Lednica 2000
Dawno mnie tutaj nie było. Dużo się działo, byłam w wielu miejscach, zgromadziłam niesamowite wspomnienia i prawie doprowadziłam siebie do krawędzi, przez trzy noce śpiąc zaledwie 4 godziny w łóżku i w sumie kilka godzin w autokarze i busie. Musiałam w końcu odespać i dzisiaj, po 11 godzinach snu, o mało nie zaspałam na zajęcia. Dzięki siostra za wybudzenie! :*
Jak już wspomniałam, wiele się wydarzyło i najlepiej byłoby zacząć wszystko od początku, ale w tym wypadku łatwiej mi będzie od końca (a właściwie to od środka), zwłaszcza że nie jestem jeszcze w pełni przytomna i wciąż wyglądam jak zombie.
Zastanawiałam się trochę, czy pisać na ten temat, ale uznałam, że po trzech wyjazdach jest mi na tyle bliski, że nie wyobrażam sobie bez tego czerwca. Poza tym wyjazd to wyjazd, zawsze pełen przygód! ;)
Lednica 2000 - co to takiego?
Wbrew temu, z czym może się kojarzyć nazwa, to nie jest nazwa modelu roweru ani odkurzacza.
Lednica 2000 to Ogólnopolskie (a właściwie to już nawet międzynarodowe) Spotkanie Młodych.
Piszę z dużej litery, bo tak podpowiada wujek Google i myślę, że to w pełni podkreśla ważność tego wydarzenia. Nie tylko dla mnie, ale także dla tysięcy ludzi, którzy co roku tutaj przyjeżdżają.
Już tłumaczę o co chodzi.
Gdzieś w Wielkopolsce, raptem 20 km od Gniezna i 40 km od Poznania, znajdują się Pola Lednickie. Ponoć właśnie tam, a przynajmniej gdzieś niedaleko, w 966 roku, miał miejsce chrzest Polski.
Ponad tysiąc lat póżniej pewien dominikanin - ojciec Jan Góra - odwiedził to miejsce i postanowił, że powinno być ono miejscem odrodzenia, czy może wzmocnienia, wiary chrześcijańskiej młodych Polaków. Tak zrodził się pomysł na Lednicę 2000.
W tym roku odbyła się już jej 20 edycja. Moją pierwszą była edycja 18, więc tegoroczna Lednica była moją trzecią.
No dobra - powiecie - ale, tak generalnie, to o co chodzi?
Na Lednicę przyjeżdżają ludzie z całej Polski i zagranicy. Przeważnie są to ludzi młodzi, ale co roku można spotkać mnóstwo rodzin z dziećmi, a nawet osób starszych.
Na Lednicy nie liczy się wiek, a stan ducha.
Spotykamy się, i co? Wszystko. Razem się modlimy, tańczymy i śpiewamy. Każda edycja nosi inną nazwę - tegorocznym hasłem było "Amen".
Świętowaliśmy 1050 rocznicę Polski, 800-lecie powołania zakonu dominikanów i 20 rocznicę Spotkań Lednickich!
Trochę za bardzo wybiegłam w przód, może zacznę od początku.
W piątek, o 19:30, wpadłam do domu jak burza (dlaczego? o tym będzie w niedalekiej przyszłości), szybko się odświeżylam i przepakowałam.
W tym miejscu chciałabym wspomnieć o tym, co trzeba koniecznie ze sobą zabrać jadąc na Lednicę.
Zawsze przy takim pakowaniu boję się, że o czymś zapomnę i później "totalna porażka! tragedia! co robić?!". Pakując się na drugą Lednicę zrobiłam sobie nawet zdjęcie, żebym w przyszłych latach pamiętała o podstawach, a są to:
-
Coś na głowę - kapelusz, czapka, chustka - cokolwiek, byleby tylko nie nabawić sie udaru, o który jest bardzo łatwo, bo nie ma tam zbyt wiele cienia.
-
Okulary przeciwsłoneczne - bez nich się da, ale to prawdziwa mordęga.
-
Ubrania na ciepłą i zimną pogodę.
-
Płaszcz przeciwdeszczowy - w tym roku baardzo się przydał :D
-
Parasolka - na deszcz i na upały.
-
Folia termiczna - niezwykle ważna, chyba najważniejsza!!! Bez tego się nie obejdzie. W zależności od pogody potrafi ogrzać i schłodzić, fajny wynalazek :)
-
Duuużo wody - można ją wziąć z domu albo kupić na miejscu, ale musicie jej mieć dużo, żeby się nie odwodnić.
-
Jedzenie - również możecie je zakupić na miejscu (zapiekanki, kebab, frytki, itp.), ale same raczej niezbyt zdrowe rzeczy. Tak czy siak polecam zabrać chociaż kabanosy, bo zanim wejdziecie na Pola, jeszcze zdążycie zgłodnieć ;) Poza tym kabanos zawsze dobry <3 Nie zaszkodzi też zabrać trochę magnezu, w formie np. czekolady :)
-
Krem z filtrem
-
Apteczka - plastry, podstawowe leki, itp.
-
Chusteczki higieniczne
-
Koc lub śpiwór
-
Poduszka
-
Pieniądze
-
Symbole Lednicy - co roku uczestnicy proszeni są o przywiezienie ze sobą różnych rzeczy, które są formą przygotowania do spotkania. W ubiegłym roku były to czerwone chusty, ziemia ze swojego miejsca zamieszkania i intencje modlitewne spisane na kartce. W tym roku były to białe szaty, trzy zdania o Jezusie z Biblii i datę swojego chrztu.
To są najważniejsze rzeczy i podstawa, na której powinno się bazować. Całość personalizujecie do własnych potrzeb.
(Maskotki są tutaj elementem stałym mojego łóżka i bynajmniej nie zabierałam ich ze sobą na Lednicę :D)
O 22:45 tatko odwiózł mnie do pobliskich Zemborzyc, na parking pod kościół, gdzie zebrała się ekipa na wyjazd.
Wszyscy ci ludzie należą do miejscowego KSMu i byłam jedyną osobą "z zewnątrz". Nie byliśmy sobie jednak totalnie obcy, bo znaliśmy sie z poprzednich wyjazdów :)
Było nas razem 23 osoby, łącznie z księdzem, który był naszym opiekunem. Zapakowaliśmy się do niewielkiego busy i wyjechaliśmy.
Podróż trwała około 7 godzin, podczas której wegetowałam na fotelu, bo nie można tego było nazwać spaniem. To był ten wieczór, kiedy poprzedniej nocy spałam tylko 4 godziny i byłam padnięta. Tym bardziej, że przez najbliższe 48 godzin nie miałam żadnej perspektywy spokojnego snu.
Jakoś dałam radę i po 6:00 rano dojechaliśmy w pobliże Pól Lednickich, okolice miejscowości Skrzetuszewo. Nie można podjechać pod samo wejście, bo szybko powstałby korek, który ciągnąłby sie w nieskończoność.
Autokary i busy parkują na specjalnie wyznaczonych łąkach, nieco ponad kilometr od Pól Lednickich. Wszyscy wysiadają, zabierają swoje rzeczy (wszystkie, bo nie wrócimy tutaj aż do zakończenia imprezy) i spokojnym marszem idziemy asfaltową drogą ku bramie.
Jak zawsze byliśmy trochę za wcześnie. Bramki otwierają dopiero o godzinie 8:00, a nie było jeszcze nawet 7:00. Byliśmy jednak w samą porę, żeby dać sobie szansę na znalezienie dobrego miejsca na Polach.
Pierwsze grupy zbierają się przed bramkami jeszcze przed 6:00 i to jest fakt.
Tak jest zawsze. Gdy przyjechaliśmy koło 7:00, już czekał na nas spory tłumek. Wszyscy gromadzą sie w swoich grupach i czekają.
Czekają.
Słońce grzeje coraz mocniej, a w pobliżu nie ma żadnego cienia. Ludzie na siebie napierają, bo każdy chce wejść jak najszybciej i zająć sobie miejsce. Większość usadwia się wygodnie na ziemi, jednak gdy tylko z przodu podniesie się kilka osób, od razu zrywa się cały tłum i wszyscy prą do przodu. Nie ma lekko, tyle wam powiem.
Zaczynało mi się robić słabo od narastającego upaly i miałam serdecznie dość ściskających mnie ludzi. Wtedy właśnie tłum się znacznie poruszył i niedługo potem nasza grupa przeszła przez bramkę.
Od razu poszliśmy do sektora A, mniej więcej to miejsca, gdzie obozowialiśmy w ubiegłych latach. Sektory oddzielone są od siebie metaliwymi barierkami i drewnianymi kołkami z tasiemkami. Harcerze pilnują porządku, więc nie ma mowy o chodzeniu niewytyczonymi ścieżkami.
Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć, jak wyglądało moje tegoroczne legowisko.
Koc lub śpiwór to podstawa - w końcu mamy tam spędzić cały dzień. Ubiegłoroczna Lednica przygotowała mnie na najgorsze upały, wobec tego od razu przygotowałam sobie prowizoryczne schronienie.
Na rozłożoną parasolkę nałożyłam folię termiczną. Srebrną folią do góry oczywiście, bo srebro odbija promienie słoneczne, a złote je przyciąga ;) Wygląda niepozornie, ale naprawdę daje trochę cienia, polecam!
Moja dzisiejsza przestrzeń była gotowa. Za chwilę przyszedł Kamil i rozdał każdemu tegoroczne symbole Lednicy. Dla kogoś z zewnątrz to być może tylko zwykłe gadżety, ale dla mnie to coś więcej, forma uduchowienia, którą zabiorę ze sobą do domu. W tym roku otrzymaliśmy:
-
Pismo Święte Nowego Testamentu - przepiękne, w małej, kieszkonkowej formie
-
drewniany krzyżyk z napisem "Amen" i logo Spotkań Lednickich
-
książeczkę ks. Rafała Jarosiewicza i Marcina Jakimowicza "Słodkie kłamstwa 24 godziny na dobę"
-
Śpiewnik Lednicki - to akurat dostajemy każdego roku ;)
Od razu przewertowałam śpiewnik, sprawdzając czy pojawiły się jakieś nowe piosenki, i książeczkę, która zaciekawiła mnie na tyle, że sięgałam do niej w każdej wolnej chwili i tego dnia przeczytałam jej połowę. To mało, gdy książka liczy zaledwie 72 strony, ale na Lednicy co chwilę dzieją się ciekawe rzeczy, więc nie za bardzo jest czas na czytanie ;)
Program Lednicy co roku jest praktycznie taki sam. Może się nieznacznie różnić w zależności od motywu przewodniego, który każdego roku jest inny. Stałe punkty są jednak niezmienne:
-
8:00 Otwarcie Pól Lednickich
-
od 9:00 Spowiedź Święta
-
12:00 Anioł Pański
-
15:00 Koronka do Bożego Miłosierdzia
-
16:30 Procesja Orłów
-
17:00 Oficjalne rozpoczęcie Spotkania Młodych
-
19:30 Eucharystia
-
22:40 Przesłanie Papieża (wyświetlane na telebimach)
-
23:20 Adoracja Najświętszego Sakramentu
-
23:50 Wybór Chrystusa
-
24:00 Przejście przez Bramę III Tysiąclecia
Oprócz tego, w tym roku mieliśmy jeszcze:
-
14:00 Słowo o. Adama Szustaka OP - "Entuzjazm Wiary"
-
17:00 1050-rocznica Chrztu Polski (w czasie oficjalnego rozpoczęcia)
-
21:00 800-lecie Zakonu Dominikanów i 20-lecie Spotkań Lednickich
Do godziny 17:00, kiedy oficjalnie zaczynają się uroczystości, niewiele się dzieje, ale jednak coś. To jest moment, gdy Siewcy Lednicy uczą nas piosenek a tancerze pokazują choreografie.
Jak już mówiłam: na Lednicy tańczymy i śpiewamy - to nasza forma modlitwy.
Właśnie za to tak ją uwielbiam. Za te momenty, gdy Siewcy zaczynają grać żywiołowe (w klimacie nieco góralskie) piosenki, a ja automatycznie się podrywam, skaczę, wymachuję rękoma i śpiewam, śpiewam na cały głos, mimo że czasem nie pamiętam tekstu.
A kiedy się obrócę albo spojrzę na telebim i zobaczę 60 tysięcy osób podskakujących i śpiewających tak samo jak ja, ogarnia mnie naprawdę fala takiego wzruszenia, jakiego nie mogę poczuć nigdzie indziej <3
To jest po prostu Lednica. Tu trzeba przyjechać i to zobaczyć. Nie da się tego opisać słowami.
* Zdjęcie wykonane przez Michała K.
Oczywiście zawsze, ale to zawsze, leżąc na Polach i dosłownie smażąc się na słońcu, kiedy jestem już cała brudna i spocona, mówię sobie, że mam dość, już się najeździłam i za roku już nie przyjeżdżam.
Poprzednie Lednicy były mega upalne, na samych Polach mogło być prawie 30 stopni. W tym roku było jeszcze "lepiej". Do południa lał się żar z nieba, chociaż zbierały się jakieś chmury. Przed 15:00, jak tylko ojciec Szustak zszedł ze sceny, zaczął padać deszcz. Nie jakaś mżawka, ale prawdziwa ulewa!
Wszyscy się rzucili po płaszcze i parasolki. Złożyliśmy swoje rzeczy i przykryliśmy kocami. Nie było za bardzo gdzie się schronić, bo Pola są naprawdę obszerne i pierwsze drzewa były kilkaset metrów (nie pustej przestrzeni, ale tłumu ludzi) dalej.
Staliśmy tak pół godziny. W międzyczasie zaczęła się Koronka do Bożego Miłosierdzia. Większość moich rzeczy leżała pod parasolką, ale na śpiworze. Bałam się, że mi wszystko przemoknie. Buty już nie wytrzymywały i słyszałam w nich chlupot. Miałam dość.
Wtedy wyszło słońce. Chmury przesuwały się na zachód, deszcz ustępował. Zdjęliśmy płaszcze, wysuszyliśmy się. Rzeczy na śpiworze nie zamokły. Siewcy zaczęli grać, tancerze skakać i za chwilę zupełnie zapomniałam o paskudnym humorze, jaki miałam jeszcze 20 minut temu.
"Omg, uwielbiam to! Muszę tu wrócić za rok, koniecznie!"
Tak działa Lednica :)
Mogłabym Wam opisać dokładnie, co działo się po kolei, ale nie bylibyście przez to bliżej zrozumienia. Pojedźcie, naprawdę, a zobaczycie. Pierwsza Lednica była dużą zmianą w moim życiu. Myślę, że dla Was też by była :)
* Zdjecie wykonał Krzysiek C.
Na zakończenie takie podsumowanie czym dla mnie jest Lednica:
Lednica to dwie nieprzespane noce i kilkanaście godzin w busie.
To kilometrowy marsz o 6:00 asfaltową szosą.
To napierający tłum, ścisk ciał i stanie w kolejce.
Nieznośny upał, żar z nieba i strumienie potu.
Chwile zmęczenia, zwątpienia i chęci powrotu do domu.
Z drugiej strony to spacer przez pola pełne maków i habrów.
To integracja z ludźmi, tych których znam i których dopiero co poznałam.
To niesmowicie błękitne niebo za dnia i czerwone zachody słońca pod wieczór.
Taniec i śpiew w najczystszej postaci.
Lednica to kabanosy.
Pająki i świersze co chwilę włażące na koc.
Procesje i chorągwie.
Zapach kadzidła i potu.
Spadochroniarz z nieba.
Blask pochodni i świec.
Lednica to...
"Kocham Was!"
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)