Manewry HOPR 2016#2 - Hala Kondratowa
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać drugi dzień manewrów Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego, w tym zajęcia w terenie oraz z hipotermii oraz pobyt na hali Kondratowej.
Dzień drugi 8. Ogólnopolskich manewrów HOPR
Rano o godzinie szóstej piętnaście czekało na nas śniadanie "like a boss".
Było wszystko i było tego dużo. Za hajs rządu podróżuj!
Poranny marsz w góry
Ubrani w softshelle Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ruszyliśmy chwilę przed siódmą busami razem z siedemdziesięcioma innymi ratownikami Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy z całej Polski, w stronę wyciągu na Kasprowy Wierch, gdzie spotkaliśmy się z ratownikami Taternickiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) oraz harcerzami z Taternickiego Klubu Harcerzy Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Ten dzień był dofinansowany głównie ze środków Ministerstwa Obrony Narodowej, a organizowany przez Taternicki Klub Harcerzy ZHR.
Stopnie zagrożenia lawinowego
Po drodze, na samym początku, jeden z ratowników z TOPR-u opowiedział nam co nieco o lawinach i stopniach zagrożenia lawinowego oraz ostrzegał, że największe zagrożenie jest wtedy, kiedy się lawiny całkowicie nie spodziewamy, śniegu nie ma dużo, ale jest świeży, a tablice informacyjne podają pierwszy stopień zagrożenia lawinowego - czyli tak jak dzisiaj. Jest pięć stopni zagrożenia lawinowego, generalnie jeżeli istnieje jakiekolwiek to lepiej nie wychodzić w góry. Dla niektórych, jak ostatnich kilkudziesięciu turystów wracających z Morskiego Oka, którym padły komórki z latarkami i którzy wzywali specjalnie na pomoc Taternickie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, wychodzenie w góry zimą z rodzinami i bez mózgu powinno być w ogóle zabronione.
- Niski - również przy pierwszym trzeba uważać i się zastanowić, szczególnie na stromych stokach i podejściach.
- Umiarkowany
- Znaczny
- Wysoki
- Bardzo Wysoki
Nasz ratownik poinformował nas, że generalnie rzadko się zdarza, aby jakikolwiek turysta idąc w Tatry zimą posiadał przy sobie sprzęt lawinowy w postaci sondy, łopaty i detektora, a ci, którzy posiadają takowy i mają przede wszystkim doświadczenie, zazwyczaj przysypani lawiną są w stanie sobie nawzajem pomóc często bez wzywania pomocy.
Minęliśmy również po drodze tablicę na której można było sprawdzić swoje detektory.
Detektory
Porządny detektor lawinowy kosztuje około półtora tysiąca złotych - ale można cały sprzęt lawinowy zawsze wypożyczyć w wielu miejscach w Tatrach, wystarczy użyć Google.
I tak maszerowały przez głęboki śnieg czerwone kurtki. Trzeba przyznać, że softshelle HOPR-u są bardzo dobrej jakości, z odblaskami, mają nawet wywietrzniki pod pachami.
Hala Kondratowa
Idąc dalej szlakiem niebieskim, jeszcze było trochę ciemno
mieliśmy okazję zobaczyć pustelnię świętego brata Alberta, część dla braci zakonnych.
aż doszliśmy na drogę z widokiem na Halę Kondratową oraz Kasprowy Wierch. A widoki zapierały dech w piersiach. Jednak polskie góry to polskie góry, choć i rumuńskie niczego sobie :P
Po około godzinie marszu niebieskim szlakiem od wyciągu na Kasprowy Wierch dotarliśmy do schroniska na polanie na Hali Kondratowej. Idealnie w czas, bo mocno wiało i przyszła potężna śnieżyca.
Z samego schroniska mogliśmy zobaczyć co halny poczynił z drzewami na stoku.
Nocleg w schronisku kosztuje trzydzieści złotych.
Po ogrzaniu w schronisku przyszła pora na podzielenie się na patrole i udanie na odpowiednie punkty.
Punkt C: Sondowanie i kopanie
Nam jako pierwszy przypadł punkt z sondowania i kopania. Zabraliśmy łopaty Black Diamonda, rozsuwane teleskopowo, oraz długie sondy z miarką i ruszyliśmy za tym samym ratownikiem, z którym przbyliśmy do schroniska.
Udaliśmy się do małego rowu, gdzie po teoretycznym wstępie oraz dźganiu lawiny końcówką sondy wzięliśmy udział w małym konkursie na wykopanie w patrolach jak największego i najgłębszego rowu. Pierwszą "koparą" w naszym poznańskim zespole, czyli kozakiem na początku szeregu, którego zadaniem jest jak najszybsze przekopywanie się przez pierwszą warstwę śniegu i rozgarnianie go na boki w kształcie litery "V" lub "U", podczas gdy pozostali kopacze ustawieni z tyłu odgarniają ten śnieg dalej, aby stworzyć w miarę płaski obszar do wyciągnięcia poszkodowanego i udzielenia mu pierwszej pomocy - był Hubert Robert Bogdan Adam. Szybko rotacyjnie zaczęliśmy się zmieniać, aby każdy miał okazję sprawdzić, jak ciężką pracą jest kopanie w głębokim śniegu. Ostatecznie konkurs pozostał nierozstrzygnięty, ale byliśmy tak zaangażowani, a Hubert tak się rozgrzał przy kopaniu, że ratownik TOPR-u oraz członkowie Taternickiego Klubu Harcerzy robiący zdjęcia musieli na nas krzyczeć, abyśmy odłożyli łopaty i się uspokoili.
Punkt D: Pierwsza pomoc udzielona osobom zasypanym przez lawinę oraz wzywanie pomocy w górach.
Punkt D znajdował się tuż obok punktu z sondowaniem i kopaniem, ale dla rozgrzewki zrobiliśmy kilka kółek po okolicy, przedzierając się przez głęboki śnieg, aż dotarliśmy w to samo miejsce i jeszcze dwa razy przeszliśmy przez poprzedni punkt przerywając teoretyczny wstęp dotyczący kopania, aż dotarliśmy do kolejnego ratownika TOPR-u, stojącego przy już wykopanym dole, gdzie został znaleziony detektorem i wysondowany sondą poszkodowany - na początku poszkodowanym byłem ja, potem zmieniłem się z kimś z Gorzowa, aby samemu nie dostać hipotermii od leżenia na śniegu.
W momencie zasypania przez lawinę największym bezpośrednim zagrożeniem wcale nie jest możliwość hipotermii i zamarznięcia, ale przede wszystkim brak dostępu do powietrza. Człowiek przywalony śniegiem może nie mieć przestrzeni z tlenem przy głowie, a nawet jeżeli ma, śnieg najbliżej jego głowy zacznie z powodu wydychanego powietrza powoli zamarzać. Trzeba go jak najszybciej wyciągnąć z lawiny i położyć na rozłożonych kurtkach, nie folii NRC, gdyż ta nie zapewni odpowiedniego komfortu cieplnego i nie ochroni go przez zimnem bijącym od ziemi.
Z powodu hipotermii oddech u poszkodowanego jest sprawdzany przez całe sześćdziesiąt sekund, a nie dziesięć. Resuscytację krążeniowo-oddechową prowadzi się przez kilka godzin. Dwa lata temu udało się uratować jedną dziewczynę przysypaną w Tatrach przez lawinę, prowadząć resuscytację przez kilka godzin i transportując ją do szpitala w Krakowie - o tej akcji powstał nawet film dokumentalny. Dobrym zwyczajem jest zapinanie z powrotem kolejnych warstw ubrań po sprawdzeniu ddechu i unoszenia się klatki piersiowej.
Po schronieniu się przed wzmagającą na sile śnieżycą oraz krótkim odpoczynku w schronisku udaliśmy się w kierunku hotelu górskiego PTTK Kalatówki na kolejne zajęcia - tym razem z używania detektora antylawinowego i poznania faz poszukiwania na terenie Lawinowego Centrum Treningowe TPN oraz podstaw turystyki górskiej - umijętności poszukiwania się rakami i czekanem.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)