. Poprosiłam i dostałam zgodę. Koleżanka, która przebywała w Polsce, wyręczyła mnie w sprawach papierkowych. Musiała iść do dziekanatu, zabrać jakiś dokument ze średnią ocen i donieść do dziekana. On złożył podpis, a później to już tylko należało przesłąć dokumenty dalej, do koordynatora MOSTu. Nic prostszego. Zaczęły się oczekiwania, który trawy kilka miesięcy. Miałam czas wszystko przemyśleć – czy ja na pewno chcę znowu gdzieś wyjeżdżać? Rok poza uczelnią macierzystą to dobry pomysł? A czemu nie?! Sens  życia leży tylko i włącznie w nowych doświadczeniach, miejscach i ludziach (dla mnie oczywiście, wy możecie mieć odmienne zdanie). Oczekiwania się zakończyły, przyszedł czerwiec, a ja zalogowałam się na IRK Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nie wierzyłam, że się dostanę. Przecież to najlepsze humanistyczna uczelnia w Polsce, tylko dwa miejsca, musiałbym mieć szczęście (tak wy byście powiedzieli). I miałam to szczęście, na zielono było napisane „zakwalifikowana”. Siedziałam, gapiłam się w monitor i nie mogłam uwierzyć. Przez najbliższy miesiąc wyczekiwałam listu potwierdzającego przyjęcie. Przyszedł, a ja już tylko mogłam sobie bić brawo – znowu mi się udało!

Dlaczego Kraków?

Powodów jest kilka. Po pierwsze, ostatnio jak wybierałam sobie miejsce pobytu erasmusowskiego, to stawiałam na bliskość kraju ojczystego. Miałam jakieś obawy, że mogę sobie nie dać rady na zagranicznej uczelni, że może będę tęsknić i będę chciał wrócić szybciej. Obwy się rozwiały, polubiłam Brno i w sumie mogłabym tam jeszcze kilka miesięcy pomieszkać. Teraz więc, chciałam być jak najdalej domu, bo po co być blisko? Do Warszawy mamy chwilę jadąc pociągiem Pendolino, zawsze tam mogę pojechać. Kraków był najdalej, dodatkowo, to miasto – Kraków – mi się marzyło. Po drugie, Uniwersytet Jagielloński wiele razy miałam w głowie. Nie ukrywajmy, każdy polonista chciałby tam studiować – najlepsi wykładowcy, ciekawy plan zajęć specjalizacyjnych, no i uniwerek z historią. Po trzecie, z Krakowa jest blisko do gór, a ja bardzo dawno temu jeździłam na nartach – czas pośmigać po stokach. Po czwarte, będę miała blisko do Czech, które jakoś jednak pokochała, chociaż narzekałam na nie w praktycznie każdej notkce. Po piąte, Kraków to drugie największe miasto Polszy, a mi Trójmiasto ostatnio zmalało, potrzebuję czegoś innego, szerszego, dłuższego. Po szóste… Papierów na MOST nie składam sama. Znowu, tak samo jak było z Erasmusem, ja i Monika wybrałyśmy sobie dwa inne miasta, żeby więcej zobaczyć, poznać i zwiedzić. Niby łatwiej by nam było razem, niby przyjemniej, ale przecież jeszcze się namieszkamy w jednym mieszkaniu w Gdańsku.

wyprowadzam-sie-krakowa-slo-programie-mo

Tam jadę (Kraków). Zdjęcie pochodzi ze strony ->http://szuflada.net/krakow-to-pryzmat-przez-ktory-pieknieje-ojczyzna/

Sprawy papierkowe.

Tutaj jest ich o wiele mniej niż na Erasmusie. Należy wypełnić jedynie Porozumienie o programie zajęć, oddać do podpisu dziekanom dwóch uczelni i to tyle, można studiować. Terminy też tak nie gonią, są raczej „przesuwne”. Na stronach nawet nie ma żadnych konkretnych informacji. W Polsce zawsze wszystko łatwiej wytłumaczyć, zorganizować i wysłać. Nie ma takiego stresu, nie ma pędu w tych – papierkowych – sprawach.

Co mi sen spędza z powiek (przenośnia, jak co, to ostatnio śpię jak zabita).

Mieszkanie! Za dwa tygodnie mam zacząć zajęcia, a nawet jeszcze nie znalazłam sobie lokum. Dodatkowo wiem, że będzie z nim ciężko. Przecież miesiąc temu zaadoptowałam kociak (ludzie nie chcą zwierząt w mieszkaniach). Aleee, to nie jedyny problem. Wyjeżdżam tylko na kilka miesięcy, powinnam szukać pokoju bez umowy lub z miesięcznym wypowiedzeniem (tak jak zrobiłam, gdy miałam jechać na Erasmusa). Dalej, ceny w Krakowie za pokój są ostatnio niesamowicie wysokie, aja nie chcę mieszkać na zadupiu tylko w centrum, blisko własnego wydziału. Oj ciężko będzie, ciężko…

wyprowadzam-sie-krakowa-slo-programie-mo

Wieczór nad Motławą.

wyprowadzam-sie-krakowa-slo-programie-mo

Widok na Gdańsk z Siennickiej.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!