Manewry HOPR 2016#4 - zajęcia górskie na linach

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: Tatry
Oznaczenia: Ogólnie

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać trzeci dzień manewrów Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego, w tym zajęcia górskie z użyciem lin. 

Dzień trzeci manewrów Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego

Adam, komendant Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, zlitował się tym razem nad biednymi studentami i pozwolił nam spać aż do godziny ósmej, o której to godzinie zaczynało się śniadanie.

Spotkanie z Makalu

Pogoda dzisiaj dopisywała - nie było, przynajmniej na razie, śnieżycy. W górach panował natomiast trzeci stopień zagrożenia lawinowego.

manewry-hopr-20164-zajecia-gorskie-linac

Na śniadaniu mieliśmy okazję po raz kolejny spotkać się z ratownikami z firmy Makalu, współpracującej z Harcerskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym przy organizacji szkoleń. Większość obecnych na manewrach ratowników Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy miała okazję mieć z nimi kursy. Ja akurat miałem przyjemność być na pierwszej edycji kursu dla ratowników KPP i wodnych w siedzibie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Legionowie trzy lata temu, najlepszej i najtańszej (i dostaliśmy po kursie koszulki ratowników z małymi i nie przeszkadzającymi logo na piersi i ramieniu, podczas gdy nowe koszulki są już upstrzone nazwami dofinansowujących je firm). Tamten kurs jeszcze nie był organizowany oficjalnie przez HOPR, ale przez strażaka Konrada (pozdrawiam!) i, wtedy jeszcze działającą, Harcerską Akademię Umiejętności (odpowiedzialną między innymi za organizację kilku kursów dla płetwonurków oraz spadochronowych)

Miałem przyjemność spotkać się z Makalu i poznać ich szefa, Maćka, podczas pobytu w Krakowie rok temu w kwietniu na I Targach Budownictwa Drewnianego, kiedy to nocowałem w siedzibie zarządu okręgu ZHR-u w Krakowie - gdzie odbywał się wtedy kurs Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy prowadzony właśnie przez nich. Dzięki ich uprzejmości wieczorami, po odwiedzinach na targach i u znajomych, mogłem powtórzyć sobie wiedzę z udzielania pierwszej pomocy i wziąć udział w zajęciach.

Makalu podzieliło nas na cztery grupy poranne i cztery grupy wieczorne, mniej więcej zgodnie z wcześniejszymi zgłoszeniami przez formularze internetowe. Niedługo później pierwszej grupy wyruszyły na jedne z czterech warsztatów (w ciągu całego dnia można było wziąć udział w dwóch z nich):

  1. Stany nagle w górach zimą.
  2. Metody ewakuacji poszkodowanego zimą i zabezpieczenia go przed wychłodzeniem.
  3. Zajęcia górskie na linach.
  4. Nawigacja w terenie górskim.

Zajęcia górskie na linach

Na śniadanie z Hubertem Bogdanem Robertem Adamem (to jeden człowiek) zjedliśmy dodatkową dawkę protein, aby przykoksić na linach. Po około czterdziestu minutach pokazu i prezentacji sprzętu do wspinaczki (a sprzętu do wspinaczki na podłodze stołówki leżało kilka tysięcy złotych, uprzęże, lonże, karabinki, dziesiątki metrów lin) oraz krótkiej powtórce z wiązania podstawowych węzłów przydatnych w tej aktywności (węzeł prusika, bloker, półwyblinka) i teoretycznym wstępie pojechaliśmy minibusem do... gdzieś na stromą, zaśnieżoną górkę w okolicach Poronina. Najpierw jednak musieliśmy pokonać groźnie wyglądającą kładkę nad szumiącą, drapieżną rzeką.

manewry-hopr-20164-zajecia-gorskie-linac

manewry-hopr-20164-zajecia-gorskie-linac

Niektórzy w tym celu chcieli już użyć lin, a Adam rwał się, aby zrobić most linowy, ale instruktor z Makalu, Maciej (ale nie szef) pchał nas do przodu, ponieważ mieliśmy niecałe dwie i pół godziny na pokonanie czterech ścieżek:

  1. Wspinaczki w parach z asekuracją liną
  2. Wspinaczki z wykorzystaniem węzłów
  3. Zjazdu na linie

Wspinaczka w parach z asekuracją liną

Podzieliliśmy się na trzy grupy, po około sześć osób w każdej, czyli po trzy pary w grupach. Razem z Hubertem, Agnieszką i Teresą z Gorzowa udaliśmy się najpierw z Maciejem na wspinaczkę z asekuracją. Przez cały czas, niestety, trwała mała spina, aby zmieścić się w czasie, dlatego szybko wbiłem po stromiźnie na górę, znalazłem odpowiednie drzewo, po kilku próbach ogarnąłem półwyblinkę, przy okazji zaplątując się w linę - ale ostatecznie Teresa mogła się wspiąć. Z powodu braku czasu na górze już się zamieniliśmy. Zacząłem spuszczać się na dół, w myślach błagając o to, aby ilość spożytych protein nie okazała się zbyt duża i Teresa dała radę spuszczać mnie po linie z pomocą półwyblinki. 

Na samym dole jeszcze zdążyliśmy się ponownie zamienić i wejść kawałek na górę celem ćwiczeń. 

Zjazd na linie

Po skończonej zabawie Maciej okrutnie sobie z nas zażartował, każąc nam ponownie się wspinać, ale tym razem na samą górę - gdzie miał czekać punkt ze zjeżdżaniem na linie w dół skarpy. Po dosłownym wdrapaniu się na szczyt, z pomocą rozpiętych lin, pod okiem instruktora przypięliśmy się do lin i zjechaliśmy w dół skarpy. Hmm... niestety po zjechaniu i odpięciu się z liny jakoś tak się złożyło liny zabrakło na kilkanaście ostatnich metrów, również dość stromych, po stoku, więc część uczestników po odpięciu stoczyła się, a część zjechała na tyłkach na sam dół.

Wspinaczka z wykorzystaniem węzłów

Jako jedna z niewielu grup mieliśmy szczęście, że zdążyliśmy prawie w całości obejść wszystkie punkty. Ostatnim był punkt z ratownikiem Szyną, który swego czasu prowadził zajęcia na kursie Huberta Bogdana i Agnieszki - wspinaliśmy się po linach po dość stromym stoku po dwóch różnych trasach z wykorzystaniem lonży i poznanych węzłów. W czasie prawie czterdziestu minut wspinaczki można było sobie utrwalić i dojść do pewnej sprawności w wiązaniu blokera i prusika oraz przepinaniu się do kolejnych lin. Jakoś na samej górze zdarzyła się dziwna sytuacja, że jeden z uczestników wracał na dół tą samą drogą którą ja wchodziłem... ale po pięciu minutach gimastyki, przepinania lonży i kurczowego trzymania się drzew udało nam się siebie nawzajem ominąć. Tylko po to, żebym usłyszał od Szyny, że trzeba już zacząć schodzić... tą samą drogą.

manewry-hopr-20164-zajecia-gorskie-linac

manewry-hopr-20164-zajecia-gorskie-linac

Czekała nas przeprawa przez szumiącą rzekę, wykwintny obiad za dofinansowanie z ministerstw i kolejne warsztaty - ja poszedłem na nawigację, z myślą o tym, że może nauczę się czegoś nowego, co przyda mi się w Rumunii, a Hubert z Agnieszką udali się na ewakuację osób poszkodowanych w górach i metody zabezpieczenia go przed wychłodzeniem.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!