Juszczyna i okolice

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: Beskidy
Oznaczenia: Ogólnie

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać miasteczko Juszczyna, położone w Beskidach, w którym miałem okazję nocować i przebywać podczas pobytu na zimowisku 2, 6 i 7 szczepu drużyn wędrowniczych, harcerskich i zuchowych Bractwo Wędrownicze. 

Juszczyna

Do Juszczyny najłatwiej dojechać z Żywca autobusem:

http://www.krisbus.pl/rozklady

Lub stopem, ale to zdecydowanie w dzień. Niedaleko znajduje się góra Grojec z metalowym krzyżem i pięknym widokiem na okoliczne góry, pola, lasy oraz miasta (szczególnie nocą ładnie wyglądają, będąc oświetlone). 

Juszczyna to mała wieś, przez którą przebiega jedna długa ulica. Mniej więcej na jej końcu znajduje się szkoła podstawowa, w której przebywało prawie dwustu harcerzy z Poznania. W samej wsi można zobaczyć przykłady wspaniałego ludowego gustu: żółto-zielone domy, które... ciężko opisać, ale architekt i malarz płakali, jak projektowali i malowali. Tuż obok szkoły, warty odwiedzenia, jest mały drewniany kościółek.

juszczyna-okolice-1ef1047dbc566e6950e37e

Widok z okna szkoły na wieś

Kapliczka w Juszczynie

Zdecydowanie najwspanialszym zabytkiem w Juszczynie, absolutnym "must see", jest kapliczka tuż za drewnianym kościółkiem. W kapliczce, oprócz Maryi, zobaczymy małe miasteczko pełne ludzi i jakichś bożków. Są tam małe krzaczki rosnące i imitujące drzewka, budynki mają tandetne wieżyczki, gdzieś jest wielki gołąb patrzący na wszystko z góry, kręci się po ulicach figurka wyglądająca jak Zeus. Aniołki przygrywają na tamburynie, posążek a la Apollo opiera się o miniaturową fontannę, para całuje się pod parasolem. 

juszczyna-okolice-2429f14c7312931fa76b33

juszczyna-okolice-fae409f5fd1391b67b269b

juszczyna-okolice-0021c0d6ff222762659208

Normalnie bajka. 

Zakupy na Sylwestra 

Tymczasem, pewnego wieczoru podczas pobytu w Juszczynie, Zosia, komendantka zimowiska, poprosiła mnie i Szymona o zrobienie bardzo niezdrowych zakupów na Sylwestra w Biedronce na dwieście osób za mniej niż tysiąc złotych. Uznałem to za zaszczyt, gdyż jako kwatermistrz dość dużej ilości obozów i wyjazdów nie miałem jeszcze okazji robić zakupów na tak dużą skalę w jedną noc płacąc gotówką - i kupując prawie że tylko słodkie i picie. 

Udaliśmy się więc autokarem do Węgierskiej Górki, gdzie znajdowała się najbliższa Biedronka. Kierowca wypuścił nas i pojechał odebrać z pobliskiej wsi najstarszą i najtwardszą grupę wędrowników i wędrowniczek, którzy wybrali się tego dnia na Baranią Górę. 

I teraz spójrzmy na sytuację z trzech różnych stron:

Z Szymonem stanęliśmy przed Biedronką i zastanawialiśmy się, ile wózków wziąc na początek. 

W tym czasie kierowca pojechał do innej wsi niż powinien, bo pomyliły mu się nazwy. 

Wędrownicy zadowoleni czekali na przystanku autobusowym we wsi, byli jeszcze rozgrzani, szczęśliwi po zdobyciu szczytu, głośno śpiewali. 

Z Szymonem władowaliśmy na wózki jakieś sześćdziesiąt litrów napojów, koli, mrożonej herbaty, plumów. Woda już była w szkole. 

Kierowca dojechał do swojego celu, ale nie znalazł tam wędrowników. 

Wędrownicy zaczęli grać w klasy i zrobili małe pląsowisko, aby się rozruszać i rozgrzać. 

Z Szymonem zastanawialiśmy się, ile kilo ciastek da radę władować na jeden wózek oraz czy kupować, czy też nie kupować rurki z kremem. W końcu kupiliśmy cztery paczki.

Kierowca zorientował się w swoim błędzie i popędził po uczestników - niestety po drodze musiał zrobić piętnastominutowy postój. 

Wędrownicy przytuleni do siebie stworzyli gęstą masę, która jakoś utrzymywała się na ławce na przystanku autobusowym. 

Z Szymonem kupiliśmy jeszcze jedną paczkę jeżyków, żeby wiadomo było, kto robił te zakupy, i ruszyliśmy do kasy. Po zapłaceniu niecałych dziewięciuset złotych (tyle pieniędzy potrzeba, aby dwieście dzieciakiów bawiło się przez całą noc. Ale z drugiej strony, co ciekawe, potrzeba około sześćdziesięciu tysięcy złotych, aby jakieś sto pięćdziesiąt dzieciaków mogło przez trzy tygodnie w wakacje letnie bawić się w najlepsze, przebywając na łonie natury, w lesie, na obozie harcerskim) czekaliśmy jeszcze ponad pół godziny na autokar z przemarzniętymi wędrownikami, którzy wybiegli, aby się rozgrzać i pomóc na załadować zakupy do autokaru. Doznali szoku, gdy zobaczyli ilość. 

juszczyna-okolice-c0111447de5ef063fe944e

O, jakieś sześć wózków w sumie. Ludzie wytykali nas palcami i robili sobie zdjęcia.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!