Moje przyszłe podróże w 3 krokach
Zastanawialiście się kiedyś, podczas tego całego podróżowania – jakimi jesteśmy szczęściarzami, bo urodziliśmy się właśnie w tym czasie, gdy możemy sobie na tyle rzeczy pozwolić!
Gdybym urodziła się 100 lat wcześniej, w 1895 roku, zapewne nigdy nie wsiadłabym na pokład samolotu i nigdy nie dotarłabym za ocean. Nie poczułabym zapewne ciepłych fal Morza Śródziemnomorskiego i mogłabym się tylko domyślać, jak wygląda Bałtyk z tej drugiej strony.
Przy odrobinie szczęścia, gdyby moja rodzina była bardzo zamożna, odwiedziłabym największe, kulturowe stolice Europy: Paryż, Londyn, Wiedeń, może nawet Rzym, ale zapewne na tym kończyłby się mój zasięg dalekich podróży. Większą część, bądź co bądź niedługiego życia, spędziłabym w rodzinnych stronach, bez jakichkolwiek większych perspektyw.
Urodziłam się jednak w roku 1995, koniec XX wieku, w okresie najszybszego rozwoju technologii jaki świat kiedykolwiek widział. Samochody i samoloty są dla mnie rzeczą nadzwyczaj normalną, a nawet przyziemną. Dotarcie w najdalsze miejsce na ziemi zajmie mi co najwyżej dobę, czego w ogóle nie da się porównać do wypraw średniowiecznych królów, którym podróż mogła zająć nawet kilka miesięcy.
Istnieje internet, dzięki czemu całą wiedzę świata mam w zasięgu ręki i moja niewiedza nie jest już dla mnie większym problemem. W 15 minut mogę kupić bilety lotnicze, zarezerwować hotel i przejrzeć listę największych atrakcji w danym miejscu.
Nie muszę też wozić ze sobą klatek z gołębiami, ani pisać listów, bo wynaleziono telefony komórkowe. Moja dwutygodniowa, miesięczna lub roczna podróż nie oznacza braku kontaktu z rodziną i przyjaciółmi, bo mogę z nimi porozmawiać dosłownie w każdej chwili!
To naprawdę niesamowite czasy, które, zwłaszcza dla młodych ludzi, stwarzają tyle możliwości!
Moi rodzicie i dziadkowie, po wysłuchaniu niezwykłych opowieści z dopiero co odbytej podróży, często mówią: „Jak dobrze, że macie tyle możliwości. Za naszych czasów nie było czegoś takiego.” Święta prawda, jednak nigdy się nad tym dokładniej nie zastanawiałam, aż do teraz.
Co bym ze sobą zrobiła, ze swoją pasją podróżowania, tym nieodpartym pragnieniem ciągłego wędrowania, gdyby przyszło mi żyć w ich czasach, czasach powojennych lub PRLu? Jakie smutne byłoby moje życie!
Skoro więc przeżywam swoją młodość w tak świetnych pod wieloma względami czasach i mam tyle możliwości, jak mogłabym ich nie wykorzystać?
Przecież nie mogę pozwolić, żeby to się zmarnowało! Wniosek jest prosty: muszę żyć pełnią swojego życia! Czerpać z niego jak najwięcej, łapać możliwości garściami, a z zerwanych cytryn trzeba robić pyszne lemoniady ;)
W miarę jak obudził się mój wewnętrzny włóczykij, zaczęłam sobie uświadamiać te wszystkie rzeczy. Wraz z zakreślaniem na mapie świata miejsc, które muszę obowiązkowo koniecznie odwiedzić, stworzyłam nie tylko wizję swoich przyszłych wyjazdów, ale także całokształt mojego całego podróżniczego życia – to, jak miało wyglądać w poszczególnych etapach życia. Brzmi bardzo zagmatwanie, ale już wyjaśniam.
Spośród wszystkich blogów podróżniczych, jakie wygrzebałam w otchłaniach internetu, reportaży i innych książek podróżników, kilka z nich szczególnie zapadło mi w pamięć. Z czasem stały się czymś na kształt moich idoli, przy czym nie chodziło tutaj o tyle o samych autorów (chociaż też), o ile ich sposób podróżowania.
Ich przygody, historie i doświadczenia zainspirowały mnie do tego samego i tak rozplanowałam sobie moje życie podróżnika i podzieliłam je na trzy etapy:
Etap I: „Jeszcze tylko założę plecak i tyle mnie widzieli.” - inspiracja: Podróże Dziewczyny Spłukanej
Jestem właśnie w tym najpiękniejszym etapie życia, kiedy człowiek chce się przede wszystkim wyszaleć i zamiast widzieć przed sobą same ograniczenia, dostrzega tyle różnych możliwości! To jest właśnie ten moment, zanim jeszcze założę rodzinę, zakopię się pracy i codziennej rutynie i stracę połowę swojego entuzjazmu do tego, by marzyć, by co chwila porzucać swoją strefę komfortu i wyruszać w nieznane <3
To jest dokładnie to, zamierzam zrobić :3 Póki co mój budżet jest nieduży i mocno ograniczony. Nie studiuję, ale pracuję i stypendium rektora przez cały rok zastępowało mi niezłą pensję. Mam nadzieję, że w przyszłym roku akademickim będę mogła powiedzieć to samo :P
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)